Two-Shot: Eren x Levi
Z podwójną
dedykacją dla Wielkiego Mistrza Monte i Mesu KyAtTogaAru.
– Znowu tu przyszedłeś.
Levi odwraca się i spogląda na stojącego
przy schodach mężczyznę. Zazwyczaj idealnie ułożone włosy rozwiewa wieczorny
wiatr, jasne oczy, przypatrujące mu się przenikliwie błyszczą w świetle gwiazd.
– Nie masz przypadkiem papierkowej roboty
do wypełnienia?
Intruz podchodzi do Leviego i staje obok,
tuż przy krawędzi kamiennej ściany. Nie odpowiada na jego pytanie, zamiast tego
przygląda mu się, a delikatny uśmiech błądzi po tych idealnie wykrojonych
wargach.
– Lubisz patrzeć poza mur.
Stwierdzenie, nie pytanie. Levi nie czuje
potrzeby, by jakkolwiek na to odpowiadać. Stoją więc tak przez chwilę w ciszy.
Dwójka mężczyzn, jeden – wpatrzony w ciemniejący horyzont, drugi – wpatrzony w
swojego towarzysza jak w niezwykły, namalowany na bezbarwnym płótnie obraz.
– Chodź dzisiaj do mnie.
Lekkie potrząśnięcie głową, niezmieniający
się wyraz twarzy.
– Nie chcę przeszkadzać ci w pracy.
– Nie będziesz przeszkadzał. To tylko na chwilę,
Levi. Praca może zaczekać.
Brak reakcji, spojrzenie cały czas utkwione
w coraz trudniejszej do dostrzeżenia linii horyzontu.
– Nie, Erwin. Wybacz, nie dzisiaj.
Westchnienie, cień rozczarowania
dostrzegalny w jasnych oczach.
– Zawsze tak mówisz. Mam wrażenie, że jeśli
nie zaciągnę cię siłą, sam, z własnej woli nigdy do mnie nie przyjdziesz.
Więc dostrzegasz, że jest to jednostronna potrzeba?
–
Wybacz, Erwin. Ale dziś naprawdę nie mam ochoty.
Smutny uśmiech, szorstka dłoń, dotykająca
policzka. Szybki pocałunek, zostawiający po sobie palący ślad poczucia winy.
Pożegnanie, krótkie i zdystansowane. Kroki rozbrzmiewające na schodach, dziwny
podmuch chłodu, wstrząsający na chwilę jego ciałem.
Levi dotyka ust, na których wciąż czuje
dotyk Erwina. Opuszcza spojrzenie, myśląc o tym pocałunku, któremu tak biernie
się poddał. Zastanawia się, kiedy ich stosunki przestały być zwykłymi relacjami
dowódca – kapitan, przyjaciel – przyjaciel. Sam nie wie, dlaczego zmieniły się one
w coś tak dziwnego i skomplikowanego. Nie wie, czemu nie zaoponował, gdy Erwin
pierwszy raz go dotknął, gdy pierwszy raz wziął sobie jego ciało. I choć ta
nienaturalna relacja trwa między nimi już od dwóch lat, Levi wciąż nie jest
pewien, jakie dokładnie są motywy Erwina. Czy to tylko pragnienie bliskości,
czy za tą maską pożądania kryją się głębsze uczucia?
Nie zna odpowiedzi. I prawdopodobnie nigdy
jej nie pozna. Miłość w czasach wojny jest zbyt ryzykowna, nawet jeśli Erwin
czuje coś na jej kształt, nigdy się do tego przed Levim nie przyzna. W końcu to
on, jako dowódca widział najwięcej śmierci, zaznał najwięcej bólu spowodowanego
utratą bliskich osób. Nie pozwoliłby, by jego przyjaciel czuł się w taki
sposób. Levi jest tego pewien.
Wpatrując się w czarny horyzont, cofa się
wspomnieniami w przeszłość. Do ich pierwszego spotkania i tego, co po nim
nastąpiło. Gdy tak to teraz rozpamiętuje, zaczyna ogarniać go poczucie winy.
Seks jest tylko seksem, ale nawet on nie
sprawia Leviemu szczególnej przyjemności. Poza zwykłym pragnieniem
zaspokojenia nie odczuwa podczas stosunku niczego, pozostaje wyjątkowo obojętny
na reakcje swojego ciała. Właśnie dlatego powinien wyraźnie przyznać się przed
Erwinem, powiedzieć mu, że tkwi w tej dziwnej relacji całkowicie biernie. Powinien
to zrobić, ponieważ dowódca wciąż do niego przychodzi, ponieważ pragnie bliskości
jego ciała, i ponieważ ta bliskość sprawia mu widoczną przyjemność. Levi zaś nie
czuje kompletnie nic. To tak jakby odpływał do krainy snu, jakby jego umysł
uciekał z ciała, zostawiając po sobie pustego manekina. A jednak, mimo że
doskonale zdaje sobie z tego sprawę, co jakiś czas pozwala Erwinowi na dotyk,
na chwile zbliżenia. Są takie momenty, kiedy zwyczajnie nie potrafi mu odmówić,
wobec przyjaciela staje się istotą całkowicie bezwolną. Nie jest już
najsilniejszym żołnierzem ludzkości a zwykłym człowiekiem, który nie wie, czego
tak naprawdę pragnie. Błądzi w ciemności, szukając światła, które wciąż
prześlizguje mu się między palcami.
Przepraszam, Erwin. Nie mogę. To nie ciebie po
omacku szukam. To nie twoje imię wołam w środku nocy. To nie twoje oczy
wprawiają moje ręce w drżenie. Jest tylko jedna taka istota, która sprawia, że
mam ochotę krzyczeć. Płonąca najpiękniejszym kolorem tego świata. Z czerwonymi
oczami, które hipnotyzują mnie swoim blaskiem.
Jestem
splamiony przeszłością, blizny na mojej duszy nigdy nie znikną. One zawsze tam
będą, bolesne i żywe, przypominające mi o ludziach, których straciłem,
przypominające o krwi, którą przelałem, i którą wciąż przelewać będę. Pragnę
czystości, lecz jestem brudny jak najgorszy rynsztok w podziemiu. I to się
nigdy nie zmieni. Wybacz mi, Erwin. Z takim ciałem i z taką duszą, nigdy nie
będę mógł być twój. Ponieważ dawno temu już się komuś oddałem. A przysięga,
która nas łączy nie zniknie nawet, gdybym tego pragnął.
Levi trwa na murze do samego świtu. Dopiero
kiedy pierwsze promienie słońca rozdzierają szary widnokrąg, opuszcza tę
kamienną tarczę, chroniącą ludzi w mieście przed znajdującymi się poza nią
tytanami.
Chroniącą? Czy więzień naprawdę może nazywać
więzienie, w którym tkwi, schronieniem?
Kilkaset lat temu świat wyglądał inaczej.
Ludzie żyli spokojnie, troski, które ich trapiły związane były wyłącznie z ich
codziennym życiem. Wstawali każdego dnia bez lęku przed przyszłością, która nie
malowała się przed nimi w kolorze głębokiego szkarłatu.
Dlaczego teraz jest inaczej?
Levi
nie zna odpowiedzi. Nikt
jej nie zna. Pozostaje ona niewiadomą skrytą za mgłą zbyt gęstą, by
cokolwiek przez nią dostrzec. Historia nie zapisała jej na swoich
kartach. Zapisała jednak
coś innego.
Przeszło sto lat temu na świecie pojawili
się tytani. Istoty dziwne i niebezpieczne. Nie wiadomo, skąd przyszli, w jaki
sposób powstali. Po prostu pewnego dnia, wraz ze wschodem słońca ich ogromne
kształty zamajaczyły na linii horyzontu.
Pojawili się znikąd, ze zdawać by się mogło
tylko jednym celem – całkowitą eksterminacją ludzkości. Pojawili się wśród
porannej mgły, a wraz z nimi przyleciały czarne kruki, dla których w czasie
krótszym od jednej modlitwy powstała uczta z zaściełających zieloną trawę
ludzkich szczątek.
Niewielu wtedy ocalało, a ci, którym się to
udało, skryli się za potężnymi murami, których tytani nie byli w stanie
sforsować. Kamienne ściany stały się dla niedobitków ludzkości schronieniem,
jednak w rzeczywistości nie stanowiły one niczego ponad klatkę, symbol
upokorzenia. Niewielu potrafiło to dostrzec, większość pragnęła widzieć w nich
jedynie zbawienny azyl. Tylko niektóre osoby były w stanie spojrzeć prawdzie w
oczy. Osoby takie jak Levi, które wciąż nosiły w sobie godność i dumę
nadszarpywaną przez wstyd i upokorzenie życia w zamknięciu.
Czy lubię patrzeć poza mur?
Tak, lubi. Ponieważ za murem znajduje się
namiastka wolności, której od zawsze pożądał. Wcześniej, gdy był jeszcze
bandytą w podziemiu, pragnął wyrwać się na powierzchnię, opuścić to miejsce,
gdzie nie docierały promienie słoneczne. Teraz, gdy dołączył do Oddziału
Zwiadowców, chce poznać smak życia nieograniczonego przez kamienne ściany, raz
na zawsze wyrwać się z tej klatki, w której przyszło mu się mimowolnie kulić.
Każda, nawet najkrótsza wyprawa poza mury jest dla niego jak zbawienny oddech,
łapczywie zaczerpnięty po wynurzeniu się z głębokiej studni, sprawia mu ona
ogromną radość – radość, której nigdy nie okazuje, z której nikt prócz niego
nie zdaje sobie sprawy.
Odkąd dołączył do Oddziału Zwiadowców, Levi
wprawiał ludzi w głęboką konsternację – swoim chłodnym i groźnym spojrzeniem,
beznamiętnym wyrazem twarzy, którego nie zmieniały nigdy żadne emocje, wręcz
obsesyjnym pedantyzmem i dbałością o higienę, a także tą dziwnie dostojną
postawą, która zdawała się być dla niego niezwykle naturalna.
Reakcje, jakie z początku wywoływał wśród
Zwiadowców, nie stanowiły dla Leviego niczego nowego, podobnie reagowali na
niego ludzie w podziemiu, gdy działał tam jeszcze jako bandyta. Obie sytuacje,
choć na pozór skrajnie różne, połączyła jedna rzecz – szacunek, jakim szybko go
obdarzono, kiedy tylko dostrzeżono jego prawdziwą siłę. I choć Zwiadowcy
doceniali go jako najlepszego spośród nich, nikt nie potrafił zrozumieć,
dlaczego jest taki chłodny, zdystansowany, dlaczego nigdy nie widać po nim
śladu jakichkolwiek emocji. Z jeden strony szanowali jego umiejętności, z
drugiej przerażała ich świadomość, że potrafi zabijać z tak spokojnym, niemalże
znudzonym wyrazem twarzy. Powód takiego zachowania, choć nikomu nieznany, był
zaś niezwykle prosty.
Levi znaczną część swojej młodości spędził w podziemiu. Życie tam nauczyło go,
że uczucia to broń, jaką mogą wykorzystać przeciwko niemu. Dlatego postanowił
je ukrywać, nałożył na twarz kaptur opanowania i powagi, a wszelkie emocje zatrzymywał
głęboko wewnątrz siebie, przeżywał je samotnie, nikomu innemu nie dając do
nich dostępu. Wraz z nimi skrywał również swoje największe pragnienie, które
boleśnie rozdzierało mu serce – tęsknotę za zdawać by się mogło nieosiągalną
wolnością, która jawiła się w jego wyobraźni wieloma odcieniami
najwspanialszego błękitu.
Choć do ludzi podchodził od zawsze
ostrożnie, stroniąc od wszelkich przyjaźni i bliższych kontaktów, poznał w
podziemiu dwie osoby, na które zdołał się otworzyć i wraz z nimi zapragnął
wyrwać się z tego zapomnianego przez słońce miejsca.
Wtedy też miało miejsce wiele różnych
wydarzeń, w wyniku których wraz ze swymi towarzyszami Levi dołączył do Oddziału
Zwiadowców. I choć walka z tytanami była dla niego bez żadnego znaczenia, to
możliwość życia na powierzchni, która nagle się przed nim otworzyła, sprawiła,
że niewiele myśląc, przywdział mundur ze zdobiącymi go Skrzydłami Wolności na
plecach.
Jednak nie wszystko potoczyło się tak, jak
to zaplanował. Zamiast upragnionego życia z dwójką przyjaciół otrzymał od losu
cios najbardziej bolesny z możliwych. Dwa krzyki rozdarły mu uszy, kurtyna
opadła z nieba i na krótką chwilę przykryła świat Leviego przerażającą w swej
ostateczności czerwienią.
W dniu, w którym zobaczył śmierć jedynych
osób, na których mu kiedykolwiek zależało, ogarnęło go szaleństwo tak wielkie,
że rzucił się w wir walki bez zastanowienia, bez zbędnych myśli, bez
jakiejkolwiek logiki w swych działaniach, jawiąc się pozostałym Zwiadowcom
jako niepokonany, niemożliwy do zatrzymania żołnierz, z którym żaden tytan nie
miał prawa się równać.
Stojąc potem pośród krwi i pary unoszącej
się z martwych ciał, pogrążył się w rozpaczy, która zaczęła niszczyć go od
środka. Szukał winnego tego, co zaszło. I znalazł.
Z początku oskarżał Erwina, potem własną
dumę, w końcu jednak zrozumiał, że jedynymi istotami odpowiedzialnymi za
śmierci jego przyjaciół byli tytani. Wtedy też poprzysiągł zemstę – postanowił
walczyć i uwolnić ludzkość raz na zawsze do tej piętnującej ją zarazy. I choć
kierowały nim wyłącznie egoistyczne pobudki, bardzo szybko okrzyknięto go
najlepszym żołnierzem, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi. Plotki o jego
talencie i nadludzkiej sile bardzo szybko się rozprzestrzeniały, ludzie,
których nawet nie znał, zaczęli żywić do niego szacunek. Jednak pośród tych
głosów uznania rozbrzmiewały także inne, przedstawiające go w kolorach znacznie
mroczniejszych. I choć nikt tak naprawdę nie dawał im wiary, tylko sam Levi
wiedział, ile w rzeczywistości kryło się w nich prawdy.
„Kapitan
stąpający we krwi.”
Tak czasem o nim mówiono. Choć ignorował
te słowa, patrząc przed siebie wiecznie chłodnym i beznamiętnym spojrzeniem,
sam, w głębi duszy po cichu przyznawał im rację. Wracał też wtedy wspomnieniami
do czasów, gdy jako dziecko krążył po ciemnych, cuchnących śmiercią zakamarkach
podziemia.
„Jeśli chcesz
przeżyć, bądź grzeczny. Słuchaj się nas, a nie stanie ci się żadna krzywda.”
Dobrze pamięta te słowa. Pamięta chwilę,
kiedy ręce tamtych mężczyzn dotknęły jego niewinnego ciała. Czy dziecko może
mieć dumę?
Oczywiście, że może.
Uderzenie nożem w tętnicę – szyja,
pachwina. Nawet nie zdążyli krzyknąć. Śmierć przyszła szybko i zabrała ich do
swojego świata prawie że bezboleśnie.
Ciekawe, gdzie są teraz.
Tamtego dnia ujrzał coś niezwykłego. Kiedy
krew niedoszłych oprawców spłynęła na jego ręce, urzekł go jej kolor, to jak
pięknie lśniła w blasku oliwnej lampy. Stał jak zaczarowany, przyglądając się
kroplom leniwie przesuwającym się po skórze. Zapach, który wypełniał jego
nozdrza, przyprawiał go o zawroty głowy. Zaciągnął się nim. Mocno i głęboko.
Wciągnął nasiąknięte metaliczną wonią powietrze do swoich płuc, z przymkniętymi
oczami delektował się tym niezwykłym wrażeniem.
„To chore” – tak wtedy pomyślał. A jednak
nie potrafił uwolnić się z tych łańcuchów, kiedy już raz wpadł w słodkie
objęcia czerwonej bogini, nigdy więcej nie dane mu było się z nich wyswobodzić.
Zakochałem się w niej. Zakochałem się we wrażeniu,
które ze sobą niosła.
Plotki mówią prawdę. Jest kapitanem, który
stąpa we krwi. Zabija tytanów z kamienną twarzą, jednocześnie delektując się
każdą chwilą, każdym cięciem, każdą czerwoną smugą, którą ostrza jego mieczy
zakreślają przed nim w powietrzu. Choć pragnie wolności, choć pragnie uwolnić
się od samego siebie, jednocześnie chce móc ciągle tonąć w tych lśniących
szkarłatem oczach, spoglądać w nie dzień w dzień, podziwiać ich piękno i
doskonałość.
Naznaczony przez widma przeszłości, które nigdy nie
znikną.
Erwin jest inny. On ma wyższe cele, dumę,
która nim kieruje. Jest czysty. A Levi choć na wszystkie sposoby stara się
wypierać przed samym sobą, doskonale wie, że nigdy nie pozbędzie się tego
brudu, który osiadł na dnie jego duszy. Dlatego właśnie nie mogą być razem,
dlatego nie istnieje szansa na wytworzenie pomiędzy nimi czegokolwiek ponad
wiotką i niepewną nić przyjaźni. Ponieważ z tym niezwykłym blaskiem, który od
niego bije, Erwin nie potrafi dostrzec i zrozumieć kryjącego się w przyjacielu
mroku, nie jest w stanie pojąć jego chorych uczuć i pragnień.
Stanowią swoje całkowite przeciwieństwa.
Erwin wciąż idzie naprzód, niosąc na swoich barkach nadzieje całej ludzkości, Levi zaś
stoi w miejscu otoczony przez czerwone demony, które jako jedyne istoty na
świecie potrafią przyprawić go o szybsze bicie serca.
Nienawidzi siebie za to. Nienawidzi tego,
że metaliczny zapach tak łatwo go otumania, odbiera własną wolę i poczucie
rzeczywistości. Nienawidzi, jednocześnie tęskniąc za nim, pragnąc już zawsze
oglądać swoje dłonie splamione tą jakże piękną czerwienią.
Czy jestem hipokrytą?
Od czasu do czasu Levi miewa dziwne sny, w
których dokonać musi wyboru. Cofa się w nich wspomnieniami w przeszłość, do
swojego dzieciństwa i staje przed tamtymi mężczyznami, których wtedy zabił. W
jego ręku błyska ostrze noża, a on zaczyna się zastanawiać, czy jeśli postąpi
inaczej, czy jeśli pozwoli im skalać swoje ciało, uchroni się wówczas przed
obezwładniającym wpływem czerwonej bogini? Czy jeśli się jej wyprze, nie pojawi
się ona przed nim znowu, czy pewnego dnia nie rozłoży przed nim ponownie
ramion, zachęcając, by padł w jej objęcia?
Levi nie pamięta, jak kończą się te sny.
Jednak on zawsze był realistą, nigdy nie wierzył w przeznaczenie, nie roztrząsał przeszłości, ponieważ nie można jej było
zmienić. Myślenie o czymś, na co i tak nie ma się wpływu,
stanowiło dla niego rzecz irracjonalną, pozbawioną logiki.
Czas jest jeden, jednorodny. Nie cofa się, nie
zatrzymuje. Ciągle, nieprzerwanie biegnie przed siebie. Raz podjęta decyzja
staje się niemożliwa do cofnięcia, raz przelana krew nie wróci ponownie przez
rozciętą skórę.
Levi wie, że nie może uciec przed przeszłością,
że jej widma będą podążać za nim krok w krok, kładąc się czerwonym cieniem na
ziemi za jego plecami. Wie, że głosy skąpanych we krwi demonów nie ucichną
nigdy, że nie może się im w żaden sposób przeciwstawić. Jeśli naprawdę chce
ruszyć z miejsca, musi pogodzić się z tym, kim jest, musi zaakceptować mrok,
który w sobie skrywa. Dopiero wtedy będzie w stanie zrobić krok naprzód i pójść
przed siebie ze wzrokiem utkwionym w czarnym horyzoncie. Pójść i wypatrywać
słońca wschodzącego czerwienią, iść z piętnem przeszłości, żyjącym na jego
duszy.
Na zawsze sam, bez emocji, bez wyższych
celów. Bez żalu. Nie szukając oparcia w innych, wiecznie już czując na sobie
spojrzenie tych oczu lśniących szkarłatem. Oddany tylko im, nieczuły na gesty
próbujących dotrzeć do niego osób. Zdany wyłącznie na siebie.
Ponieważ nie istnieje na tym świcie nikt inny, kto zrozumiałby
i zaakceptował ten mrok i chore pragnienia.
*cztery lata
później*
Leży w fotelu, udając, że śpi. Jego
pierś unosi się miarowo, gałki oczne skryte pod opuszczonymi powiekami co jakiś
czas drgają, imitując sen.
Słyszy szelest przewracanych kartek i szmer pióra przesuwającego się po papierze. Do jego uszu docierają także inne dźwięki – ciche, krótkie westchnienia.
Nieokreślony czas później rozlegają się
kroki, ktoś podchodzi do niego i lekko potrząsa za ramię.
– Levi, obudź się. Już skończyłem.
Otwiera oczy i choć wcale nie spał, przeciera
je ręką dla zachowania pozorów. Potem spogląda na pochylającego się nad
nim mężczyznę.
– O czym chciałeś rozmawiać, Erwin?
Dowódca Zwiadowców wyprostowuje się i
podchodzi do okna. Splatając dłonie za plecami, przygląda się toczącemu się na
zewnątrz, codziennemu życiu.
– Chodzi o Erena. Ostatnio dajesz mu więcej
swobody niż wcześniej. To do ciebie niepodobne. Coś się dzieje?
Levi odchyla głowę do tyłu i przez chwilę
się nie odzywa. Nie zastanawia się nad odpowiedzią, po prostu nie jest pewien,
w jakie słowa powinien ją ubrać.
– Nic, czym musiałbyś się martwić –
stwierdza w końcu.
Wiem, że to cię nie usatysfakcjonuje.
I ma rację. Kiedy Erwin odwraca się w jego
stronę i spogląda nie niego wyczekująco, Levi prostuje się w fotelu i,
zakładając nogę na nogę, odpowiada już bardziej precyzyjnie:
– Ostatnio nie było z nim żadnych
problemów, żadnych niekontrolowanych przemian, ponadto pomógł nam na kilku
wyprawach i przestał zachowywać się nierozważnie. Choć wciąż jest dzieciakiem,
myślę, że po tym wszystkim zasłużył na odrobinę swobody.
Erwin uśmiecha się lekko, a jego jasne oczy
rozbłyskają delikatnym blaskiem.
Jak zawsze, gdy jesteś z czegoś zadowolony.
Levi nie lubi tego spojrzenia, ponieważ za
bardzo kojarzy mu się ono z chwilami, które spędza w sypialni Erwina, a które
wywołują w nim to przytłaczające poczucie winy.
Dlaczego wciąż ci nie powiedziałem?
– Nie spodziewałem się usłyszeć czegoś
takiego od ciebie. Czyżbyś czuł się winny temu, jak go ostatnio pobiłeś? –
Erwin przerywa jego rozmyślania.
Levi spogląda na niego i odpowiada głosem
równie bezbarwnym co zazwyczaj.
– Nie kpij ze mnie. Należało mu się
wtedy, pyskował. Pozwalam mu na chwilę swobody, ponieważ doceniam jego wysiłki,
choć i tak uważam, że są one wyjątkowo marne i mógłby się lepiej postarać.
Jednak jest on w końcu tylko dzieciakiem, to dosyć oczywiste, że jak na razie ciężko,
bym był z niego całkowicie zadowolony.
Erwin uśmiecha się szerzej i podchodzi do
Leviego, muskając jego dłoń. On jednak nie reaguje na ten dotyk.
– Choć mówisz w ten sposób, widzę, że
naprawdę o niego dbasz. Dobrze, takie jest w końcu twoje zadanie.
Dbam? Ja tylko pilnuję, żeby nie zrobił czegoś
głupiego, a w razie konieczności gotów jestem go zabić. Dlaczego nazywasz to
dbaniem?
– Uważaj na niego, Levi. On jest dla nas
naprawdę ważny.
– Przecież wiem. Nie musisz mi tego
powtarzać.
Wstaje i, nie patrząc na Erwina, opuszcza
jego gabinet. Jest poirytowany, a wizyta u dowódcy tylko tę irytację wzmogła.
Choć mógł się przecież spodziewać, czego dotyczyć będzie rozmowa, gdy tylko
usłyszał imię „Eren”, coś wewnątrz niego zawrzało. Naprawdę nie chciał myśleć w
tej chwili o tym kłopotliwym dzieciaku.
Przystaje i, opierając się ręką o ścianę,
pochyla głowę i bierze głęboki wdech. Zupełnie nie pojmuje swoich reakcji.
Dlaczego ten dzieciak jest w stanie zirytować mnie
bardziej niż ktokolwiek inny?
Eren – nastoletni chłopak, który w jakiś
niezrozumiały dla wojska sposób potrafi przemienić się w tytana. Nastoletni
chłopak, który rok temu dołączył do Oddziału Zwiadowców, i nad którym nadzór
powierzono Leviemu.
Z początku sprawiał same problemy,
ale po pewnym czasie nauczył się kontrolować kryjącą się w nim bestię i choć
Levi przyznaje to niechętnie, stał się niezastąpioną pomocą dla Zwiadowców. Stanowi
on sporą przewagę na tytanami, ponadto pomaga w badaniach mających na celu
znalezienie ich słabych punktów.
Ostatnio zaczął zachowywać się wyjątkowo
bezproblemowo, w związku z czym Levi zdecydował się dać mu nieco więcej
swobody. Nie pilnuje go już na każdym kroku, co jakiś czas pozwala mu wyjść
samemu do miasta.
Nie wie, co Eren tam robi. Z początku też go to nie
interesowało, dopóki chłopak wracał w jednym kawałku, bez śladów krwi na
rękach. Jednak od jakiegoś czasu Levi wyczuwa emanujący od niego,
dziwny, obcy zapach, który mu się nie podoba.
Nie, nie zapach. Odór.
Levi odpycha się od ściany i szybkim krokiem wychodzi na ulicę. Zdaje sobie sprawę, że jedyny sposób na uciszenie tych uporczywych myśli to przekonanie się na własne oczy, co takiego Eren robi wieczorami w mieście.
Tylko jak ja mam go niby teraz znaleźć?
Podążającemu
ulicami Leviemu
towarzyszą dźwięki wydawane przez toczące się po bruku koła, głosy rozmawiających
przechodniów, krzyki i śmiechy dzieci. W powietrzu unosi się zapach ziół
i
wędzonego mięsa. Wszystko to razem tworzy specyficzną aurę, która wydaje
się Leviemu aż nazbyt beztroska i spokojna. Zupełnie jakby za
widniejącym w oddali murem nie czaiła
się wcale groźba śmierci.
To doprawdy zadziwiające, jak łatwo dostosowującymi
się istotami są ludzie.
W pewnej chwili do jego uszu dociera znana
mu melodia, grana na wyjątkowo rozstrojonej gitarze. Wiedziony ciekawością
skręca w uliczkę, z której dobiegają znajome dźwięki i od tamtej chwili porusza
się już po mieście wyłącznie bocznymi, wąskimi ścieżkami.
Zapada zmrok, powietrze staje się rześkie i
chłodne, a on z coraz bardziej rosnącą irytacją wciąż szuka Erena.
W pewnej chwili natrafia na ślepy zaułek.
Przeklinając w myślach, kiedy już ma zamiar odwrócić się i odejść, do jego uszu
dociera dźwięk przypominający mu wydarzenia, których nierzadko był świadkiem
podczas swojego pobytu w podziemiu.
Odgłos ssania, niezbyt efektownie tłumione
jęki, sapiące oddechy, dziwny, jakby lubieżny śmiech – wszystko to sprawia, że
Leviemu włosy jeżą się na skórze. Choć sam nie wie dlaczego, kierowany
nieokreślonym przeczuciem zagląda w głąb ciemnego zaułka.
– Ssij mocniej, dzieciaku.
– Nie opuszczaj bioder, kto ci niby na to
pozwolił?
– Mmm... jesteś naprawdę niezły, może jutro
też przyjdziemy się tutaj z tobą zabawić?
– Możecie… przyjść… będę… czeka-aaał. – Ostanie słowo zamienia się w przeciągły jęk, który wywołuje wybuch śmiechu u pozostałych
osób.
Levi drętwieje. Całe jego ciało staje się
nagle dziwnie sztywne.
Znam ten głos.
Sam do końca nie wiedząc, co robi, bez
namysłu wkracza do zaułka, a widok, który się przed nim rozpościera, sprawia,
że Levi głośno wciąga powietrze. Choć nie sposób poznać tego po jego twarzy,
niewytłumaczalna złość i niedowierzanie zaczynają gwałtownie wzbierać w nim od
środka.
Dostrzega przed sobą trzech mężczyzn, którzy
zaspokajają swoje pragnienia ciałem młodego chłopca. Ciałem chłopca o włosach w
odcieniu kory dębu i oczach zielonych jak wiosenna trawa.
Nie wiele myśląc, Levi wyciąga pistolet i
doskakuje do najbliższego z mężczyzn. Mało go obchodzi, że wykorzystywany
chłopak znajduje się tam z własnej woli, i że brutalny seks sprawia mu widoczną
przyjemność. W tamtej chwili dla Leviego liczy się tylko niewyobrażalna złość,
którą aż tak silnie odczuwa po raz pierwszy od śmierci swoich przyjaciół.
Przystawia pistolet do skroni najbliższego z
mężczyzn i głosem niezwykle zimnym, nieznoszącym sprzeciwu odzywa się cicho,
lecz wyraźnie w ciszy, która momentalnie zapada w zaułku.
– Wynoście się stąd. Natychmiast.
Mężczyzna pod jego lufą nieruchomieje, a w
oczach pozostałych odmalowuje się przerażenie. Nie oponują, widząc groźne
spojrzenie Leviego, po prostu podciągają spodnie i szybko opuszczają alejkę.
Kiedy zostają sami, leżący na ziemi chłopak
podnosi do góry swoje zielone oczy. Przez chwilę dostrzec można w nich wyraźnie
widoczne zażenowanie, jednak znika ono niezwykle szybko, a jego miejsce zajmuje
dziwny żal.
Chłopak spogląda na Leviego i, zaciskając
nogi, szepcze bardzo cicho:
– Dlaczego nam przerwałeś, kapitanie? Ja
wciąż… – Ostatnie słowa przechodzą mu przez usta z widocznym trudem. – Ja wciąż
jeszcze nie doszedłem.
Levi spogląda na niego chłodno, a jego oczy
groźnie rozbłyskają.
– Eren… – zaczyna powoli, ale nie kończy,
zamiast tego chwyta go za rękę i podrywa z ziemi. Pozwala mu założyć
spodnie, a potem pociąga za sobą i prowadzi wąskimi uliczkami miasta. Jego
uścisk jest zbyt mocny, ale nie obchodzi go, czy sprawi chłopakowi ból. Jest w tej
chwili zbyt zdenerwowany, by zwracać na takie rzeczy uwagę. Paradoksalnie nie
potrafi jednak znaleźć racjonalnego wyjaśnienia dla tak wielkiej złości.
Więc to właśnie był ten dziwny zapach, cholerny
smród, który tak mnie drażnił. Cuchnąłeś najgorszymi zakamarkami miasta,
marginesem społecznym, któremu pozwoliłeś się dotykać.
Szybko docierają do właściwego miejsca,
Levi otwiera drzwi i bezceremonialnie wpycha Erena do środka. Chłopak upada na
podłogę i uderza się w ramię. Chwytając się za bolące miejsce, spogląda na
kapitana wzrokiem pełnym strachu i obaw.
Jesteś odrażający.
Staje nad Erenem, a ten napina mięśnie,
jakby przygotowując się na to, co ma za chwilę nadejść. Levi wie, że chłopak
spodziewa się uderzenia, jakim nieraz obrywał za niektóre ze swoich wyskoków.
Pomyśleć, że dałem ci się zwieść, że uwierzyłem, że
się poprawiłeś i choć trochę wydoroślałeś.
Chwyta go za koszulę, podrywa z podłogi i
przyciska do ściany, uderzając przy tym jego głową o twardą powierzchnię. Choć
wie, że musi uważać, by chłopak nie przemienił się w tytana, Levi zna go już na
tyle dobrze, by doskonale zdawać sobie sprawę, jak daleko może się posunąć w
swojej brutalności.
Eren krzywi się, czując mocne uderzenie,
jednak grymas bólu na jego twarzy szybko zostaje zastąpiony przez wyraz
całkowitego przerażenia.
Levi nie dba już o ukrywanie emocji, chce,
by chłopak zobaczył tę wzbierającą w nim od wewnątrz złość.
Sprowokowałeś prawdziwą bestię, dzieciaku.
Chwyta ręce Erena i przytrzymuje je nad
jego głową, przysuwając się jednocześnie niebezpiecznie blisko do twarzy
chłopaka. Owiewając ją swoim ciepłym oddechem, dostrzega, jak czarne źrenice rozszerzają
się ze strachu. W odpowiedzi na to Levi mruży swoje ciemne oczy. Jego
spojrzenie zdaje się ciskać gromy.
Pierwsza ♥
OdpowiedzUsuńTo było po prostu piękne. Kocham te paring i mam nadzieje na szybką kontynuację. Bohaterów przedstawiła w innym świetle, niż większą osób. Pisz dalej kochanie.
UsuńDużo weny życzę ♥
P.S. nareszcie jestem pierwsza
Haha, no udało Ci się w końcu xd
UsuńA co do charakteru Leviego miał być właśnie taki, jeśli to zauważyłaś, to cieszę się, że mi wyszedł~
Moje miejsce, spierdalać c:
OdpowiedzUsuńJuhuhuhu przeczytałam!
UsuńWiesz co~, nie będę zostawiać tu jakiegoś konkretnego komenta, poczekan na drugą część i wtedy ocenię. Może chcieć poznania mojej opinii zmobilizuje cie *ma nadzieje, nie lubi niwdokończonych rzeczy*
>nie lubi niedokończonych rzeczy
UsuńNie będę przypominać, kto bardzo nie chciał kończyć pewnego crossovera do Dogsów...
Ne, druga część będzie, będzie na pewno, jest w trakcie produkcji, tylko wen mi spierdolił, więc jeszcze nie wiem kiedy.
Jaki mój uśmiech był szeroki jak skumałam z czego jest ten tekst. Potem mina mi zrzedła, bo widzę Erwin/Levi. Nie wiem czemu, ale nie cierpię tego paringu. Swojego czasu bardzo lubiłam Levi/Eren, znalazłam zarąbisty blog z nimi, ale to co zrobiłaś tutaj z Erenem, to już normalnie mam dość. Tu się pieprzy z jakimiś facetami w alejce, i jeszcze narzeka, że nie zdążył dojść! Rozwalasz mnie kobieto, ale i tak cię kocham, więc już nie mogę się doczekać na następną część :D
OdpowiedzUsuńJa nie lubię żadnego z tych paringów. Nie chciałam pisać Levi x Eren, ale kiedy poprosiły mnie o niego aż dwie osoby, to za bardzo nie miałam wyboru. Czego się nie robi dla czytelników...
UsuńZ SnK tak naprawdę lubię tylko Levi x Farlan, kiedyś na pewno napiszę, ale najpierw niech do mnie wena wróci.
Hitomi, Eren Cię zaskoczył w tej alejce? Poczekaj na drugą część xd
Czyli mam się bać ech...
UsuńBać? Myśl sobie, co tam chcesz, ale ja tego nie powiedziałam wcale~
UsuńJestem~~! I cóż moje oczy widzą? Attack on Titan ! <3
OdpowiedzUsuńHm... widzę tutaj wyraźną zmianę. Język nie jest tak kwiecisty jak w przypadku poprzednich czytanych przeze mnie opowiadań. W ciekawy sposób komponuje się to z charakterem Leviego, z jego realistycznym podejściem do świata. Generalnie sposób wykreowania głównego bohatera mi się podoba. Lubię też ten podkreślony przez Ciebie kontrast między Levim a Erwinem, i totalnie różne pobudki kierujące ich działaniami.
Miłość do krwi, fascynacja krwią... dlaczego już mnie to w ogóle nie dziwi? Ale podoba mi się, przynajmniej w tym przypadku ;3
"Pojawili się wśród porannej mgły, a wraz z nimi przyleciały czarne kruki, dla których w czasie krótszym od jednej modlitwy powstała uczta ze zaściełających zieloną trawę ludzkich szczątek." - moje ulubione zdanie z tego opowiadania ^.^
Biedny Eren, który nie mógł dojść xD Ale, ale...
JAKMOGŁAŚUCIĄĆWTAKIMMOMENCIE?! Sadystko Ty ;-;
Wybacz, że tak krótki komentarz, ale najwyraźniej nie mam dzisiaj weny >.<
Czekam na kontynuację !!! <3
Cieszę się, że zauważyłaś połączenie między realizmem Leviego, a językiem, jakim pisałam z jego perspektywy (serio, jakoś nie mogłam wyobrazić sobie, żeby widziany świat opisywał metaforami, to by do niego kompletnie nie pasowało). Chciałam, żeby właśnie tak wyszło, więc cieszę się, że udało mi się tego dokonać~
UsuńKiedyś, jak stałam pod prysznicem, zobaczyłam obraz Leviego jako dziecko, całego we krwi i takiego bardzo w nią "wpatrzonego". No i tutaj miałam okazję to wykorzystać~
Wiem, zostawiłam Erena w strasznym stanie i przerwałam też tak... na "wysokości kolan" xd Jestem sadystką, wiem. No, ale napięcie musi być, ne~?
Cieszę się, że Ci się podobało~
,,Czy więzień naprawdę może nazywać więzienie, w którym tkwi schronieniem?'' To zdanie brzmi nieco niegramatycznie moim zdaniem. Chociaż możesz dać przecinek przed schronieniem i będzie lepiej, jeśli nie chcesz zmieniać konstrukcji tego zdania. ,,ze zdawać by się mogło tylko jednym celem'' mała literówka, że zdawać by się mogło itd, ,,ze zaściełających zieloną trawę ludzkich szczątek.'' Tutaj powinno być z, a nie ze. ,,jawiąc się pozostałym Zwiadowcom, jako niepokonany'' tutaj niepotrzebnie jest przecinek. Nie powinno go być. ,,ponownie przez rozcięta skórę.'' Znów literówka, rozciętą skórę.
OdpowiedzUsuńUhh, zgodnie z życzeniem, wypisałam te błędy, które rzuciły mi się w oczka. Pierwsza część historii, ta cztery lata wcześniej, nie dziwię się, że musiałaś to podzielić. Bardzo rozbudowałaś historię Leviego, aż musiałam się zastanowić nad tym, jak powiedziałaś, że wśród normalnych ludzi mam jego minę xDD Ale podoba mi się taki jego obraz, wiesz o nim więcej niż ja, więc *ukłon* brawo, piękne ;D Już nie mówiąc o Twoich cudownych, rozgałęzionych przenośniach i porównaniach, uzależnieniu od krwi...
W drugiej części, tak myślałam, że Eren się z kimś pieprzy po kątach. Tylko nie sądziłam, że dobrowolnie xD Ale żeś z niego tanią dziwkę zrobiła, masakra. Aż mnie było za niego wstyd, a to już jest osiągnięcie samo w sobie. JA płonęłam ze wstydu na samą myśl o tym, że Levi tak na niego patrzył. Ale ja zawsze przeżywam jak głupia, więc to normalne xDD No i 3 faciów? Ugh...
Mimo to, z niecierpliwością czekam na część numer dwa ;D Skoro ostatecznie to ma być EreRi to wiem, że i tak mnie zaskoczysz, dlatego nie chcę nic zakładać. Ale liczę na dużo krwi <3
Także ten, wypocznij porządnie w tym Egipcie, pozjeżdżaj z tych wydm na nartach, opal się na blond skwarkę i wracaj do nas z naładowanymi słońcem bateryjkami ;D No i naturalnie weny, skarbie <3
Dziękuję, Yazuś, tak bardzo opornie szła mi dziś ta beta, byłam pewna, że jakieś błędy pominęłam, ale nie mogłam ich znaleźć. Naprawdę arigatou, że mi je przytoczyłaś.
UsuńRozbudowałam historię Leviego? Yazu, ja ją skróciłam do minimum xd Serio, wiesz, jak ja się musiałam powstrzymywać, żeby nie zrobić z tej części jego biografii? Nawet sobie nie wyobrażasz xd
Ale ta historia była konieczna, bo musiałam pokazać skąd wzięło się jego zamiłowanie do krwi, a tak "z dupy" z tym wyskoczyć też przecież nie mogłam.
Czekałam na to~! Czekałam, aż ktoś nazwie Erena tanią dziwką~! Serio, jak ja na to czekałam... Ale, ale, ja nic nie zdradzam, wszystkiego dowiesz się z drugiej części xd A co do Leviego.... ledwo go powstrzymałam, żeby nie zamordował Erena już w tej alejce.
Dziękuję za życzenia, na pewno skorzystam ♥ Może natchnie mnie tam na napisanie czegoś w stylu "crossover do szejkowego haremu wersja yaoi", choć mam nadzieję, że jednak nie.
Nie lubie Ereri. Na serio, po tych fantazjach niektórych fangirlsów co widzę je w internetach, mam ochotę zapomnieć że ten paring istnieje xdd
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednakże przez moją zjebaną ciekawość i przez miłość do SnK. Chyba się nawet wciągnęłam.
TU JEST ERWIIIIIN MOJA DRUGA ULUBIOOONA POSTAAAAAĆ. Relacje Erwina z Levim mnie bolą, ale podoba mi się fascynacja krwią Leviego. OGÓLNIE PODOBA MI SIĘ LEVI TUTAJ.
jako że nie mam czasu to *klepek*
Spoko, ja też EreRi nie lubię, także rozumiem o czym mówisz. Ale cieszę się, że podoba Ci się mój Levi, bo nieźle się z wykreowaniem jego postaci męczyłam.
UsuńJeeeeeejjj <3
OdpowiedzUsuńEreri dla Mesu \(O.O)/
Zacieszam zacieszam zacieszam!
To bylooo taaaaaakie wspaniałe!
Serio!
Idealnie wykreowałaś postacie! Aż przytrafiło mi się coś co zdarza mi się dosyć rzadko.
Mianowicie, pewnego rodzaju pauza.
Cóż... Czasami jak czytam na prawdę dobre opowiadanie, bez względu na tematykę, gatunki i inne takie rzeczy, zaczynam bardzo się wczuwać. Na swój sposób odczuwam to samo co bohater. Jak bohater jest zły, to ja też po części jestem zła. Jak jest smutny, zażenowany, wściekły, radosny - odczuwam to na sobie.
Z tego też nadmiaru emocji ( który jest dla mnie niedobry, bo ja jestem kaleka emocjonalną ), muszę co jakiś czas przerywać czytanie, aby ochłonąć. I tak mi zeszło, że przeczytałam notkę w miej więcej cztery godziny, mniej więcej tak: Kilka zdań/akapitów - przerwa około pół godziny.
W międzyczasie przygotowania do wyjazdu. Ciężko się wyrobić z posprzątaniem w domu i spakowaniem w godzinę, ale ja jestem super i dałam radę.
Serio, odwaliłaś kawał dobrej roboty, Levi wyszedł wspaniały.
Kiedy czytałam fragment jak Levi zaczął szukać Erena, juz po pierwszych dwóch słowach, zaczynających akapit, w którym opisywałaś "dźwięki dochą=odzące z zaułka", już wiedziałam o co chodzi.
I w głowie zapaliła mi lampeczka, i pomyślałam:
"Zrobiła z Erena dziwkę!".
To samo potem powiedziałam do siebie. Dwukrotnie.
Nie, żeby ten fakt mi sie nie spodobał. Lubię, kiedy jedna ze stron ( zwykle uke ), robi cos takiego. Tak, wiem. Niewyżyta ze mnie dziewczyna...
Więc już na sam koniec powiem, po raz kolejny, że baardzo mi się podobało, i z wielką ekscytacją czekam na drugą część.
I miłego wypoczynku *zazdrość*!!!
*paczy, paczy i nie wierzy*
UsuńWywołałam u Ciebie stan pauzy? Serio? No nie powiem, tu mnie, Mesu, zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że moja pisanina może tak na kogoś wpłynąć, a tu taki szoczek. Kurde, aż nie wiem co powiedzieć. Także no, powiem tylko, że cieszę się, że Ci się podobało i cieszę się, że uważasz Leviego za wspaniałego, większego komplementu nie mogłam usłyszeć. Mam nadzieję, że druga część Cię nie zawiedzie.
Jestem spragnoina !;<< *pociąg* mój pierwszy dedyk ! :'<
OdpowiedzUsuńA czo toi te Erwiny ! Wywalajk z tąd !!Liściki poćał.unki i co to jescze ? No? No? XD
Eren dziwka wut wut ? it wutA? ;l; ja mjnie wtesalumbaIKXC jachku23nksjnirepopmysjalmuzgsdtusulastusniewypeijuierdala *pomin to coś*
Och Levi nie gwałć Erenka ;-; :< ! Coś ty zrobiłaś z tego Erena no? :o:
Ale czekam na kolejną częśc i bujnej główki DX.
~Wielki Mistrz Monte
Erwiny musiały być, żeby opo miało smaczek~! (tak właściwie to Erwin był konieczny, żeby pokazać charakter Leviego, so).
UsuńOjej... Nareszcie do Ciebie zawitałam
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale adres twojego bloga gdzieś mi się zapodział w tysiącu dokumentów i dopiero dziś go odgrzebałam :)
Nie gniewaj się
Nie jestem zwolenniczką SnK, ale jako, że Levi ma głos mojego ukochanego seiyuu, to mam dla niego przeogromny sentyment. No i w jakiś dziwny niewyjaśniony sposób, po prostu wiem, że jest psycholem :)
Poza tym, lubię dobre opowiadania z Levi x Eren, a Twoje się do nich zalicza
Co do opowiadanka, piszesz bardzo dobrze i świetnie ubierasz uczucia w słowa
Podoba mi się Twój styl pisania. Świetnie tez przybliżyłaś historię Kaprala.
Będę czekać z niecierpliwością na drugą część.
Wgl, wiele się wyjaśniło: Eren jest dziwką, to przecież logiczne :)
Pozdrawiam i życzę weny z całego serca
Wszyscy kochają Hiroshiego Kamiyę~! WSZYSCY. No i prawidłowo, bo jego głos to jest po prostu samo piękno. Serio, wyrwałabym mu ten głos z gardła i schowała do słoika, żeby mieć go już tylko dla siebie. Moje emocje kiedy słucham Kurayami Shinjuu Soushisouai, są nie do opisania. Serio, to jest po prostu czysta ekstaza~!
UsuńJa tam SnK lubię bardzo, nie lubię zaś EreRi, EruRi i wgl większości paringów poza Levi x Farlan i Levi x Hanji (ale to już z nieyoai). Ale zamówienie padło i trzeba się było z niego wywiązać.
Cieszę się, że podoba Ci się mój styl i opko, mimo że za serią nie przepadasz. Mam nadzieję, że druga część Cię nie zawiedzie~!
Twoje opowiadania mają to coś. Świetny styl, dobrze zarysowanych bohaterów, opisy, którym poświęcasz na prawdę sporo czasu i nie są przesadzone - to wszystko składa się na mój wielki uśmiech, gdy tylko pojawiasz się na liście czytelniczej. W końcu do przeczytania będzie coś dobrego. Kolejne anime, którego nie oglądałam i nie mam zielonego pojęcia o bohaterach i fabule, ale nie ma to żadnego wpływu na postrzeganie przeze mnie tej historii, bo wszystko ładnie wyjaśniłaś i orientuję się w fabule i wydarzeniach. Mam nadzieję, że w następnej części będzie mnóstwo soczystych, brutalnych i epickich seksów~~ Brzmię jak niewyżyta małolata, ale trudno, trzeba jakoś zmotywować :D
OdpowiedzUsuńAh, soczyste, brutalne seksy... Orghlaith, czytasz mi w myślach xd Choć ja tam nic zdradzać nie będę xd
UsuńNareszcie to przeczytałem...
OdpowiedzUsuńLevi x Eren - pairing, od którego wszystko się zaczęło...
Cóż... Straciłem umiejętność komentowanie, więc mogę tylko powiedzieć, że to było Z.A.J.E.K.U.R.W.A.B.I.S.T.E.
Niech Ci szybko naprawiają lapka.
Było parę zdań, które mnie zachwyciły, ale mogę ich teraz znaleźć ;.;
A ta długość... ♥
Nienawidzę Cię.
OdpowiedzUsuńPo prostu Cię, kurde, nienawidzę.
KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! KIEDY JA MAM KISIEL W MAJTACH, LOVOMETR W MOIM MÓZGU SZALEJE I PĘKA, A TU KOŃCZY SIĘ OPOWIADANIE?!
Czyś Ty zwariowała, kobieto? T_T Za co mnie tak karzesz? T_T Za to, że dopiero teraz tu zawitałam, tak? Za to, że spaczyłaś mój mózg do reszty i teraz sadystycznie się nade mną znęcasz, tak?! Próbujesz zrobić ze mnie masochistkę?!
No cóż - już nią jestem.
Opowiadanie przecudowne. Na początku nie podobało mi się to długie rozpisywanie się o Levi'u ( wybacz, że piszę w ten sposób, ale jestem przyzwyczajona do czytania tego imienia jako "liwaj", więc oczywistym jest, że odmieniam je w ten sposób xD ), kilka wątków bym sobie darowała, ale... ale później, mniej więcej w momencie, kiedy Levi wyszedł z gabinetu Erwina, moje serce przyspieszyło, oczka iskrzyły z każdą chwilą coraz bardziej i...
TAK SPACZYŁAŚ MÓJ MÓZG, ŻE MYŚLAŁAM, ŻE TEN "ODÓR" TO PRZEZ TO, ŻE EREN ŁAZI PO MIEŚCIE, KROI LUDZI I ZJADA ICH FLAKI NA KOLACYJKĘ.
A przeczytałam dopiero dwa ( no, trzy razem z tym ) Twoje opowiadania...
Jestem chora psychicznie, podobają mi się gwałty...
xD
Ten tutaj szczególnie, przyszedł mi na myśl mój kochany Yashiro, awww *-* Ale potem wizję tę zastąpił rzeczywisty Eren, zaczęłam się jarać jak głupia, prawie skakać na krześle z podniecenia, a TU KURWA KONIEC, DO WIDZENIA, RESZTĘ SOBIE DOPOWIEDZ...
*morderczy wzrok*
Blogspot, 10.03.2015r.
Kagami Yuuki
www.story-yuuki.blogspot.com
CLD
www.porzeczkowysmakyaoi.blogspot.com
Szanowna CLD,
w imieniu swoim oraz mojego spaczonego mózgu uprzejmie proszę o szczegółową i dokładną informację na temat tego kiedy i w jakich godzinach pojawi się druga część powyższego cuda.
Zignorowanie mojego pisma grozić będzie brutalnym spamem gdzie się da, pozwem o odszkodowanie za męki psychiczne oraz prześladowaniem.
Z góry dziękuję za szybką odpowiedź.
Z poważaniem
Yuuki
Dawno się tak nie uśmiałam przy żadnym komentarzu, naprawdę. Totalnie mnie nim zniszczyłaś. Nadal z niego ryję xd
UsuńAle od początku - rozpisać się o Levim musiałam (a i tak to jest skrócona wersja xd) ponieważ jest to bardzo ważne dla dalszej fabuły, sama się przekonasz dlaczego.
Haha, Eren psychol? Czemu nie xd ale to nie w tym opku xd
Musisz wiedzieć, że jestem oprócz masochistki także sadystką. Uwielbiam urywać rozdział na wysokości kolan. Uwielbiam zostawiać niedomówienia i otwarte zakończenia. Jestem taka zła..xd
Twój wniosek, pani Yuuki został rozpatrzony pozytywnie. A oto odpowiedź od adresata.
Druga cześć pojawi się prawdopodobnie pod koniec przyszłego tygodnia (dni od piątku to niedzieli) w godzinach popołudniowych lub wieczornych.
Mam nadzieje, że ta odpowiedź okazała się wystarczająca.
Z poważaniem,
Administracja Porzeczkowego Smaku Yaoi.
Yosh, informacja została przyjęta ( a i tak Ci trochę pospamiłam, bo dopiero teraz czytam Twoją odpowiedź xD ). Cieszę się bardzo i nie mogę się doczekać! *-* Żądam brutalności w wykonaniu Levi'a, DUŻO JĘKÓW ERENA i ociekających seksem... scen seksu xD
UsuńWiem, że nie mam prawa niczego od Ciebie żądać, ale I część "Szkarłatnego Sacrum" tak bardzo mi się spodobała, że po prostu... poprzeczkę postawiłaś wysoko, teraz mam duże wymagania co do kolejnej części xDDD
No to czekam! *-*
*1...2...3...4...5...6...7...(...)...*
Jak ja kocham tą parę ~~
OdpowiedzUsuńNormalnie 2 część to będzie coś niesamowitego <3
Jak ja kocham Levi'ego - a charakter ma niezły.
Jego relacja z Erwinem też całkiem niezła.
Wow. To było po prostu... Wow. Trzcigodna autorko naucz mnie pisać takie niesamowite utwory. To było piękne i jednocześnie straszne (w dobrym znaczeniu) Nie wiem co powiedzieć, po prostu oczarowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ava
34 yr old Assistant Media Planner Giles Cater, hailing from Lakefield enjoys watching movies like Donovan's Echo and Knife making. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Aston Martin DB3S. przeczytaj ten artykul
OdpowiedzUsuń