czwartek, 11 grudnia 2014

Utracone Pióra

One-Shot: Akashi x Kuroko



    Z dedykacją dla Ayo Shimy.
                     

_____________


Czerwień zakreśla krwawy łuk na niebie.
Upadają chmury, zsuwają się z firmamentu ciała niebieskie.
Płomienie wznoszą się z niezbadanej toni.
Błękit pożera czarną skórę ziemi.
To zenit.
Kiedy niebo upada, a otchłań rozkłada popielate skrzydła.
Dwa kontrasty tworzące spiralę paradoksu.
Czerwień i błękit.
Dwa serca skute łańcuchem.
Dwa ptaki w klatce.
 Niezdolne by wznieść się w przestworza. 


    Podobno każdy człowiek czegoś w życiu szuka. Podobno każdy chce przejść przez świat, będąc przez niego zauważonym. Każdy pragnie czegoś, czego nie może osiągnąć. Mamy marzenia, mamy obawy. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że tylko od nas samych zależy, jak wykorzystamy dany nam czas. Jeśli nie poddamy się zwątpieniu, będziemy w stanie zdobyć każdy szczyt. Jeśli w to uwierzymy.

Kłamstwo najgorsze z możliwych.

    Słowa, które wzbudzają w kimś szczerą nadzieję. Są sensem jego życia, pomagają mu iść przed siebie. Tworzą piękną wizję, tylko po to, by roztrzaskać ją później w drobny mak.
    Widziałem to. Patrzyłem, jak ta delikatna istota się kruszy, szklany kwiat upada na twardą posadzkę, a jego istnienie niknie nagle z powierzchni ziemi. Rozbity w biały piasek. Niemożliwy do odtworzenia. Nadający się jedynie do zamiecenia pod dywan.
   
Poddaj się, jaki jest sens bezsensownego cierpienia?

    Tak właśnie myślałem. W tamtej chwili sądziłem, że słowa o zdobywaniu szczytów na diecie z wiary były jedynie ułudą. Ale patrząc na to poprzez pryzmat czasu, zaczynam rozumieć, że wszystko zależy od interpretacji.
    Obserwując twoje ciało, które nie mogło ruszyć, wiedziałem, że to dla ciebie koniec. I miałem rację. Już nigdy więcej nie potrafiłeś spojrzeć w błękit takim samym wzrokiem.

Jak ptak niezdolny do lotu, który tęskni za niebem.

    Kiedyś miałeś piękne marzenia. Opowiadałeś mi o wspaniałych maszynach, które mogłyby unosić się w przestworzach bez zużycia paliwa, zasilane przez niezwykły silnik, który pragnąłeś stworzyć. Mówiłeś o świetle, które nie marnuje energii, o cieple bez ognia, bez pary. Oglądałem twoje szkice zachwycony ich precyzją i doskonałością. Wiedziałem, że możesz tego dokonać. Chciałem to zobaczyć. Jak rozkładasz skrzydła, stając się najwspanialszym z wynalazców. Pragnąłem stać przy tobie, ciesząc się tym blaskiem, który powoli zaczął się wokół ciebie roztaczać. Jako jeden z cudownej szóstki chciałem wynieść cię na wyżyny tego świata wykutego w metalu. Ciebie – jedynego spośród nas, który zasługiwał na miano prawdziwie nieomylnego. Zabawne, kiedyś bym tak nie pomyślał.  
    Pamiętam dobrze ten dzień, gdy straciłeś wszystko, co miałeś. Łącznie z samym sobą. Dzień, w którym szklany kwiat zsunął się ze stołu, a ja nie zdążyłem uchronić go przed upadkiem. Wymsknął mi się z rąk, prześlizgnął między palcami. Dźwięk tłuczonego szkła rozniósł się echem po pokoju. A ja mogłem tylko stać i bezczynnie patrzeć.
   
Tamtego dnia powinieneś umrzeć. Jeśli zdecydowałeś się żyć w taki sposób, już nie jako człowiek, a jeszcze nie jako maszyna, to znaczy, że się poddałeś czy wręcz odwrotnie? Bałeś się śmierci? Czy wziąłeś na siebie odpowiedzialność za tych, którzy wtedy zginęli? Co cię pcha do przodu? Chęć zemsty czy strach przed utratą oddechu?

Hej, powiedz mi. Myślisz, że człowiek mówiący o zdobywaniu szczytów mógł mieć rację?

***

    Myślałem, że prawdziwy demon to istota z przekrwionym spojrzeniem, pianą toczącą się z ust, śmiechem przypominającym ryk głodnej bestii, szaleństwem patrzącym z oczu.
    Taki stworzyłem sobie obraz. Nigdy się nie spodziewałem, że prawdziwy demon może mieć tak spokojną twarz. Zupełnie jakby zadawanie cierpienia było dla niego czymś naturalnym, zakorzenionym głęboko w psychice.
    Nigdy nie myślałem, że zobaczę u ciebie taki wyraz. Nigdy nie sądziłem, że naprawdę mnie przerazisz. Przecież znałem cię od tak dawna. Zdążyłem przywyknąć do twojej nienaturalnej postawy. Więc dlaczego po tak długim czasie, znowu odczułem ten dreszcz strachu przebiegający po plecach?

Szary cień wychodzi z twojego ciała, osuwając się na podłogę, zostawia na niej czarne ślady - kawałki zrzucanej skóry. Patrzy na mnie bez wyrazu, obnażając kły. Czy śmierć jest bolesna?

    Wydawało mi się, że omamy zacząłem mieć dopiero, gdy ujrzałem piekło, które ożyło w podziemnym pomieszczeniu. Jednak, kiedy teraz o tym pomyślę, przypominam sobie zamazane obrazy, które pojawiały się przed oczami mojego umysłu znacznie wcześniej. Tak jakby te koszmary zaczęły się w dniu, w którym przeprowadzono zabieg.


    Leżysz na stole, ból maluje się w twoich oczach. Nie chcę na ciebie patrzeć, kiedy znajdujesz się w takim stanie, ale wbrew sobie nie potrafię oderwać wzroku.
    Prawa połowa twojego ciała jest tak piękna jak zawsze. Delikatna skóra, lekko zarysowane pod jej powierzchnią mięśnie, pajęczyna żył, zaznaczająca się kolorem pomiędzy zielenią a morskimi błękitem.
    Lewa przypomina przepuszczone przez fabryczną maszynerię mięso. Widok, który sprawia, że żółć zbiera się w gardle.
   
Więc czemu nie mogę przestać patrzeć?

    Widzę obraz twojego serca, który wyświetla się na ekranie. Narząd wygląda jak podziurawiony balon, z którego powoli uchodzi powietrze. Gdyby nie te stalowe rurki, do których go podłączyli, już dawno przestałby bić i usechł zupełnie jak roślina pozbawiona dostępu do wody. Choć i tak bije bardzo powoli.
    - Dwanaście minut. Zostało mu dwanaście minut. Dłużej nie wytrzyma.
    Spoglądam na ludzi w białych kitlach ze zdziwieniem.

Aż tyle?

    To nie tak, że jesteś mi obojętny. Kocham się. Ale patrząc, jak męczysz się w ten sposób, mam ochotę odłączyć cię od tych wszystkich urządzeń i sprawić, że przestaniesz cierpień.
    - Jeśli chcesz się z nim pożegnać, pośpiesz się. Choć on już raczej i tak nie zdaje sobie sprawy z twojej obecności.
    Zaciskając pięści, podchodzę do ciebie i pochylam głowę. Nie mam zamiaru cię całować, nigdy tego nie robiłem. Wyrażanie uczuć jest dla mnie nienaturalne. Przynajmniej przez takie gesty.
    Spoglądam ci prosto w oczy, które ciężko mi rozpoznać i po prostu w nie patrzę. W ten krwawy wschód, który przykrywa wszystko jak mgła. W czerwień, która zabarwia sobą nie tylko całe tęczówki, ale i białka. Zastanawiam się, ile naczyń ci pod tą cienką błoną popękało.
    Nagle ta mgła się rozrzedza, na krótką chwilę skupiasz na mnie wzrok. Twój szept jest ledwie słyszalny. Pochylam się jeszcze bardziej, by lepiej cię słyszeć.
    - Powiedz, że zgadzam się na przeszczepienie.
    Jestem pewny, że szok i niedowierzanie odmalowują się wyraźnie na mojej twarzy. Nieopisany niepokój wypełnia moje serce.

Co ty właśnie..?

    - Powiedz im to.
    Odsuwam się od ciebie, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. To niemożliwe. Nie mogłeś się na to zgodzić. Sam nie zdajesz sobie sprawy z tego, o czym mówisz.
    Nie wypowiadam jednak żadnej z tych myśli na głos.

Dlaczego?

    - Zgodził się na przeszczepienie.
   
Co..? Czemu to powiedziałem?

    Ludzie w białych kitlach nie tracą czasu na zbędne pytania. Nie upewniają się, nie okazują zaskoczenia. W końcu to naukowcy. Wykorzystają każdą, nawet najmniejszą szansę na wykonanie eksperymentu. A przeszczepienie od zawsze znane było jako jego najgorsza forma.
    Zabieg ten wykorzystując nowoczesną technologię, doprowadzał do nieodwracalnych zmian  w ludzkim organizmie. Pamiętam slogany, które widziałem wielokrotnie na afiszach. „Mechanizacja ciała”. „Udoskonalenie”. „Istota ludzka, nieznająca słabości”.
    Tak właśnie wyglądała propaganda. Strach pomyśleć, ilu ludzi w nią uwierzyło. Naiwne istoty, które zapragnęły się zmienić, doprowadzić swoje ciała do perfekcji. Dobrowolnie oddając się w ręce naukowców, podpisały na siebie wyrok. Czy stały się doskonalsze? A czym jest doskonałość? Czy człowieka, który nie zna żadnych słabości, można wciąż nazywać człowiekiem? Czy to właśnie nie te drobne niedociągnięcia czynią nas ludźmi?
    W ostatnich czasach powstało kilka takich istot. „Zmechanizowany człowiek”. Takie nadano im imię. I choć zabiegowi poddało się znacznie więcej osób, tylko garstka uzyskała pożądany efekt. Dlaczego?
    Piękne słowa zawsze brzmią zachęcająco. Ale nikt już nie mówi o skutkach ubocznych, o reakcjach immunologicznych organizmu, o drastyczności tego procesu.
    Zabieg ma niewielkie szanse powodzenia. Kilkanaście procent – tyle właśnie wynosi prawdopodobieństwo przyjęcia się nowego ciała i przeżycia pacjenta.

Kilkanaście procent odzierających cię z człowieczeństwa.

    Patrząc na chory zapał i podniecenie w oczach naukowców, zbiera mi się na wymioty. Jak można cieszyć się z czegoś takiego? Kiedy wprowadzasz wyspecjalizowaną maszynerię do bezbronnego ciała, sprawiając, że zmienia się ono nieodwracalnie, zdajesz sobie sprawę, jak wielką krzywdę wyrządzasz osobie, na której odbywa się zabieg.

To obrzydliwe. Jak możecie uśmiechać się w taki sposób? Gdzie podziała się wasza ludzka natura? Czy w erze, w której technologia przejęła kontrolę nad światem, zatraciliście wszystkie cechy, które warunkowały wasze człowieczeństwo?

    Nie podają ci nawet znieczulenia. Nie ma na to czasu, za chwilę twoje serce może przestać bić. Słysząc twój krzyk, który rozdziera ci gardło, modlę się, żebyś umarł, zanim zabieg dobiegnie końca.

Wszystko, tylko nie to. Nie chcę żebyś stał się potworem jak oni.
  
     Zaciskam powieki, dusząc się w ciasnym pomieszczeniu, które wypełnia zapach krwi, moczu i metalu. Zakleszczam zęby na dłoni, tłumiąc w sobie krzyk, który ma ochotę wydobyć się z moich ust w reakcji na widok, który się przede mną rozpościera.
    Osuwam się po ścianie na ziemię i gryzę dłoń do krwi. Chciałbym stamtąd wyjść. Wybiec i zapomnieć o tym, co właśnie widziałem. Ale nie mogę. Jakaś siła trzyma mnie kurczowo w ciasnym pomieszczeniu. Przez umysł przebiega mi tylko jednak myśl.

Nie mogę zostawić cię z nimi samego.

    Drżę. Całym moim ciałem wstrząsają dreszcze. A jednak ten horror się nie kończy. Zanurzające się w tobie fragmenty metalu są coraz większe.

Jestem taki bezsilny. W starciu z szaleństwem nie mogę zrobić nic, tylko stać i przyglądać się, jak z chwili na chwilę stajesz się kimś innym. Jak powoli, powolutku cię tracę.

    Gdyby nie tamta awaria, gdyby nie tamten wybuch, nigdy nie znalazłbyś się w takim stanie. Gdyby ktoś z Pokolenia ci wtedy pomógł, wyciągnął spod sterty fragmentów statku. Gdybym był wówczas przy tobie, nie doszłoby do tego.
   
Dlaczego? Dlaczego nie podaliście mu wtedy ręki?

   Cudowna Generacja. Szóstka utalentowanych wynalazców. Piątka, która znana jest na całym świecie i jeden, który nosi miano niemalże legendy. Widma, którego nikt nigdy nie spotkał. Tak właśnie mówi się o Pokoleniu Cudów.
    Jestem jednym z nich. Tamtego dnia miałem lecieć razem z nimi. Dziewiczy rejs najnowszego statku napędzanego przez silnik niezwykłej technologii. Dwieście ton srebrnego metalu, wznoszącego się pod niebem.
    Nie wiem, jak doszło do awarii. Nie wiem, co wydarzyło się na pokładzie. Ale kiedy statek spadł na ziemię, wszyscy w stolicy usłyszeli ten huk. Zobaczyli wznoszące się tumany kurzu, poczuli zapach dymu. Kiedy przybiegliśmy na miejsce, pod stertą złomu dostrzegłem jaskrawe włosy, których kolor tak dobrze znałem.  
    Wyciągnęliśmy cię stamtąd, jednak nikt nie dawał ci żadnych szans na przeżycie. Nie miałeś połowy ciała. Zamiast niej zobaczyłem po prostu kawałek mięsa. Cały czas nie mogę uwierzyć, że naprawdę tak wtedy o tobie pomyślałem.
    Pamiętam dobrze te dwa zdania, które wypowiedziałeś, zanim straciłeś przytomność.

„Wszyscy z Pokolenia odeszli. Zostawili mnie na śmierć.”

Myślałem, że wam również na nim zależało.

    Nie czuję złości, raczej niezrozumienie. Nie potrafię pojąć, jak mogli zrobić ci coś takiego. Przecież łączyła nas wszystkich przyjaźń. Byliśmy prawie jak rodzina.

Ojciec chciał zabić Edypa. Edyp przeżył i zamordował ojca. Potem poślubił własną matkę. Lecz to dopiero sam początek tragedii.

Tak, oni też byli rodziną.

   Twój krzyk wytrąca mnie z ponurych myśli. Jest głośniejszy od poprzedniego. Brzmi podobnie jak melodia wygrywana przez tysiące paznokci przejeżdżających po rynnie. Rozdziera uszy.
   
Czemu zgodziłeś się na takie cierpienie?


    Kiedy zobaczyłem cię po zabiegu, nie potrafiłem rozpoznać osoby, która przede mną stała. Choć miała twoje oczy, nie wyglądała jak ty. To nie było to spojrzenie, w którym się zakochałem. Zniknęło z niego wszystko, co wprawiało niegdyś moje serce w drżenie. Patrzyłem w zimny ogień, widziałem dwa sople lodu o ostrych jak igły krańcach.   
    Tamtego dnia zrozumiałem, że dla mnie umarłeś na sali zabiegowej. A przynajmniej właśnie w to chciałem wierzyć.
    Nie zatrzymałeś mnie, kiedy odchodziłem. W twojej piersi nie biło już prawdziwe serce, a jego metalowy odpowiednik. Straciłeś zdolność do odczuwania emocji.  Byłem ci obojętny.
    W tamtej chwili ból, który rozrywał mnie od środka, zdawał się nie do wytrzymania. Widziałem maszynę z twoją twarzą. Widziałem kogoś, kogo kochałem, wiedząc, że to tylko maska, pod którą skrywa się obca mi istota. Nie znałem większego cierpienia.
    Przyszedłeś do mnie dwa miesiące później. Z moim imieniem na zakłamanych ustach. Jeszcze nie maszyna, a wciąż jeszcze nie człowiek. Demon z potrzebami tak łudząco ludzkimi.
    Dwa miesiące po zabiegu po raz pierwszy mnie zgwałciłeś. Wcześniej kochałeś się ze mną delikatnie i czule, jednak tamtego dnia nie dbałeś o to, co się ze mną stanie. Kiedy czułem, jak moje ciało jest rozrywane od wewnątrz, jak skóra naciąga się i krwawi, jak kręgosłup nienaturalnie się wygina, wtedy po raz pierwszy w życiu płakałem podczas seksu.
    Następnego dnia po prostu kazałeś mi za sobą pójść. Zupełnie jakbyś nałożył mi na szyję niewidzialną obrożę.
    Podążyłem za tobą bezwolnie. Jak zwykły pies, który poza swoim panem nie widzi świata.
    Wiedziałem, że nie mogę cię dłużej kochać. Ale nie potrafiłem przestać.
    Zaprowadziłeś mnie do pracowni skrytej pod ziemią. To, co tam zastałem, wstrząsnęło mną dogłębnie. Nigdy się nie spodziewałem, że mógłbyś być zdolny do czegoś takiego.


    W długich rzędach wiszą na ścianie narzędzia. Wszystkie o obcych mi kształtach. Wszystkie zmodyfikowane. Na podłodze rozłożona jest przezroczysta folia. Na środku pomieszczenia znajduje się duży, metalowy fotel. Siedzącą na nim osobę przytrzymują klamry zamknięte wokół kostek, nadgarstków i czoła. Oczy jeńca zasłonięto skórzaną opaską.
    Długie, fioletowe kosmyki opadają na wychudzoną twarz. Suche usta są lekko otwarte, a w ich kąciku dostrzec można zaschniętą ślinę. Niegdyś silne i dobrze zbudowane ciało przypomina szkielet przykryty wysuszoną skórą.
    Rozpoznaję tę osobę. Atsushi Murasakibara. Jeden z Pokolenia. Jeden z nas. 
    Spoglądam na ciebie pełen niedowierzania.

Co ty zrobiłeś?

    Nie patrzysz na mnie. Pochodzisz do jednej z półek i przesuwasz jakiś włącznik. Po chwili ze ściany wysuwa się spore urządzenie ze szklanym zbiornikiem wypełnionym dziwnym, fluorescencyjnym płynem. Nigdy wcześniej go nie widziałem.

To twój wynalazek?

    - Popatrz na to.
    Twój głos jest taki pusty. Taki obcy. Przypomina mi szmer ocierających się o siebie, metalowych powierzchni. Zupełnie jakbym rozmawiał z maszyną.
    Niewidzialna obroża zaciska się ciaśniej na mojej szyi. Spełniam polecenie bez słowa sprzeciwu.
    Przyglądam się, jak urządzenie przysuwa się do Murasakibary. Kiedy zatrzymuje się tuż za jego głową, podchodzisz do niego i zdejmujesz opaskę z jego oczu. Wiem, że nigdy nie zapomnę tego, co dzieje się potem.
    Wyjmujesz dwa druty połączone z urządzeniem za pomocą srebrnych rurek i wsuwasz je do uszu Murasakibary. Zbyt głęboko. Strużka krwi spływa po twoich palcach.
    Kolejne druty wbijasz w jego skroń i kark. Choć przeraża mnie to, nie mogę poskromić ciekawości. Przecież to wszystko musi być bardzo bolesne. A on jeszcze ani razu nie krzyknął, wyraz jego nieobecnego spojrzenia się nie zmienił.

Co ty mu podałeś?

    Odsuwasz się od niego i zaczynasz nastrajać urządzenie. Kiedy kończysz, płyn wewnątrz szklanego zbiornika świeci jasnym blaskiem.
    Przez chwilę nie dzieje się nic. A potem cisza zostaje przerwana przez głośny krzyk.
    Spoglądam na Murasakibarę. Wyraz jego oczu momentalnie się zmienia. Teraz dostrzec można w nim przerażenie tak wielkie, że aż nienaturalne. Przerażenie, nie ból.

Czego on tak bardzo się boi?

    Podchodzisz do mnie i kładziesz mi dłoń na ramieniu. Jest taka zimna.
    - Chcesz zobaczyć, co widzi?

Nie chcę.

    Wyjmujesz z kieszeni czarny pilot i naciskasz żółty przycisk. Ze ściany naprzeciw nas wysuwa się kilkuwarstwowy ekran. Na nim zaś szybko zaczynają pojawiać się zamazane obrazy, które jednak z chwil na chwilę stają się coraz bardziej wyraźne.
    Dostrzegam czarnowłosego mężczyznę z grzywką opadającą na jedno oko. Znam go. To Tatsuya Himuro. Partner Murasakibary.
    Mężczyzna stoi z nożem w ręce. Po chwili unosi go i wbija we własną szyję. Krew wypływa z jego ust, a on się uśmiecha. Potem wyjmuje nóż i wbija go raz jeszcze. Za każdym razem rana się zasklepia, by zaraz ponownie wybuchnąć czerwienią.
    Po jakimś czasie krajobraz się zmienia. Himuro stoi w porcie trawionym przez pożar. Płomienie szybko dosięgają jego ciało, długie języki ognia oplatają go i obierają ze skóry jak jabłko. I tak raz po raz. Pożar gaśnie i znowu zapala się płomień. Spalone ciało się regeneruje, by zaraz ponownie poddać się czerwonej śmierci.
    Krajobraz zmienia się jeszcze wiele razy. Za każdym razem jednak związany jest on w jakiś sposób z umierającym Himuro.
    Patrząc w oczy Murasakibary, dostrzegam powoli niszczące go szaleństwo. Spoglądam wtedy na ciebie i nie mogę pojąć, jakim cudem stałeś się takim potworem. Tortura fizyczna jest bolesna, ale tortura psychiczna to coś znaczenie gorszego. Rany mogą się zagoić, ale postradane zmysły nie wrócą nigdy.
    Chcę stamtąd wyjść, ale mi nie pozwalasz. Siłą zatrzymujesz mnie przy sobie. Każesz patrzeć na człowieka, który powoli ginie w odmętach szaleństwa.
    Po kilku godzinach się przyzwyczajam. To nieludzkie, ale obojętnieję na krzyki i mrożący krew w żyłach widok. Przestaję reagować. Po prostu stoję i patrzę, czując twoją zimną dłoń na moim ramieniu.
    Spędzamy tam dwanaście godzin. Po dwunastu godzinach wszystko się kończy, głowa Murasakibary opada bezwładnie, a jego oczy stają się puste jak u lalki z porcelany. Tęczówki tracą swoją barwę, fiolet zostaje zastąpiony przez mętną biel.
    Chwieję się, mój wzrok zasnuwa się czernią. Upadam na ziemię, tracąc przytomność.
   
Krzyki tysięcy ludzi. Ociekające krwią ściany. Cienie sunące po podłodze, zrzucające skórę niczym węże. Syki przypominające wołanie śmierci.

    Budzę się zlany potem. Siadam na łóżku i łapię się za usta, powstrzymując odruch wymiotny.

Na łóżku..?

    Obracam się, słysząc obok siebie równy oddech. Dostrzegam miarowo unoszącą się klatkę piersiową, której lewa połowa lśni metalem.
   
Wykorzystałeś mnie, kiedy byłem nieprzytomny?

    Wstaję cicho, żeby cię nie obudzić i zauważam, że jestem nagi. Dotykam swoich pośladków, ale nie czuję żadnego bólu, nie czuję, żeby cokolwiek się wewnątrz mnie znajdowało.

Więc jednak tego nie zrobiłeś.

    Uśmiecham się lekko na tę myśl. Jednak uśmiech niknie na moich ustach, kiedy przypominam sobie wydarzenia, które nie tak dawno miały miejsce w podziemiu.  
    Zdaję sobie sprawę, jakim potworem jesteś. Jednak patrząc, jak śpisz tak spokojnie, nie potrafię cię nienawidzić. Nie umiem widzieć w tobie bestii. Ponieważ masz tę twarz, te usta, to ciało. Jesteś taki piękny. 
    Prawda przychodzi bez zapowiedzi, nie puka do drzwi.

Ta miłość nie odejdzie, nieważne jak bardzo będę się starał od niej uciec.

    Przyglądam ci się uważnie. Śledzę srebrne linie, które znaczą jasną skórę. Lewa połowa twojej klatki piersiowej, bark, szyja, ucho, ręka, bok, biodro, noga. I nawet jedno jądro. Wszystko wykonane z najwyżej jakości metalu, spełniającego funkcję organów, kości, mięśni i skóry. Gdyby tylko twoje serce pozostało w pełni naturalnym narządem, być może nie stałbyś się kimś takim. Jednak to, co bije w twojej piersi, jest tylko kawałkiem srebrnej stali.
    Spoglądam na jaskrawe włosy, które opadają na twoją twarz. Mam ochotę wpleść w nie palce, poczuć znów ten słodki zapach. Przypominam sobie, jak czuły potrafiłeś kiedyś być. Jak cudowny był dotyk twoich ust błądzących po moim ciele. Jak uwielbiałem sposób, w który wypowiadałeś moje imię.
    Teraz stałeś się nieznającym sprzeciwu dyktatorem. Nie prosiłeś o nic, po prostu mnie sobie podporządkowałeś. Bez uczuć, bez zbędnych emocji. Zmusiłeś do posłuszeństwa. Jak hycel, który łapie bezpańskiego psa.  
    Budzisz się, czując na sobie moje spojrzenie i patrzysz na mnie wzrokiem bez wyrazu. Potem łapiesz mnie za rękę i w jednej chwili układasz pod sobą. Rozkładam nogi, wiedząc, że opór jest bezcelowy. I tak weźmiesz to, czego pragniesz.
    Widzę, jak napinają się twoje mięśnie, kiedy łączysz nasze ciała. Czując, jak ranisz mnie od wewnątrz, mam ochotę zasnąć, odpłynąć gdzieś dalej, stać się tylko biernym obserwatorem. Ale nie mogę. 
    Tym razem jest inaczej. W pewnym momencie pochylasz się nisko i, patrząc mi w oczy, nazywasz zdrobnieniem, którego kiedyś używałeś.
    Słysząc to, na chwilę całkowicie nieruchomieję.

Dlaczego..? Dlaczego to powiedziałeś? Nie masz prawa, by znać to słowo. Przecież to już nie jesteś ty, nie jesteś osobą, którą kocham.
   
    A jednak słyszałem to, aż nazbyt wyraźnie. Dźwięk wspomnień, wibrujący w moich uszach przeszywa czaszkę na wskroś. Wiem, że dłużej nie wytrzymam, nie po czymś takim.
    Wyrywam się stalowym uchwytom twojej lewej ręki i siadam na łóżku, obejmując się ramionami. Trzęsę się.

To nie może być prawda.

    - Dlaczego uciekłeś?

Jeszcze pytasz?

    - Myślałem, że to lubisz.

Przestań.

    - Seks z ukochaną osobą powinien być przyjemny. A przecież ty mnie kochasz.

ZAMILCZ!

    Obracam się w twoim kierunku i wyrzucam z siebie cały ból, który od dawna czuję. Wyrzucam myśli i uczucia jedno po drugim, a ty po prostu słuchasz, patrząc na mnie spojrzeniem tak zimnym jak lód.
    Kiedy kończę, odwracasz wzrok i spoglądasz w nocne niebo, widoczne za oknem.
    - Serce to tylko narząd pompujący krew. Nie odpowiada za uczucia. To raczej hormony, enzymy, ośrodki w naszym mózgu. Pamięć i umysł. Przeszczepienie wpłynęło w sposób nieodwracalny na moją psychikę, sprawiając, że pozbawiono mnie pewnych zahamowań. Jednak reszta się nie zmieniła. Pamiętam to uczucie, o którym mówiłeś. Nie wiem, czy w obecnym stanie jestem zdolny, by patrzeć na ciebie w ten sposób, jednak chciałem dać ci to, czego myślałem, że pragniesz. Umysł podpowiadał mi, że właśnie tak powinienem postąpić.
    Patrzę na ciebie, ale cię nie widzę. Przed oczami mam jedynie obrazy twoich słów, układające się w fotografie wykonane w sepii.

To tak jakbyś mi mówił, że osoba, którą kocham, nie zniknęła, a jej część wciąż tu jest.
To tak jakbyś znów dawał mi nadzieję.
Nadzieję skąpaną w czerni.

    Właśnie tak. Twoje słowa, choć drażnią złudnym blaskiem moje serce, nie mają znaczenia. Ponieważ wciąż dostrzegam tę brudną od zaschniętej krwi myśl, która nie daje mi spokoju.
    Nawet jeśli mówisz prawdę, ja to widziałem. Widziałem, co zrobiłeś w tamtym pomieszczeniu. Widziałem, jak pozbawiłeś jednego z byłych towarzyszy zmysłów, jak doprowadziłeś go do stanu najgorszego z możliwych. Jeśli nie zapomniałeś o uczuciach względem mnie, to musisz pamiętać także o Pokoleniu. A skoro tak, to jakim prawem mogłeś być zdolny do zrobienia czegoś takiego?
    - Dlaczego zniszczyłeś psychikę Murasakibary?
    - Wiesz, jak działa to urządzenie?
    Kiwam głową. Jednak ty zaprzeczasz.
    - Nie wiesz. Rozumiesz tylko część mechanizmu.
    Spoglądasz mi prosto w oczy, a ja muszę z całych sił walczyć ze sobą, żeby nie odwrócić wzroku. Ten lód zdaje się wyciekać z ciebie, sunąć w moją stronę, oplatać mnie swoim chłodem. Niekontrolowany dreszcz przebiega po moim ciele.
    - Sam zaprojektowałem to urządzenie. Specjalnie dla Pokolenia. Oparte jest ono na technologii, nad którą pracowałem już wcześniej. Wystarczyło ją tylko trochę zmodyfikować, bym mógł osiągnąć zamierzony rezultat. Druty działają jak elektrody. Podłączone do przeciwnych biegunów, przewodzą prąd elektryczny, który po połączeniu z płynem ze szklanego zbiornika wywołuje impuls. Jednak płyn ten ma jeszcze dwie funkcje. Zawierając pewne substancje psychoaktywne, jest w stanie sprawić, że impuls docierając do mózgu, wywoła pożądany przeze mnie efekt - stworzy obraz będący odwzorowaniem największego strachu, tego, czego najbardziej obawia się osoba podłączona do urządzenia. Druga funkcja to obecny w jego w składzie enzym, który aktywując się, uaktywnia cały płyn. Jednak, żeby do tego doszło, konieczny jest kontakt z krwią podłączonej osoby. Krew ta musi zawierać radioaktywną odmianę sztucznie wytworzonego pierwiastka, którego obecność w niej jest nienaturalna - odmianę powstającą w reakcji na kłamstwo. Jeśli podam osobie dożylnie pierwiastek i zapytam o coś, a ona skłamie, jej serce przyspieszy. Wówczas zwiększy się prędkość przepływu krwi przez naczynia. Pierwiastek w odpowiedzi na to przejdzie w swoją radioaktywną formę. Po podłączeniu do urządzenia i przebiciu drutem skóry, enzym z płynu wychwyci obecność tej formy i cały płyn, a co za tym idzie całe urządzenie się uaktywni. Wiesz, jakie pytanie zadałem Murasakibarze?
    Kręcę przecząco głową.
    - Zapytałem, czy obecni na statku członkowie Pokolenia zaplanowali awarię. Zapytałem, czy celowo wywołali wypadek, który uśmiercił tysiąc sześćset osób odbywających rejs. Zapytałem, czy w ich planie była również moja śmierć. Murasakibara zaprzeczył każdemu z zarzutów. A jednak urządzenie, jak sam widziałeś, zadziało. Co oznacza, że skłamał.
    Ciężko mi w to uwierzyć. Ciężko pojąć mi coś takiego. Choć czuję, że mówisz prawdę, potrzebuję dowodów. Nie mogę tak zwyczajnie dać wiary twoim słowom.
    Musisz zdawać sobie z tego sprawę, ponieważ wstajesz i wyjmujesz z szafki plik papierów, które następnie mi podajesz. Bez słowa zaczynam je przeglądać.
    Kiedy kończę, zaciskam zęby ze złości.

Niemożliwe.

    Ostatnie dwa miesiące spędziłeś na zbieraniu informacji. Z tego, co wyczytałem z dokumentów, dowiedziałem się, że pewna organizacja zapłaciła nieprawdopodobną sumę czwórce z Pokolenia, w zamian za wywołanie awarii statku. Organizacji zależało na pozbyciu się konkurencji w tym przemyśle. Jednak ty stanowiłeś problem. Jako specjalista od modyfikowania maszynerii mogłeś bez problemu stwierdzić, czy awaria była przypadkowa, czy ktoś wywołał ją celowo. Dlatego musiałeś zginąć. A Pokolenie skuszone wizją pieniędzy i władzy zgodziło się na to bez wahania. Wraz z tobą zginąć mieli wszyscy pozostali pasażerowie statku. Kobiety, mężczyźni i dzieci. Każdy, bez wyjątku. I tak też się stało. Przez zupełny przypadek jako jedyny ocalałeś.
    Spoglądając na ciebie teraz, zaczynam rozumieć. Dlaczego zgodziłeś się na przeszczepienie, znając jego cenę. To nie był strach przed śmiercią, ale chęć zemsty. Nie tylko za siebie, również za te tysiąc sześćset niewinnych osób.
    A jednak nie mogłeś mieć pewności, że po zabiegu wciąż będziesz o tym pamiętał. Szanse na to, że nie staniesz się zupełnie inną osobą, były niezwykle małe.
    Mimo tego minęły dwa miesiące, a ty wciąż dążysz do obranego wcześniej celu. Jeśli tak, to odpowiedź jest prosta. Pod stalową pokrywą naprawdę udało ci się zachować część siebie. Nawet jeśli tylko niewielką.

Możesz być też zwykłym psychopatą, spełniającym się pod pozorem zemsty.

    Jednak w głębi duszy czuję, że tak nie jest. Zawsze umiałem cię odczytać. Umiałem określić, kiedy kłamiesz. Dlatego wiem, że to, co mi powiedziałeś, jest prawdą.
   
Naprawdę nie potrafię przestać cię kochać.

     Ale nie mogę powiedzieć tego na głos. Ponieważ ty na pewno nie czujesz już tego, co łączyło nas kiedyś.  
     Przypominam sobie, jak powiedziałeś, że seks z ukochaną osobą powinien być przyjemny. Możesz nie myśleć już o mnie w ten sposób, możesz nie umieć kontrolować własnej siły i własnego ciała, ale wciąż potrafisz się tak zachowywać, zwracać uwagę na to, co daje mi radość. I pomimo iż pamiętam dobrze ten gwałt sprawiający tak wiele bólu, jestem gotów ponownie się temu oddać. Ponieważ nawet jeśli muszę cierpieć, możliwość odczucia raz jeszcze bliskości ukochanej osoby jest dla mnie ważniejsza od upokorzenia i rwących mięśni.

Naprawdę nisko upadłem.

    Przysuwam się do ciebie i, patrząc w twoje oczy udaję, że nie dostrzegam w ich obojętności a gorący płomień uniesienia. Chcę widzieć cię takim, jakim cię zapamiętałem.
    Chłodne ramiona nocy otaczają nas utkanym z gwiazd całunem. Stapiamy się jedność w akompaniamencie szelestu pościeli, moich jęków i twojego przyspieszonego oddechu. Choć czuję ból, staram się przerodzić go w umyśle w przyjemność. Szepczę cicho twoje imię, wspominając czasy, kiedy nie pachniałeś metalem.


    Od tamtego dnia minął równo rok. Poza naszą dwójką, wszyscy członkowie Pokolenia są obecnie tylko marionetkami niezdolnymi do ruchu, mowy czy myślenia. Wszystkich poddałeś takiemu samemu procesowi. Zadałeś im pytania, podłączyłeś do urządzenia, obserwowałeś, jak tracą zmysły. Przyglądałem się temu wszystkiemu bez śladu obrzydzenia czy złości. Wiedziałem, że zasłużyli na taki los. Na ekranie patrzyłem na obrazy, jakie podsyłały im ich umysły.
    Aomine był świadkiem wielokrotnych samobójstw Kagamiego, Kise widział śmierć Kasamatsu, Midorima raz po raz tracił ukochanego Takao.
    Dziwi mnie fakt, że ci, którzy bez skrupułów uśmiercili tysiąc sześćset pasażerów statku, zdolni są do miłości. Kiedy patrzyłem, jak tracą zmysły, widząc, jak umierają najważniejsze dla nich osoby, czułem niepewność walczącą o dominację ze współczuciem. Dla tych, których czwórka z Pokolenia odchodząc w odmęty szaleństwa, pozostawiła na tym świecie. Dla Himuro, Kagamiego, Kasamatsu i Takao. Oni nie byli wplątani w tę intrygę, nie mieli o niczym pojęcia. A teraz zostali całkiem sami, cierpiący w ciszy, krwawiący w smutku.
    Prościej byłoby mi o tym nie myśleć. Ale nie mogę. Nie potrafię pozostać obojętnym. Ponieważ wiem, jak to jest stracić kogoś, kto znaczy dla ciebie więcej niż własne życie.
    Przyglądam się spoczywającym w podziemnej sali czterem grobom. Choć tak naprawdę nie można ich nazwać grobami.
    Szklane trumny wypełnia płyn oddechowy w złotym kolorze. W nim zaś unoszą się cztery ciała. Pozostające wciąż żywe, niemogące umrzeć. Podłączone do rurek, którymi wprowadzane są substancje odżywcze. Znajdujące się w stanie znacznie gorszym do śmierci.
    Kiedy tak im się przyglądam, dochodzę do wniosku, że wyglądają trochę jak istoty zaschnięte w żywicy. Tworzące bursztyn o płynnej konsystencji. Piękny, złoty kamień, stanowiący piętno na twojej duszy. Będący zarówno grzechem, jak i małym krokiem ku odkupieniu.
    Wiem, że kiedy leżałeś na sali zabiegowej, czułeś się winny. Temu, że nie mogłeś ochronić tamtych ludzi. Że nie mogłeś powstrzymać awarii. Jestem pewien, że właśnie tak się wtedy czułeś. Przecież znam cię niemalże od dziecka. 
    Kładę dłoń na chłodnej powierzchni szkła, jednak myślami odbiegam daleko od bieżących wydarzeń. Przypominam sobie słowa, które jakiś czas temu wypowiedziałeś.


    Stoisz w drzwiach, przeglądając papiery odnośnie członków organizacji. Teraz kiedy zemściłeś się już na Pokoleniu, przyszedł czas na pomysłodawców całego wydarzenia.
    Leżę na łóżku, dochodząc do siebie po kolejnym gwałcie. Chociaż czy mogę go w ten sposób nazywać, jeśli na niego pozwalam?
    Słyszę, jak odkładasz dokumenty i podchodzisz do mnie. Czuję na sobie twoje spojrzenie, kiedy siadasz na brzegu łóżka. Jednak nic nie mówisz, po prostu mi się przyglądasz.
    Unoszę się na łokciach i spoglądam na ciebie wyczekująco.
    - Kiedy przyjdzie czas, poproszę cię, żebyś mnie zabił.
    Otwieram szczerzej oczy, nie rozumiejąc, jednak ty szybko wstajesz i wychodzisz, pozostawiając mnie w kompletnym zdumieniu.


    Wtedy nie potrafiłem pojąć znaczenia tamtych słów. Lecz teraz wiem już, rozumiem.
    Odwracam się od trumien i wychodzę na powierzchnię.
    Słońce zniża się ku horyzontowi, zabarwiając niebo czerwoną łuną. Spoglądając w nie, uśmiecham się na myśl, jak zwykły wydaje się być ten widok. Podczas kiedy w naszym życiu zmieniło się wszystko, świat pozostał niewzruszony na toczącą się w nas, wewnętrzną wojnę.
    Powiedziałeś, że poprosisz mnie, żebym cię zabił. Zrobiłbyś to czy nie, ja pewnie i tak musiałbym w końcu splamić swoje ręce twoją krwią. Ponieważ jesteś żywy tylko w połowie.
     Po długich walkach z samym sobą udało mi się uporządkować myśli. Wszystkie elementy układanki znalazły się wreszcie na swoim miejscu.
    Kiedy ta tragedia dobiegnie końca, kiedy dokonasz swojej zemsty, obejmę cię czule i wyrwę metalowe serce z twojej piersi. To będzie ostateczny akt mojego oddania względem ciebie, względem osoby, którą kocham. Uwolnię cię z oków tego ciała, którym sam się brzydzisz, uwolnię cię od potwora, który w tobie mieszka. Patrząc, jak wreszcie zyskujesz wolność, będę trzymał cię w ramionach, roniąc słone łzy smutku i radości. Zabawne, brzmi to nieco paradoksalnie.
    Spoglądam prosto w rażącą oczy czerwień widnokręgu i delektuję się tym pięknym widokiem.

Kiedy przyjdzie czas, umrzesz. Śmierć zstąpi na ciebie z mojej ręki. Tak jak sam tego chciałeś.

    Dam ci to, czego pragniesz, dam ci to kiedyś, ale jeszcze nie teraz. Zrobię to, gdy naszym oczom ukarze się widok zwiastujący koniec. Gdy upadnie niebo, a z otchłani wstaną płomienie. Gdy wszystko się odwróci.
    Pokolenie mówiło o nas, że stanowimy swoje całkowite przeciwieństwa. To prawda. Jesteśmy dwoma kolorami, które tworzą istotę kontrastu. Jednak wcześniej to moja czerwień była ogniem, a twój błękit barwą widnokręgu. Od czasu zabiegu zamieniliśmy się miejscami. Nasze niebo zasnuło cię szkarłatem, nasz ogień zaczął przypominać głębię oceanu. A przecież to nienaturalne położenie dla barw, którymi się tlimy.
    Dostrzegam twoją sylwetkę majaczącą w oddali. Jasnoniebieskie włosy rozwiewa silny wiatr. Nie widzę twoich oczu, ale jestem pewien, że ich zimny błękit patrzy w moją stronę.

Będę twoim aniołem, Kuroko, aniołem z czerwonymi skrzydłami, którego gorący płomień roztopi kiedyś lód, który skuł cię stalowym łańcuchem. Dam ci wolność, o której marzysz, uwalniając w ten sam sposób samego siebie. Kiedy dokona się  spirala paradoksu, kiedy nasze serca wyrwą się z tej pachnącej metalem klatki, kiedy osiągniemy zenit. Wtedy spojrzę w niebo i wierzę, że zobaczę na nim twój cień. Cień błękitnego ptaka, który zgubił swoje pióra.

37 komentarzy:

  1. Pierwszy look - Arigatou gozaimasu za dedyk! Błagam, powiedz, że to mielonka z Tetsu. Właściwie... za chwilę sam się dowiem. A i prawdopodobnie uda mi się załatwić Mechaniczną Pomarańczę! *o* Jaram się tak bardzo...
    Drugi look - *czyta pierwsze linijki* Yey, to chyba mielonka. *jara się*
    *czyta dalej* Kurwa, nie wierzę! To jest mielonka! *pada Ci do stóp* Dziękuję Ci, CLD!
    Trzeci look - Mój Boże, jaram się tak bardzo, ten motyw tak bardzo świetny, mój ukoffany steampunk. Ach... Wiesz jak teraz wyglądam? Pewnie nie, więc Ci powiem - jestem kolorowym koloidem; który rzyga tęczą, która jest polana dużą dozą zajebistości, lukru, krwi oraz pary wodnej; a koloid ten rozpływa się na klawiaturze. Roztroiłaś mój mózg całkowicie. Oddaliłem się w wspaniały świat, który stworzyłaś. Ach... Och... Ech... Czemu nie umiem robić komentarzy? Ci się należą dobre komentarze, a ja nie umiem ich robić. To tak bardzo smutne (;.;) No ale jak robisz z mojego mózgu papkę, to czego się spodziewać, nee? Ale nie serio, kofam motyw Pokolenia Cudów jako wynala... nie umiem tego odmienić. Boże, jakim ja jestem debilem. Ale świat byłby nudny bez debili, nee? *wyobraża sobie Kise, pracującego nad jakąś maszynerią* Jestem w niebie...
    CLD, błagam powiedz mi, po co Ty chcesz zabawnie pisać? Czy Ty nie widzisz tego, że masz jeden z lepszych stylów? Zobacz co ze mnie robisz - bezmózgą papkę. Nie potrafię zebrać myśli. *klasku, klask* Kocham, wielbię, ubóstwiam Twój styl. No po prostu fistaszki, miód, orzeszki, mandarynki, truposzki, krew i słit pieski. *czyta swój komentarz* No, jeszcze przełączyłaś mój mózg na mod "używanie słów, których się nie używa". Poza tym, dzięki Twoim rozdziałom zacząłem myśleć, dlaczego ja się jaram takimi rzeczami? Doszedł do wniosku, że musiałem mocno przyjebać głową w listwę jak miałem dwa lata. I to bardzo mocno... Wtedy byłem w cały krwi *o* Czemu nikt mi nie zrobił zdjęcia? Takie kawaii zdjątko przepadło... *płacz, krzyk, rozpacz*
    Nyh... jak ja się teraz będę uczył? Mój mózg nie przypomina mózgu, a kisiel. Świetnie... Ale wiesz co? To dobrze xd Rzadko mam taki stan, chociaż się pocieszę papką.
    Niechaj spływają na Ciebie ogromy, morza, oceany, kosmosy weny! Weny! Weny! I pisz tak samo zajebiście jak teraz! I nadal rób mi koloid z mózgu! I abyś miała więcej obserwatorów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja byłam przekonana, że to zjebałam. Serio, jak tak spojrzałam na tego shota z perspektywy, to naprawdę miałam wrażenie, że to jest takie małe, płaczące gówienko, w którym w żaden sposób nie udało mi się oddać klimatu steampunku (choć tak się starałam), o opisie działania cudownego urządzenia do prania mózgu nie wspominając. No i w rezultacie miałam ochotę pójść się pociąć marchewką. Dlatego, nie masz pojęcia jak ucieszył mnie Twój komentarz. Nie wierzę, że naprawdę Ci się to spodobało. Pierwszy raz pisałam coś takiego i nie spodziewałam się, że osobie, która jest takim fanem steampunku mogą się te wypociny spodobać. Serio, bardzo się cieszę, że jednak nie zjebałam tego po całości.
      Wgl, Ayo, ten komentarz... jest tak cudownie chaotyczny, taki kochany, a za tego "koloida" to mam normalnie ochotę się na Ciebie rzucić xd Serio, uśmiałam się jak nigdy, umiesz robić komentarze, wierz mi xd
      Prawda jest taka, że kiedy wyobrażam sobie Kise jako wynalazcę... to przed oczami mam multum różnych wybuchów i ogólnie pracownię w płomieniach, ale nie wnikajmy w to głębiej..xd
      A co do "Mechanicznej Pomarańczy" to polecam zaopatrzyć się w lupę. Bo to jest pisane takim cholernie małym druczkiem, że aż oczy bolą. Ale warto trochę pocierpieć, książka jest tego warta! To moja mała (serio, to jest niemalże wydanie kieszonkowe xd) miłość!

      Usuń
    2. No, wróciłem z krainy zwaną "prysznicem" i mogę odpowiadać xd
      Wiesz... steampunk to taki dziwny stwór, każdy widzi go inaczej. I uwierz mi, że wystarczy tak parę wrzuconych fragmentów, aby osoba zaznajomiona z tematem *wskazuje łapką na siebie* mogła sobie doskonale wyobrazić świat, wykreowany przez autora. Twój steampunk to... hm, ja to widzę jako połączenie współczesności z XIX wiekiem... I tak wiem, że właśnie o to chodzi w tym gatunku, ale... u Ciebie przeważają wpływy współczesności. To znaczy, ja tak to widzę. Z kolei mój steampunk bardziej skupia się na XIX wieku - dorożki, omnibusy, areostaty, moda wiktoriańska, korsarze, podniebni piraci, karawele, parowce etc. Ogólnie tekst oceniam bardzo dobrze ^^ Nie musisz się ciąć marchewką xd
      Chaotyczny? Neh, ja cały jestem chaotyczny xd Rozmowa ze mną - pozdro, ludzie wymiękają. No ale co ja poradzę, że mam tak trochu zjebany system myślenia i że cofam się w rozwoju? Koloid - jedyna rzecz, która pamiętam z chemii xd Ten przedmiot to chyba pomiot Szatana... Brr...
      *włącza wyobraźnię* Kise jako wynalazca... Widzę cholernie przystojnego blondyna, który siedzi skupiony nad jakimś rysunkiem. Nagle wchodzi jakiś brunet do pomieszczenia, zauważa Kise i zaczyna wrzeszczeć "We are going to die!"... Ta, Kise... Jak go tu nie koffać?
      W lupę powiadasz... Coś czuję, że sięgnę po okulary pierwszy raz od... Matko Bosko Częstochowsko! Kiedy ja je miałem ostatni raz? O_o Okulistaka mnie zabije... Wydanie kieszonkowe? Ej, to fajnie, zmieści mi się na półce xd Tak bardzo przykre jak nie masz miejsca na książki, bo masz multum słowników...

      Usuń
    3. Kurwa, dwa razy wczoraj pisałam odpowiedź i dwa razy blogger mi ją usuwał. Co za wredne stworzenie... No, ale może tym razem mi się uda.
      Wiesz, ja zastanawiałam się nad pójściem trochę bardziej w XIX wiek, ale tak jak powiedziałam we wstępie, fabuła zaczęła żyć własnym życiem i kompletnie nie chciała słuchać co się do niej mówiło. Normalnie takie steampunkowe zombie - zaczęło chodzić i zawodzić, że nie pozwoli mi niczego w sobie zmienić pod groźbą pożarcia żywcem (ah, te ostre ząbki). No i jak tu polemizować z czymś takim? Siła wyższa, nic nie zrobisz.
      Wyobraziłam sobie, jak Kasamatsu wpada do pracowni z tym tekstem. W mojej głowie pojawił się zarys fabuły, ale niestety... komedii. Gdybym tylko umiała zabawne teksty pisać, to mogłabym zrobić do tego shota bonus z Kise jako wynalazcą, no ale cóż, chyba sobie odpuszczę xd
      Zgadzam się, chemia to samo zuo. Co nie zmienia faktu, że w mojej szafce znajduje się jakieś dwadzieścia podręczników od tego przedmiotu. Zachciało mi się zostawać patologiem, to teraz mam słodkie randki po nocach z rozszerzonym złem. Bardzo trudny związek.

      Usuń
  2. Em... Ja... No ten...
    Nie umiem tego rozsądnie skomentować.
    Żaliłaś się mi, że spieprzyłaś. Jeśli tak, to spieprzaj częściej. Będę bardzo szczęśliwa, normalnie będę szczać z radości
    Wiesz co, ja do ostatniego akapitu byłam pewna, że to z perspektywy tego błekitnowłosego stworzenia. Tak miało być, czy ja nie umiem czytać ze zrozumieniem?
    Dziewczyno... Te opisy...
    Całuję stupki i uczę się Mistrzu! W poprzednich shotach i w requiem są zniewalające, no ale tu to mnie wgniotłaś w podłogę. Gdzie mi tam do ciebie. Się jaram tymi opisami jak Tsukiś chusteczką.
    Jako że ostatnio robię to co ty, czyli diamentowe cytaty, to... Tu tego nie zrobię, bo nie będę brała całego shota w cudzysłów.
    Zgwałcony Akasz... Przez Kuroko...
    Umieram... Naprawdę konam...
    Ah... Ale wiem już co muszę...
    "Midorima raz po raz tracił ukochanego Takao" - jednak wyskrobałam cytacik z cytatu. Ty wiesz jak ja kocham Midotakały. Widzę te krwawe i brutalne sceny i aż mi się robi ciepło na serduchu.
    A tak w ogóle, jakim cudem Pokolenie to geje? Jakaś klątwa?
    Ech... Chyba nawet konkretny koment wyszedł...

    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak miało właśnie być! Zależało mi na tym, żeby prawie do samego końca myśleć, że to wszystko jest z perspektywy Kurosia, a potem takie zaskoczenie. Choć miałam spore wątpliwości, czy mi to wyszło. Bo z perspektywy autora, gdzie znasz całą fabułę, to trochę ciężko ocenić. No, ale widocznie jednak mi się udało.
      Miałam Ci nawet powiedzieć, że myślę, że część shota Ci się spodoba, ale powstrzymałam się, żeby nie zapeszać. Najlepsze jest, że pamiętam jak powiedziałam Ci, że piszę gwałty, a Ty byłaś przekonana, że to na Tetsu. Serio, ciężko było mi się powstrzymać, żeby nie powiedzieć, że to jednak będzie na odwrót, ale nie chciałam Ci psuć zabawy. No i zrobiłam mielonkę z Tetsu, a przynajmniej z jego połowy (specjalnie dla Ciebie, bo te Twoje "nożyczki w ucho" zapadły mi w pamięć).
      Ja tam od zawsze wiedziałam, że Pokolenie Cudów to złe na nich określenie. Powinni się nazywać, albo Pokoleniem Tęczy, albo Pokoleniem Pedałów (hyhy, tęcza pasuje w chuj, bo nie dość, że podtekst jest to jeszcze te ich kolorowe włosy...xd).

      Usuń
    2. ...nożyczki w ucho... *ślini się* Napisz mi kiedyś

      Usuń
  3. Moje słodkie, kochane stworzenie... Gdzieś ty się podziewała całe moje życie ? Kuroko jako zimny, okrutny sadysta...
    KLUJSULKIGHESVB SFJKBSERDZIFSEK;IUHBSEDIUKGBEDSKJB ESEIOL;
    Dziękuję za uwagę.
    Te wstrętne szuje, uhhh !!! Mam ochotę wrzeszczeć, krzyczeć, bić i szarpać !!! Nie żal mi nawet ich partnerów !! Nie umiem już nic napisać, gdybym miała na spokojnie opisać każdą scenę to wyszłoby mi dłuższe niz to, co napisałaś.... TO JEST PRZEPIĘKNE, KOBIETO. MIELONKA Z TETSU RAZ PROSZĘ. TETSU SADYSTA TO JEST TO, CZEGO POTRZEBUJĘ.
    Akashi, ty moje uległe słońce, szkarłatny aniele, świecący nad widnokręgiem... Kuroko nigdy by ciebie nie zapomniał. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nie umiałeś go zapomnieć, kochałeś go, a on kochał ciebie. Nie zabijaj go. Zabij go. Sama już nie wiem, co mam zrobić. Gdzie się podziewa mój mózg w sytuacjach, gdy go potrzebuję ? Padam na kolana, ślinię się u stóp, kocham te szaleńcze klimaty, twoja muzyka jest piękna... Przepraszam, ja idę pooddychać, bo ci zejdę.

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Akashi, ty moje uległe słońce, szkarłatny aniele, świecący nad widnokręgiem". No nie mogę, Yazu, normalnie uwielbiam Twoje komentarze, naprawdę. Jesteś przecudowna, zawsze jak czytam opinie od Ciebie, mam na twarzy wielkiego banana. Czuję normalnie, jakbyś była moją bratnią dusza *wyczuwam wibracje kosmiczne*
      A Tetsu sadysta to jest coś, co zawsze chciałam napisać (o zgwałconym tyłku Akasia nie wspominając xd).

      Usuń
    2. Gdybyś wiedziała w jak wielkie YAY wprawiła mnie twoja odpowiedź, właśnie zmieniałabyś nazwisko i wyjeżdżała do Australii ;P Wychodzi na to, że komentarze to jedyne, co umiem pisać xDD Ja, twoją bratnią duszą ? No wzruchałam się no, aż nie wiem co powiedzieć ;-; W moim rankingu Tetsu jest zaledwie parę makrometrów za Akashim jeśli chodzi o poziom miłości, do tego jakoś tak zawsze go widzę jako sadystę/seme/yandere, a już w ogóle moją ulubioną koncepcją jest Tetsu, który jest uke będąc seme xDD No i Sei-chan jako kawaii uke też jest okey, choć zdecydowanie wolę dominującego sadystę ;D A skoro mowa o uke... Nie wiem, czy to widziałaś, jak tak to przepraszam, ale jeśli nie, to posłuchaj https://www.youtube.com/watch?v=l58Ueq_j4mM xDD

      ~Yazu

      Usuń
    3. Nie, no ja Akasia też wolę dużo bardziej w sadystycznej odmianie *nie może się doczekać, kiedy wreszcie dojdziemy do fabuły właściwej w Requiem*
      Ale nie oszukujmy się jego zgwałcony tyłek to coś, co chodziło mi po głowie od bardzo długiego czasu, no i w końcu się urodziło xd
      Czemu do Australii? Do Tokyo, do Tokyo!
      *włącza życzenia urodzinowe*
      ....
      Mózgu gdzie jesteś? Moshi, moshi - mózg poza zasięgiem.
      Zniszczyło mnie to. Ale jest piękne. Też chcę takie życzenia dostać w maju! xd

      Usuń
    4. Jak chcesz, to wyszukaj sobie jeszcze Lord of Darkness, to jest parodia Daughter of Evil, wyłącz dźwięk i przeczytaj tekst ;D

      ~Yazu

      Usuń
    5. Mistrzostwo! "Kiedy doskwierał mu brak żelaza, wyrwał panienkę" - UMARŁAM xd
      Mogę spytać, skąd Ty to bierzesz? Czy to po prostu wszystkie Vocaloidy mają takie teksty?

      Usuń
    6. Pomiędzy moją ukochaną psychozą są właśnie takie kawałki ;D Polecam ci jeszcze 96Neko i jej Len-kun now! oraz Endless Tewi-ma Park, czy jakoś tak, i Wonderful Cat's Life, ale tu polecam fanduba xD Do tego obejrzyj sobie Mekakucity Aktors, to jest anime na podstawie Kagerou Project z Vokaloidów ;D Ja po prostu regularnie przeszukuję yt w poszukiwaniu zrytej psychozy, i potem znajduje takie kawałki xD Mnie w tym Lord of Darkness najbardziej rozwaliło ,,Zapomniał, że może zamienić się we mgłę ;P

      ~Yazu

      Usuń
    7. Sorki, powtórzyłam się ;<

      ~Yazu

      Usuń
    8. Do Mekakucity Aktors podeszłam w wakacje, obejrzałam dwa odcinki, a potem przyszedł obóz, a po obozie jakoś zapomniałam o tym anime. Ale pamiętam, że opening był świetny! Mam w planach wrócić do tego, ale ostatnio cierpię na brak weny do anime *12-odcinkowe zaległości w Akame ga Kill machają rączką* Także nie wiem kiedy, ale na pewno obejrzę (zresztą skoro Ty mi to polecasz, to muszę to uznać za pozycję obowiązkową xd). Z tą mgłą też dobre. Ogólnie całość jest genialna - sok pomidorowy pity w kieliszku zawsze spoko.
      A do podesłanych psychodeli już zasiadam z masłem orzechowym w ręce (najlepsze schizy tylko z masłem).
      Powtórzyłaś? Gdzie? Bo ja nie zauważyłam.

      Usuń
    9. To są śmieszne teksty, nie psychodele xD Psychoza to Outer Science, Abstract Nonsense, Paradichlorobenzene, Antichlorobenzene, seria Bad End Night i inne ;P

      ~Yazu

      Usuń
  4. Głupi blogger nie poinformował mnie o nowej notce. A wracając do shota. Jest po prostu... idealny. Padam na kolana i oddaje hołd. Jak zwykle nie jestem pierwsza. Może kiedyś się uda.
    Nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Świetnie piszesz. Przyznaje, że niezbyt lubiłam ten paring, ale dzięki tobie pokochałam go. Błagam pisz więcej i częściej.
    Przepraszam, za niezbyt składy komentarz, ale to było... awww!! Pragnę więcej twoich tekstów.
    Dużo weny.

    P.S. masz pozdrowienia od mojej kochanej przyjaciółki Haizaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawracam ludzi na AkaKuro - bardzo dobrze! Przecież to taki cudowny paring. Przeciwieństwa się w końcu przyciągają, nie? xd
      O, miło mi, dziękuję! Również ją możesz ode mnie pozdrowić xd

      Usuń
  5. Kto prowadził kurs, na którym uczyłaś się demoralizować społeczeństwo?
    Ja naprawdę nie lubię rzeczy takiego typu, krwi, znęcania się i w ogóle, ale od tego po prostu nie mogłam oderwać wzroku. Aż mnie oczy rozbolały. Jestem naprawdę zła, ale w ten dobry sposób i za to cię kocham.
    Miej nadzieję że nigdy nie spotkamy się w realu, bo rzucę się na ciebie i nigdy już nie puszczę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, ze trochę słuchasz tego co ci podpowiadają i w ogóle, więc mam takie zadanie dla ciebie. Ciągle w takich klimatach piszesz, więc jako przedwczesny prezent gwiazdkowy napisz dla mnie fik AkaKuro, od którego wszyscy będziemy rzygać tęczą. No kurde proszę cię strasznie, bardzo jestem ciekawa jakby ci to wyszło :D

      Usuń
    2. To nie tak, że ja słucham. Jak ktoś ładnie poprosi (czytaj; przyjdzie z mięsem w ręce i yaoicem w drugiej) to jestem skłonna spełnić prośbę xd Szczerze powiedziawszy to od bardzo długiego czasu mam w planach tęczę (a przynajmniej ja to uważam za szczyt cukierni, jaka może spod mojej ręki wyjść, biorąc pod uwagę mój charakterek), ale z innym paringiem. I to na gwiazdkowy szpeszjal właśnie. A ponieważ przedtem chcę wrzucić jeszcze kolejne Requiem i być może shocika/miniaturkę na specjalną okazję, to nie sądzę, żebym była w stanie napisać dwie tęcze przed świętami (zresztą dwie tęcze? Ja? Oj, czarno to widzę xd). Powiedz, Hitomi, zadowoliłaby Cię tęcza z innym paringiem niż AkaKuro?

      Usuń
    3. Tak jest. Byle tęcza. Czuję, że ubawię się po pachy :D

      Usuń
    4. Na Twoim miejscu bym się tak nie rozpędzała. Nie chcę Cię rozczarować, wiesz? Bo myślę, że możesz podejść do tego zbyt pozytywnie, a potem okaże się, że to jedno wielkie, płaczące gówienko - nie umiem pisać komedii.

      Usuń
  6. W KOŃCU MI SIĘ UDAŁO PRZECZYTAĆ.

    Sorki, że dopiero teraz! Gomen, gomen!
    No ale wiesz chyb jak to bywa. Szkoła, blogger na telefonie.

    " O, nowa notka od CLD! Wrócę do domu i przeczytam."

    I zapomniałam.

    I dopiero dzisiaj, przeglądając magicznego bloggera, przypomniałam sobie!

    Tak więc już jestem! Przygotuj sie na nieogarnięty komentarz pełen orgazmów.

    No to jazda!

    MIĘĘĘĘĘSOOOO! MIĘSO KREW FALKI NA WIERZCHU! Jak ty dobrze wiesz, co ja lubię <3
    Na początku nie miałam zielonego pojęcia jak mam zinterpretować to opowiadanie. Jako one-shota? Historię poboczną? Czy wymysł autorski?

    AŻ W KOŃCU MAGICZNA NAZWA " POKOLENIE CUDÓW ".

    Serio, kobieto, jak ty wpadasz na te pomysły ja się pytam!?

    * Dlaczego to dzieło skojarzyło mi się z Terminatorem i Kolonią Karną? *

    Sadyzm, Sadyzm, SAdyzm, SAdyzm.

    Orgazmię.

    ALE JAK TO TERMINATOREM JEST KUROKOCCHI? JAK TO KUROKO SEME?

    Akashi ;-; Ty moja biedaczyno. Zostać uke sadystycznego Kuroko O.O


    Orgazmię.


    Idę pozbierać swoje wnętrzności, przypadkiem upuszczone gdzieś w kącie, pod łóżkiem. Wiesz, te emocje, kiedy czytam latające mięso. Mam nadzieję, że mój koteł ich nie ruszał.
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .

    Dobra, moje wnętrzności z powrotem w brzuszku, bezpieczne.

    Da hell?


    Zaczynam świrować, wybacz. Ale właśnie jadłam mięso, czytając mięso, zbierając swoje mięso.

    Kurwa co?

    DOBRA KONIEC.

    A co do Requiem.

    CZytałam, ale niestety jakoś nie umiałam skomentować. Teraz już nie za bardzo pamiętam o co kaman, ale pamiętam, że strasznie mi się podobało, tylko mało Akashiego było.

    Idę pisać Hermafrodytę!

    * nieprawda. Pewnie pójdę pisać coś z latającym mięsem, ale się nie przyznam. *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Mesu, cieszę się, że miłość do mięsa do nie tylko moje małe zboczenie, ale też jak widać Twoje i jeszcze kilku osób xd No, ale czemu się dziwić... w końcu latające mięso posypane lekką dawką schizy... to coś czemu trudno się oprzeć xd
      Przecież zaznaczyłam na górze, że to jest one-shot. Nie zauważyłaś? Albo może nie wyświetla się na telefonie? Chociaż mi się na telefonie wyświetla. A zresztą, nie wiem, blogger to dziwny twór, u każdego działa inaczej.
      Wiem, że mało Akasza było w ostatnim Requiem, on też dał mi bardzo wyraźnie odczuć, że mu się to nie podoba, grożąc mi nad głową tymi swoimi nożyczkami. Muszę szybko przejść do fabuły właściwej, bo to czerwonowłose dziecko szatana mnie tu najnormalniej na świecie potnie na kawałeczki *dreszcz*

      Usuń
    2. Nie żebym była jakąś tam masochistką ( na pewno? ) ale ja tam takim Akaszem z nożyczkami bym nie pogardziła...

      >:D

      On po prostu chce jak najszybciej dobrać się do Kurokocchiego :3

      Usuń
  7. Boże, Kuroko jako sadysta, to miód dla mych oczu. W ogóle nie byłam pewna czy to pisane jest z perspektywy Kuroko czy Akashiego, bo zawsze to Akashi mi się kojarzył z sadyzmem i tego typu rzeczami, a tu proszę bardzo, miła odmiana. Ogrooooomny plus za to, że nie wiedziałam który to który, bo to sprawiło, że tekst pomimo swojej zajebistości był jeszcze bardziej zajebisty. Wielbię Twój styl i składam mu ogromne pokłony. I jeszcze ten klimat steampunku połączony z tym sadyzmem, mięsem, krwią, achh piękne. <3 Całkowicie moje klimaty. Tak dobrze mi się to czytało, że jak się skończyło, to poczułam wewnętrzną pustkę. :<

    Jak zwykle brak mi słów, by napisać cokolwiek sensownego i pokazującego, jak bardzo lubię twoje teksty, mimo iż nie przepadam za yaoi z KnB. Po prostu sprawiasz, że jednak powoli się do tego przekonuję. <3

    Pozdrawiam i weny życzę. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że nie lubisz KnB. Boże, dopiero dzięki Twojemu komentarzowi zauważyłam, jak bardzo faworyzuję tę mangę. No, ale w sumie... to jest jakby nie było wylęgarnia gejozy. No cóż, nic nie poradzę, że tak dużo piszę z tej serii, ale cieszę się, że się do niej przekonujesz. W bliskiej przyszłości mam w planach kilka shotów z innej serii i być może dłuższe opowiadanie autorskie. A właśnie, apropo twórczości własnej, to przedostatni shot "Len" jest shotem czysto autorskim. Moim pierwszym! Tak tylko mówię, gdybyś chciała przeczytać coś mojego w nieco innym klimacie.

      Usuń
  8. Jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepsze opowiadanie, jakie u Ciebie przeczytałam. Brak mi słów. Mówiąc krótko i dosadnie – rozerwało mi odbyt, który do tej pory nie może się pozbierać. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje (plus genialne opisy). Kurde, czułam wszystko, dosłownie wszystko, co główny bohater, a przez pewien czas nie mogłam pozbierać dupy i zamiast uważać na zajęciach, gapiłam się tępo w profesora, myśląc o zgwałconym Akashim. Nie jestem w stanie więcej z siebie wykrzesać – brakuje mi słów. Było mocno, emocjonalnie, zajebiście. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *rozpływa się* wszyscy zwracają uwagę na zgwałconego Akasza, nic dziwnego, mnie też ten obraz nie może wylecieć z głowy~
      Ale żeby aż tak pozytywna reakcja... bosz, Orghlaith, ileż curku jest w tym komentarzu. Arigatou~

      Usuń
  9. Proszę Cię, dorób reakcję "piękne", bo tak to nie mam co zaznaczać xD Było smutne, owszem, ale ta reakcja brzmi jak "łaaa, ale smutasy :c", no a ja tu czułam taki inny smutek, taki... nie do określenia xD Po Twoich opowiadaniach z chęcią zaznaczyłabym właśnie reakcję "Piękne", bo... no, jakby nie patrzeć, wszystkie takie są o_O
    Ależ Ci słodzę! Kurde, nie ma tak dobrze, zapomnij! Wytknę Ci błędy jakieś! *przeszukuje tekst*... no dobra, nie ma żadnych błędów, których mogłabyś się wstydzić, rzuciło mi się w oczy tylko to, że ze dwa razy napisałaś "wzorku" zamiast "wzroku", no ale to się zdarza *wywraca oczami* Literówki to zło. A w tym zdaniu już jest poważniej, bo to "powiałeś" to powinno być "powiedziałeś" xD Chyba, że nie nie zrozumiałam Umysłu Wyższego xD

    "Umiałem określić, kiedy kłamiesz. Dlatego wiem, że to, co mi powiałeś, jest prawdą. "

    Z kolei tutaj taki drobny też:
    "Ponieważ wiem, jak to jest stracić kogoś, kogo znaczy dla ciebie więcej niż własne życie."
    "Kto", a nie "kogo", no nie? o_O
    I to chyba tyle jeśli chodzi o wytykanie błędów. Teraz przejdę do takiej poważniejszej opinii.
    Kiedy zaczynałam czytać, pomyślałam sobie "Maszyny? No nieee, nie spodoba mi się, nie lubię takich klimatów", no ale czytam, czytam, czytam i potem takie "Co?! Kuroko na górze?! W pairingu z Akashim?! Nie, stop, jak on W OGÓLE może być na górze?!" xD Ale później tak się wczytałam i... rany. To było naprawdę... niezwykłe. Fascynujące, mogłabym rzec. Tak pięknie opisałaś uczucia Akashiego, to jego spojrzenie na "nowego" Kuroko, że w pierwszych chwilach, razem z Akashim, sądziłam, że Tetsu stał się prawdziwym potworem, bez uczuć, bez emocji, ale... kurde no, wraz z rozwojem wydarzeń dowiadywałam się prawdy i - uwaga, uwaga - pierwszy raz wzruszyłam się na Twoim opowiadaniu xD Normalnie czytam z zapartym tchem, gały wielkie jak Kuroko i chłonę wszystko z uwagą, a tutaj łezka się zakręciła, powietrze gdzieś uleciało... *wzdycha*. Nie mam pojęcia, jak mam wyrazić to, co czuję po tym opowiadaniu. Nigdy nie lubiłam maszyn i mechanizmów, nie ogarniam tej dziedziny życia, tej całej technologii ( ale to nie przeszkadza mi w oglądaniu anime, jeśli fabuła mnie na serio zainteresuje ), ale w tym przypadku naprawdę bardzo mi się podobało, ponieważ opisałaś to tak lekko, że nawet ja to zrozumiałam *brawa dla Ciebie, mnie ciężko jest cokolwiek wytłumaczyć*.
    To naprawdę niesamowite uczucie, wczuwać się w Akashiego i przeżywać to wszystko razem z nim, tego Mechanicznego Kuroko... w ogóle, to zakończenie było piękne, trochę przywiodło mi na myśl No.6 ( no wiesz Akashi, wyjątkowo, jako Shion, w oddali Nezumi, znaczy Kuroko... ). Podoba mi się, że zostawiłaś tak jakby otwarte zakończenie, nie wyjaśniłaś dosłownie, czy Kuroko udało się do końca zemścić na oprawcach, czy też nie. To sprawia, że ma się ochotę na ciąg dalszy, ale z drugiej strony jest się bardzo zadowolonym, bo można sobie resztę dopowiedzieć, czuje się taką satysfakcję - nic dobrego i nic złego się nie stało. W ten sposób historia Akashiego i Kuroko pozostaje wciąż "żywa", bo człowiek wraca do nich wspomnieniem.
    ... Dziwny ten mój komentarz, nie uważasz? xD Jakiś taki nieskładny, pogmatwany... Ale to Twoja wina >.>
    Geeez, miałam ponarzekać! ;_; A NIE MAM NA CO! ;_; Nie mam żadnych zastrzeżeń... ale to nie znaczy, że masz tracić czujność! xD Przede mną jeszcze... chyba 4 opowiadania + 1 rozdziałowe na koniec *sadystyczny uśmiech*. Jeszcze Cię na czymś złapię, zobaczysz! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wzorki te mogłaś poprzytaczać~ Ale i tak dziękuję za wytknięcie pozostałych dwóch błędów. Tak to jest jak się zna tekst na pamięć i mimowolnie się tych błędów nie dostrzega.
      Ludzie, co z Wami? Już któraś osoba wzruszyła się przy tym. A ja kompletnie nie ogarniam czemu. Tzn. może jako autor nie umiem patrzeć na to w ten sposób, ale dla mnie Piórka nic poruszającego w sobie nie mają... no ale ja nigdy nie umiem docenić/być zadowoloną z własnych prac, więc może to kwestia tego.
      Niemniej, cieszę się bardzo, że wywarł ten shot na Tobie takie wrażenie. Serio. Zwłaszcza, że, jak sama powiedziałaś, nie przepadasz za klimatem steampunku.
      Wiesz, ja zawsze widziałam w Tetsu utajnionego sadystę i osobę zdolną do dominacji... więc mogę zdradzić, że w takiej postaci się jeszcze u mnie pojawi xd I to nie raz. Ale to po maturze dopiero.
      I nie, nie uważam, żeby Twój komentarz był dziwny. Podoba mi się. Uśmiecham się przez niego do ekranu jak głupia xd
      A co do tych reakcji... czy 'awww' nie może być synonimem dla 'piękne'? A z tym smutne, to wiem, ale dziwnie mi wyglądała reakcja 'poruszające'. Ale może zastanowię się nad zmianą, zobaczę. Ale to chyba, jak będę zmieniać szablon, bo nie zmieści mi się taka ilość reakcji na polu tekstowym (bloger niestety jest zbyt głupi, by zrobić dwa rzędy reakcji pod sobą -.-).

      Usuń
    2. Co do szablonu, mogłabyś po prostu poszerzyć środkową część, wtedy reakcje byłyby w jednym rzędzie D:
      A jeśli chodzi o "Awww", to kojarzy mi się ze Shrekiem, z taką chwilą przesłodzoną banalnym wyznaniem xDDD Albo po prostu słodką xD
      Te "wzorki" możesz łatwo znaleźć jak wejdziesz w edycję wpisu :D Wystarczy, że klikniesz CTRL + F i tam wpiszesz właśnie "wzorki", to na pewno Ci znajdzie ^^
      Sorki, ale tak mnie opko wciągnęło, że tych mniejszych błędów już mi się nie chciało kopiować xDDD ♥
      A Tetsu jako dominująca strona bardzo mi się spodobał ( bo ja w ogóle kocham Tetsu xD ), więc z przyjemnością będę czekać do czasu, aż wrzucisz cosik z nim jako seme ♥

      Usuń
    3. Serio? A dla mnie to 'awww' to jest po prostu zachwyt... w życiu nie zinterpretowałabym tego jako słodkie, zresztą słodycz u mnie? Nie. W. Tym. Życiu. xd
      Wiem, wiem, wtedy byłam świeżo po zajęciach i jeszcze nie myślałam, ale teraz już mózg wrócił na swoje miejsce i wzorki wyszukane.
      Uh, to dobrze, skoro Cię wciągnęło xd
      A co do poszerzenia - wiesz, ja mam zrobione ramki z wyznaczeniem miejsca na ekranie w formie iluś pixeli od miejsca domyślnego w szablonie. Dlatego, kiedy przesunę pole tekstowe, to przesuną mi się też automatycznie ramki boczne i to w sposób trudny do kontrolowania i potem dopasowanie tego znowu będzie cholernie trudne. A że nie mam teraz ochoty na męczenie się z CSS'esem, to poczekam do zmiany szablonu, chyba, że najdzie mnie ochota na zabawy z programowaniem, ale ostatnio jakoś nie mam na to weny, więc no... we'll see xd

      Usuń
  10. Wiesz, odnalazłabyś się w Młodej Polsce. W młodopolskiej poezji, w ich stylu bycia, we wszystkim. Tak mnie jakoś wzięło na tą myśl, jak czytałam te… wiersz? Dla mnie to wiersz pisany kursywą na początku. Przeczytałam go, złapałam oddech, na spokojnie przeczytałam kolejny fragment, ale Ty znowu mnie wbiłaś w ziemie.
    Widziałem to. Patrzyłem, jak ta delikatna istota się kruszy, szklany kwiat upada na twardą posadzkę, a jego istnienie niknie nagle z powierzchni ziemi.
    widzę to, kurwa, widzę. i to naprawdę wspaniała wizja. Kocham to, jak dobierasz słowa. Niektórzy mogą wziąć to za coś pompatycznego, ale jak dla mnie, to naprawdę piękny fragment. I czasami potrzeba czegoś pompatycznego, jak się chce czytelnika miażdżyć, jak tylko Ty potrafisz.
    zdobywaniu szczytów na diecie z wiary były jedynie ułud
    zdobywanie szczytów na diecie wiary – kurwa, CLD, czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to jest poetyckie? Przecież takiego wersu to by Ci Przybyszewski tak zazdrościł, że obgryzałby paznokcie i rozbił butelkę wódki ze złości!
    Od słów „Jak ptak niezdolny do lotu, który tęskni za niebem”, fragment następujący po tym po prostu zgniótł moje serce. Bożż, Eklerku, to jest cudne. Przywracasz mi miłość do KnB, dajesz mi nową miłość – AkaKuro!
    Płakałam, nosz kurwa, dalej już tylko płakałam. Akashi, Kuroko, moje kochane Pokolenie… Akashi, jeszcze raz, Akashi… Jeśli widzisz go takiego, już rozumiem, czemu go tak kochasz.
    Wiesz, gdybym miała Ci skopiować ulubione fragmenty dalej, to skopiowałabym Ci cały tekst.
    Wbiło mnie w ziemie, oddaje pokłon, ten tekst był po prostu perfekcyjny.
    Ach, i masz ładny szablonik, widzę, remoncik. xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, powiedzmy, że to był wiersz. Wiersz ala CLD, o!
      Haha, wiesz, że ten fragment z dietą z wiary to jeden z tych, których zastanawiałam się, czy nie wywalić? A Ty mi mówisz, że jest świetny... No cóż, cieszę się bardzo, kurwa.
      KOCHAJ AKAKURO, KOCHAJ! ONI SĄ PIĘKNI, TO SHIP ŻYCIA ZARAZ PO AKAAKA!
      Cieszę się, że tak Ci się podobało, naprawdę, zwłaszcza, że nie przepadam za tym tekstem. No i cieszę się, że podoba się szablonik, bo miałam sporo problemów z jego stworzeniem xd

      Usuń