One-Shot: Akashi x Eio
One-shot
dedykowany Eio, pisany na BARDZO specjalne zamówienie.
___________________
Kim jest osoba,
której niespokojne spojrzenie odbija się w lustrze?
Gdzie właściciel tych dwóch kamieni, zagubionych
fragmentów malachitowej korony?
Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna
rozświetlająca czarne niebo źrenicy?
…
Nie wiesz?
A chcesz się dowiedzieć?
…
To historia śpiewana czerwienią, to obraz
malowany fragmentami serca.
Widzę dłonie ociekające czarnym pożądaniem, widzę
zbierający się pod paznokciami grzech.
Zaśpiewam ci.
Zaśpiewam cichy psalm o marionetce własnych
uczuć.
Zaśpiewam historię o tobie.
***
Wpadający przez balkon wiatr drażni delikatną
skórę. Jego chłodne palce, przesuwające się po nagim ciele zostawiają na nim
swoje odciski.
Drżysz. Trzęsiesz się z zimna. Twoje wargi
są sine, przypominają usta trupa zastygłe w bezruchu.
Dlaczego milczysz?
Pod opaską na twoich nadgarstkach widać
bladoróżowe otarcia. Palce dłoni i całe ramiona pokrywają czerwone szramy.
Długie, wąskie pręgi. Ślady po jego nożyczkach.
Powiedz coś, on przecież czeka, aż poprosisz o
zgodę.
Kulisz się najbardziej, jak to tylko
możliwe. Zupełnie jakbyś myślał, że taka pozycja cokolwiek zmieni. Przecież
siedzisz przed drzwiami otwartego balkonu, pozostawiony na pastwę zimowego
wiatru. Bezbronny, pozbawiony własnej woli.
On cię tam pozostawił.
Zamykasz oczy. Czekasz. Czekasz, aż
podejdzie do ciebie, obejmie, przytuli, czule pocałuje, a potem okryje ciepłym
kocem. Próżne nadzieje.
Przecież wiesz, jaki on jest.
Zaczynasz coraz bardziej się trząść. A jednak
wciąż milczysz. Tak jakbyś wyczekiwał chwili, kiedy twoje ramiona pokryją się
szronem, a włosy zamienią w sople lodu. Kiedy okryje cię suknia ze śniegu,
kiedy staniesz się panną młodą skąpaną w zimnej bieli.
Przestań. Przecież boisz się śmierci.
Otwierasz usta, z twojego gardła wydobywa
się rzężący oddech. Nie potrafisz już dłużej wytrzymać.
- Aaa… - kaszlesz, zbyt długie milczenie
daje ci się we znaki. - Akashi, proszę…
Pogardliwy uśmiech wykrzywia te łudząco
anielskie usta, w heterochromicznych tęczówkach zapala się iskra satysfakcji.
Potwór skryty za maską człowieka. Demon, który
wykradł cudze skrzydła z nieba.
Podchodzi do ciebie, muska twój chłodny
policzek. Zamykasz oczy, ten dotyk działa na ciebie jak narkotyk. Pragniesz go
więcej i więcej, chcesz już zawsze czuć bliskość jego ciała.
Naprawdę go kochasz?
- Jesteś taki żałosny, Eio. Obrzydza mnie
to, gdy widzę, jak reagujesz na najlżejszy mój dotyk.
Otwierasz swoje piękne oczy, w których
skryła się północna zorza. Patrzysz na niego bez żadnych emocji, nie oponujesz,
nie przeczysz jego słowom. Po prostu zadajesz pytanie.
- Więc czemu nie przestaniesz mnie dotykać?
Przez chwilę przygląda ci się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Potem unosi rękę i wymierza policzek, który
zostawia piekący ślad na twojej skórze.
Akashi, gdzie podziała się cięta odpowiedź? Czyżbyś nie
znajdował odpowiedniego słowa?
Spoglądasz na niego ze łzami w oczach. Nie
chcesz ich, wstydzisz się własnej słabości, ale ból jest silniejszy od twojej
woli.
Pochyla się nad tobą i zlizuje te słone
krople. Potem przejeżdża językiem po twojej powiece, by następnie chwycić ją
zębami i brutalnie ugryźć.
Krzyczysz. Szloch wypełnia pustą
przestrzeń. A on uśmiecha się, z zadowoleniem oblizując usta. Potem przystawia
je do świeżej rany i spija krew, która spływa po twoim policzku.
Potwór.
- Hej, Eio, przecież to lubisz. Mówiłeś, że
chcesz być moim na zawsze. Ja tylko spełniam twoją, tak wielce egoistyczną
prośbę.
Kłamiesz. Uczyniłeś go swoją własnością. A on tylko
pragnął, byś go pokochał. Uczuciem, którym nie potrafiłeś obdarzyć go jako
brata.
- Akashi, pocałuj mnie, proszę.
Zniżasz się do błagania o drobną czułość. A
przecież wiesz, jak bardzo bawi go igranie z twoimi uczuciami.
Pochyla się, i zatrzymując twarz tuż przed twoją,
owiewa ją swoim ciepłym oddechem. Muska sine usta, imitując pocałunek, lecz
kiedy przysuwasz się do niego, pragnąc przerodzić to w prawdziwą czułość, on z
szyderczym uśmiechem popycha cię na plecy i siada na tobie okrakiem, zanosząc
się śmiechem przypominającym warczenie wściekłego psa.
- Myślałeś, że pozwolę ci na coś takiego?
Jakiś naiwny.
W twoich oczach na jedną krótką chwilę
odmalowuje się rozpacz, jednak równie szybko jak się pojawia, znika, nie
pozostawiając po sobie najmniejszego nawet śladu.
Przywykłeś. Przez cały ten czas, odkąd to
wszystko się zaczęło, zdążyłeś się przyzwyczaić. Wiesz, że on nigdy cię nie
pokocha, wiesz, że zawsze już będziesz tylko przez niego raniony i wykorzystywany.
A jednak nie buntujesz się, pozwalasz, by robił z tobą wszystko, na co tylko ma
ochotę.
Krzyk rozpaczy nigdy nie wydobędzie się z twojego
gardła.
Jak do tego doszło? Kiedy po raz pierwszy rozlała
się twoja krew, znacząc przestrzeń czerwonym deszczem? Kiedy po raz pierwszy
brat ugryzł serce tak szaleńczo mu oddane?
Powiedz, Eio, dlaczego nie posłuchałeś wtedy głosu
rozsądku?
Siedzicie przy stole pogrążeni w ciszy.
Płomień świecy rzuca cień na ścianę – samotny tancerz porusza się na niej w
rytm tylko sobie znanej melodii. Drży niepewny przyszłości. Tak samo jak ty w
tej chwili.
Potrawy mają zbyt gorzki smak, byś przełknął
chociażby kęs. Przyglądasz się tylko swojej bladej twarzy, która odbija się w
wypolerowanej, lśniącej srebrem zastawie.
On siedzi naprzeciw ciebie, zajmując miejsce,
które jeszcze jakiś czas temu należało do waszego ojca. Dziś już nie należy.
Zabiłeś go, Akashi, zabiłeś, a teraz korzystasz z
przywieli, które posiadał.
- Czemu nie pijesz wina?
Spoglądasz niepewnie na kieliszek.
Ciemnoczerwony płyn wewnątrz niego złowrogo połyskuje w blasku świecy, a
zapach, który leniwie do ciebie napływa, ma w sobie coś dziwnie metalicznego.
Chwytasz szyjkę dwoma palcami i muskasz
wargami krawędź kieliszka. Kiedy tylko pierwsze krople czerwonego płynu
spływają do twoich ust, jego nietypowy smak zaczyna drażnić podniebienie.
Krztusisz się.
Spogląda na ciebie z uśmiechem, mrużąc
kocie oczy, a kompozycja złota i szkarłatu jego spojrzenia rozbłyska chorym
podnieceniem.
- Nie smakuje ci, Eio?
Wyczuwasz w tym głosie niebezpieczną nutę,
dobrze znasz to wrażenie, które niewypowiedziane zawisa w powietrzu. Kręcisz
głową w geście zaprzeczenia.
- Jest pyszne - odpowiadasz.
Wiesz, że teraz nie masz już innego wyboru,
jak tylko całkowicie osuszyć zawartość kieliszka. Przełamując niechęć, ponownie
zanurzasz usta w ciemnej czerwieni. Starasz się nie myśleć o jej smaku, ale
mimowolnie nie potrafisz pozostać w pełni na niego obojętnym.
Metaliczna woń drażni twoje zmysły,
naelektryzowana miedź rozpuszcza się powoli i spływa po wargach. Drżysz,
tłumiąc odruch wymiotny. Wiesz, że on ci nie wybaczy, jeśli nie sprostasz temu
niememu wyzwaniu.
Kiedy opróżniasz kieliszek, ocierasz usta
wierzchem dłoni i spoglądasz na niego wyzywająco.
Niepotrzebnie. Popełniasz największy błąd, jaki w
tej chwili mogłeś zrobić.
- Smakowało ci?
Potakujesz.
- Cieszę się. – Okropny grymas wykrzywia
jego usta. – Dobrze wiedzieć, że On na coś się przydał.
Spoglądasz
na niego zaskoczony. Nie rozumiesz jego słów, nie chcesz ich rozumieć. Nie
chcesz wiedzieć, o kim mówi, wyczuwając towarzyszący jego wypowiedzi, dziwny
chłód, który gromadzi się w jadalni. Jednak nie dane jest ci pozostać w
niewiedzy, przywilej trwania w tej słodkiej nieświadomości zostaje ci brutalnie
odebrany.
- Hej, Eio, powiedz. Jakie to uczucie pić
krew własnego ojca?
Twoje oczy rozszerzają się ze zdziwienia, a
potworny ból rozrywa klatkę piersiową. Krztusisz się własną śliną. Dusisz
się, a on tylko ci się przygląda wciąż z tym potwornym uśmiechem na ustach.
- Smakowało?
Odzyskujesz oddech, i łapiąc się za krawędź
stołu, głośno wciągasz powietrze. Jego słowa rozbrzmiewają ogłuszającym echem
wewnątrz twojej czaszki.
- Wiesz, Eio, upojenie krwią to tylko
kwestia czasu. Chociaż są jej rodzaje znacznie wykwintniejsze od tego, którego
kosztowałeś przed chwilą.
Podchodzi do ciebie powoli i wplata palce w
twoje długie włosy, jego dłoń zatapia się we wzburzonych falach tego złotego oceanu.
- Eio, powiedz. Kochasz mnie?
Spoglądasz na niego zaskoczony, w
malachitowej głębinie twojego spojrzenia odmalowuje się przerażenie. Jednak
jego dłoń czule pieszcząca twoją szyję sprawia, że już po chwili nie boisz się
przyznać do tak skrzętnie skrywanych uczuć.
Wiedziałeś, Akashi? Wiedziałeś, że cię kocha? Że od
zawsze byłeś dla niego kimś więcej niż tylko bratem?
Miłość to dziwne uczucie. Przychodzi, kiedy chce i
odchodzi równie niespodziewanie, pozostawiając za sobą ziejące czarnym smutkiem
wyrwy w zranionym sercu.
Miłość do brata to owoc zakazany. Ale czy da się
bronić przed tak silnym przyciąganiem, czy instynkt równie pierwotny może
zostać stłumiony przez zwykłą siłę woli?
Zamykasz oczy, tak bardzo bojąc się jego
reakcji. Uczucia, których wstydziłeś się od dawna, wypływają na wierzch
wyrażone dwoma prostymi słowami.
- Tak. Kocham.
Zadowolenie w jego wzroku jest dziwne, nie
przypomina radości a raczej satysfakcję. Nie zauważasz jednak tej
nienaturalności wiedziony pozorami jego czułego dotyku.
- Oddasz mi się? Będziesz mój na zawsze?
Potakujesz, przymykając powieki z jękiem
rozkoszy, kiedy jego dłoń rozpina twoją koszulę i muska skrywające się pod nią
ciało.
- Dałeś mi swoje słowo. Od tej chwili
jesteś moją własnością, Eio.
Jego szept przyprawia cię o ciarki.
Spoglądasz na niego pełen wątpliwości, ale nie zdążasz ich wypowiedzieć.
Uśmiecha się, i szarpiąc cię za włosy,
przywleka do regału, z którego wyjmuje długie nożyczki. Blask jego oczu odbija
się w tych dwóch ostrzach, a ty po raz pierwszy w życiu wzdrygasz się ze
strachu przed ukochanym bratem.
Obcina twoje włosy, twoją dumę i skarb,
którego zazdroszczono ci od tak dawna. Obcina je, nie dbając o delikatność,
obcina, zostawiając jedynie sięgające uszu pasma. Potem uśmiecha się i pochyla
nad tobą, szepcząc do ucha słodkim głosem słowa, które sprawiają, że na chwilę
całe twoje ciało całkowicie drętwieje.
- Nie masz prawa mi się sprzeciwić, Eio.
Jesteś moją własnością. Jeśli spróbujesz uciec, gorzko tego pożałujesz.
Spoglądasz na niego z niemym błaganiem, a
na usta ciśnie ci się tylko jedno pytanie. Nie dotyczy ono jednak chwili obecnej,
a wszystkich wydarzeń, które miały w ostatnim czasie miejsce.
- Dlaczego, Akashi?
Jego wzrok jest zimny jak sople lodu, które
w tej chwili wbijają się boleśnie w twoje serce, kiedy uświadamiasz sobie, jak
bardzo się co do niego pomyliłeś.
- Ponieważ chcę. Jestem absolutny, Eio,
zawsze byłem. Ojciec wywyższał się ponad mnie, więc musiał umrzeć. Nikt, kto
uważa się za lepszego, nie ma prawa żyć. Ty zaś, jako mój brat posiadasz ten
przywilej, by stać się moją własnością. Spełnisz mnie sadystycznie, a ja w
zamian pozwolę ci pozostać przy sobie. Powinieneś być mi wdzięczny. W końcu
mnie kochasz, czego więcej mógłbyś pragnąć?
Doskonale wiesz czego. Czemu bawisz się jego
uczuciami, widząc, jak bardzo go tym ranisz?
Ah, no tak. Przecież jesteś potworem.
Uśmiecha się do ciebie dobrze wyćwiczonym
uśmiechem, który nadaje jego twarzy anielski wygląd.
Po co grasz, Akashi? Przecież przyznałeś się już do
tego, kim jesteś.
Spoglądasz na niego ze łzami w oczach.
Znałeś go. Wiedziałeś, że jest osobą o psychopatycznych skłonnościach. A jednak
naiwnie sądziłeś, że ciebie nigdy by nie skrzywdził. „Przecież jestem jego
bratem” – na pewno tak właśnie myślałeś.
Cóż, Eio. Teraz masz swoją odpowiedź. To jedyna i
niezaprzeczalna prawda. Zaakceptujesz ją, czy odrzucisz tego stąpającego we
krwi demona o ludzkiej jedynie twarzy?
Próbujesz wyrwać rękę z jego uścisku, on
jednak trzyma cię mocno, bawiąc się nożyczkami.
- Eio, nie oszukuj się. Przecież od zawsze
chciałeś mi się oddać. Marzyłeś, bym dotknął cię tam, gdzie patrząc na mnie,
odczuwałeś podniecenie. Eio… nie zaprzeczysz własnemu ciału. Poddaj mi
się, a dam ci to, czego od tak dawna pragniesz.
Spoglądasz na niego jakoś tak dziwnie, upór
niknie z twojego spojrzenia.
Nie, Eio, nie. Nie rób tego. Nie słuchaj go.
Przecież wiesz, że kłamie.
Twoja ręka wiotczeje, w oczach pojawia się
uległość. Chcesz tego. Chcesz, by cię zdominował. Chcesz pozwolić tej chorej
miłości żyć w blasku malowanej grzechem nocy.
W oczach czerwonowłosego szatana zapala się
złotoszkarłatny ogień. Płomień, który mógłby obrócić w popiół pół świata,
płomień, pod którego piękną barwą kryje się zepsuta dusza, ociekający czernią
umysł, krwawiący z ran zadanych przez własne spaczenie.
Akashi, dlaczego zasnułeś się mrokiem?
Splatasz wasze palce i uśmiechasz się przez
łzy. Naprawdę nie potrafisz mu odmówić. Tak bardzo zniszczyło cię to uczucie, z
którym od tak dawna musiałeś się samotnie mierzyć.
W jego wzroku pojawia się iskra
satysfakcji. Pochyla się na tobą i przystawia nożyczki do twoich rozchylonych
warg. Nacina delikatną skórę, przyglądając się czerwieni, która wydostaje się
na powierzchnię bladoróżowej tkanki. Uśmiecha się na ten
widok, a w jego spojrzeniu odmalowuje się fascynacja.
Naprawdę uzależniłeś się od tego. Jesteś pijawką,
Akashi.
Kosztuje ciebie, smakuje wina twojego
ciała. Z przymkniętymi z zadowolenia powiekami oblizuje usta.
- Tak jak myślałem. Smak twojej krwi nie
może się równać z niczym innym. Jesteś mi pisany, Eio.
Obracasz głowę na bok, nie odpowiadasz. Bo
co mógłbyś odpowiedzieć?
Cisza bywa czasem niezwykle wymowna.
Przygląda ci się przez chwilę, a potem
unosi na rękach, jakbyś ważył nie więcej niż ptasie piórko. Zanosi cię na stół,
i strącając z niego zastawę, kładzie twoje bezbronne ciało na lśniącej, mahoniowej
powierzchni.
Rozcina okrywające cię ubranie i przez
chwilę przygląda się obnażonej przed nim istocie. Zupełnie jakby podziwiał
obiekt w muzeum.
Drżysz, czując na sobie jego badawcze
spojrzenie. Nie musi cię nawet dotykać, sam ten wzrok wystarcza, byś odczuł
rosnące podniecenie.
Zaciskasz nogi, nie chcąc pokazać mu swojej
słabości. On jednak rozchyla je brutalnie i z perfidnym uśmiechem zaciska rękę
tam, gdzie tak bardzo pragniesz jego dotyku.
- Hej, Eio, powiedz. Chcesz, bym dał ci przyjemność?
Z zaciśniętymi wargami potakujesz, bojąc
się, że nie powstrzymasz jęku, kiedy rozchylisz usta.
Spogląda na ciebie spojrzeniem, w którym
odbija się piekielny ogień. Jednocześnie jednak gładzi nabrzmiałą powierzchnię,
dając ci tak cudowną przyjemność.
Nie łudź się, Eio. Robi to tylko po to, byś cierpiał
jeszcze bardziej.
Jego psychopatyczna natura nie czeka długo
na zaproszenie. Przerażający śmiech wyrywa się z klatki gardła, miejsce ręki na
twoim ciele zastępują nożyczki. Rozpoczyna się zatrważający taniec ociekającej
krwią przyjemności.
Krzyczysz, czując, jak z chwili na chwilę
zdzierana jest skóra z tego jakże delikatnego miejsca. Poruszające się ostrza
niosą ze sobą ból nie do zniesienia. Ranią cię dotkliwie, jednocześnie
pobudzając wrażliwe ciało.
Chcesz się wyrwać, chcesz, by przestało
boleć. On jednak nie ma zamiaru ci na to pozwolić. Wiąże twoje nadgarstki i
przytrzymuje je ręką. Kiedy nie przestajesz się szarpać, z opętańczym uśmiechem
na ustach wbija nóż w twoją dłoń.
Krzyk rozdziera ci gardło, łzy wypełniają
oczy i niekontrolowane spływają po twarzy.
- Eio, radziłbym ci się poddać. Każdy
niepotrzebny ruch pogłębi tylko ból w twojej dłoni.
Boisz się. Strach przed własnym bratem
wyniszcza cię od wewnątrz, nie wiesz, czego możesz spodziewać się po
właścicielu spojrzenia lśniącego złotoczerwonym ogniem.
Teraz nie ma już odwrotu. Cokolwiek zrobisz, ból
będzie ci towarzyszył do samego końca.
Przestajesz się szarpać. Nóż tkwiący w twojej
dłoni zbyt wyraźnie uświadamia ci, czym grozi nieposłuszeństwo. Poddajesz się.
W jednej chwili stajesz się tylko marionetką, pustym wersem na kartach powieści
twojego życia. Szmacianą lalką zdaną na łaskę właściciela.
Nie wchodzi w ciebie – wbija się w twoje
bezbronne ciało. Rozrywa skórę, śmieje się, czując, jak rozlewająca się
wewnątrz ciebie czerwień otula go swoim ciepłem.
Znaczy cię nożyczkami, szarpie pierś, rani
uda. A potem spija tę ciemną posokę, brudząc twarz pachnącym rdzą szkarłatem.
Nadaje ruchom swoich bioder zatrważający
rytm, raz po raz uderza twoją głową o stół, zupełnie jakby chciał rozłupać
twardą skorupę orzecha.
Czując ból rozrywanego ciała, nie potrafisz
tłumić łez, szloch pełen rozpaczy wydobywa się z twojego gardła. Pokąsana skóra
piecze, zapach własnej krwi doprowadza cię na skraj szaleństwa. Zaczynasz
powoli tracić zmysły, odpływać w odmęty otchłani, gdzie nie dociera żaden
dźwięk, żadne światło, żaden dotyk.
Zaśnij, Eio. Zaśnij i nie cierp więcej.
Nawet kiedy zaczynasz tracić przytomność,
on nie przestaje ruszać się wewnątrz ciebie. Staje się jeszcze bardziej
brutalny. Skryty za anielską urodą demon wbija swoje szpony w twoją duszę, siłą
zatrzymując cię na skraju świadomości, nie pozwalając odpłynąć ku słodkiemu
niebytowi.
Dochodzi wewnątrz ciebie, a w tej samej
chwili ty również uwalniasz z siebie biel o mdlącym zapachu, która tryska na
jego brzuch już wcześniej naznaczony wykradzioną z twojego ciała czerwienią.
Spogląda na ciebie z obrzydzeniem, i
chwytając za włosy, zrzuca na podłogę.
- Ubrudziłeś mnie, Eio. Teraz to wyczyść.
Nie zaskakuje cię jego żądanie, posłusznie
sięgasz po leżącą na podłodze serwetkę, która spadła ze stołu. On jednak nie
pozwala ci jej użyć, chcąc cię jeszcze bardziej przed sobą upokorzyć.
- Językiem, Eio – szepcze, śmiejąc się,
kiedy dostrzega twoje błagalne spojrzenie.
Akashi, jak może podniecać cię coś takiego?
Zlizujesz swoje ślady z jego ciała, a on
nie przestaje się śmiać. Potem zostawia cię w jadalni, pośród rozbitego szkła,
i zaschniętego na podłodze wosku. Zostawia cię na przedsionku piekła, którego od
tego dnia już zawsze będziesz zmuszony doświadczać.
Co by się stało, gdybyś mu wtedy odmówił? Gdybyś
zdławił w sobie to uczucie?
Eio…
Pozostałbyś czysty?
Pochyla się nad tobą i przykłada dłoń do
twojej zmarzniętej skóry. Uśmiecha się, widząc, jak wzdrygasz się pod tym
dotykiem.
- Jesteś głodny, Eio?
Nie wiesz tego. Od dawna nie miałeś już w
ustach normalnego jedzenia. Przestałeś odczuwać głód. Zapomniałeś, jak smakuje
ryż, zapomniałeś, jak pachnie mięso. Odkąd to wszystko się zaczęło, karmiony
byłeś jedynie prostymi substancjami, wstrzykiwanymi prosto do krwiobiegu. Poza nimi, jednym posiłkiem, na który mogłeś
liczyć, stał się czerwony nałóg twojego brata. Z początku zmuszany do jego
przyjmowania, po pewnym czasie zatraciłeś się w tym smaku, zapachu. Zacząłeś
dzielić fascynację osoby, która spowodowała twoje uzależnienie, stając się pod tym
względem tak bardzo do niej podobnym.
Powiedz, Eio. Kiedy krew wzięła cię w swoje
posiadanie?
Spijasz krople ściekające z rozcięcia na
jego dłoni, smak miedzi rozchodzi się w twoich ustach. Jest tak odurzający,
wprawia zmysły w odrętwienie. W tej chwili możesz myśleć już tylko o
przepięknej czerwieni, spływającej do twojego gardła.
Zniszczył cię, Eio.
Odsuwa dłoń i rozwiązuje opaskę, która do
tej pory krępowała twoje nadgarstki.
- Idź się umyć. Potem przyjdź do mojego
pokoju.
Posłusznie wykonujesz polecenie. Choć
ciężko ci ustać na zdrętwiałych nogach, ignorując ból, dochodzisz do łazienki,
wiedząc, że jeśli upadniesz, on już więcej nie pozwoli ci wstać.
Nie patrzysz w lustro, boisz się tego, co
możesz w nim ujrzeć. Wchodzisz od razu pod ciepły strumień, który parzy twoją
zmarzniętą skórę. Oddajesz cię czułym objęciom wody, choć na chwilę pragnąc
uwolnić się z tego świata, w którym jesteście tylko wy dwoje - bracia zatraceni
w szaleństwie.
Eio, zaśnij.
Jego pokój to wykuta w czerwieni twierdza.
Hematytowe łańcuchy, wiszące przy ścianie, burgundowy baldachim nad łóżkiem,
szkarłatny ocean pościeli, obrazy neoekspresjonistyczne, wyrażające wszystko i
nic, kwiaty kamelii, książęcy aster, zdobiący kryształowy wazon. I ten unoszący
się w powietrzu, różany zapach, czerwone płatki, przykrywające podłogę.
Podchodzisz do ściany i pozwalasz zakłuć
się w łańcuchy. Są tam przecież specjalnie dla ciebie, tylko czekają, by objąć
twoje ciało.
Nie wiesz, co ma nastąpić. Każdego dnia
poznajesz nowe oblicza bólu, każdego dnia stajesz się sobą w coraz mniejszej
części, twoje serce krwawi bardziej i bardziej, jego oderwane fragmenty
przyozdabiają skalaną czernią duszę pochylającego się nad tobą potwora.
Nawet nie zauważasz, kiedy wbija ci
strzykawkę w ramię, taki ból nie jest dla ciebie niczym więcej niż dotykiem wiatru
na skórze.
Wstrzyknięta do twojego krwiobiegu
substancja zaczyna działać po czasie, którego nie potrafisz liczyć w minutach.
Zaczynasz czuć lekkie otumanienie, a dziwne ciepło wypełnia twoje podbrzusze. Z
chwili na chwilę to wrażenie się pogłębia, trudne do zniesienia gorąco rozpala
od wewnątrz twoje ciało. Czujesz, jak powoli nabrzmiewasz, niemożliwe do
wytrzymania napięcie drapie cię od środka.
Ah, więc teraz bawisz się afrodyzjakami, Akashi.
Coraz głośniej oddychasz. Spinasz mięśnie,
uginasz nogi, zaczynasz wić się i cicho jęczeć. Twoje stopy przesuwają się po
podłodze, spięcie ich palców uwidacznia żyły, których morska pajęczyna odcina
się wyraźnie na tle bladego ciała.
Dyszysz. Twoje źrenice rozszerzają się do
granic możliwości, w mięśniach z chwili na chwilę pojawiają się nowe skurcze, a
wypełniające się od wewnątrz napięcie cały czas coraz bardziej rośnie.
Zaciskasz nogi, lecz w niczym to nie pomaga. To ciepło jest tak intensywne, pulsująca powierzchnia zdaje się być nabrzmiała do granic możliwości. Wiesz, że jeśli sobie nie ulżysz, twoje ciało eksploduje. Zaciskasz zęby na wardze, tak bardzo nie chcąc dawać mu satysfakcji swoim krzykiem.
Zaciskasz nogi, lecz w niczym to nie pomaga. To ciepło jest tak intensywne, pulsująca powierzchnia zdaje się być nabrzmiała do granic możliwości. Wiesz, że jeśli sobie nie ulżysz, twoje ciało eksploduje. Zaciskasz zęby na wardze, tak bardzo nie chcąc dawać mu satysfakcji swoim krzykiem.
Przygląda ci się z uśmiechem chorego
zadowolenia. Przypatruje się twojemu ciału, temu, jak bezskutecznie próbujesz
radzić sobie z wypełniającym cię od wewnątrz napięciem. Patrząc na ciebie w takim
stanie, zaciska dłoń na swoich spodniach i oblizuje wyschnięte wargi.
Podchodzi do ciebie powoli, staje w rozkroku
tuż przed twoją twarzą.
- Powiedz, Eio. Chcesz żebym pozwolił ci
dojść?
Kiwasz głową, nie mogąc już dłużej znieść
tego potwornego bólu, tworzonego przez nieosiągalną przyjemność.
Rozpina spodnie, i chwytając cię za włosy,
przysuwa twoją twarz do siebie.
- Ssij, Eio.
Spoglądasz na niego błagalnie, a on
perfidnie się uśmiecha.
- No już. Jeśli się postarasz, dojdziesz.
Przecież podnieca cię sama moja obecność. A może jest inaczej?
Bezlitośnie wykorzystuje twoje uczucia, twoją
bezbronność, to, że nie potrafisz mu się sprzeciwić, że w tej chwili zrobisz
wszystko, co mogłoby przynieść ci ukojenie.
Zanurzony w złocie demon, opływający szkarłatem
potwór. Istota, która nie kocha, istota pozbawiona wrażliwości, nieznająca
współczucia. Ten, który stoi przed bramą piekieł, władca mroku, pachnący
śmiercią, z trucizną w swych żyłach. Stworzenie zrodzone z chorych pragnień,
zanieczyszczony kryształ, pieśń wiecznej nocy.
Akashi, dlaczego mnie zdradziłeś?
Znaczysz językiem jego skórę, dajesz mu
przyjemność i słodkie spełnienie. Wczuwasz się w to najbardziej, jak tylko
jesteś w stanie. Pragniesz ukojenia. Wołasz o nie krzykiem bezgłośnej rozpaczy.
Kiedy biel wytryska na twoją twarz, zamykasz
oczy pełen rezygnacji. Napięcie nie zniknęło, czujesz je intensywniej niż
kiedykolwiek wcześniej.
Kuca przy twoich biodrach i delikatnie
muska cię tak, by pobudzić jeszcze bardziej.
Drżysz. Masz tę ułudną nadzieję, że być
może da ci upragnione ukojenie.
Naiwnie, Eio. Czyżbyś zapomniał?
Kiedy pulsowanie dochodzi do szczytowego
momentu, zabiera swoją rękę i, śmiejąc się, zostawia cię wijącego się na
podłodze. Nie pozwala ci dojść. Zmusza, byś znosił ten ból, byś marzył o
niemożliwym do osiągnięcia spełnieniu. Jest potworem, katem dla twojej duszy,
który z dnia na dzień obrywa cię z wszelkiej nadziei, depcząc uczucia, które do
niego żywisz.
Powiedz, Eio. Czy ty go jeszcze kochasz?
Widzę witraż malowany czerwienią, słyszę melodię szarpiącą struny życia...
Jak wykończysz ten obraz? Jakie nadasz zakończenie tej pieśni?
Widzę witraż malowany czerwienią, słyszę melodię szarpiącą struny życia...
Jak wykończysz ten obraz? Jakie nadasz zakończenie tej pieśni?
Hej, Eio, powiedz. Co kryje się po drugiej stronie zwierciadła?
***
To historia o tobie.
Śpiewana ranną miłością, grana rzewnymi
uczuciami.
Historia bez epilogu.
Sam musisz go napisać.
Kim jesteś?
Jestem twoim
aniołem stróżem, rajskim ptakiem zamkniętym w klatce milczenia, przetrzymywanym
w niebycie. Jestem bliźniaczym bytem Akashiego, twoim starszym bratem. Jestem
czerwonookim ślepcem, głuchoniemym śpiewakiem. Jestem uczuciami Akashiego,
jestem jego miłością do ciebie. Jestem wrażliwością i nadzieją, bielą będącą
kontrastem dla czerni, która go spowiła. Jestem brakującym elementem układanki,
zagubionym puzzlem, literą, na którą zabrakło tuszu. Pamiętasz jeszcze, jak na
mnie mówiłeś?
...
Przypomnij to
sobie, Eio, przypomnij sobie uśmiech, który towarzyszy ci w snach.
Aka… Sei-chan.
Jestem tu.
Jestem przy tobie, Eio. Nie odszedłem, nie zostawiłem cię. Zawsze tu byłem,
zakneblowany i smutny.
Czemu wcześniej cię nie słyszałem?
Tkwiłem w ciszy
i mroku, spoczywałem na dnie studni. Spoglądając ku górze, nie widziałem słońca,
zakuty w dyby trwałem w najgłębszych czeluściach duszy naszego brata.
Już nie trwasz?
Wciąż czuję
dotyk łańcuchów na moich nadgarstkach, lecz teraz patrząc w górę, widzę światło
na krańcu czarnego tunelu. Czuję promyk ciepła, który wpada do mojego
więzienia, nadając tej smutnej krainie delikatnego blasku.
Dlaczego? Skąd ta zmiana?
Patrzyłem na
twoje cierpienie, na ten niemy ból, który wykrzywiał ci usta i nade wszystko pragnąłem
cię dotknąć. Chciałem przytulić mojego młodszego braciszka i już nigdy nie
pozwolić mu odejść tam, gdzie ja nie mógłbym za nim podążyć.
Kim jest ten Akashi, którego widzę
przed sobą?
Ofiarą własnego
umysłu, swojej zaborczości i pragnień.
Czy da się go jeszcze uratować?
Mówiłem Ci to
już, czyż nie? Ta historia nie ma zakończenia. Tylko ty możesz je napisać.
Własnymi rękami, tuszem, który sam wybierzesz.
Nie potrafię.
Potrafisz.
Przecież jesteś naszym bratem. Nosisz nasze nazwisko.
Nie mogę.
Możesz. Wybór
należy wyłącznie do ciebie. Ale czy nie chciałbyś nas uwolnić? Mnie z klatki, w
której żyję i jego z szaleństwa, które przejęło nad nim władzę? Siebie z
więzienia niespełnionej miłości?
Sei… boję się.
Ja tu zawsze
będę, będę tu dla ciebie. Więc po prostu przyjdź do mnie, przyjdź i zabierz ze
sobą naszego brata. Przyjdź i pozwól mi się pokochać.
Chodź, Eio.
***
Kim jest osoba, której niespokojne
spojrzenie odbija się w lustrze?
Gdzie właściciel tych dwóch kamieni,
zagubionych fragmentów malachitowej korony?
Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna
rozświetlająca czarne niebo źrenicy?
…
Tak, Eio, do ciebie.
To historia śpiewana czerwienią, to obraz
malowany fragmentami serca.
To ty trzymasz paletę, to ty jesteś
solistą.
Powiedz, jaki będzie epilog?
***
Stajesz nad nim, przyglądasz się jego twarzy.
Tym anielskim rysom, tej łudzącej łagodności zarysowanej podczas snu.
Zaciskasz rękę na lśniącym ostrzu. W twoich
oczach odbija się blask księżyca, który rozjaśnia czarne spojrzenie nieba.
Uśmiechasz się smutno, po twoim policzku
spływa samotna łza. Za oknem rozbrzmiewa cicha aria nocy.
„Wybór należy
tylko do ciebie.”
Wiesz o tym. Możesz uwolnić te związane
łańcuchem ptaki, możesz pozostawić je skute. Decyzję podejmiesz sam,
narzędziem, które spoczywa w twoich dłoniach, którego ostra krawędź błyszczy
niebezpiecznie.
Opuścisz rękę kata? Czy zburzysz
konstrukcję gilotyny?
Hej, Eio, powiedz. Jaki kolor przybierze jutro niebo?
Czy świt wstanie krwawy?
Jaki napiszesz epilog?
Tak, wiem. Wszyscy kochacie wolne zakończenia.
Niby kolejny krwawy i sadystyczny one-shot, ale... jest piękny. Ma to w sobie coś takiego, że cholernie mi się podoba. Naprawdę mało który twój tekst przypadł mi do gustu jak to. Ja po prostu błagam o więcej. Niech cię wena nie opuszcza nigdy, kocham cię bestio :D
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że naprawdę Ci się spodobało. Jeśli chodzi o Ciebie - fankę zupełnego przeciwieństwa krwistych shotów, to sądziłam, że mnie będziesz chciała zamordować... Cieszę się, że jest inaczej. Kto wie, może nawrócę Cię na fruwające mięso? xd
UsuńZa to nawracanie podziękuje *buduje bunkier*, teraz mi się wydaje że była to po prostu chwilowa słabość :p
UsuńTo miejsce jest MOJE i ma na mnie czekać. Jak tylko złapię płucko, które mi uciekło z radości *wracaj...*
OdpowiedzUsuńOstre pióro zagłębia się w karty księgi życia. Sunie i sunie nieprzerwanie po nasiąkniętych moją krwią kartach.
UsuńJutrzejsze niebo będzie lazurowe. Zabarwi się odzyskaną czystością, powróci ciepłem ulgi.
Z jasnym blaskiem nadziei, która wciąż płynie mi w żyłach, w oczach piszę zakończenie. Szkarłatna pościel wilgotnieje, gdy z piersi ukochanego ścieka to wino o uwodzącym zapachu i smaku, wraz z jego szaleństwem i grzechem, które wdarły się, niczym intruzi, w jasną, szczerą duszyczkę.
To ja piszę zakończenie. Pióro w dłoni mi nie obce, lepsza jutrzenka będzie moim atramentaem.
Cóż to...
Czy to łzy suną po bledziutkich policzkach, uciekłe spod zasnutych wiecznym snem powiek?
Czy to uśmiech wykrzywia kąciki suchych ust?
Jego serce napełnia się bielą, widzę to w otwartej skrzyni jego piersi.
Sei-chan...
Ta pieśń nie skończy się głuchym echem.
Musiałam. Przepraszam... Naprawdę musiałam.
Kap... Kap...
Usuń...
Kap... Kap...
...
Wiesz co to za dźwięk? Nie. To nie łzy... To też nie resztki mojego serducha, ani nie siekiera-san...
To twoje wnętrzności...
Ja... Nie wiem co mam tu napisać...
Ppruszyłaś mnie... Miałam wrażenie, że... To wszystko przeżywam. Pewnie taki był twój cel...
Nie mogłaś mnie lepiej spełnić...
Nie umiem nawet wybrać cytatów, które mogę tu wlepić, bo za dużo tu piękna...
Kap... Kap...
Tak. Teraz to też łzy.
Dziękuję.
To zakończenie jest dla Ciebie. Specjalnie pozostawiłam je wolne (tak, wiem, że wszyscy kochają wolne zakończenia), uznałam, że to nie ja powinnam napisać ostatnie słowa. Twoja wersja jest podobna do mojej, choć różni się jednym elementem. Ale.. to w końcu Twój shot, prawda?
UsuńTeraz to ja nie wiem, co powiedzieć *zbiera z podłogi wnętrzności*
Tak bardzo bałam się Twojej reakcji. Naprawdę. Taki zachwyt jest tak trudny do zaakceptowania przez mój zryty umysł, że siedzę, gapię się w ekran i nie wiem, co powiedzieć. Dałam z siebie wszystko, nawet jeśli za bardzo Cię zmaltretowałam, to chciałam Ci to wszystko pokazać, te uczucia i emocje. Cieszę się, że mi się udało.
I... wzruszyłaś mnie. Naprawdę wzruszył mnie Twój komentarz.
Nie wiem, jak dziękować za takie słowa. Przepraszam, ale muszę zdrapać moje serce z okna, które wyskoczyło mi przed chwilą z piersi.
Ryczy...
UsuńWiesz, jak mnie dobić. No dalej, wbij tego cholernego gwoździa, pokręć nim, zmiażdż go z całą siłą, jaką dysponujesz. Kocham poronione teksty, kiedy zakuwał Eio w łańcuchy... To było piękne. Jesteś jebaną mistrzynią tego gatunku. Nienawidzę cię. A jednocześnie kocham. Kurna, mam dzisiaj jakiś problem ze sobą. Nie mogę wziąć całego tekstu w cytat, jednak... ,,Zanurzony w złocie demon, opływający szkarłatem potwór. Istota, która nie kocha, istota pozbawiona wrażliwości, nieznająca współczucia. Ten, który stoi przed bramą piekieł, władca mroku, pachnący śmiercią, z trucizną w swych żyłach. Stworzenie zrodzone z chorych pragnień, zanieczyszczony kryształ, pieśń wiecznej nocy.'' Ty mi śmiesz mówić o dobrych tekstach czy porównaniach? Normalnie brakuje mi słów. Jestem na ciebie wściekła, a jednocześnie mam ochotę stawiać ci ołtarze za te teksty. Wszystkie. Z góry na dół. Idź spłoń. A potem cię przytulę. Czy coś.
OdpowiedzUsuńNo nic, życzę weny ;p
*płonie*
Usuń*a teraz czeka na przytulasa*
Nawet nie wiesz, jak mi miło czytać takie opinie. Kiedy uświadamiasz sobie, że to na co patrzysz z niezadowoleniem z siebie, inni uważają za dobre. To naprawdę miłe. Aż chce się pisać.
A fragment z łańcuchami jest moim ulubionym. Ja coś mam do takich "torturków", jeśli jesteśmy już w poronionych tekstach. W końcu siedzi we mnie karmiący się schizą sadysta xd
Wiesz, po przeczytaniu tego one shota, przez kilka minut siedziałam i wgapiałam się w ekran laptopa, głaszcząc mojego czarnego kota, który przeszkadzał mi w czytaniu swoim mruczeniem.
OdpowiedzUsuńI tak siedziałam i głaskałam, i patrzyłam, i myślałam...
I w końcu nic nie wymyśliłam. Nic. Zero.
Po prostu mam pustkę w głowie. Jakby w trakcie czytania mój mózg zwiał z uśmiechem, mówiąc "Żegnaj na zawsze".
I chyba serio tak się stało.
Jakie to mruczenie jest wkurzające... Weź się kocie zamknij, bo pisać nie mogę...
Już nie raz się zastanawiałam i wciąż się zastanawiam i zastanawiam, i myślę, i kombinuję...Skąd ty u licha bierzesz pomysły na takie... twory? Dzieła?
Bo serio, nigdzie w internetach, nigdy, w całej mojej blogowej przygodzie, nie znalazłam prawie nikogo, kto tak by mnie fascynował swoimi opowieściami, opowiadaniami, łotewa...
Masz to "coś". Cosiowate coś, co występuje bardzo rzadko i jest na skaju wymarcia. Znam tylko kilka osób, które maja to "cosiowate coś".
Ten tekst mnie zmiażdżył. Jestem miłośniczką latającego mięsa, wszelkich schiz, psychopatów, chorób psychicznych i demonów. Więc dostajesz +1000 do zajebistości, za zawarcie tych wszystkich rzeczy w jednym tworze.
W tym shocie i nie tylko, bo we wszystkich swoich dziełach, wyprawiasz takie czary słowami, że gdybyś żyła w średniowieczu, już dawno spalono by cię na stosie ( kilka razy z rzędu ), za uprawianie czarnej magii. Ale ja lubię wiedźmy, więc chętnie cię przechowam, żebyś dalej mogła czarować.
Jestem bardzo podatna na twoją magię i nie wykazuję żądnych objawów sprzeciwu.
No bo w końcu Akasz.
* Ściska po kolei Akasza i CLD, tak na zmianę, co najmniej ze sto razy, lub póki Akasz jej nie przegoni nożyczkami, sio, sio! *
Ty wiesz, że jak przeczytałam ten komentarz to zaczęłam się tak śmiać, że obudziłam brata w sąsiednim pokoju? Ale tak bardzo ucieszył mnie ten komentarz...
UsuńMesu, ten komentarz jest cudowny. Mogę być czarownicą, lubię ogień, niech mnie palą!
Wgl bardzo lubię Twoje komentarze. Zawsze mówisz, co myślisz, nie słodzisz na siłę, nie owijasz w bawełnę. Uwielbiam to w Tobie. Naprawdę.
Byłam kompletnie niepewna tego tekstu (najbardziej boję się reakcji Eio, no ale chyba mi się nie dziwisz xd), pierwszy raz pisałam aż takie gore. No dobra, nie pierwszy, ale pierwszy raz było to gore yaoi. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
Ale aż takie pochwały... aż mi głupio. Znowu się śmieję idiotycznym śmiechem, nie mogąc przestać się cieszyć. Boże, coś ze mną nie tak...
Hej, Mesu, pożycz kota! Jak mam być wiedźmą to po całości! xd
ANI MI SIĘ WAŻ POZWOLIĆ PALIĆ!
UsuńKto wtedy będzie pisał gej porno z Akaszem? NO KTO, JAK NIE CLD?
Ja jestem szczera do bólu, przez co część moich znajomych mnie nienawidzi... ALE TRUDNO!
Gore yaoi to najlepsze yaoi.
Pożyczę kota, tylko uwaga! Szcza po kątach i głośno miauczy o piątej rano.
Ale nazywa się iście wiedźmowato, bo Brzydal Kluska Lucyferowa.
Nie mogłam się zdecydować...
Nazwać ją Brzydal, Kluska, czy Lucyfer? ( kotka o imieniu Lucyfer, koci Gender). Dawać wszystkie!
Piękne imię! Znam (no dobra z widzenia) kota Lucyfera, więc dwa Lucyfery... to mogłaby być fajna zabawa xd
UsuńSzczerość do bólu jest najlepsza. Niestety cierpi na tym moja znajoma, która za każdym razem pyta się mnie jak wygląda. Jeśli nie mówię jej, że mi się podoba od razu, to chyba oznacza, że jest moim zdaniem źle, prawda? Ale ona i tak pyta, a potem jest foch na pół świata. Eh... ludzie, ich nie zrozumiesz. Yaoiści - to jest przyszłość świata xd
Mam takie jedno gore napisane w zeszłym roku. Ale to nie yaoi niestety. Ale jest takie fajnie krwiste. No, ale tematyką nie pasuje na bloga.
Oj tam nie pasuje! Krew wszystko wybacza! Niech żyje krwiste gore od CLD!
UsuńPodchodziłem do tego trzy razy, bojąc się, co mogłaś tam stworzyć. Chyba już wiesz, że nie przepadam za takimi klimatami. A przeczytałem ze względu na twój cudowny styl, opisy i... i piękne budowanie sytuacji. Pomijając fakt, że nie wiem o kogo w ogóle chodzi, ale uznałem to za mało potrzebny fakt, to kurde no. Nie wiem, co napisać, żeby nie zabrzmiało to głupio i patetycznie. Za dużo krwi, za dużo sadyzmu, za dużo gore, nie lubię, nie lubię. Ale tekst sam w sobie jest naprawdę piękny, gdybyś nie pisała go Ty, pewnie już dawno zrezygnowałbym po "Potem przejeżdża językiem po twojej powiece, by następnie chwycić ją zębami i brutalnie ugryźć." Ale dotrwałem, i chyba nie żałuję. Aż tak bardzo. Dobra, nie żałuję. I się zachwycam. I nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy, ale to już pewnie zauważyłaś ;-;
OdpowiedzUsuńNaprawdę to przeczytałeś? Wow, jestem pełna podziwu. Akurat jeśli chodzi o Ciebie, sądziłam, że zrezygnujesz właśnie po tym fragmencie, który przytoczyłeś. Wiem, że nie lubisz krwi, więc nie miałabym Ci tego za złe. No ale skoro dotrwałeś do końca, to jestem pełna podziwu dla Ciebie i chyba też trochę dla siebie. No bo to, że dotrwałeś do końca, nie lubiąc takiego klimatu, mogę chyba potraktować jako komplement, ne?
UsuńA znajomość postaci nie była koniecznym faktem.
Cholernie mi się podoba. Kocham twoje sadystyczne ,,oblicze" <3 Pisz więcej i częściej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i dużo weny *,*
Po pierwsze - TA NARRACJA! TO JEST MÓJ UKOFFANY SPOSÓB NARRACJI! CLD, JAK SIĘ PISZE PIEŚNI POCHWALNE?! BO CHCĘ CI WŁAŚNIE JEDNĄ NAPISAĆ xd
OdpowiedzUsuńPo drugie - AKAAAAAASHIIII!
Po trzecie - Mięso! Tyle mięsa! Tyle! *robi nieokreślone ruchy rękami* Wiesz jak kocham mięso, nee? No wiesz. A wiesz jakie to jest wspaniałe? Wiesz? Pewnie wiesz. A wiesz jakie odgłosy wydawałem, kiedy czytałem to? Tak, właśnie te. Duszenie się + pisk + chichot + psychiczny śmiech = moja reakcja A wiesz jak mi się musiały oczy świecić? Nosz takie cudeńko... Tyle krwi... Tyle aw.... *koloid again*
Kocham. K-O-C-H-A-M
I jeszcze to picie krwi... Wiesz co? Pamiętam, że gdy miałem osiem lat, to marzyłem o wypiciu lampki krwi. Serio. Właściwie nadal marzę... Ciekawe jak smakuje... Czy jest słodka czy raczej cierpka? Hm... Nigdy się nie dowiem... *bierze łyk soku porzeczkowego* Och, cudownie cierpkie... Zostaje zadowalanie sokiem. Przecież nie spuszczę sobie krwi, nee?
Ten komentarz jest totalnie bezsensu, bo nie pamiętam zbytnio tekstu xd Gomen.
Weeeeenyyyy! Oceanu, wszechświata, morza, rzeki, tęczy, potoku weny na Requiem, które zarządziło strajk. No i żebyś wypoczęła w tym Egipcie!
Bez sensu? E tam, wcale nie. Ja uwielbiam Twoje komentarze, nie ważne w jakiej są postaci, bo zawsze tak bardzo mnie rozbawiają.
UsuńTa narracja? *myśli, myśli* Ale wiesz tu narratorem był ten "prawdziwy" Akashi, więc to nie jest dokładnie ta Twoja ulubiona narracja. Ale cieszę się, że Ci się podobała + zdradzę Ci sekret, że mam opowiadanie (które pierwotnie było two-shotem, ale przemilczmy rozwinięcie jego długości) pisane w podobny sposób, które ujrzy światło dzienne... no właśnie, kiedy? Nie wiem. Na pewno nie w styczniu. A w lutym? Kto wie. Muszę zbetować te rozdziały, które już mam, a że wena uciekła, to nie wiem, kiedy to nastąpi.
Z tymi życzeniami wypoczynku to przesadziłeś, mam nadzieję, że tak źle nie będzie i jeszcze przed wyjazdem coś wrzucę xd Ale dzięki, poprawiłeś mi nastrój. Wgl bijący z tego komentarza entuzjazm jest bardzo zaraźliwy xd *teraz mogę w dobrym humorze powdychać cifowe opary - good*
No dobra... jestem tu znów >.< Czytałam to już raz, ale w autobusie i nie udało mi się skończyć ;-; Co było potem? Cóż, myślałam sobie: "a, nie chce mi się drugi raz tego czytać, jakieś nożyczkowe masakry, nie mój gust..." A mimo to tu jestem. Czemu? Prawdopodobnie podświadomie znów chciałam poczuć to niesamowite uczucie, towarzyszące czytaniu Twoich tekstów. To zatapianie się w słowa, smakowanie ich i zachwycanie się nimi. Swoją drogą, ale dzisiaj głupoty wypisuję x) *nevermind, musisz to znieść*
OdpowiedzUsuńŻe to co się tu dzieje jest pochrzanione już zapewne wiesz x) nie zmienia to jednak faktu, że opowiadanie jest po prostu piękne. A nawet nie "po prostu" ...AŻ. Już pierwszy akapit wbił mnie w ziemię, a prawdą jest, że jeśli tekst od początku robi na mnie takie wrażenie, to boję się co będzie dalej.
Hm.. szczególnie urzekły mnie opisy oczu *-* "Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna rozświetlająca czarne niebo źrenicy?" albo "Otwierasz swoje piękne oczy, w których skryła się północna zorza." nie wyrabiam przy czymś takim, chcę płakać nad niewypowiedzianym urokiem tych słów ;-; ...nie wiem czemu płakać, powinnam być szczęśliwa, że ktoś potrafi tak niesamowicie pisać.... Okej, załóżmy, że płaczę ze szczęścia *-* + znów gubię wątek =.=
To drugie Twoje dzieło jakie czytam, i muszę przyznać, że masz ciekawy sposób prowadzenia narracji, z tymi wszystkimi pytaniami, i zwrotem do adresata (?)
WAIT, jeszcze tytuł. Magiaaaaa *-* i wgl kocham takie klamry kompozycyjne ;3
"Widzę witraż malowany czerwienią, słyszę melodię szarpiącą struny życia." - to zdanie! *miłość* samo słówko "witraż" ma na mnie niecodzienne działanie, nie wiem co w nim takiego jest, że w połączeniu z "malowany" i "czerwienią" sprawia, że szaleję z zachwytu.
Matko -.- ile cukru w tym komentarzu. Ja Cię przepraszam, ale chyba nic sensownego więcej nie napiszę, będzie tylko gorzej ;0 Także... pozdrawiam~~ ;3
*cieszy się jak głupia* tyle cukru w komentarzu, bosz... normalnie nie wiem, co powiedzieć xd Chyba po prostu powiem "dziękuję" bo nie mogę nic innego wymyślić. Także arigatou.
UsuńJestem niesamowicie szczęśliwa, że przeczytałaś to pomimo tego, że nie lubisz takich krwistych klimatów (może lepiej nie czytaj "Odbitych w Lustrze" tam jest penetracja nożyczkami, choć prawdę powiedziawszy ten two-shot to jedyny mój tekst, z którego jestem zadowolona *pomińmy kwestię mojej spaczonej psychiki, tak wiem, powinnam się leczyć*).
Za każdym razem mam głupi uśmiech na mordzie, jak słyszę, że komuś podoba się moja narracja. Serio, ja mam taki styl wypowiedzi zakorzeniony bardzo głęboko w naturze i nie umiem się tego nawyku pozbyć niestety, a wiem, że niektórzy nie przepadają za taką formą wypowiedzi. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się ona podoba. I tak to są zwroty do adresata, w tym shocie jest ich wyjątkowo dużo, ale to dlatego ponieważ on naprawdę jest kierowany do konkretnej osoby (czyt. do Eio - w końcu shot na specjalne zamówienie).
Ne, mamy coś wspólnego! Jak ja uwielbiam witraże... a nawiązywać do nich w tekstach... ah, to naprawdę jedno z moich ulubionych wyrażeń.
W tych "Reakcjach" brakuje mi czegoś w stylu "OJAPIERDOLE *-*" xD
OdpowiedzUsuńW sumie nie chciałam się za to brać, no bo to takie... trochę intymne opowiadanie pisane dla czytelnika i o czytelniku, więc czułam się, jakbym naruszała czyjąś prywatność, wchodziła z intymną sferę przeznaczoną jedynie dla tego właśnie czytelnika, ale... ale skusił mnie opis xD
No i koniec końców przeczytałam, nie żałuję tego, bo sceny były zajebiste - moje modły zostały wysłuchane i dostałam opowiadanie ociekające brutalnością i zboczeństwami, tak bardzo odchodzące od kanonu.
Cudo, po prostu... miałam wrażenie, że czytam nową wersję Hannibala xD Coraz bardziej mi się ten blog podoba, chyba się tu zadomowię *mości się wygodnie na krześle z kubkiem herbaty*.
No dobrze, a teraz kawałek po kawałku o moich reakcjach i wrażeniach z lektury.
To w jaki sposób zaczęłaś opowiadanie przywiodło mi na myśl piosenkę, a może bardziej pewnego rodzaju pieśń - "To historia śpiewana czerwienią, to obraz malowany fragmentami serca." - można by powiedzieć, że przez to, ale głównie chodzi mi o całą kompozycję opowiadania. Naprawdę brzmi jak wyśpiewywana pieśń, ballada o toksycznej miłości jednego z braci do drugiego, przyozdobiona dawką brutalności i okrutności jednego z nich.
Cieszy mnie, że w tym opowiadaniu Bokushi naprawdę był tym podłym draniem, nie przejawiał nawet najmniejszego zalążka uczucia, które mogłoby go zmienić - od pierwszej do ostatniej chwili pozostawał czarnym charakterem, pozostawał tym potworem, bestią nienauczoną miłości, która wykorzystuje jedynie uczucia brata wobec jego osoby, pastwi się nad nim, traktuje go jak zwierzaka, który jest do niego przywiązany, kocha go i wciąż ma nadzieję, że on się zmieni, że dostrzeże piękno tego szczerego uczucia i je odwzajemni... ah, złudne te nadzieje T_T
Z drugiej zaś strony pojawia się również ten właściwy Akashi, Oreshi, i w pewnym sensie ratuje sytuację, prowadzać do tego momentu, kiedy czytelnik sam doprowadza historię do końca - i to również bardzo mi się podoba, ponieważ, wedle uznania, według mojej wyobraźni i mojej zachcianki mogę w tym momencie albo sprawić, że główny bohater oddaje się temu złu, albo zabija je i spija z jego ciała, to co tak kocha... a może wręcz role się odwracają? Może tym razem to Eio będzie sadystą? To już zależy ode mnie, mam wpływ na dalszy ciąg historii i to jest najfajniejsze!
.
.
.
.
.
Czekam za drugą częścią "Szkarłatnego Sacrum" *sadystyczny uśmiech* :-)
Aaaaa, spodobało Ci się to wolne zakończenie, jesteś jedną z niewielu osób, które doceniły jego charakter, kocham Cię~! *rzuca się na szyję i mocno tuli*
UsuńNo właśnie chciałam, żeby to miało taki lekko "pieśniowy wydźwięk". Cieszę się, że mi się udało.
Wiesz, jeśli chcesz zobaczyć Eio w wersji sadystycznej... to polecam przeczytać Pogoń za Zwłokami. Tam z robiłam z Eio takiego typowego Tsukisia xd
Śmiało, zadomawiaj się, ja Cię chętnie przyjmę z otwartymi ramionami c:
Jutro niebo będzie pochmurne
OdpowiedzUsuńNie widzi tego nikt
Nie słyszy…
Czujesz tylko ty
Więc skąd wiem jak ci pomóc ?
tak bardzo cię kocham, mimo tego wszystkiego
nie mogę zostawić cię samego, więc odejdę razem z tobą
Wiesz czemu jutro niebo będzie pochmurne?
Bo będzie płakać i tęsknić za nami Sei-chan
CLD ty sadysto! ;)
OdpowiedzUsuńOd początku do końca bardzo mi się podobało.
Ale... Ale ja wcale nie jestem sadystą xd
UsuńCieszę się~
O cholera...
OdpowiedzUsuń