czwartek, 6 listopada 2014

Odbite w Lustrze II

   

    Cisza. Tak głucha i obezwładniająca. Urwana w połowie melodia kościelnego dzwonu, przerwana ewangelia nad nieistniejącym grobem, zatrzymane klawisze czerwonego pianina, niedokończony utwór w tonacji d-moll.

Gdzie jesteś?

    Niebo płacze za oknem. Z chmur opada na ziemię mokra kurtyna, zamykająca świat w chłodnym oceanie. To łzy szczęścia czy smutku? Dlaczego niebo dziś płacze?

Znałbyś odpowiedź?

    Nawet jeśli pada, powietrze jest ciepłe. Lato rozkwita w pełni. Samo słońce nie korzy się całe przed deszczem. Promienie tańczą pomiędzy kroplami, tęcza otwiera swoje oczy i powoli rozdziera horyzont. Siedem kolorów, lecz wszystkie dziwnie szare.

Przestałem rozróżniać barwy.
   
    Ptaki siedzą na parapecie. Są tak blisko, tak żywe. Maleńkie serca trzepoczą w ich delikatnych ciałach. Serca, które tak łatwo zatrzymać.

Dlaczego nie mogę już usłyszeć ich bicia?

    Być głuchym i ślepym, niemym i sparaliżowanym. A to tylko dlatego, ponieważ coś umknęło. Wyrwało się i uciekło, złota klata stoi dziś pusta na marmurowym piedestale. Piedestał nie ocieka już krwią. Krew dawno na nim zaschła. Biały kamień znaczą wzory w burgundzie. Cudowne kształty, pachnące resztkami cudzego istnienia. To ostatnie ze wspomnień o życiu, które przeminęło. Nie pożegnało się, zanim odeszło. Zwyczajnie rozpłynęło się w porannej mgle jak linie na piasku zmyte przez morskie fale.

Czemu wciąż tu jestem, choć czuję, że mnie nie ma?

    Ktoś, kto utracił nieodwracalnie coś najcenniejszego, cierpi inaczej niż inni. Nie czuje bólu, żal zaciera się we wspomnieniach. Przestaje żyć świadomie. Jego ciało wciąż się rusza, lecz dusza dawno ukryła się w odmętach zatracenia. To najgorsze cierpienie z możliwych. Cierpienie bez bólu, w ciszy i nicości. Nic nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Ni radość, którą bezskutecznie próbują cię zarazić, ni krew sącząca się z ran własnoręcznie sobie zadanych. Ucieczka jest niemożliwa.
     

„Nie mamy możliwości robić tego, co byśmy chcieli. Robimy więc to, co możemy. Tyczy się to nie tylko jednostki, tak samo jest ze społeczeństwem. A i Bogu nie powiodło się stworzyć tego świata takim, jakim pragnął”.*

    Nie wierzyłem w cudze mądrości. Żyłem, będąc sam sobie panem. Ufałem swojej sile, która dawała mi wieczność. Tak było do chwili, w której cię straciłem.
    Kim jestem teraz? Nie mam możliwości robić tego, czego szczerze pragnę. Więc robię to, co jestem stanie. Snuję się po mrocznych korytarzach zapomnienia, udając, że żyję.

Uciekam. Choć wiem, że uciec nie mogę.

    Mroźna wichura szaleje wewnątrz mnie, niszcząc powoli, powolutku. Cały czas, po trochu chłodne palce zimna skubią tkanki, pożerając je z uśmiechem na ustach. Tylko że to już nie jest moje ciało a zwykła, pusta skrzynia będąca komnatą skrywającą cenne narządy.

Dlaczego za oknem widzę lato, kiedy w moim sercu króluje zima?

    Na ławce leży cyrkiel. Srebrzysty metal lśni, odbijając światło. Ostra igła wygląda tak pięknie, tak kusząco. Zupełnie jakby wołała moje imię, wyciągała do mnie niewidzialną rękę. Kiedyś chwyciłbym ją bez wahania. Teraz zastanawiam się „po co?”.

Myślisz, że mógłbym znowu zacząć odczuwać ból?

    Muskam palcami narzędzie. Jest chłodne i śliskie. Unoszę je i przyglądam się grze światła na metalicznej powierzchni. Igła skrzy się delikatnie, jej cienki kontur przypomina kolce lodu, przebijające moje serce.
   
Chcę znowu tego doświadczyć.

    Wbijając cyrkiel w udo, nie czuję przyjemności. Przyglądam się beznamiętnie, jak ostry kształt szarpie moją skórę. Przesuwam go do przodu, pogłębiając ranę. Krew wypływa z niej obficie, znacząc mnie swoim dotykiem. Szkarłatny strumień skrajnej rozpaczy, przypominający dusze, które nie mogą uwolnić się z czyśćca. Jęczące i smutne jak wilki w bezksiężycową noc.

Kiedy stałem się taki jak one? Kiedy widok krwi przestał sprawiać mi rozkosz?

    Ten zapach, ten smak. Najwspanialsze cechy czerwonej cieczy już nie doprowadzają mnie do szaleństwa. Stałem się pusty, przegniły. Gdy zatrzymała się jedna połowa mojego serca, gdy odszedłeś, straciłem to, kim dotychczas byłem. To ty nauczyłeś mnie czerpać przyjemność z ranienia innych i samego siebie. Byłeś kotwicą utrzymującą mnie na wodach tego szarego świata. Ostoją, w której zawsze mogłem szukać ukojenia. Dawałeś mi najpiękniejszy ból, jaki kiedykolwiek istniał. Żyłem pełnią życia, ponieważ stałeś obok. A teraz, kiedy już cię nie ma, dlaczego ja wciąż trwam po tej stronie chmur?

Czemu ta cisza tak rozdziera mi uszy?

    Rwę marynarkę i obwiązuję udo strzępami materiału. Choć nie obchodzi mnie, co się ze mną stanie, wrodzony instynkt przetrwania przejmuje nade mną kontrolę. Naprawdę stałem się pusty. Zdolny tylko do powolnego sunięcia przed siebie ciemnymi tunelami pseudoistnienia, obojętny na życie przepływające obok. To jest jak mantra. Przestałem podejmować jakiekolwiek decyzje. Stoję pozbawiony woli walki, opierając się bokiem o tępą włócznię przeznaczenia, zdając sobie sprawę, jak co jakiś czas jej ostrze coraz głębiej wbija mi się pod żebra.

Kiedy dotrze do serca?

    „Jeśli ktoś nie popełnia samobójstwa, nie znaczy, że wybrał życie. On tylko nie potrafi się zabić”.*
      

    Wiesz, chciałbym zasnąć. Zamknąć oczy i po raz ostatni odetchnąć powietrzem pachnącym wszystkim oprócz ciebie. Oddać się czułym objęciom czerni i już nigdy nie musieć oglądać świata, w którym nie istniejesz. Ale nie umiem spojrzeć śmierci w oczy. Nie jestem tchórzem. A jednak boję, że kiedy moje ciało bezwładnie opadnie na zimną ziemię, moja dusza przechodząc przez barierę na krańcu świata, nie napotka ciebie po jej drugiej stronie. Wolałabym rozpłynąć się w żrącej nicości, niż trafić do wieczności, w której nie usłyszę twojego głosu. Kiedyś wołałem o nieśmiertelność. Ale nie chcę nieśmiertelności bez ciebie.

Pamiętasz jeszcze smak mojej krwi?

    Nie zniósłbym myśli, że zapomniałeś o całym bólu, który mi zadałeś. O rozkoszy, którą czułem, gdy rozrywałeś raz po raz moje ciało. Mogę być widmem człowieka, ale wciąż pamiętam twój parzący dotyk, uczucie kłów wbijających się w skórę, ciepło tryskające wewnątrz mnie. Pamiętam to wszystko tak wyraźnie, jakby wydarzyło się wczoraj.


    Pojedynczy dotyk. Palce delikatnie pieszczące ciało. Zapach potu, gorzki smak na skórze. Zamknięte w uniesieniu oczy. Skrywające się pod opuszczonymi powiekami złote gwiazdy, które nie mają wstępu na prawdziwe niebo.

Są tylko moje. Świecą tylko dla mnie.

    Uwielbiam na ciebie patrzeć. Na twoje niezwykłe w swej doskonałości ciało. Na włosy przypominające czerwony ogień. Na mięśnie tak pięknie zarysowane pod skórą. Na usta rozchylone w rozkoszy, którą mogę dać ci jedynie ja.
   
Mógłbym podziwiać cię wiecznie.

    Wplatasz palce w moje włosy, odrywasz zachłanne usta od swojego ciała. Patrzysz na mnie z czułością graniczącą z nienawiścią. Uśmiechasz się tak szaleńczo, tak pięknie. Ujmujesz dłońmi moją twarz i przez chwile tylko mi się przyglądasz. W złotych tęczówkach dostrzegam zapierającą dech w piersiach paletę uczuć. Od rażącej swą jasnością bieli obłąkańczego pożądania, poprzez płynne złoto dolin żądzy, aż po czerń skrzydeł upadającego z zawiści anioła.

Tylko ty możesz mieć takie oczy.

    Zaciskasz palce na pasmach włosów równie czerwonych jak twoje, oblizujesz wysuszone usta i uderzasz moją głową o ścianę. Jeden raz i kolejny. Rozcinasz mi skroń, czuję ciepłe strużki, spływające po czole, kapiące na białą koszulę, okrywającą ramiona.
    Zdzierasz ją ze mnie. Odrzucasz w kąt i zaciskasz dłonie na mojej szyi. Jednocześnie pochylasz się, zlizując krew wypływającą z rany. Całujesz moje usta, pozostawiając na nich szkarłatne krople.
    Gryziesz mnie i kąsasz. Znaczysz jako swoją własność. Niepotrzebnie. Oboje od zawsze należymy wyłącznie do siebie. Bije w nas jedno serce, te same płyny płyną przez nasze ciała. Jesteśmy jednością. A jednak codziennie staramy się scalić jeszcze bardziej.
    Czuję, jak gorąco rozlewa się wewnątrz mojego ciała. Ruchy twoich bioder, tak gwałtowne i silne pozostawiają zmieszane ze sobą uczucia koszmarnego bólu i skrajnej rozkoszy. Mogę to niemal dostrzec. Tę pajęczynę zmysłów, która zawisa nad nami w powietrzu. Lśni niczym srebrna korona, spoczywająca na czole króla zniszczenia. Na czołach dwóch króli.
    Ból szarpie moje ciało. Wyję. Lecz tak jak wilk wyje podczas pełni. Jestem spełniony. To cierpienie daje przyjemność. Większą niż cokolwiek innego. Wiem o tym, czuję to całym swoim istnieniem.
    Kiedy upadasz obok mnie, nie jestem już w stanie skupić myśli. Przestrzeń wokół nas pachnie spermą, potem i zaschniętą krwią. Nie mogę wstać. Nie chcę.
    Odwracam głowę w twoją stronę, całując usta, które sam wcześniej przegryzłem. Czuję, jak się uśmiechasz pod moimi wargami. Nigdy mi tego nie powiesz i ja też tego nie zrobię. Ale oboje o tym wiemy. O tym jak chorzy jesteśmy, darząc się tak obłąkańczym uczuciem.
    Wyciągam do ciebie rękę. Choć rwą mnie wszystkie mięśnie, chcę cię jeszcze raz dotknąć. Poczuć, że żyjesz. Poczuć, że ja sam żyję. 
    Obdarzasz moje nagie ciało czułym spojrzeniem. Tak szczerym i rzadkim jak zaćmienie słońca. Uwielbiam, gdy patrzysz na mnie w taki sposób. Wtedy zdaję sobie sprawę, że twoje oczy są moim najcenniejszym skarbem. Tak drogim memu sercu, że chciałbym ci je wyłupić i zatopić w krysztale. Tak bym już zawsze mógł je podziwiać.
    Wyciągasz do mnie rękę. Nasze dłonie stykają się lekko przy chłodnej powierzchni szkła. Uśmiecham się do ciebie. Kusząco i groźnie. Widzę, jak w twoich oczach raz jeszcze zapalają się iskry pożądania. Złote gwiazdy skrzą się niebezpiecznie po drugiej stornie lustra.


    Niebo przestaje płakać. Jego łzy zaczynają wysychać na zwilżonej ziemi. Kiedyś lubiłem ten zapach. Woń zroszonych liści i mokrego powietrza. Dziś jestem obojętny na te cechy świata. Nie umiem delektować się czymś, co tak bardzo kochałeś.

Bez ciebie wszystko traci sens.

   Mogłeś stanowić tylko część mnie, lecz tamtego dnia straciłem znacznie więcej. Połowa serca nigdy nie była wyłącznie moją własnością. Wraz z jej zatrzymaniem, utraciłem całego siebie.

To ty dałeś mi prawdziwe życie. Więc czemu odszedłeś, a ja pozostałem?

    Myślałem, że będziemy wieczni. Że nie rozdzieli nas żadna siła. Żaden upadek z klifu, żadna woda wdzierająca się przemocą do płuc, żadna śmierć. Jak mogłem dać ci się zwieść? W którym miejscu popełniłem błąd, sądząc, że przetrwasz mimo wszystko? Dlaczego ci zaufałem?

Wtedy byłem martwy z klinicznego punktu widzenia.

    Wiesz, jak to jest obudzić się w samotności? Poczuć nagle obezwładniające zimno i strach? Poczuć lepkie palce przerażającej, bezbarwnej rzeczywistości, obejmujące cię wbrew twojej woli, codziennie gwałcące, pozostawiające wewnątrz ciebie cuchnące strumienie desperacji?
    Chciałbym wierzyć, że tak. Chciałbym wierzyć, że tam gdzie jesteś, tobie również doskwiera to niemożliwe do zaspokojenia pragnienie. Chcę wierzyć, że tak jak ja szukasz na próżno ukojenia. Mogłeś być moim nałogiem, ale wiem, że ja także byłem twoim.

Rozedrzyj tę ciszę krzykiem swojej rozpaczy.

    Nie miałeś materialnego ciała, które mógłbym skremować. Ale ja i tak musiałem cię pochować. Włożyłem więc twoje niewidzialne zwłoki do nieistniejącej trumny, zakopałem je w wyimaginowanym grobie, przykrywając całunem utkanym z moich najgłębszych uczuć wyrwanych z czeluści czarnego niczym sadza serca. Zamiast inicjałów położyłem nożyczki czerwone jak moje oczy, którymi tak się zachwycałeś. To tymi nożyczkami nieraz rzeźbiłeś skomplikowane kształty na moim ciele, wycinałeś rysunki, odsłaniając mięśnie, zostawiając blizny, które były naszym wspólnym dziełem. Na tych dwóch ostrzach spoczął twój zapach, twoja obsesja na punkcie zadawania mi skrajnej rozkoszy i skrajnego cierpienia. To jedyna rzecz, którą wciąż mogę dostrzec w barwach innych niż szare.

Stoję nad twoją mogiłą, nie umiejąc płakać.

    Chciałbym cię nienawidzić za to, że mnie zdradziłeś. Za to, że pozostawiłeś samego w świecie, którym tak bardzo się brzydzę. W świecie, który niegdyś prawie mnie zniszczył. To ty rozbiłeś łańcuchy, które skuwały moją duszę. Dałeś mi powód do życia. Wziąłeś za mnie odpowiedzialność. A potem zniknąłeś jak zwykły duch, którym przecież nigdy nie byłeś.

Więc dlaczego nie mogę cię nienawidzić? Czemu nade wszystko pragnę znów ci się oddać?

    Wiem, że jestem stracony. Byłem od samego początku, od chwili w której przebudziliśmy się nawzajem słodko-gorzkim pocałunkiem pełnym rwącej namiętności. Nie mogę się od ciebie uwolnić. Skłamałbym też mówiąc, że tego chcę. Pragnę pójść za tobą, odnaleźć cię na krańcu wszelkich snów i nadziei. Nawet jeśli miałbym udać się do krainy wiecznego mroku, zrobiłbym to. Bo nie ma większego mroku niż ten w naszych sercach.

Ale czy cię tam zastanę?

    Podnoszę spoczywające na ziemi nożyczki. Rdza pokryła już metal, lecz ich krawędzie wciąż mają w sobie coś z dawnego piękna. Nie wyglądają na ostre, jednak wciąż są zdolne oddzielić skórę od reszty ciała. 

Wiem, że tak naprawdę jestem już martwy. Ale nie zamknę oczu, dopóki nie będę pewny, że czekasz na mnie pośród cieni.

Przecież to ostrze i tak kiedyś przebije twoje serce. Czy to dziś, czy jutro, czy za dziesięć lat, w końcu wszystko sprowadzi się do punktu wyjścia. Ciało powróci do ziemi, a dusza uleci pod niebo, czekając, aż przepuszczą ją na drugą stronę. Wieczność to wieczność, nie zmienia się, nie skraca. Trwa po wsze czasy. Skoro i tak masz odejść, po co czekać, aż wybije północ? Nieważne co napotkasz po drugiej stronie. Ta odbita rzeczywistość nie zmieni się nigdy, niezależnie od tego, kiedy do niej wkroczysz. Strach przed nią jest irracjonalny. A przecież ty nie myślisz w ten sposób. Istota doskonała nie boi się duchów. Ani przeszłości, ani przyszłości. A ty jesteś doskonały. Stałeś się taki, kiedy pierwszy raz rozłożyłeś przede mną swoje nagie ciało, pozwalając, bym skalał cię moimi grzechami. Wiem, że mnie nie słyszysz. Ale znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Dlatego wiem, że to odkryjesz. Jestem tego pewien.

    „Wieczność to wieczność”.
    Ah, już rozumiem. Wiem, gdzie się pomyliłem. Jak mogłem nie dostrzec tak oczywistej prawdy?
    Unoszę nożyczki do góry. Na krótką chwilę wracają mi wypaczone wcześniej zmysły.
    Słyszę świst powietrza, widzę opadającą, czerwoną smugę, czuję ból rozrywanej klatki piersiowej. Powracające niespodziewanie uczucia są intensywniejsze, niż zapamiętałem. Nie umiem powstrzymać jęku bólu, tak cudownej rozkoszy patroszonego ciała.
    Przesuwam ostrza, rwąc bezlitośnie skórę. Coraz szybciej i szybciej. Krople krwi tworzą w powietrzu wzory, zakrapiana szkarłatem mozaika układa się przed moimi oczami, rysując obraz życia i spaczenia.

Cudowne.

   Spoglądam na nożyczki sterczące z poszarpanej piersi. Skóra w tym miejscu nie przypomina już tkanki, którą niegdyś była. Teraz to po prostu intrygująca mieszanina barw, bieli i czerwieni skrawków ciała, które wisząc swobodnie, lekko kołyszą się na zimnym wietrze.
  
Znów mogę poczuć to masochistyczne spełnienie.
   
    Widzę krew spływającą po czarnej koszuli. Jak pięknie wygląda, lśniąc w blasku słońca. Tak hipnotyzująca obezwładnia moje ciało.
    Podnoszę ręce i dotykam szkarłatnego strumienia. Jest taki ciepły, w tak cudowny sposób oddziałuje na zmysły. Już niemal zdążyłem zapomnieć, jak bardzo ekscytowała mnie ta barwa, ta woń, ten aromat.

Krew to rzeka życia. Kiedy wysycha, my usychamy razem z nią.

    Osuwam się powoli na ziemię. Nie jestem w stanie dłużej ustać. Wzrok mi się zamazuje, tracę czucie w kończynach.

Więc tak wygląda śmierć ciała?

    Dostrzegam napływającą coraz szybciej ciemność. Nie boję się jej. Przypomina mi jedno z uczuć, które widywałem w twoich oczach.
   Z uśmiechem na ustach wyciągam do niej dłonie i padam w jej objęcia. Ona otula mnie czule czarnymi skrzydłami nicości i raz na zawsze uwalnia z oków materialnego ciała, szepcząc cicho do ucha.

    „Kiedyś mnie odrzuciłeś, a dziś przychodzisz pełen spokoju. Ukorz się przede mną, padnij na kolana. Ja wszystkich kocham tak samo. Dlatego i ciebie przyjmę do siebie z czułością”.

Nie przychodzę do ciebie. Ja tylko pozwalam ci się dotknąć, a ty ofiarowujesz mi wieczność. To, co w obojgu nas się skrywa, jest równie nierealne. Śmierć podobno nie ma kształtu, a jednak ja cię widzę. Martwy człowiek nie powinien móc chodzić, a jednak ja od dawna poruszałem się bez życia. Oboje jesteśmy czymś, co nie powinno istnieć w tej szarej rzeczywistości. Dlatego żadne z nas nie jest wyższe. Nie ukłonię się przed tobą, lecz i ty nie padniesz na twarz przede mną. Zabierz mnie do krainy, gdzie kąt świata się załamuje. Zabierz mnie tam, a i ja spojrzę na ciebie z szacunkiem, na jaki zasługujesz.
   
    Kiedy gaśnie światło przed moim oczami, śmierć się uśmiecha i lekko kiwa głową. Myślę, że jest ze mnie dumna. Kiedyś byłem lalką pragnącą umrzeć. Przekształciłem się w bestię pożądającą kontroli nad strumieniami czasu. Wreszcie odnalazłem swój właściwy kształt kwiat o płatkach w kolorze liści konwalnika, który może rozkwitnąć w pełni tylko w wieczności nieskrępowanej tym co ludzkie. Długo musiałem czekać, by wreszcie to zrozumieć. Ale już wiem i mam zamiar podążyć w mrok, w którym się skrywasz.
    Opuszczając powieki, przypominam sobie twoje oczy i to, jak na mnie patrzyły po raz ostatni. Dostrzegam lśniące dostojnie, złote gwiazdy.

Poczekaj tam na mnie. Spotkajmy się znowu, po drugiej stronie czarnego nieba, chmur, które nie przepuszczają światła dla serc spaczonych jak nasze.

    Tępa włócznia przeznaczenia przedziera się przez żebra i dociera do serca. Kiedy je przebija, czuję, jak biały blask uwalnia się z mojej piersi. Blask tak czysty, że aż przerażający. Za nim zaś podąża jego cień, czarna smuga potępienia.

Czekaj na mnie.




                                                      
Uwaga od mojego brata: Fragment z wydłubywaniem oczu z miłości bardziej poroniony od penetracji nożyczkami”. A ja myślałam, że na odwrót.
*cyt.
Ryūnosuke Akutagawa

29 komentarzy:

  1. Te klimaty, zawsze wszędzie, o każdej porze. Chcę ich więcej...
    Daj mi to! Daj więcaj cudownej ekstazy dla spaczonego przez noc sadomasochsty we mnie!
    Ja tu wróce i złożę w twe umaziane słodko-gorzką psychodelą dłanie sensowny komentarz.
    (I widzisz do czego mnie natchnęłaś - prawdziwa Eio we mnie się budzi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze. Ja tam ją lubię. W końcu miłość do flaków łączy ludzi.

      Usuń
  2. Ja tu żądam więcej sadystycznego Akashiego. Więcej. WIĘCEJ. Na wypadek, jakbyś się łudziła, że jestem normalna, to wiedz, że takie psychodele mogę czytać w dowolnych ilościach. Ta część, choć genialna, nie była aż tak ,,WOW'' jak poprzednia, mimo to i tak podziwiam język, jakim to napisałaś. Mój wewnętrzny sadysta żąda więcej. Ahh, ten fragment z wyłupywaniem oczu... So romantic. Akashi powinien napisać podręcznik pt ,,Teksty na podryw'' xD Mimo to, gdy myślę o tych oczach, to mi kolana miękną. Czy on musi być aż tak boski? Muszę przestać to czytać, bo mam uśmiech rasowego psychopaty na twarzy i mój pies się dziwnie na mnie patrzy. Uhh. Przesyłam więc pokłady weny, niech ci się przydadzą *wysyła falę z weną*, no i oczywiście całuję. Cieszę się też, że twierdzisz, że beze mnie świat byłby nudny. Nawet nie wiesz, jak mnie to ucieszyło ;D No to wiesz, miłość <3 ;D

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yazu, przestań pisać takie komentarze, bo zejdę na zawał spowodowany nagromadzeniem się zbyt dużej ilości uśmiechu na ściankach tętnic xd
      Mnie też bardziej podoba się pierwsza część. Choć jeśli mam być szczera, to z obu jestem naprawdę zadowolona. Rzadko zdarza mi się być naprawdę zadowoloną z własnych prac, ot podobają mi się, ale i tak uważam, że mogłyby być lepsze. Ale z "Odbitych" naprawdę jestem dumna.
      Podręcznik pt. "Teksty na podryw" o tym nie pomyślałam, Yazu, jesteś genialna! Mogłabym się w sumie nad takim czarnohumorystycznym podręcznikiem zastanowić..xd
      Cóż, skoro aż dwie osoby chcą więcej psychodeli to mogę obiecać, że coś takiego się tu jeszcze pojawi. Ah, jaram się, lubię takie poronione teksty pisać.
      No co się dziwisz? A nie byłby? ♥

      Usuń
    2. Haha, mój umysł już widzi te teksty, normalnie zwijam się ze śmiechu xD Tak samo jak dziś miałyśmy rozkminę z kumpelami - bo najdłuższy członek na świecie miał ponoć 70 cm. I gdzie on go chował ? Zwijał w trąbkę ? Wracając do głównego tematu, to fajnie, że podobają ci się własne prace ;D Dajesz mi pretekst, żeby cię maltretować, wiesz ? ;P

      ~Yazu

      Usuń
    3. 70?! To... nieźle. Choć nie wiem, czy nieźle to odpowiednie słowo na określenie wymiaru tego hmm faktu.
      Daję Ci pretekst? Naprawdę? Dlaczego? Aj, mam się zacząć bać? Choć po dłuższym namyśle akurat przez Ciebie chyba mogłabym być maltretowana..xd

      Usuń
    4. Bój się bój, niewinne dziecię. Z tego co wypatrzyłam w Twym profilu, nieopatrznie zostawiłaś maila samopas, a takie zboczeńce i wykolejeńce jak ja mogą to wykorzystać. Wiesz, spam o rozdziały nie jedno ma imię <3 A co do pytania dlaczego, otóż... Jak to pisałam, to wiedziałam o co mi chodzi, ale ja piszę na prochach, a potem nie pamiętam. Znaczy, chyba tak jest, bo ilekroć czytam własne komentarze myślę, gdzie zostawiłam mózg. Ale na pewno coś miałam na myśli xD

      ~Yazu

      Usuń
    5. Z tym mailem samopas... to było celowe. Żeby wszelkie dziwne formy egzystencji mogły w razie czego porozumieć się z kolejnym bliżej nieokreślonym tworem, czyli mną. A co do spamu... wydaje mi się, że wrzucam nowe rozdziały nawet za często w porównaniu do tego, gdzie obecnie znajduje się moja wena. Serio, jeśli znajdziesz gdzieś maziowatą papkę w kolorze pedalskiej tęczy to toje moje, zaopiekuj się tym ładnie proszę. W zamian, jeśli napotkam gdzieś na krańcach internetu Twój mózg, odwdzięczę się tym samym. O ile nie będzie gryzł, szczekał i drapał xd

      Usuń
  3. Zryty umysł CLD reaktywacja!
    Podobało mi się to mimo, że to zdecydowanie nie moje klimaty. No ale każdy potrzebuje czasem odskoczni. Musze jednak powiedzieć (na pewno ze sprzeciwem innych) że nie koniecznie chcę żebyś jeszcze coś takiego pisała, ale jeżeli się pojawi to przeczytam i na pewno mi się spodoba.
    Każdy dowód miłości jest piękny, ale najpiękniejszy ten niespodziewany, chociaż wydłubywanie oczu raczej było spodziewane. U ciebie na pewno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odskocznia zawsze dobra. No, ale tak właśnie podejrzewałam, że nie wszystkie z osób, które czytają moją pisaninę mają taką samą sieczkę w głowie jak ja. Dlatego też psychodeliczne prace postaram się ograniczyć do minimum. Do takiej właśnie formy "odskoczni". No, a następny post to już bez żadnych niespodzianek będzie AkaKuro. Haha, wydłubywanie oczu spodziewane... a ja się tak staram xd

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o to, że spodziewałam się wydłubywania oczu, po prostu po poprzedniej części trudno by ci było mnie zaskoczyć :D

      Usuń
  4. Bardzo mi się podobało *oczy jak spodki* i TAK!! Kocham historie w takich klimatach :D dlatego gdybyś kiedyś coś podobnego napisała, nie pogardziła bym ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham *.* Znaczy, poronione, ale jakie piękne! Tylko idiota by nie dostrzegł głębi uczuć Akashiego. On jest po prostu zagubiony w swoich uczuciach, stara się zrozumieć coś niezrozumiałego...no i jest z lekka psychiczny, ale to tylko dodaje smaczku ^^ *powalone myśli: mode on* w ogóle, to ja chętnie przeczytam wszystko co napiszesz - może być poronione, pełne flaków, ale i słodkie, romantyczne. Co tam Ci się uda nabazgrać ^^ Przepraszam, że tak krótko i dopiero teraz, ale nie czuję się najlepiej. Pozdrowionka i weny życzę!
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, ta głębia jego uczuć, to zagubienie połączone z lekką psychozą to jest właśnie to, co chciałam przekazać, jak wspaniale, że to rozumiesz!
      O, no to trzymaj się ciepło w takim razie i szybko wracaj do zdrowia ♥

      Usuń
  6. Jakim cudem mimo że przeczytałam to już dawno to jeszcze nie skomentowałam ?! Jest mi tak bardzo przykro :( mam nadzieje że mi kiedyś wybaczysz moje niegodne zachowanie
    A o niby ja byłam trenowana jakimś niemieckim, albo radzieckim ośrodku :) raczej Ty ukończyłaś tam jakieś szkolenie ;p bez odpowiedniego przygotowania nie można takiej psychozy napisać
    Czekam na AoKagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie tak, nikt mnie nie trenował. Ot, jak byłam mała, kochany tatuś spuścił mnie z górki na sankach w lesie i przywaliłam twarzą centralnie w pień drzewa. A to jest efekt xd

      Usuń
  7. Przybyłem, przeczytałem, skomentowałem.
    Teraz wiem to na 100%, to jest blog dla mnie. Uwielbiam to opo. Klimaty Neo-kun'a xd Chcę więcej! Twój styl pisania + chore pomysły... o ta... to jest to.
    Ale... szczerze? Czytałem bardziej pojebane teksty xd Jednak jesteś na dobrej drodze do przebicia ich.
    Właśnie sobie wyobraziłem yaoicreepypaste. To by było świetne, ale żeby nie było, ja o nic nie proszę.
    Podziękuj tacie, że spuścił Cię na tych sankach. Dzięki niemu powstał geniusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapragnęłam przebić te bardziej poronione teksty. Obawiam się o co wrażliwszych czytelników, ale co poradzić, ja kocham wyzwania xd
      Właściwie w mojej biblioteczce komputerowej leżą już dwie napisane jakiś czas temu psychodele, ale... co za dużo to niezdrowo. Najpierw trochę lżejszych klimatów, potem może zaszaleję.
      Tata Cię pozdrawia.

      Usuń
  8. No i dobrnęłam do końca. Spodziewałam się takiego zakończenia, ale nie czuję się zawiedziona, choć szczerze nienawidzę śmierci w opowiadaniach xD Tutaj jak najbardziej to pasowało, no bo... w sumie, nie wyobrażam sobie innego zakończenia xD
    Teraz, jak już przyzwyczaiłam się do wyglądu bloga, trochę mnie denerwuje czarne tło, bo widzę swoje odbicie w ekranie i mam wrażenie, że stoją za mną Akashi i Akashi... XD ALE TO W SUMIE NAWET DOBRZE *-*
    Zauważyłam taki jeden maleńki błąd, co prawda nie rzuca się w oczy, bo to jedyny tego typu, jaki popełniłaś, ale czuję się w obowiązku powiadomić cię o nim:
    "Nawet jeśli miałabym udać się do krainy wiecznego mroku, zrobiłbym to."
    Eh... chwila, co tu ja miałam Ci jeszcze napisać... xD
    Ah, no tak - wspominałam Ci, że mam nawyk cytowania tekstów, które mi się podobają. Miałam to skomentować w pierwszym shocie, ale mi wyleciało z głowy, więc piszę teraz - z chęcią bym skopiowała teksty, ale... po cholerę kopiować całe opowiadanie?
    xD
    Naprawdę podoba mi się styl, w jaki napisałaś to opowiadanie. Serio, aż ma się ochotę na więcej - dlatego od razu odpowiadam na Twoje pytanie: Tak, chcę więcej *-* ( Kit, że to opowiadanie jest z listopada, a ja nie przejrzałam jeszcze całego bloga i nie wiem, czy cosik takiego jeszcze jest, czy nie xD ).
    W opowiadaniu był jeden moment, który mi się najbardziej spodobał, mianowicie wątek ze śmiercią. Czytając to przyszła mi do głowy taka myśl, że w szkołach w niektórych lekturach/wierszach są właśnie takie rozmowy bohatera ze śmiercią. Twoje opowiadanie, moim skromnym zdaniem, nadawałoby się na lekturę ( nie, nie próbuję Ci słodzić, po prostu jestem szczera xD ).
    ... cholera to "Requiem" bardzo mi się podoba xD
    No cóż, cieszę się, że przeznaczenie zesłało Cię na mojego bloga i dzięki temu również ja poznałam Twoją twórczość ._. Teraz chwila przerwy ( niestety, jest konieczna, muszę pochodzić po domu, jakoś się ogarnąć, coś xD ), a potem zabieram się za kolejne opowiadanie, i będzie to zapewne... cały dział "One-shoty i mianiaturki", bo dłuższe opowiadania ( AkaKuro *-* ) zawsze zostawiam sobie na koniec xD
    Pozderki i cieplusie przytulaski ode mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przytoczenie literówki~! To takie straszne, kiedy sprawdzasz tekst po raz dziesiąty, ale w wyniku znania go na pamięć i tak coś Ci umyka... eh, nienawidzę tego.
      CIESZĘ SIĘ, ŻE CI SIĘ PODOBA.
      Tak dużo shifta xd Ale serio cieszę się, bo wiem, że to dość specyficzny klimat, jak i temat... także no.
      Dwaj Akasze za Tobą? Ja bym nie pogardziła~~

      Usuń
  9. Nawet nie wiem co powiedzieć.
    Kolejny raz Twój tekst po prostu wyprał mi mózg.
    Czuję się tak genialnie zdezorientowana.
    Jak ja mogłam wcześniej tego nie przeczytać?! Jak...
    Takie klimaty to mój żywioł.
    Cholera.
    To mnie tak zdołowało i dało mi tyle szczęścia jednocześnie.
    Jak ja bym chciała umieć napisać takie mroczne cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *uśmiech bardzo psychiczny*
      Dziękuję~ Mrok łatwo wymyślić, gorzej zmaterializować.
      Jeśli lubisz takie klimaty, to mogę Ci zasugerować przeczytanie 'Historii Śpiewanej Czerwienią', 'Szkarłatnego Sacrum', 'Utraconych Piór' i 'Lena'. Każdy z tych tekstów jest schizą, każdy w innym klimacie, ale zdecydowanie każdy ma w sobie coś z mroku, choć różnie przedstawionego i różnie definiowanego w poszczególnych tekstach.
      No i ze schiz jest jeszcze 'Pogoń za Zwłokami', ale to już jest parodia czarnohumorystyczna, a nie mroczny tekst xd

      Usuń
  10. Teraz na poważnie.
    Całe opowiadani czyta się na jednym wdechu.
    Twoja praca jest niesamowita i nie da się opisać uczucia gdy czytasz coś tak pięknego. Co ja się będę - zatkało mnie to i nie mam najmniejszego pomysłu na ten komentarz dlatego będę pisała bzdury jak to ja.
    Osobiście nie przepadam za twoim stylem pisania. Od razu uprzedzam, to nie ma być obraźliwe! Po prostu tak jakoś nie lubuje w takim stylu pisaniaa i w małym stopniu psuje mi cały efekt, po prostu zazwyczaj gubię się przy takim stylu. Ale sama treść jest wspaniała dlatego pominę ten styl i jakoś przebolałam czytając :)
    Ogólnie ja zaręczona jestem z Panem Schizą, ale między nami to mam kochanka Tortury, z którym mam dzieci Krew i Flaki ;-; Jak tu pogodzić życie? Ale podejrzewam, że Schiza również mnie zdradza, i to chyba z tobą.
    Cóż, nie żałuje, że przeczytałam! Było warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie podoba Ci się mój styl pisania, a mimo to Odbite Ci się spodobały, to chyba powinnam zacząć skakać ze szczęścia *skacze*
      Nie wiem, co dokładnie Ci w moim stylu przeszkadza - czy to, że jest on nieco oniryczny, czy raczej sam patos. Jeśli to drugie, to bez obaw, patos mam zarezerwowany tylko do tekstów z alterego i podobnych klimatycznie (AkaAka, KiseKise, AkaEio), w pozostałych jest go śladowa ilość, lub nie ma go wcale. Jeśli jednak przeszkadza Ci sama oniryczność, to na to nic nie poradzę, tak piszę, tym się charakteryzuję w internetach (i długimi komentarzami xd). Rozumiem, że nie każdemu podoba się taka forma pisania i w życiu bym się nie obraziła za taką uwagę xd Każdy lubi co innego, gusta są najróżniejsze przecież.
      I teraz mam problem. Nie lubisz mojego stylu, a zamówiłaś u mnie shota... I co ja mam teraz zrobić, co? Uh... trudny orzech do zgryzienia xd Zwłaszcza, że gore idealne się pod mój styl podpasowuje... Mogę spróbować napisać tego shota nieco inaczej, ale nie mam pojęcia, jak to wyjdzie.... No cóż, niczego nie obiecuję, wyjdzie w praniu xd

      Usuń
    2. Ciesze się, że nie masz mi za złe, że nie za bardzo mi przypada twój styl, że tak to ujmę xd
      W tym przypadku chyba mam na myśli patos - wybacz, ale mało czytałam twoich dzieł. Po prostu większość pairingów mi nie odpowiada, ale jak już coś przeczytałam to naprawdę mi się podoba, przykładem jest Erenxlevi. Bardzo mi się podobało (Ba, to było zajebiste!) jeżeli takim stylem napisałabyś mi zamówiony shot byłoby zajebiaszczo i to ja bym skakała z radości! :) Jeżeli uważasz, że patos jest tylko w tych klimatach z powyżej opka itp. to pisz swoim stylem!
      PS. Wspominałam coś, że liczę na ostre seksy w AoIma?

      Usuń
    3. Ah, jeśli chodzi o patos, to bez obaw, sama za nim nie przepadam (on mi po prostu się wkrada do tego typu tekstów sam z siebie, zdrajca jeden), więc skoro sama go nie lubię w moim stylu, to nie mogłabym mieć Ci za złe, że również Ci się nie spodobał xd
      Tak jak Ereri, mówisz? Zobaczę, co da się zrobić.
      Ostre seksy w AoIma? W angście? Hoho, no dobra, widzę, że zamierzasz pogrzebać mnie żywcem xd No ale CLD by nie dała rady? Noł łej xd

      Usuń
    4. Patos jest dla mnie chyba zbyt chaotyczny. Lubię pokręcone teksty, ale nie lubię gdy muszę 4 razy czytać to samo zdanie by je zrozumieć i chyba głównie to miałam na myśli pisząc pierwszy komentarz, ale jak już pisałam, jakoś udało mi się to poskładać :)
      Grzebanie żywcem to moje hobby <3 Jeszcze dam Ci rurkę na oddychanie i zaleje wodą niczym w ghocie ~[°▪°~} Ja tam wierzę, że dasz rade! CLD! CLD! *Odbierz to jako doping* xd

      Usuń
  11. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję.
    Akashi tak cudownie pasuje do tego opowiadania.
    Kocham Cię. Pisz więcej. Więcej Akashiego jako masochisty/sadysty. Jeśli znasz takie opowiadania to proszę o linki :)
    Wybacz, że nie mogę powiedzieć nic więcej. Mam nadzieję, że jeśli powiem, że Twoja praca jest cudowna i że mnie zatkało, to wystarczy.
    Dziękuję i pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń