piątek, 16 stycznia 2015

Requiem dla Psychopaty V

DZIECKO, KTÓRE DOROSŁO ZBYT WCZEŚNIE



    Zbyt długie, błękitne włosy, wpadające do oczu, pot spływający strugami po ciele, przemoczona koszulka, przylegająca do skóry. Ręce oparte na ugiętych kolanach, głośno i szybko wydychane powietrze przez rozchylone usta.

Co ja tu robię?

    Uderzenie piłką o ścianę, powrót piłki do rąk. Odbicie jej w prawo – niecelne, pod złym kątem. Trafienie poza linię autu. Cichy syk, złapanie za zaczerwienioną dłoń z grymasem bólu, malującym się na twarzy. 

Dlaczego tu przyszedłem?

    Wolne kroki, pisk butów na drewnianym parkiecie. Wyciągnięcie rąk ku opierającej się o ścianę piłce, muśnięcie brązowej gumy. Ciche westchnienie, powrót na środek sali, niezłomna determinacja, która pomimo ciągłych porażek nie niknie z błękitnego spojrzenia.
   
Co chcę w ten sposób osiągnąć?

    Dwa kozły, dwa kroki. Zwód zbyt prosty, by mógł kogokolwiek zmylić. Wyrzucenie piłki przed siebie, pozwolenie by odbiła się od ziemi, dogonienie jej i zmienienie toru lotu. Zbyt ostro załamane uderzenie, kolejna nieudana próba, powiększające się zaczerwienienie na dłoni. 

Jaki mam w tym cel?

    Otarcie potu z czoła, rozprostowanie zdrętwiałych ramion, kilka szybkich przysiadów, redukujących spięcie w mięśniach nóg. Kolejna próba. Kolejne niepowodzenie. Determinacja jeszcze wyraźniej malująca się na tle błękitu. Nie, nie determinacja. Upór.

Dlaczego za nim poszedłem?

    Akashi opiera się o poręcz balkonu i spogląda na ćwiczącą na dole osobę, która nie zdaje sobie kompletnie sprawy z jego obecności.

Ciekawość.
Irytująca ciekawość.

    To właśnie ona przywiodła Akashiego na salę gimnastyczną, to przez nią od kilku tygodni śledzi poczynania Kuroko. Dzień po dniu przygląda się jego treningowi, który jak na razie nie daje żadnych widocznych rezultatów.
   
Przecież nie muszę przychodzić tu codziennie.

    Właściwie to nie musi przychodzić wcale. Prawdą jest, że jako osoba, która wskazała Kuroko kierunek, w którym błękitnooki chłopak powinien podążyć, Akashi jest za niego w pewien sposób odpowiedzialny, jednak nie ma żadnego obowiązku obserwowania tego jednostajnego treningu, przynajmniej do momentu, w którym Kuroko wykreuje podstawy dla swojego indywidualnego stylu gry.

A jak na razie do tego mu daleko.

    Pomijając kwestię obserwacji, Akashi zastanawia się nad jeszcze jedną rzeczą – skoro każdy trening wygląda identycznie, a jakiekolwiek rezultaty są niezauważalne, czy jest sens w przebywaniu tutaj codziennie?

Oczywiście, że nie.

    Akashi doskonale zdaje sobie z tego sprawę. A jednak przychodzi tu nieprzerwanie, dzień w dzień i spędza na balkonie długie godziny, przyglądając się błękitnookiemu chłopakowi.

Za pierwszym razem to była racjonalna ciekawość. Taka, która po krótkim czasie znika. Dlaczego więc tym razem tak się nie stało, dlaczego ona  wciąż się nasila?

    Akashi opiera brodę o ramiona ułożone na chłodnej barierce i przypomina sobie dzień sprzed kilku tygodni, kiedy przez przypadek usłyszał rozmowę Kuroko z Aomine, od której wszystko się zaczęło.


    Dzwonek przerywa ciszę panującą w szkole, rozlega się dźwięk odsuwanych krzeseł i otwieranych drzwi. Na korytarzu rozbrzmiewają śmiechy i krzyki.

Za głośno.

    Akashi chowa do szafki planszę do shōgi i wychodzi z pustego pokoju rady uczniowskiej. Od razu otacza go specyficzny zapach wykładziny i boazerii, którego tak bardzo nie lubi. Do jego uszu docierają strzępki przypadkowych rozmów, niemających żadnego większego znaczenia, jednak on zapamiętuje je wszystkie. Przechodzące obok niego osoby ustępują mu drogi, zupełnie jakby był kroczącym po czerwonym dywanie królem.

Charyzma potrafi zdziałać cuda.

    Wychodzi na dwór i kieruje się ku ławce stojącej niedaleko boiska do koszykówki. Siada na niej i, opierając głowę o jej oparcie, spogląda ku górze, ku słońcu. Zamyka oczy, ciesząc się tą chwilą, kiedy ciepłe promienie przyjemnie grzeją jego twarz.
    W pewnym momencie, dociera do niego znajomy głos. Akashi otwiera jedno oko, jednak nie przekręca głowy na bok, nie zdradza swojej obecności. Po prostu siedzi tak i przysłuchuje się toczącej się w pobliżu rozmowie.
    Nie, Aomine-kun, nie tak. Robisz to źle.
    Huh? Źle? Ale przecież czyta się od prawej strony do lewej.
     Musisz patrzeć na kolejność. Sceny są ponumerowane.
     Ponumerowane? Niby gdzie?
     Tutaj, nie widzisz?
    Ten znaczek? Przecież to jest tak małe, że nikt tego nie zauważy.
    Zauważają wszyscy oprócz ciebie, Aomine-kun.
    Co? Chyba sobie żartujesz, Tetsu.
   
    Akashi uśmiecha się pod nosem, słysząc tę krótką wymianę zdań. Zawsze zastanawiał się, jak to możliwe, że osoba z takim talentem do koszykówki może być jednocześnie tak mało inteligentna. Zdarzały się momenty, kiedy jednym ze swoich stwierdzeń Aomine potrafił wprowadzić cały pierwszy skład w głęboką konsternację. Jednak tym, co najbardziej zaskakiwało Akashiego, był fakt, że takie zachowanie zwyczajnie do ciemnoskórego chłopaka pasowało.

Słowo „idiota” musisz mieć chyba zapisane w kodzie genetycznym, prawda, Aomine?

    Wbrew pozorom Akashi nigdy nie żywił żadnych negatywnych uczuć wobec niego. Od samego początku uważał go za wartościowego zawodnika i szanował jego talent. Nie przepadał jedynie za dłuższym spędzaniem czasu w jego obecności. Aomine stawał się czasami po prostu za głośny, co nieznacznie działało Akashiemu na nerwy. Jednak osobą, którą zachowanie ciemnoskórego chłopaka irytowało najczęściej, był w zasadzie od samego początku Midorima.
     Akashi uśmiecha się na wspomnienie ich ostatniej kłótni.

Ta dwójka chyba naprawdę nigdy się ze sobą nie dogada.

    Z zamyślenia wyrywa go głos Aomine, rozbrzmiewający znacznie bliżej niż wcześniej.
     Wciąż nie natrafiłeś na nic pomocnego, Tetsu?
    Nic pomocnego? Co masz na myśli?
    Mówię o tej technice, której szukasz.
    Nie, wręcz przeciwnie. Już jakiś czas temu znalazłem swoją odpowiedź.
     Huh?! Więc dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś?
    
A powinienem?
    Przyjaciele z reguły mówią sobie o takich rzeczach.
    Na krótką chwilę zapada krępująca cisza, jednak już po chwili przerywa ją Aomine, w którego głosie pobrzmiewa dziwne podekscytowanie.
    
Kiedy w takim razie pójdziesz do Akashiego?
     Jeszcze nie teraz. Nie mogę tego zrobić, dopóki nie nauczę się wykorzystywać tej techniki na swój własny sposób. Myślę, że stworzenie przy jej pomocy indywidualnego stylu może zająć trochę czasu.
    Chcesz, żebym pomógł ci w treningu?
     Dziękuję, Aomine-kun, ale raczej nie możesz się na nic przydać.
     To było okrutne, Tetsu.
     Ale to prawda.
     Wiem, wiem, żartowałem. Szkoda, chciałbym już teraz zobaczyć, co takiego odkryłeś.
     To naprawdę nie jest nic szczególnie niezwykłego.
    Mów, co chcesz, ale ja i tak myślę, że uda ci się stworzyć niesamowity styl.
     Niesamowity? Dlaczego tak uważasz?
     Po prostu. Bo to ty, Tetsu.
     Ja? Co masz na myśli, Aomine-kun?
     Nic takiego. – W głosie ciemnoskórego chłopaka pobrzmiewa delikatne rozbawienie. Obaj rozmówcy po chwili oddalają się od Akashiego, w związku z czym nie jest on w stanie dłużej śledzić ich rozmowy. Jednak wcale nie ma takiego zamiaru, zamiast tego tkwi w bezruchu, przetwarzając w umyśle zdobyte informacje.

A więc udało ci się znaleźć technikę, którą możesz wykorzystać.

    Prawdę powiedziawszy zajęło mu to znacznie więcej czasu, niż Akashi się spodziewał. Ale być może miał względem Kuroko po prostu nieco zbyt wysokie oczekiwania. W końcu niewiele o nim wiedział, nie posiadał podstaw do oceny jego pewności siebie. Jedyne czego był świadomy to tego, że błękitnooki chłopak jest niezwykle zdeterminowany, żeby poprawić swoje umiejętności. I choć w przypadku Akashiego determinacja zawsze stanowiła główną podstawę do samodoskonalenia się, wiedział, że niewiele osób reaguje podobnie. Być może działo się tak dlatego, ponieważ miał on ciągłą potrzebę rozwoju zakorzenioną głęboko w naturze. W końcu w taki właśnie sposób został wychowany.
    Jego ojciec będący właścicielem wielkiego koncernu, wiele od niego wymagał. Od zawsze zwracał się do syna słowami: „Bądź doskonały we wszystkich dziedzinach, aby zasługiwać na swoją rodzinę”. Pozostawał wobec niego niezwykle surowy, nie chwalił go, nie okazywał względem niego żadnych uczuć. Stawiał mu się jedynie za przykład do naśladowania.
    Jeszcze jako kilkuletnie dziecko sadzano Akashiego w kącie i kazano przyglądać się prowadzonym rozmowom biznesowym, gdyż jak twierdził ojciec, zyskiwanie doświadczenia jest ważne już od pierwszych lat życia. Z początku Akashi niewiele z nich rozumiał. Jednak na przestrzeni czasu zaczął zauważać i przyswajać coraz więcej informacji.
    Nauczył się obserwować ruchy obecnych na spotkaniach osób, język, jakim się wypowiadają, mimikę ich twarzy, a co za tym idzie, opanował tajniki sztuki odczytywania ludzkich emocji. Widział, jak jego ojciec wzbudza mimowolny szacunek u klientów i szefów konkurencyjnych przedsiębiorstw, więc nie minęło wiele czasu, gdy zaczął traktować taką jego postawę jako wzór zachowania.
    W tym samym czasie ćwiczono go także w innych dziedzinach. Otrzymywał dodatkowe lekcje z literatury, matematyki i kaligrafii u prywatnych nauczycieli, uczył się jeździć konno, grać na skrzypcach i fortepianie, poznał szachy, starochińską grę planszową go i shōgi. Jego dzieciństwo mijało w sposób dokładnie zaplanowany przez ojca.
    Jedyną osobą, która wspierała go i pomagała mu wytrwać w tym rygorystycznym wychowywaniu, była jego kochająca matka. To dzięki jej perswazjom ojciec wyznaczył synowi niewielką ilość wolnego czasu, którą chłopiec mógł spędzić w dowolny sposób.
    Akashi wybrał koszykówkę. W tamtym czasie nie było dla niego nic przyjemniejszego i bardziej zabawnego od niej. Podobał mu się sposób, w jaki reagowało jego ciało, lubił to uczucie ekscytacji, które towarzyszyło grze. Ponieważ obdarzony był talentem do sportu, a wolny czas miał niezwykle ograniczony, Akashi bardzo szybko rozwinął ponadprzeciętne umiejętności koszykarskie. Stał się znacznie lepszym graczem niż większość osób w jego wieku.
    Pod koniec piątej klasy podstawówki nikt ze szkolnej drużyny nie mógł już się z nim równać. Pragnąc rozwijać się jeszcze bardziej, Akashi zaczął odwiedzać uliczne boiska i angażować się w rozgrywane na nich mecze. Z początku nikt nie chciał przyjąć dziecka do swojej drużyny, jednak jego charyzma, która już wtedy była bardzo silnie wyczuwalna, a także ponadprzeciętne umiejętności umożliwiły mu grę ze znaczenie starszymi osobami. Dzięki temu rozwinął on jeszcze bardziej swój talent. Wtedy też po raz pierwszy go spotkał.   
    Wracając z jednego z ulicznych meczów, złapał piłkę, która wypadła z małego, zapuszczonego boiska, z którego raczej nikt nie powinien korzystać. Wiedziony ciekawością zajrzał na nie i ujrzał chłopca o niezwykle przejrzystych oczach, który cały aż lśnił od kropel potu, spływających po skórze. Z jakiegoś powodu Akashi przez pewien czas rozpamiętywał owe spotkanie, jednak wydarzenia, które niedługo po nim nastąpiły, sprawiły, że niemal całkowicie zapomniał o błękitnookim chłopcu.
    Tuż przed końcem piątej klasy matka Akashiego, która stanowiła największe źródło wsparcia podczas tego jakże restrykcyjnego wychowania, a także jedyna osoba, która była względem niego czuła, zmarła na skutek postępującej od jakiegoś czasu choroby. Wydarzenie to bardzo nim wstrząsnęło, jednak jak się szybko okazało, tylko on zareagował w taki sposób.
    Krótko po pogrzebie jego ojciec zaczął zachowywać się tak, jakby matka Akashiego nigdy nie istniała. Stał się jeszcze surowszy wobec syna niż dotychczas, zwiększył intensywność i ilość jego dodatkowych zajęć.
    Poza utratą bliskiej osoby było jeszcze kilka rzeczy, które przyczyniły się do wzrastających w Akashim negatywnych emocji; obowiązek stania się we wszystkim najlepszym, a także nakładany z dnia na dzień coraz większy nacisk na wszechstronne rozwijanie jego zdolności. Im więcej umiejętności udoskonalał, tym więcej udoskonalać musiał. Tempo jego edukacji znaczenie wzrosło, a on sam coraz rzadziej się uśmiechał i tracił zdolność czerpania przyjemności z czynności, które kiedyś sprawiały mu choć odrobinę radości. Z dnia na dzień jego oczy traciły na swoim ciepłym blasku, powoli zaczął wypełniać je chłód, który skrył kumulujący się na dnie serca Akashiego smutek.
    W skutek niezmieniającego się traktowania ze strony jego ojca, w ciągu niespełna roku Akashi stał się znacznie bardziej pewny siebie i charyzmatyczny, niż był dotychczas. Wytworzyła się wokół niego specyficzna aura, którą wyczuwała każda znajdująca się w jego pobliżu osoba. Aura, która mimowolnie nakłaniała innych do szacunku wobec czerwonookiego chłopca, aura, która teraz, w gimnazjum Teikō sprawia, że nawet starsi zawodnicy z pierwszego składu liczą się z jego zdaniem.
   
Być może Kuroko jest po prostu mniej zdeterminowany, by rozwinąć swoje umiejętności, niż ja kiedyś byłem.
   
    Dzwonek na lekcje przerywa jego rozmyślania, Akashi wstaje z ławki i wraca do szkolnego budynku. Kierując się w stronę swojej klasy, postanawia po skończonych zajęciach odwiedzić starą salę gimnastyczną i sprawdzić, co takiego odkrył Kuroko. Choć wie, że nie powinien się bez powodu ekscytować, jest naprawdę ciekawy techniki, o której błękitnooki chłopak rozmawiał z Aomine. 


    Kuroko odkłada piłkę do wózka i sięga po butelkę wody, stojącą przy ścianie. Opróżnia ją całą, a potem siada na drewnianym parkiecie i, opierając ramiona o ugięte kolana, zwiesza głowę między nogami.

Musisz być naprawdę zmęczony.

    Przyglądając mu się z ukrycia, Akashi zastanawia się nad tym, do czego tak właściwie od kilku tygodni stara się dojść Kuroko. Choć błękitnooki chłopak skupia się na zwiększeniu szybkości podań, co na pewno może uczynić grę znacznie płynniejszą, to jednak ciężko dostrzec w tym jakąś konkretną technikę. Nie ma w takim sposobie treningu nic tak naprawdę niezwykłego, wydaje się on być po prostu nieco bardziej dokładny, zawężony do jednej umiejętności. I choć Akashi uważa, że szybkie podania mają bardzo duże znaczenie, to jednak taki sposób gry nie jest czymś, na poszukiwanie czego Kuroko mógłby poświęcić tak wiele czasu.

Jeśli to nie one, to co w takim razie odkryłeś, o czym rozmawiałeś z Aomine?

    Akashi dochodzi do wniosku, że może właśnie dlatego przychodzi codziennie na salę gimnastyczną i obserwuje trenującego chłopaka. Przychodzi, ponieważ chce zobaczyć coś, czego jeszcze nie widział, coś, co dało Kuroko nadzieję. Ale jak na razie nie ujrzał tego ani razu.
    Myśląc teraz o tym, Akashi zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie jest na co czekać. Być może Kuroko wcale nie odkrył żadnej niezwykłej techniki, a jedynie nie chciał martwić Aomine swoją negatywną odpowiedzią. Możliwe również, że za takową technikę uznał szybkie podania. W obu przypadkach Akashi jest pewny, że na obecnym poziomie Kuroko nie będzie w stanie nie tylko zagrać w meczu, ale nie powinien w ogóle marzyć o dostaniu się do pierwszego składu.

Może się jednak co do niego pomyliłem.

    Potrząsa głową, próbując pozbyć się tej myśli. Pomyłka nie wchodzi w grę. Od dziecka, odkąd ojciec zaczął wychowywać go na swój sposób, Akashi nigdy nie popełnił błędu. Dlatego jest pewien, że nie pomylił się również i tym razem. A jednak lekkie uczucie niepokoju delikatnie szarpie za struny jego niezwykłej pewności siebie.

Może powinienem na razie przestać tu przychodzić.

    Tak byłoby najrozsądniej. A jednak Akashi doskonale wie, że zarówno jutro, jak i pojutrze pojawi się na starej sali gimnastycznej. Wiedziony dziwną, irracjonalną ciekawością. Przyjdzie tu i będzie obserwował błękitnookiego chłopaka, który wbrew jego woli tak bardzo go intryguje.
    Akashi odpycha się od barierki i niezauważony przez Kuroko schodzi z balkonu i opuszcza salę gimnastyczną. Czuje się dziwnie, kiedy zbyt długo przebywa w jego obecności. Spoglądając powoli w oblekające się pomarańczą niebo, rozpamiętuje wydarzenia z ostatnich dwóch lat. Zastanawia się nad ich pierwszym spotkaniem, nad tym, że oboje wybrali tę samą szkołę, i nad tym, że ponownie na siebie trafili.

Gdyby istniało coś takiego jak przeznaczenie, powiedziałbym, że to ironia losu.

    Akashi zakłada torbę na ramię i opuszcza teren szkoły. Z jakiegoś powodu ma niejasne przeczucie, że błękitnooki chłopak jeszcze go zaskoczy.

25 komentarzy:

  1. Ja tu wrócę. Jak wrócę do domu, bo w biegu nie wolno czytać Twoich opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jestem:) tablet mi się zepsuł i nie mam nawet na czym czytać a o pisaniu już nie mówię
      Jak to było pisane bez weny to chciałabym przeczytać to jakby wena była, bo wyszło genialnie:)
      Opis całego życia Akasia opisane w spaniały sposób dokładnie pokazujący skąd się wziął jego charakter, jego specyficzna wola dążenia do doskonalości
      Akashi nie popełnia błedu i sam się wkrótce o tym przekona jak Kuroko skończy swój styl, ale nie zaszkodzi trochę poobserwować treningi młodszego kolegi:) i próbować zrozumieć własną fascynacje nim
      czekam na dalszą część i życzę weny (chociaż bez niej też piszesz genialnie) :)

      Usuń
    2. Przyznam, że na Twoje komentarze odnośnie requiem zawsze czekam z niecierpliwością, jako że wiem, że jesteś osobą, która przeczytała mangę, więc dobrze kojarzysz kanoniczne charaktery poszczególnych postaci. Dlatego kiedy słyszę, że podobał Ci się opis przeszłości Akasia, który, bądź co bądź, musiałam ubrać w słowa na podstawie jakiś dwóch stron mangi (kurwa, myślałam, że sobie przy tym mózg z głowy wydłubię, serio), to po prostu rozpływam się ze szczęścia. Byłam przekonana, że wyszło godne pożałowania, ale autor niby zawsze patrzy na tekst inaczej. Tak więc cieszę się bardzo, że Ci się podobało. A co do tej fascynacji - za nią to się tyle skomplikowanych rzeczy kryje, że jak tak teraz myślę, to chyba zrobiłam z Akasia jakąś emocjonalna hybrydę *jak ja to mam opisać, to ja nie wiem* No, ale zobaczę jak dojdzie, co do czego xd A za życzenia weny bardzo dziękuję, na pewno się przydadzą.

      Usuń
    3. Czekasz na moje komentarze? Rumienie się :] tym bardziej, że komentując zdałam sobie sprawę, że nie zrobiłam tego przy poprzedniej części. Przepraszam. Bardzo przepraszam. Jak chcesz to mogę na kolanach przepraszać
      Zanim jeszcze została "pokazana" historia Akasza (bo trudno nazwać te kilka obrazków całą jego historią) to muszę powiedzieć, że tak właśnie wyobrażałam sobie jego przeszłość:) ciągle wychowywanie dążące do doskonałości, aby we wszystkim być doskonałym. Trochę to smutne tak niszczyć psychikę dziecka, ale tak sobie wyobrażałam Akashiego, krótko po tym jak się pojawił w mandze.
      Niby nie wiesz jak to opisać, ale wychodzi Ci to doskonale, bo świetnię się to czyta:)

      Usuń
    4. Meg, daj spokój no, za co Ty mnie przepraszasz... Nie wygłupiaj się.
      Prawdę powiedziawszy ja też wyobrażałam sobie dokładnie w taki sposób historię Akasza, zaraz po tym jak się pojawił pierwszy raz w mandze. I wiem, że sporo innych osób, również miało taką wizję. Domyślałam się też, że jego matka zmarła, kiedy był mały, ale nie przyszłoby mi jednak do głowy, że jego ojciec mógłby się zachować w taki sposób. I tak, ja też uważam, że to co Fujimaki pokazał w mandze to był taki malutki urywek (ja osobiście poświęciłabym historii Akasza przynajmniej cały chapter, a najlepiej kilka - może być nawet cały tom, serio, ja mogłabym o nim czytać w nieskończoność), no ale cóż... jak czytałam komentarze pod poszczególnymi rozdziałami, to zauważyłam, że wiele osób narzekało na wspomnienia z Teiko i na skupianie się na przeszłości poszczególnych osób, a preferowało czystą akcję w meczu (czego kompletnie nie rozumiem, przecież retrospekcje są właśnie świetne, a fragment z Teiko - ten jako Tetsu opowiada, jest najlepszym fragmentem całej mangi!), więc możliwe, że Fujimaki miał podobne zdanie i wolał skupić się na grze. No cóż, szkoda. Może coś jeszcze się w sequelu pojawi (choć wątpię bardzo). Nawiasem mówiąc, czytałaś pierwszy chapter? Jest g.e.n.i.a.l.n.y. Serio, myślałam, że eksploduję przed ekranem, czytałam go chyba dwadzieścia razy xd

      Usuń
    5. Autor nie skupia się na historia bohaterów, chociaż mi to przeszkadza. Brak pokazania dlaczego ktoś jest taki a nie inny. W przypadku Kuroko trudno wyobrazić sobie żeby ktoś miał mieć taki charakter a nie jest to wytłumaczone. Zdjęcia małego Kuroko z anime są według mnie absurdem. Jak z czegoś tak słodkiego mogło wyrosnąć to co widzimy teraz w anime i mandze:) historia Akasza jest chociaż trochę pokazana i wyjaśniono dlaczego jest taki a nie inny:)
      Mnie ciekawi historia Kagamiego, dlaczego mieszka sam? Nie wiem czy to przez tłumaczenie ale coś było że miał on z ojcem mieszka. Jednak mieszka sam. A nie można pozwolić aby dziecko mieszkać samemu i to na innym kontynencie?
      Mam nadzieję, że teraz będzie chociaż trochę to wytłumaczone, bo i tak nic nie wiemy o tej ich obietnicy:)
      pierwszy chapter był genialny, tylko wkurzona jak została potraktowana drużyna senpai, zwłaszcza Kasamatsu. Za to jak go potraktowali bym gościa udusiła.
      Kiedy w ogóle jest następny chapter?

      Usuń
    6. Dokładnie! Myślałam, że mnie coś strzeli po prostu, w mojej rączce znalazły się nożyczki zapożyczone od Akasia i szybko skierowałam je w stronę ekranu. No po prostu... żeby kogoś tak ośmieszyć, tak znieważyć... ale genialny było ojciec Riko, mój mistrz po prostu jak do nich wyjechał po tym meczu~
      Eh, wiesz... w anime to wszystko możliwe, mieszkanie samemu to nic przy tym w sumie jak "dorośli" oni wszyscy są.
      Uważasz Tetsu z endingu za słodkiego? Moim zdaniem on jest okropny. Po prostu mały koszmarek.
      Prawdę powiedziawszy to w mandze pokazana jest tak naprawdę TYLKO historia Akasza, choć tak jak mówię, ja bym mu poświęciła kilka chapterów co najmniej. No, ale w końcu to jest przecież sportowa seria więc... (ja bym chciała specjalny chapter poświęcony Takao w gimnazjum - nie wiem czemu, jakoś tak. Bardzo lubię tę postać po prostu).
      A co do kolejnego chaptera, to mam dla Ciebie złą wiadomość. Niestety kolejne chaptery mangi nie będą publikowane, jak do tej pory w Shonen Jump, tylko w Jump Next, który w przeciwieństwie do Shonen wychodzi co dwa miesiące (na ich stronie jest napisane niby, że co miesiąc, ale to info sprzed roku i właściwie to wypuszczają teraz w magazyn w odstępie około dwumiesięcznym) a nie co tydzień.
      Także sobie poczekamy na nowy chapter przynajmniej do pierwszego tygodnia lutego, jak nie dłużej.

      Usuń
    7. Mi się Kuroko podobał:) miałam nadzieję, że w każdym następnym będzie kto inny, ale niestety:)
      Ta drużyna tak mnie wkurzyła. Jak tak można? Mojego Kasamatsu? Nigdy tego nie wybaczę! Nigdy! Idę szukać moją kose
      Znalazłam taką informacje w necie i cały czas miałam nadzieję, że to nieprawda. Przecież tak to jeden mecz może trwać rok jak nie dłużej. Gdyby do tego dołożyć jakieś poboczne historię to ile lat to będzie trwać

      Usuń
    8. Wiem, to straszna wiadomość. Też jak ją przeczytałam pierwszy raz, to nie dowierzałam. Pomyśl też o tym, że jeśli będą ją wydawać w takich odstępach to na czwarty sezon będzie pewnie trzeba czekać koło trzech lat, podobnie jak to jest teraz z SnK. Masakra... ja chcę już zobaczyć CAŁE Pokolenie grające razem (a zaliczmy Kagamiego do Pokolenia, niech się cieszy ten cud, który nie został cudem, czy jakoś tak xd). I chcę zobaczyć konfrontację Akasz x ten podobny do Kise rozgrywający, którego mam ochotę rozerwać na strzępy. Aj, będzie się działo...

      Usuń
    9. Mecz Seirin i Kaijo trwał 20 chapterów. Jeśli jakiś mecz miałby tyle trwać to byłoby to 3 lata (co dwa miesiące czyli 6 rozdziałów na rok)? To za długo. Muszą wydłużyć chaptery, bo tak to będzie bez sensu.
      Kagami powinien być już nazywanym członkiem pokolenia cudów, bo pokonał wszystkich i na to zasłużył. Bez niego nie pokonaliby żadnego z pokolenia cudów:) sam Kuroś to za mało
      Czekam na całą zemstę w ich wykonaniu. Kisę będzie się mścił za znieważenie Kasamatsu:)

      Usuń
  2. Na początku, w ogóle nie ogarnęłam, że dodałaś rozdział. Przeczytałam pierwsze zdania, ale dalej nie zdawałam sobie z tego sprawy, boże, muszę więcej sypiać (przeklinam chemię, nic nie mogę przez nią zrobić)
    Jak ty tak piszesz bez weny, to też tak chce. Chociaż wiem, że to w cholerę trudne pisać rozdział bez niej (mnie na przykład od tego boli głowa i mam ochotę coś rozwalić) to jednakże wyszło ci znakomicie, szacunek dla ciebie.
    Podoba mi się to, jak opisałaś przeszłość Akashiego. Słowa cudnie dobrane. No i cieszy mnie fakt jak bardzo Akasz sobie ogląda Kurosia (zaczynam przez ciebie lubić AkaKuro, god xddd)
    "Słowo „idiota” musisz mieć chyba zapisane w kodzie genetycznym, prawda, Aomine?" To zdanie mi się w cholerę podoba i tak bardzo opisuje stosunek Akasza z Ahomine, że jezujezujezujezu.
    Wielki plus dla ciebie za Kanonicznego Daikiego, a nie takiego co co słowo wpierdala "heheszki", czy też mówi wszystkim co ostatnio widział w pornosach. Bo takimi antykanonami to ja już rzygam, a tu tak wszystko pięknie w ogólnie cud, miód i maliny.
    Chce więceeej Midooooosiaaaa.
    Chyba to mnie dołuje, że jest go tak mało xd No, ale tak już jest z moimi ulubionymi postaciami, wszędzie ich mało.
    A no i bardzo mi miło za komentarz który u mnie zostawiłaś pod moim nowym opkiem. W sumie miałam na niego odpisać, ale mi się nie chciało ;-;
    Życzę ci twej weny z powrotem, oraz dużooo pomysłów na następne rozdziały czy też one shoty c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Aho jest kanoniczny? Serio? *robi wielkie oczy* Boże, jak ja się cieszę, że to usłyszałam, bo prawdę powiedziawszy to zawsze uważałam, że on wychodzi mi właśnie najmniej kanonicznie, a jego dialogi z Tetsu są takie jakieś nie takie... Cieszę się baaardzo, że tak to widzisz xd
      Ten cytat, który przytoczyłaś to jedyne zdanie z całego rozdziału, które mi się podoba. I też uważam, że ich stosunki opisuje idealnie.
      Przeszłość Akasia musiała być (choć to jeszcze nie jest cała, którą mam zamiar w Requiem przedstawić), ponieważ ja zdecydowałam się iść z Requiem przynajmniej do pewnego momentu w miarę zgodnie z kanonem. Także możesz liczyć, że najważniejsze rzeczy się pojawią.
      A co do Midosia - tu Cię zaskoczę i być może się ucieszyć - będzie go więcej niż teraz, bez obaw. Wgl nie mam zamiaru skupiać się tylko na relacjach Akaś x Tetsu, mam zamiar skupić się na całym Kiseki (jak najmniej Atsu, jak najmniej Atsu - serio, nie trawię tej postaci) i nie tylko, choć najważniejszą rolę pełnią oczywiście relacje pomiędzy tymi dwoma postaciami. Midorin ma swoją rolę do odegrania, dosyć ważną zresztą.
      A ze życzenia weny dziękuję, bardzo mi się przydadzą xd

      Usuń
  3. Cudownie, bosko, wspaniale. To było naprawdę dobre nie wiem na co narzekasz. Powinnaś być raczej dumna z siebie. No i jeszcze, Akashi jest doskonały on nigdy się nie myli.
    Czyżby opanowała nas jakaś choroba, towarzyszu cierpienia? Ja też cierpię na kompletny brak weny i od tygodnia stoję w jednej czwartej rozdziału, i nie mogę przebrnąć dalej. Ty chociaż coś napisałaś, a ja? Kompletna porażka.
    No to całusy, szybkiego powrotu do zdrowia (niech brak weny idzie w cholerę, a najlepiej zdechnie) dużo ciepełka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie zerkam sobie do Ciebie od czasu do czasu od ostatniego tygodnia, a tam pusto tak jakoś. Smutno mi, ja chcę dalszą część AoKagi ;-;
      Akaś panem i władcą wszechświata, doskonały w swej nieomylności, a my niegodni zaznania jego blasku poddani zwijamy się u jego stóp - tak, to jest zdecydowanie TA wizja xd

      Usuń
  4. Nie wiem, moja droga, na co ty tak narzekałaś. Może faktycznie, nie było aż tylu kwieciście rozbudowanych porównań, ilu zapewne byś chciała, ale jak dla mnie rozdział i tak jest fantastyczny. Znów odczuwam zazdrość - jakim cudem kreowanie Akashiego, Kuroko i Aomine wychodzi ci tak idealnie? Ilekroć myślę nad własną fabułą, nie umiem ich ubrać w odpowiednie słowa, a ty to robisz z naturalnością, jakbyś miała to we krwi i przychodziło ci to jak oddychanie. Akashi, po prostu chcesz na niego patrzeć, bo jest wspomnieniem czasu, gdy w twych oczach płonął ogień, gdy w sercu czułeś ciepło, gdy razem z matką przychodziłeś pograć na boisko do kosza... Bo ten czas wyrył ci się w pamięci pod znakiem błękitu pewnych oczu, które teraz znów zjawiły się w twoim świecie. Melancholia z cichą tęsknotą, ten rozdział opisuje jakieś 30 min z życia Akashiego, a tchnie dziwnym uczuciem, niezrozumiałym żalem i smutkiem. Współczuciem. Kiedy go czytam z twoją playlistą, mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, biec na ten balkon i zrzucić go na dół. Żeby tak mogła się zacząć ich romantyczna historia ;___; Ahh, życie bym dała, żeby się znaleźć w zasięgu tej jego aury, móc poczuć ten sam zasłużony szacunek, jakim darzą go inni... Rozdzierasz mi serce tęsknotą za moim niedostępnym Akashim, wiesz?
    Wychodzi na to, że muszę odtańczyć ten taniec na wenę, bo inaczej nie dostanę następnego rozdziału tak szybko, jakbym chciała. Masz może bluzkę w marchewki? Przydałaby mi się. WEEENY, słońce ty moje ;--;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak słyszę, że kreacja Tetsu, Akasza, i Aośa wychodzi mi "idealnie" to po prostu mam ochotę skakać z radości, tak żeby przywalić głową w sufit i już nigdy się z tego pięknego snu nie obudzić. Bo wiesz, Yazu, ja zawsze mam wrażenie, że żaden z nich, a Aho to już najbardziej, wgl mi nie wychodzi. I że wszystkie ich zachowania są takie wymuszone i nie pasujące do ich charakteru i wgl... a jak słyszę, że uważasz, że oni mi wychodzą, to po prostu jestem przeszcześliwa, serio, bardzo się cieszę.
      Ne, Yazu, wiesz, że jesteś bardzo mądra? Ale nie powiem Ci czemu, nie będę rzucać spojlerami xd
      Miłości by się już chciało, ha? *patrzy na ilość rozdziałów i na swoje plany względem akcji* no, jeszcze sobie będziesz musiała przynajmniej kilka rozdziałów poczekać. Ale już powoli kończę wstęp Requiem, więc zdradzę Ci, że coraz większymi krokami zbliżamy się do fapuły właściwej xd
      Moje serce też się w tej tęsknocie rozdziera. Bo w domku rzuca we mnie nożyczkami to jego sadystyczne alterego, a czerwonooki pan i władca jest poza moim zasięgiem..;-;
      Bluzka z marchewki? Da fak?! *zobacz moją minę*
      Czy to jest jakiś obrzęd, o którym nie mam pojęcia?

      Usuń
  5. Komentarz krótki, zwięzły i na temat- jak zwykle zajebiście <3 Pisz więcej. Kocham twoje opowiadanie.Nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Dużo weny życzę <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Widząc idiotyzm mojego boskiego Aomine, wiem, że jeśli napiszesz mi to aoaka będę szczała z radości, bo potrafisz tak zajebiście go oddać. Tym bardziej, że zdradziłaś mi, że pomysł ci się już zrodził w główce.
    Wiesz... wiem chyba dlaczego tak długo nad tym siedziałaś. Pokazanie całej przeszłości mojego braciszka w jednym rozdziale, skompresowanej do kilku akapitów, aczkolwiek, nie zmieniającej rozdziału w "opisówkę", zasługuje na medal. Szacun. Aż mi się żal zrobiło Sei'ego... *przytula*.
    Sprawiasz, że powolutku zaczynam lubić... nie, darzyć jakąś tam sympatią Kuroko. Gratulacje, maże go naprawdę polubię. Lalki są fajne, bo pasują na totalnych skurwysynów. Kuroko mi na takiego pasuje. Tylko mu włożyć w łapkę wiertarkę i psychopata, bez serca gotowy wwiercić ci wiertełko w kręgosłup (o kurwa, olśniło mnie, takiego go chyba nawet pokocham. Już widzę tę krew na niewykrzywionej żadnym grymasem twarzyczce).
    Ciekawa jestem co mogłoby się wydarzyć na tej sali gimnastycznej. To bardzo pasujące miejsce na jakieś cudy.
    Więc postaraj się nie trzymać mnie w niepewności i jeszcze w czasie ferii sprawić, że mi urwie dupę. Z racji tej egoistycznej prośby, ślę ci całe oceany weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc o urywaniu dupy w czasie ferii... Ty mnie chyba nie masz zamiaru zmusić do pisania na telefonie, prawda? Wybacz, ale laptopa do Egiptu nie wezmę, nie przeżyłby on podróży samolotem w moim wykonaniu, w końcu jestem master of disaster.
      Poza tym... no fakt, powoli kończę wstęp requiem i przechodzę do fapuły właściwej, ale ona jednak dopiero za kilka rozdziałów się pojawi porządnie tak. Także no, będziesz musiała jeszcze trochę poczekać. Ale... może co innego Ci dupę urwie, kto wie (wszystko zależy od tego, jak mi wyjdzie to zamówienie, ale wizja jest ciekawa xd).
      *merda ogonem* Zaczynasz lubić dzięki mnie Tetsu?! Większego komplementu to nie mogłam od Ciebie usłyszeć, no naprawdę... Eio, dziękuję, sprawiasz, że po tak męczącym dniu, po raz pierwszy uśmiecham się tym idiotycznym uśmiechem zacieszu xd A oceany przyjmuję, bardzo mi się przydadzą w najbliższym czasie.

      Usuń
  7. Przybyłam, zobaczyłam, przeczytałam, czekam na więcej <3
    Akashi coraz mocniej budzi moją sympatię. Nie wiem czy sama wymyśliłaś jego historię, czy była ona już w anime, ale świetnie to opisałaś. Uh, czekam tylko, aż on i Kuroko się do siebie trochę zbliżą. Pisz szybko kolejny rozdział~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historii w anime jeszcze pokazanej nie było, za to w mandze na dwóch stronach została ona przedstawiona w BARDZO dużym skrócie. Ja się ogólnie staram trzymać w tym opowiadaniu kanonu, jednak nie łatwo było ubrać w słowa kilka rysunków (serio, myślałam, że przy tym wydłubię sobie mózg z głowy). Także cieszę się, że przedstawienie jego przeszłości Ci się spodobało.

      Usuń
  8. Jestem~~!
    Po ciężkiej walce stoczonej z przeciwnościami losu (ugh, co rusz ktoś lub coś mi przerywało) udało mi się wreszcie przeczytać Twoje opowiadanko ;3 (nawet teraz ktoś mi przerywa =.= no ale cóż, robienie gejpopowych prezentów urodzinowych też jest w życiu ważne, ne? nie musisz odpowiadać na to niedorzeczne pytanie xD)
    Zacznę od tego, że nie oglądałam tego anime, więc nie wiem co ja tu w ogóle robię xD okej, dobra, wiem co tu robię. Czytam kolejne dzieła CLD, urzekające niezależnie od tematyki >.<
    Dobra, dobra... nie wiem na ile ten komentarz będzie miał sens, nie wiem też ile mam do powiedzenia (będzie fail, jak wyjdzie żałośnie krótki :I) ale do rzeczy.
    Wiesz, że kocham jak opisujesz rzeczywistość, prawda? Twoje teksty utkane są z pięknych słów, z magicznych stwierdzeń, które budują mi przed oczami świat przedstawiony. Już sam początek prologu bardzo mi się spodobał, ta niezwyłość bieli i błękitu, stanowiących istotę Twojego bohatera.
    "Zupełnie jak rozstępujące się chmury, otwierające mi furtkę do nieba."
    Wiesz, namalowałaś mi przed oczami coś niebiańskiego, jakąś niesamowitą rzeczywistość... a potem takie.... koszykówkaa~~? *facepalm* Powiedz mi, jak Ty to zrobiłaś, że opisując coś tak prozaicznego jak spotkanie dwóch chłopaków na boisku do kosza, stało się czymś poruszającym? Poruszającym mnie, mnie która nie chodzi na wf, i reaguje alergicznie na dźwięk słowa "sport". Nie mówiąc już o koszu ;-; Jestem za niska, i raczej niewidzialna. A jak już mi ktoś nieopatrznie, z braku laku rzuci piłkę, to podaję ją w złą stronę... -.-
    "Niebo szybko staje się czarne. Po chwili jednak zaczynają rozbłyskać na nim gwiazdy powoli budzące się ze snu, by nadać nocy nowy wymiar piękna." - toooo, tak mi się podoba to zdanie *-*
    Hm, prolog był piękny. Jedyne co, to trochę się w pewnym momencie zmęczyłam zbyt dużą ilością równoważników zdań. Ale to chyba zabieg celowy, więc~
    "Czarne źrenice zwężają się, poszerzając błękitną głębinę." <3
    Hm, powiem Ci, że czuję się strasznie głupio, pisząc ten komentarz, nie mając pojęcia o pierwowzorach x.x dlatego nie śmiejcie się ze mnie, jak palnę jakieś głupstwo >.<
    Choć Twój specyficzny sposób prowadzenia narracji nieraz wprowadza zamęt, gubię się i nie do końca wiem o co chodzi, to szczególnie podobał mi się ten fragment pierwszego rozdziału, w którym Akashi siedzi, i rozmyśla. Nie wiem co mnie tak urzekło >.< W ogóle mam wrażenie, że rzucam stwierdzeniami, ale uzasadnienia kuleją. Piszę, że coś mi się podoba, ale nie potrafię określić dlaczego :I gomeeeen ;-;
    Szczerze mówiąc, momentami ciężko mi wczuć się w te dylematy bohaterów, bo nie rozumiem ich miłości i oddania do koszykówki >.< btw. doszłam do wniosku, że skoro jestem taka niewidzialna, to może jestem kolejnym Kuroko? *cojabredzę* może mam ukryty talent, o którym sama nie wiem? Nahh, raczej nie xD
    W ogóle.. mówisz, że nie cierpisz pisania dialogów, a wcale nie idzie Ci to źle (!) Ja sama tego nie lubię, nie wiem jakie słowa włożyć w usta moich bohaterów, żeby nie zrujnować klimatu, który zbudowałam opisami :I ale jest dobrze, nie masz się o co martwić :3
    Btw. w trakcie pisania tego komentarza obejrzałam pierwszy odcinek KnB ;0 czo Ty mi robisz? Idźże, matura na mnie czeka~~! *rozgląda się* zaraz... gdzież ona? Maturo, nie zostawiaj mnie z tymi animcami i yaoicami x.x *zwiesza smutno głowę* za późno, poszła gdzieś i pewnie nie wróci do maja. A jej zemsta będzie słodka >.<
    Jejku, jak ja bym chciała mieć taki dach na własność~~! Ale gdyby takowy istniał, to zaraz zwaliłaby się tam masa pospólstwa, nie wierzę, że nie :I takie dachy tylko na własność bohatera chyba istnieją jedynie w fikcji >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ponieważ ludzka psychika jest czymś, co niezwykle łatwo wymyka się spod kontroli. To osobny twór, obca, żywa istota, będąca tylko lokatorem w naszym umyśle. Często nie mamy pojęcia o barwach, które wypełniają nas od wewnątrz. Czy jesteśmy biali jak płatki śniegu? Czy opływamy burgundem rozlanego wina? Czy otacza nas szarość porannej mgły? Czy roztacza się wokół nas czerń zwęglonego drewna? Dopiero w kryzysowych sytuacjach wychodzi na wierzch to, co do tej pory czaiło się w cieniu. A wtedy dowiadujemy się o tym, że nawet najczystsze umysły mogą ukrywać w sobie gęsty i przerażający mrok" - to jest genialne~~! Wiesz, kocham to prównanie do barw, mam słabość do takich rzeczy *to nie tak, że piszę o tym całe ff* >.< Taemin byłby dumny xD nie no, *ogar*, coś za bardzo dzisiaj lecę w dygresje, wybacz mi ;-;
      Wgl... z serii moich szalenie odkrywczych spostrzeżeń *powiało sakrazmem* jak to jest, że Akashi ma w imieniu kolor czerwony, Midorima - zielony, a Kuroko - czarny? Myślałam, że to od kolorów włosów (?) Nie ogarniam, gubię się, a to wszystko przez brak znajomości oryginału. Bakabaka, powinnam to obejrzeć =.=
      Ale intrygują mnie Twoi bohaterowie, rysujesz ich postacie, pozostawiajac mnie jednak na pastwę domysłów i kombinatoryki (bleh, mój znienawidzony dział matematyczny). Wiedz, że to co szalenie cenię w czymkolwiek, co przyjdzie mi czytać, są właśnie bohaterowie~~! Również przy pisaniu, kreowanie postaci to nie lada wyzwanie, ale i świetna zabawa :3 (co ja tam wiem, amatorka ze mnie) >.< Także jestem ciekawa jak się u Ciebie rozwiną.
      Btw. *le dygresja nr nie wiem ile* mówiłam Ci już, że kocham muzykę na Twoim blogu? *o* Zwłaszcza "Requiem", "White Silence", "Bogowie", "Krone" i to ostatnie... zaraz, chyba wymieniłam prawie wszystkie xD Możesz mi powiedzieć czyje to, i gdzie to znaleźć? Potrzebuję więcej takiej muzyki w moim życiu :3
      Weźź... początek rozdziału IV >.< miałam taki mindfuck jak wyjechałaś z tą białą substancją xD ale tak sobie myślę, że mam podobnie jak Kuroko tutaj.. to znaczy, nie ze zlizywaniem lodów z palców x.x mówię o tym zamyślaniu się na lekcjach, rozkładaniu na czynniki pierwsze dręczącego go problemu, szukaniu rozwiązania. Mam tak, tyle że z obmyślaniem fabuł ff. Ileż lekcji polskiego spędziłam błądząc myślami między oknem Taemina, a framugami Minho! *nieważne*

      Usuń
    2. Jak Ty to robisz, że nawet oczy konia umiesz tak pięknie opisać? x.x znów coś, czego nie potrafię zrozumieć. Nigdy nie miałam do czynienia z koniem, nie czułam też więzi z żadnym zwierzątkiem, bo takowych nie posiadam (aj tam, rybki i żabki, które ususzyłam będąc w podstawówce się nie liczą xD) Imię Alt tak szalenie mi się podoba~~! I ten kontrast, który mam przed oczami - czerwonowłosy chłopak mknący na grzbiecie śnieżnobiałego zwierzęcia *-*
      "Kiedy kończy, przed chwilę stoi tak jeszcze, gładząc lśniącą sierść na szyi zwierzęcia." - literówka. Ogólnie, kocham Twoje teksty od strony technicznej, bo są niemal bez skazy :3 gdzieś tam były jeszcze jakieś literówki, ale czytałam pierwsze rozdziały w tramwaju, więc nie miałam jak sobie zapisać, zgubiłam :I
      "To jego niezwykła utopia." - ah, mówiłaś mi jak lubisz wątki utopijne :3 nie powiem, sama też mam do nich jakąś ukrytą słabość, o której wcześniej nie wiedziałam. Ale ten opis wschodu, ah~~!
      "Choć skąpana w szkarłacie gwiazda ma w sobie coś hipnotyzującego, to jednak właśnie blask wschodu, białe złoto, przykrywające błękit widnokręgu zdaje się Akashiemu najbardziej niezwykłe." <3
      A potem wąchanie książek~~! Mogę z Kuroko siedzieć w bibliotece i narkotyzować się tym zapachem >.< Nowe książki pachną beznadziejnie, bez porównania gorzej niż te stare, rozsypujące się, ledwo utrzymujące swoją pierwotną formę *-*
      Hm, nie wiem czy już to mówiłam, ale w niektórych miejscach Twoja narracja idealnie pasuje do obranej tematyki. Mam tu na myśli np. poczatek rozdziału V, gdzie wprowadzasz dynamizację akcji, dzięki tym równoważnikom, i przeplatającym się z nimi pytaniom, które krążą po głowie gracza.
      Eh, ten Akashi... w sumie, jego postawa kojarzy mi się z niejedną postacią z koreańskich dram (głupawe romansidła, nie chcesz wiedzieć). Chodzi mi o samą tą ciekawość, która popycha go do ciągłego obserwowania Kuroko, do skupiania na nim swojej uwagi, do analizowania jego zachowania. Cóż, w dramach taka ciekawość z czasem rodziła uczucie ;3
      Etto... *czyta jeszcze raz swój własny komentarz* matko, toż to zlepek niedorzecznych dygresji i bezmyślnych bełkotów! ;0 przebacz mi, to nie tak miało wyglądać ;0 *shame on me*
      Cóż, niewiele się póki co tu zdarzyło, więc nie mam dużo do powiedzenia. Skoro ma to być, jak sama mówisz, kolejna "Moda na sukces", to nic dziwnego, że po piątym rozdzialiku wciąż wiemy niewiele. Niemniej, czekam, czekam, czekam, chcę więcej~~!
      Pozdrawiam ~~<3

      Usuń
    3. Zacznijmy od początku.
      Równoważniki w prologu były celowe, ale specjalnie prolog zrobiłam krótki, żeby taka forma pisania narracji nie zmęczyła czytelnika.
      Dalej... dziękuję za wytknięcie literówki. Uwierzysz, że tak czytałam i czytałam ten przytoczony fragment w kółko przez dobą minutę i nie mogłam znaleźć literówki. I taka myśl "co ona tu widzi, a czego ja nie widzę". Serio, znanie tekstu na pamięć to minus dla autora. No, ale w końcu dostrzegłam literówkę. Araigatou~ (szkoda, że nie pamiętasz wcześniejszych ;-;).
      Co jeszcze... Kuroko ma w imieniu czarny i cóż... to się wyjaśni za kilka(naście) rozdziałów xd Będzie co prawda napomknięcie o tym, w VI, ale tylko napomknięcie. Ale jeśli bardzo pragniesz, to mogę Ci powiedzieć, skąd u niego ta "czerń".
      Ołkej, to opisów odnosić się nie będę, powiem tylko, że bardzo się cieszę, że Ci się podobają, skoro sama piszesz je tak cudnie~
      Taaaak, mów mi o maturze, mów mi. Najgorsze jest to, że zjebał mi się laptop, a poza gejpornem, miałam na nim klucz do zadań z kursów... Pięknie, kurwa, pięknie. Mam nadzieję, że szybko mi go naprawią, bo tak to może być wybitnie słabo. Co zaś się tego tyczy - chciałam Requiem wrzucić jeszcze w tym tygodniu, przed wyjazdem na Love, ale dupa, nie wstawię, bo Requiem i wszystko inne zostało na laptopie so... Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się u mnie coś nowego... Chyba, że napiszę jakąś miniaturkę na stacjonarnym, ale ja tak bardzo nie lubię nielaptopowej klawiatury...
      Kiedyś będę mieć takiego konia jak Alt na własność (tak jestem koniarą) i też go tak nazwę~
      Każdy chciałby mieć taki dach w szkole na wyłączność~! Nie jesteś sama~!
      Co do playlisty - ciesze się, że Ci się podoba. Requiem to OST z Tasogare otome x Amnesia, White Silence to OST z Tokyo Ghoul, Bogowie to z Bogów (wiesz, ten film o Relidze), Krone z Guilty Crown, a ostatnia, Reluctant Heroes z Shingeki no Kyojin, tylko że to wersja na pianinie, sama piosenka brzmi inaczej. Ale jak wpiszesz na yt po prostu "Levi Theme Piano" to Ci to wyskoczy~ No i ogólnie wszystkie znajdziesz na yt~
      Boże, przez tę chemię zapomniałam, co chciałam napisać...
      Nigdy nie oglądałam dram, ale podobno są jakieś yaoi, więc może kiedyś się skuszę xd
      Myślałam, że może zwrócisz uwagę na historię Akasza z tego rozdziału, no ale nic~
      I wcale nie wyszedł beznadziejny, to najdłuższy komentarz, jakim mnie ktokolwiek kiedykolwiek obdarował, so... Arigatou, że chciało Ci się poświęcić na niego czas. Uśmiecham się przez niego jak głupia do ekranu (stan euforii spowodowany też trochę tym, że przed chwilą przyszły mi zamówione buty - szkarłatna skóra, ocieplane, do kostki... ah, cudo *-*).
      Mam nadzieję, że przerwa wywołana awarią sprzętu nie potrwa długo i wkrótce wrzucę tu kolejne Requiem, ale czas pokaże.

      Usuń