niedziela, 4 stycznia 2015

Historia Śpiewana Czerwienią

One-Shot: Akashi x Eio 



    One-shot dedykowany Eio, pisany na BARDZO specjalne zamówienie. 


___________________
 

    Kim jest osoba, której niespokojne spojrzenie odbija się w lustrze?
    Gdzie właściciel tych dwóch kamieni, zagubionych fragmentów malachitowej korony?
    Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna rozświetlająca czarne niebo źrenicy?
   
    Nie wiesz?
    A chcesz się dowiedzieć?
   
    To historia śpiewana czerwienią, to obraz malowany fragmentami serca.

Widzę dłonie ociekające czarnym pożądaniem, widzę zbierający się pod paznokciami grzech.

    Zaśpiewam ci.
    Zaśpiewam cichy psalm o marionetce własnych uczuć.
    Zaśpiewam historię o tobie.

***

    Wpadający przez balkon wiatr drażni delikatną skórę. Jego chłodne palce, przesuwające się po nagim ciele zostawiają na nim swoje odciski.
    Drżysz. Trzęsiesz się z zimna. Twoje wargi są sine, przypominają usta trupa zastygłe w bezruchu.

Dlaczego milczysz?

    Pod opaską na twoich nadgarstkach widać bladoróżowe otarcia. Palce dłoni i całe ramiona pokrywają czerwone szramy. Długie, wąskie pręgi. Ślady po jego nożyczkach.

Powiedz coś, on przecież czeka, aż poprosisz o zgodę.

    Kulisz się najbardziej, jak to tylko możliwe. Zupełnie jakbyś myślał, że taka pozycja cokolwiek zmieni. Przecież siedzisz przed drzwiami otwartego balkonu, pozostawiony na pastwę zimowego wiatru. Bezbronny, pozbawiony własnej woli.

On cię tam pozostawił.

    Zamykasz oczy. Czekasz. Czekasz, aż podejdzie do ciebie, obejmie, przytuli, czule pocałuje, a potem okryje ciepłym kocem. Próżne nadzieje.

Przecież wiesz, jaki on jest.

    Zaczynasz coraz bardziej się trząść. A jednak wciąż milczysz. Tak jakbyś wyczekiwał chwili, kiedy twoje ramiona pokryją się szronem, a włosy zamienią w sople lodu. Kiedy okryje cię suknia ze śniegu, kiedy staniesz się panną młodą skąpaną w zimnej bieli.

Przestań. Przecież boisz się śmierci.

    Otwierasz usta, z twojego gardła wydobywa się rzężący oddech. Nie potrafisz już dłużej wytrzymać.
    - Aaa… - kaszlesz, zbyt długie milczenie daje ci się we znaki. - Akashi, proszę…
    Pogardliwy uśmiech wykrzywia te łudząco anielskie usta, w heterochromicznych tęczówkach zapala się iskra satysfakcji.

Potwór skryty za maską człowieka. Demon, który wykradł cudze skrzydła z nieba.

    Podchodzi do ciebie, muska twój chłodny policzek. Zamykasz oczy, ten dotyk działa na ciebie jak narkotyk. Pragniesz go więcej i więcej, chcesz już zawsze czuć bliskość jego ciała.
   
Naprawdę go kochasz?

    - Jesteś taki żałosny, Eio. Obrzydza mnie to, gdy widzę, jak reagujesz na najlżejszy mój dotyk.
    Otwierasz swoje piękne oczy, w których skryła się północna zorza. Patrzysz na niego bez żadnych emocji, nie oponujesz, nie przeczysz jego słowom. Po prostu zadajesz pytanie.
    - Więc czemu nie przestaniesz mnie dotykać?
    Przez chwilę przygląda ci się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Potem unosi rękę i wymierza policzek, który zostawia piekący ślad na twojej skórze.
   
Akashi, gdzie podziała się cięta odpowiedź? Czyżbyś nie znajdował odpowiedniego słowa?

    Spoglądasz na niego ze łzami w oczach. Nie chcesz ich, wstydzisz się własnej słabości, ale ból jest silniejszy od twojej woli.
    Pochyla się nad tobą i zlizuje te słone krople. Potem przejeżdża językiem po twojej powiece, by następnie chwycić ją zębami i brutalnie ugryźć.
    Krzyczysz. Szloch wypełnia pustą przestrzeń. A on uśmiecha się, z zadowoleniem oblizując usta. Potem przystawia je do świeżej rany i spija krew, która spływa po twoim policzku.

Potwór.

    - Hej, Eio, przecież to lubisz. Mówiłeś, że chcesz być moim na zawsze. Ja tylko spełniam twoją, tak wielce egoistyczną prośbę.

Kłamiesz. Uczyniłeś go swoją własnością. A on tylko pragnął, byś go pokochał. Uczuciem, którym nie potrafiłeś obdarzyć go jako brata.

    - Akashi, pocałuj mnie, proszę.
    Zniżasz się do błagania o drobną czułość. A przecież wiesz, jak bardzo bawi go igranie z twoimi uczuciami.
    Pochyla się, i zatrzymując twarz tuż przed twoją, owiewa ją swoim ciepłym oddechem. Muska sine usta, imitując pocałunek, lecz kiedy przysuwasz się do niego, pragnąc przerodzić to w prawdziwą czułość, on z szyderczym uśmiechem popycha cię na plecy i siada na tobie okrakiem, zanosząc się śmiechem przypominającym warczenie wściekłego psa.
    - Myślałeś, że pozwolę ci na coś takiego? Jakiś naiwny.
    W twoich oczach na jedną krótką chwilę odmalowuje się rozpacz, jednak równie szybko jak się pojawia, znika, nie pozostawiając po sobie najmniejszego nawet śladu.
    Przywykłeś. Przez cały ten czas, odkąd to wszystko się zaczęło, zdążyłeś się przyzwyczaić. Wiesz, że on nigdy cię nie pokocha, wiesz, że zawsze już będziesz tylko przez niego raniony i wykorzystywany. A jednak nie buntujesz się, pozwalasz, by robił z tobą wszystko, na co tylko ma ochotę.

Krzyk rozpaczy nigdy nie wydobędzie się z twojego gardła.

    Jak do tego doszło? Kiedy po raz pierwszy rozlała się twoja krew, znacząc przestrzeń czerwonym deszczem? Kiedy po raz pierwszy brat ugryzł serce tak szaleńczo mu oddane?

Powiedz, Eio, dlaczego nie posłuchałeś wtedy głosu rozsądku?
   
   
    Siedzicie przy stole pogrążeni w ciszy. Płomień świecy rzuca cień na ścianę – samotny tancerz porusza się na niej w rytm tylko sobie znanej melodii. Drży niepewny przyszłości. Tak samo jak ty w tej chwili.
    Potrawy mają zbyt gorzki smak, byś przełknął chociażby kęs. Przyglądasz się tylko swojej bladej twarzy, która odbija się w wypolerowanej, lśniącej srebrem zastawie. 
    On siedzi naprzeciw ciebie, zajmując miejsce, które jeszcze jakiś czas temu należało do waszego ojca. Dziś już nie należy.

Zabiłeś go, Akashi, zabiłeś, a teraz korzystasz z przywieli, które posiadał. 

    - Czemu nie pijesz wina?
    Spoglądasz niepewnie na kieliszek. Ciemnoczerwony płyn wewnątrz niego złowrogo połyskuje w blasku świecy, a zapach, który leniwie do ciebie napływa, ma w sobie coś dziwnie metalicznego.
    Chwytasz szyjkę dwoma palcami i muskasz wargami krawędź kieliszka. Kiedy tylko pierwsze krople czerwonego płynu spływają do twoich ust, jego nietypowy smak zaczyna drażnić podniebienie. Krztusisz się.
    Spogląda na ciebie z uśmiechem, mrużąc kocie oczy, a kompozycja złota i szkarłatu jego spojrzenia rozbłyska chorym podnieceniem.
    - Nie smakuje ci, Eio?
    Wyczuwasz w tym głosie niebezpieczną nutę, dobrze znasz to wrażenie, które niewypowiedziane zawisa w powietrzu. Kręcisz głową w geście zaprzeczenia.
    - Jest pyszne - odpowiadasz.
    Wiesz, że teraz nie masz już innego wyboru, jak tylko całkowicie osuszyć zawartość kieliszka. Przełamując niechęć, ponownie zanurzasz usta w ciemnej czerwieni. Starasz się nie myśleć o jej smaku, ale mimowolnie nie potrafisz pozostać w pełni na niego obojętnym.
    Metaliczna woń drażni twoje zmysły, naelektryzowana miedź rozpuszcza się powoli i spływa po wargach. Drżysz, tłumiąc odruch wymiotny. Wiesz, że on ci nie wybaczy, jeśli nie sprostasz temu niememu wyzwaniu.
     Kiedy opróżniasz kieliszek, ocierasz usta wierzchem dłoni i spoglądasz na niego wyzywająco.

Niepotrzebnie. Popełniasz największy błąd, jaki w tej chwili mogłeś zrobić.

    - Smakowało ci?
    Potakujesz.
    - Cieszę się. – Okropny grymas wykrzywia jego usta. – Dobrze wiedzieć, że On na coś się przydał.
    Spoglądasz na niego zaskoczony. Nie rozumiesz jego słów, nie chcesz ich rozumieć. Nie chcesz wiedzieć, o kim mówi, wyczuwając towarzyszący jego wypowiedzi, dziwny chłód, który gromadzi się w jadalni. Jednak nie dane jest ci pozostać w niewiedzy, przywilej trwania w tej słodkiej nieświadomości zostaje ci brutalnie odebrany.
    - Hej, Eio, powiedz. Jakie to uczucie pić krew własnego ojca?
    Twoje oczy rozszerzają się ze zdziwienia, a potworny ból rozrywa klatkę piersiową. Krztusisz się własną śliną. Dusisz się, a on tylko ci się przygląda wciąż z tym potwornym uśmiechem na ustach.
    - Smakowało?
    Odzyskujesz oddech, i łapiąc się za krawędź stołu, głośno wciągasz powietrze. Jego słowa rozbrzmiewają ogłuszającym echem wewnątrz twojej czaszki.
    - Wiesz, Eio, upojenie krwią to tylko kwestia czasu. Chociaż są jej rodzaje znacznie wykwintniejsze od tego, którego kosztowałeś przed chwilą. 
    Podchodzi do ciebie powoli i wplata palce w twoje długie włosy, jego dłoń zatapia się we wzburzonych falach tego złotego oceanu.
    - Eio, powiedz. Kochasz mnie?
     Spoglądasz na niego zaskoczony, w malachitowej głębinie twojego spojrzenia odmalowuje się przerażenie. Jednak jego dłoń czule pieszcząca twoją szyję sprawia, że już po chwili nie boisz się przyznać do tak skrzętnie skrywanych uczuć.

Wiedziałeś, Akashi? Wiedziałeś, że cię kocha? Że od zawsze byłeś dla niego kimś więcej niż tylko bratem?
Miłość to dziwne uczucie. Przychodzi, kiedy chce i odchodzi równie niespodziewanie, pozostawiając za sobą ziejące czarnym smutkiem wyrwy w zranionym sercu.
Miłość do brata to owoc zakazany. Ale czy da się bronić przed tak silnym przyciąganiem, czy instynkt równie pierwotny może zostać stłumiony przez zwykłą siłę woli?

    Zamykasz oczy, tak bardzo bojąc się jego reakcji. Uczucia, których wstydziłeś się od dawna, wypływają na wierzch wyrażone dwoma prostymi słowami.
    - Tak. Kocham.
    Zadowolenie w jego wzroku jest dziwne, nie przypomina radości a raczej satysfakcję. Nie zauważasz jednak tej nienaturalności wiedziony pozorami jego czułego dotyku.
    - Oddasz mi się? Będziesz mój na zawsze?
    Potakujesz, przymykając powieki z jękiem rozkoszy, kiedy jego dłoń rozpina twoją koszulę i muska skrywające się pod nią ciało.
    - Dałeś mi swoje słowo. Od tej chwili jesteś moją własnością, Eio.
    Jego szept przyprawia cię o ciarki. Spoglądasz na niego pełen wątpliwości, ale nie zdążasz ich wypowiedzieć.
    Uśmiecha się, i szarpiąc cię za włosy, przywleka do regału, z którego wyjmuje długie nożyczki. Blask jego oczu odbija się w tych dwóch ostrzach, a ty po raz pierwszy w życiu wzdrygasz się ze strachu przed ukochanym bratem.  
    Obcina twoje włosy, twoją dumę i skarb, którego zazdroszczono ci od tak dawna. Obcina je, nie dbając o delikatność, obcina, zostawiając jedynie sięgające uszu pasma. Potem uśmiecha się i pochyla nad tobą, szepcząc do ucha słodkim głosem słowa, które sprawiają, że na chwilę całe twoje ciało całkowicie drętwieje.
    - Nie masz prawa mi się sprzeciwić, Eio. Jesteś moją własnością. Jeśli spróbujesz uciec, gorzko tego pożałujesz.
    Spoglądasz na niego z niemym błaganiem, a na usta ciśnie ci się tylko jedno pytanie. Nie dotyczy ono jednak chwili obecnej, a wszystkich wydarzeń, które miały w ostatnim czasie miejsce.
    - Dlaczego, Akashi?
    Jego wzrok jest zimny jak sople lodu, które w tej chwili wbijają się boleśnie w twoje serce, kiedy uświadamiasz sobie, jak bardzo się co do niego pomyliłeś.
    - Ponieważ chcę. Jestem absolutny, Eio, zawsze byłem. Ojciec wywyższał się ponad mnie, więc musiał umrzeć. Nikt, kto uważa się za lepszego, nie ma prawa żyć. Ty zaś, jako mój brat posiadasz ten przywilej, by stać się moją własnością. Spełnisz mnie sadystycznie, a ja w zamian pozwolę ci pozostać przy sobie. Powinieneś być mi wdzięczny. W końcu mnie kochasz, czego więcej mógłbyś pragnąć?

Doskonale wiesz czego. Czemu bawisz się jego uczuciami, widząc, jak bardzo go tym ranisz?
Ah, no tak. Przecież jesteś potworem.

    Uśmiecha się do ciebie dobrze wyćwiczonym uśmiechem, który nadaje jego twarzy anielski wygląd.

Po co grasz, Akashi? Przecież przyznałeś się już do tego, kim jesteś.

    Spoglądasz na niego ze łzami w oczach. Znałeś go. Wiedziałeś, że jest osobą o psychopatycznych skłonnościach. A jednak naiwnie sądziłeś, że ciebie nigdy by nie skrzywdził. „Przecież jestem jego bratem” – na pewno tak właśnie myślałeś.

Cóż, Eio. Teraz masz swoją odpowiedź. To jedyna i niezaprzeczalna prawda. Zaakceptujesz ją, czy odrzucisz tego stąpającego we krwi demona o ludzkiej jedynie twarzy?

    Próbujesz wyrwać rękę z jego uścisku, on jednak trzyma cię mocno, bawiąc się nożyczkami.
    - Eio, nie oszukuj się. Przecież od zawsze chciałeś mi się oddać. Marzyłeś, bym dotknął cię tam, gdzie patrząc na mnie, odczuwałeś podniecenie. Eio… nie zaprzeczysz własnemu ciału. Poddaj mi się, a dam ci to, czego od tak dawna pragniesz.
    Spoglądasz na niego jakoś tak dziwnie, upór niknie z twojego spojrzenia.

Nie, Eio, nie. Nie rób tego. Nie słuchaj go. Przecież wiesz, że kłamie.

    Twoja ręka wiotczeje, w oczach pojawia się uległość. Chcesz tego. Chcesz, by cię zdominował. Chcesz pozwolić tej chorej miłości żyć w blasku malowanej grzechem nocy.
    W oczach czerwonowłosego szatana zapala się złotoszkarłatny ogień. Płomień, który mógłby obrócić w popiół pół świata, płomień, pod którego piękną barwą kryje się zepsuta dusza, ociekający czernią umysł, krwawiący z ran zadanych przez własne spaczenie.

Akashi, dlaczego zasnułeś się mrokiem?

    Splatasz wasze palce i uśmiechasz się przez łzy. Naprawdę nie potrafisz mu odmówić. Tak bardzo zniszczyło cię to uczucie, z którym od tak dawna musiałeś się samotnie mierzyć.
    W jego wzroku pojawia się iskra satysfakcji. Pochyla się na tobą i przystawia nożyczki do twoich rozchylonych warg. Nacina delikatną skórę, przyglądając się czerwieni, która wydostaje się na powierzchnię bladoróżowej tkanki. Uśmiecha się na ten widok, a w jego spojrzeniu odmalowuje się fascynacja.

Naprawdę uzależniłeś się od tego. Jesteś pijawką, Akashi.

    Kosztuje ciebie, smakuje wina twojego ciała. Z przymkniętymi z zadowolenia powiekami oblizuje usta.
    - Tak jak myślałem. Smak twojej krwi nie może się równać z niczym innym. Jesteś mi pisany, Eio.
    Obracasz głowę na bok, nie odpowiadasz. Bo co mógłbyś odpowiedzieć?
   
Cisza bywa czasem niezwykle wymowna.

    Przygląda ci się przez chwilę, a potem unosi na rękach, jakbyś ważył nie więcej niż ptasie piórko. Zanosi cię na stół, i strącając z niego zastawę, kładzie twoje bezbronne ciało na lśniącej, mahoniowej powierzchni.
    Rozcina okrywające cię ubranie i przez chwilę przygląda się obnażonej przed nim istocie. Zupełnie jakby podziwiał obiekt w muzeum.
    Drżysz, czując na sobie jego badawcze spojrzenie. Nie musi cię nawet dotykać, sam ten wzrok wystarcza, byś odczuł rosnące podniecenie.
    Zaciskasz nogi, nie chcąc pokazać mu swojej słabości. On jednak rozchyla je brutalnie i z perfidnym uśmiechem zaciska rękę tam, gdzie tak bardzo pragniesz jego dotyku.
    - Hej, Eio, powiedz. Chcesz, bym dał ci przyjemność?
    Z zaciśniętymi wargami potakujesz, bojąc się, że nie powstrzymasz jęku, kiedy rozchylisz usta.
    Spogląda na ciebie spojrzeniem, w którym odbija się piekielny ogień. Jednocześnie jednak gładzi nabrzmiałą powierzchnię, dając ci tak cudowną przyjemność.

Nie łudź się, Eio. Robi to tylko po to, byś cierpiał jeszcze bardziej.
   
    Jego psychopatyczna natura nie czeka długo na zaproszenie. Przerażający śmiech wyrywa się z klatki gardła, miejsce ręki na twoim ciele zastępują nożyczki. Rozpoczyna się zatrważający taniec ociekającej krwią przyjemności.
    Krzyczysz, czując, jak z chwili na chwilę zdzierana jest skóra z tego jakże delikatnego miejsca. Poruszające się ostrza niosą ze sobą ból nie do zniesienia. Ranią cię dotkliwie, jednocześnie pobudzając wrażliwe ciało.
    Chcesz się wyrwać, chcesz, by przestało boleć. On jednak nie ma zamiaru ci na to pozwolić. Wiąże twoje nadgarstki i przytrzymuje je ręką. Kiedy nie przestajesz się szarpać, z opętańczym uśmiechem na ustach wbija nóż w twoją dłoń.
    Krzyk rozdziera ci gardło, łzy wypełniają oczy i niekontrolowane spływają po twarzy.
    - Eio, radziłbym ci się poddać. Każdy niepotrzebny ruch pogłębi tylko ból w twojej dłoni.
    Boisz się. Strach przed własnym bratem wyniszcza cię od wewnątrz, nie wiesz, czego możesz spodziewać się po właścicielu spojrzenia lśniącego złotoczerwonym ogniem.
   
Teraz nie ma już odwrotu. Cokolwiek zrobisz, ból będzie ci towarzyszył do samego końca.

    Przestajesz się szarpać. Nóż tkwiący w twojej dłoni zbyt wyraźnie uświadamia ci, czym grozi nieposłuszeństwo. Poddajesz się. W jednej chwili stajesz się tylko marionetką, pustym wersem na kartach powieści twojego życia. Szmacianą lalką zdaną na łaskę właściciela.
    Nie wchodzi w ciebie – wbija się w twoje bezbronne ciało. Rozrywa skórę, śmieje się, czując, jak rozlewająca się wewnątrz ciebie czerwień otula go swoim ciepłem.
    Znaczy cię nożyczkami, szarpie pierś, rani uda. A potem spija tę ciemną posokę, brudząc twarz pachnącym rdzą szkarłatem.
    Nadaje ruchom swoich bioder zatrważający rytm, raz po raz uderza twoją głową o stół, zupełnie jakby chciał rozłupać twardą skorupę orzecha.
    Czując ból rozrywanego ciała, nie potrafisz tłumić łez, szloch pełen rozpaczy wydobywa się z twojego gardła. Pokąsana skóra piecze, zapach własnej krwi doprowadza cię na skraj szaleństwa. Zaczynasz powoli tracić zmysły, odpływać w odmęty otchłani, gdzie nie dociera żaden dźwięk, żadne światło, żaden dotyk.
  
Zaśnij, Eio. Zaśnij i nie cierp więcej.

    Nawet kiedy zaczynasz tracić przytomność, on nie przestaje ruszać się wewnątrz ciebie. Staje się jeszcze bardziej brutalny. Skryty za anielską urodą demon wbija swoje szpony w twoją duszę, siłą zatrzymując cię na skraju świadomości, nie pozwalając odpłynąć ku słodkiemu niebytowi.
    Dochodzi wewnątrz ciebie, a w tej samej chwili ty również uwalniasz z siebie biel o mdlącym zapachu, która tryska na jego brzuch już wcześniej naznaczony wykradzioną z twojego ciała czerwienią.
    Spogląda na ciebie z obrzydzeniem, i chwytając za włosy, zrzuca na podłogę.
    - Ubrudziłeś mnie, Eio. Teraz to wyczyść.
    Nie zaskakuje cię jego żądanie, posłusznie sięgasz po leżącą na podłodze serwetkę, która spadła ze stołu. On jednak nie pozwala ci jej użyć, chcąc cię jeszcze bardziej przed sobą upokorzyć.
    - Językiem, Eio – szepcze, śmiejąc się, kiedy dostrzega twoje błagalne spojrzenie.
   
Akashi, jak może podniecać cię coś takiego?

    Zlizujesz swoje ślady z jego ciała, a on nie przestaje się śmiać. Potem zostawia cię w jadalni, pośród rozbitego szkła, i zaschniętego na podłodze wosku. Zostawia cię na przedsionku piekła, którego od tego dnia już zawsze będziesz zmuszony doświadczać.


Co by się stało, gdybyś mu wtedy odmówił? Gdybyś zdławił w sobie to uczucie?
Eio…
Pozostałbyś czysty?

    Pochyla się nad tobą i przykłada dłoń do twojej zmarzniętej skóry. Uśmiecha się, widząc, jak wzdrygasz się pod tym dotykiem.
    - Jesteś głodny, Eio?
    Nie wiesz tego. Od dawna nie miałeś już w ustach normalnego jedzenia. Przestałeś odczuwać głód. Zapomniałeś, jak smakuje ryż, zapomniałeś, jak pachnie mięso. Odkąd to wszystko się zaczęło, karmiony byłeś jedynie prostymi substancjami, wstrzykiwanymi prosto do krwiobiegu. Poza nimi, jednym posiłkiem, na który mogłeś liczyć, stał się czerwony nałóg twojego brata. Z początku zmuszany do jego przyjmowania, po pewnym czasie zatraciłeś się w tym smaku, zapachu. Zacząłeś dzielić fascynację osoby, która spowodowała twoje uzależnienie, stając się pod tym względem tak bardzo do niej podobnym.

Powiedz, Eio. Kiedy krew wzięła cię w swoje posiadanie?

    Spijasz krople ściekające z rozcięcia na jego dłoni, smak miedzi rozchodzi się w twoich ustach. Jest tak odurzający, wprawia zmysły w odrętwienie. W tej chwili możesz myśleć już tylko o przepięknej czerwieni, spływającej do twojego gardła.

Zniszczył cię, Eio.

    Odsuwa dłoń i rozwiązuje opaskę, która do tej pory krępowała twoje nadgarstki.
    - Idź się umyć. Potem przyjdź do mojego pokoju.
    Posłusznie wykonujesz polecenie. Choć ciężko ci ustać na zdrętwiałych nogach, ignorując ból, dochodzisz do łazienki, wiedząc, że jeśli upadniesz, on już więcej nie pozwoli ci wstać.
    Nie patrzysz w lustro, boisz się tego, co możesz w nim ujrzeć. Wchodzisz od razu pod ciepły strumień, który parzy twoją zmarzniętą skórę. Oddajesz cię czułym objęciom wody, choć na chwilę pragnąc uwolnić się z tego świata, w którym jesteście tylko wy dwoje - bracia zatraceni w szaleństwie.
   
Eio, zaśnij.

    Jego pokój to wykuta w czerwieni twierdza. Hematytowe łańcuchy, wiszące przy ścianie, burgundowy baldachim nad łóżkiem, szkarłatny ocean pościeli, obrazy neoekspresjonistyczne, wyrażające wszystko i nic, kwiaty kamelii, książęcy aster, zdobiący kryształowy wazon. I ten unoszący się w powietrzu, różany zapach, czerwone płatki, przykrywające podłogę.
    Podchodzisz do ściany i pozwalasz zakłuć się w łańcuchy. Są tam przecież specjalnie dla ciebie, tylko czekają, by objąć twoje ciało.
    Nie wiesz, co ma nastąpić. Każdego dnia poznajesz nowe oblicza bólu, każdego dnia stajesz się sobą w coraz mniejszej części, twoje serce krwawi bardziej i bardziej, jego oderwane fragmenty przyozdabiają skalaną czernią duszę pochylającego się nad tobą potwora.
    Nawet nie zauważasz, kiedy wbija ci strzykawkę w ramię, taki ból nie jest dla ciebie niczym więcej niż dotykiem wiatru na skórze.
    Wstrzyknięta do twojego krwiobiegu substancja zaczyna działać po czasie, którego nie potrafisz liczyć w minutach. Zaczynasz czuć lekkie otumanienie, a dziwne ciepło wypełnia twoje podbrzusze. Z chwili na chwilę to wrażenie się pogłębia, trudne do zniesienia gorąco rozpala od wewnątrz twoje ciało. Czujesz, jak powoli nabrzmiewasz, niemożliwe do wytrzymania napięcie drapie cię od środka.

Ah, więc teraz bawisz się afrodyzjakami, Akashi.

    Coraz głośniej oddychasz. Spinasz mięśnie, uginasz nogi, zaczynasz wić się i cicho jęczeć. Twoje stopy przesuwają się po podłodze, spięcie ich palców uwidacznia żyły, których morska pajęczyna odcina się wyraźnie na tle bladego ciała.
    Dyszysz. Twoje źrenice rozszerzają się do granic możliwości, w mięśniach z chwili na chwilę pojawiają się nowe skurcze, a wypełniające się od wewnątrz napięcie cały czas coraz bardziej rośnie.  
    Zaciskasz nogi, lecz w niczym to nie pomaga. To ciepło jest tak intensywne, pulsująca powierzchnia zdaje się być nabrzmiała do granic możliwości. Wiesz, że jeśli sobie nie ulżysz, twoje ciało eksploduje. Zaciskasz zęby na wardze, tak bardzo nie chcąc dawać mu satysfakcji swoim krzykiem.
     Przygląda ci się z uśmiechem chorego zadowolenia. Przypatruje się twojemu ciału, temu, jak bezskutecznie próbujesz radzić sobie z wypełniającym cię od wewnątrz napięciem. Patrząc na ciebie w takim stanie, zaciska dłoń na swoich spodniach i oblizuje wyschnięte wargi.
    Podchodzi do ciebie powoli, staje w rozkroku tuż przed twoją twarzą.
    - Powiedz, Eio. Chcesz żebym pozwolił ci dojść?
    Kiwasz głową, nie mogąc już dłużej znieść tego potwornego bólu, tworzonego przez nieosiągalną przyjemność.
    Rozpina spodnie, i chwytając cię za włosy, przysuwa twoją twarz do siebie.
    - Ssij, Eio.
    Spoglądasz na niego błagalnie, a on perfidnie się uśmiecha.
    - No już. Jeśli się postarasz, dojdziesz. Przecież podnieca cię sama moja obecność. A może jest inaczej?
    Bezlitośnie wykorzystuje twoje uczucia, twoją bezbronność, to, że nie potrafisz mu się sprzeciwić, że w tej chwili zrobisz wszystko, co mogłoby przynieść ci ukojenie.

Zanurzony w złocie demon, opływający szkarłatem potwór. Istota, która nie kocha, istota pozbawiona wrażliwości, nieznająca współczucia. Ten, który stoi przed bramą piekieł, władca mroku, pachnący śmiercią, z trucizną w swych żyłach. Stworzenie zrodzone z chorych pragnień, zanieczyszczony kryształ, pieśń wiecznej nocy.
Akashi, dlaczego mnie zdradziłeś?

    Znaczysz językiem jego skórę, dajesz mu przyjemność i słodkie spełnienie. Wczuwasz się w to najbardziej, jak tylko jesteś w stanie. Pragniesz ukojenia. Wołasz o nie krzykiem bezgłośnej rozpaczy.
    Kiedy biel wytryska na twoją twarz, zamykasz oczy pełen rezygnacji. Napięcie nie zniknęło, czujesz je intensywniej niż kiedykolwiek wcześniej.
    Kuca przy twoich biodrach i delikatnie muska cię tak, by pobudzić jeszcze bardziej.
    Drżysz. Masz tę ułudną nadzieję, że być może da ci upragnione ukojenie.

Naiwnie, Eio. Czyżbyś zapomniał?

    Kiedy pulsowanie dochodzi do szczytowego momentu, zabiera swoją rękę i, śmiejąc się, zostawia cię wijącego się na podłodze. Nie pozwala ci dojść. Zmusza, byś znosił ten ból, byś marzył o niemożliwym do osiągnięcia spełnieniu. Jest potworem, katem dla twojej duszy, który z dnia na dzień obrywa cię z wszelkiej nadziei, depcząc uczucia, które do niego żywisz.

Powiedz, Eio. Czy ty go jeszcze kochasz? 

Widzę witraż malowany czerwienią, słyszę melodię szarpiącą struny życia...

Jak wykończysz ten obraz? Jakie nadasz zakończenie tej pieśni?
Hej, Eio, powiedz. Co kryje się po drugiej stronie zwierciadła?

***

    To historia o tobie.
    Śpiewana ranną miłością, grana rzewnymi uczuciami.
    Historia bez epilogu.
    Sam musisz go napisać.

Kim jesteś?

Jestem twoim aniołem stróżem, rajskim ptakiem zamkniętym w klatce milczenia, przetrzymywanym w niebycie. Jestem bliźniaczym bytem Akashiego, twoim starszym bratem. Jestem czerwonookim ślepcem, głuchoniemym śpiewakiem. Jestem uczuciami Akashiego, jestem jego miłością do ciebie. Jestem wrażliwością i nadzieją, bielą będącą kontrastem dla czerni, która go spowiła. Jestem brakującym elementem układanki, zagubionym puzzlem, literą, na którą zabrakło tuszu. Pamiętasz jeszcze, jak na mnie mówiłeś?

...

Przypomnij to sobie, Eio, przypomnij sobie uśmiech, który towarzyszy ci w snach.

Aka… Sei-chan.

Jestem tu. Jestem przy tobie, Eio. Nie odszedłem, nie zostawiłem cię. Zawsze tu byłem, zakneblowany i smutny.

Czemu wcześniej cię nie słyszałem?

Tkwiłem w ciszy i mroku, spoczywałem na dnie studni. Spoglądając ku górze, nie widziałem słońca, zakuty w dyby trwałem w najgłębszych czeluściach duszy naszego brata.

Już nie trwasz?

Wciąż czuję dotyk łańcuchów na moich nadgarstkach, lecz teraz patrząc w górę, widzę światło na krańcu czarnego tunelu. Czuję promyk ciepła, który wpada do mojego więzienia, nadając tej smutnej krainie delikatnego blasku.

Dlaczego? Skąd ta zmiana?

Patrzyłem na twoje cierpienie, na ten niemy ból, który wykrzywiał ci usta i nade wszystko pragnąłem cię dotknąć. Chciałem przytulić mojego młodszego braciszka i już nigdy nie pozwolić mu odejść tam, gdzie ja nie mógłbym za nim podążyć.

Kim jest ten Akashi, którego widzę przed sobą? 

Ofiarą własnego umysłu, swojej zaborczości i pragnień.

Czy da się go jeszcze uratować?

Mówiłem Ci to już, czyż nie? Ta historia nie ma zakończenia. Tylko ty możesz je napisać. Własnymi rękami, tuszem, który sam wybierzesz.

Nie potrafię.

Potrafisz. Przecież jesteś naszym bratem. Nosisz nasze nazwisko.

Nie mogę.

Możesz. Wybór należy wyłącznie do ciebie. Ale czy nie chciałbyś nas uwolnić? Mnie z klatki, w której żyję i jego z szaleństwa, które przejęło nad nim władzę? Siebie z więzienia niespełnionej miłości?

Sei… boję się.

Ja tu zawsze będę, będę tu dla ciebie. Więc po prostu przyjdź do mnie, przyjdź i zabierz ze sobą naszego brata. Przyjdź i pozwól mi się pokochać.
Chodź, Eio.

***

    Kim jest osoba, której niespokojne spojrzenie odbija się w lustrze?
    Gdzie właściciel tych dwóch kamieni, zagubionych fragmentów malachitowej korony?
    Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna rozświetlająca czarne niebo źrenicy?
   
    Tak, Eio, do ciebie.
    To historia śpiewana czerwienią, to obraz malowany fragmentami serca.
    To ty trzymasz paletę, to ty jesteś solistą.
    Powiedz, jaki będzie epilog?
   
***

    Stajesz nad nim, przyglądasz się jego twarzy. Tym anielskim rysom, tej łudzącej łagodności zarysowanej podczas snu.
    Zaciskasz rękę na lśniącym ostrzu. W twoich oczach odbija się blask księżyca, który rozjaśnia czarne spojrzenie nieba.
    Uśmiechasz się smutno, po twoim policzku spływa samotna łza. Za oknem rozbrzmiewa cicha aria nocy.

„Wybór należy tylko do ciebie.”

    Wiesz o tym. Możesz uwolnić te związane łańcuchem ptaki, możesz pozostawić je skute. Decyzję podejmiesz sam, narzędziem, które spoczywa w twoich dłoniach, którego ostra krawędź błyszczy niebezpiecznie.
    Opuścisz rękę kata? Czy zburzysz konstrukcję gilotyny?

Hej, Eio, powiedz. Jaki kolor przybierze jutro niebo?
Czy świt wstanie krwawy?
Jaki napiszesz epilog?



                                                                           
Tak, wiem. Wszyscy kochacie wolne zakończenia.

28 komentarzy:

  1. Niby kolejny krwawy i sadystyczny one-shot, ale... jest piękny. Ma to w sobie coś takiego, że cholernie mi się podoba. Naprawdę mało który twój tekst przypadł mi do gustu jak to. Ja po prostu błagam o więcej. Niech cię wena nie opuszcza nigdy, kocham cię bestio :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę, że naprawdę Ci się spodobało. Jeśli chodzi o Ciebie - fankę zupełnego przeciwieństwa krwistych shotów, to sądziłam, że mnie będziesz chciała zamordować... Cieszę się, że jest inaczej. Kto wie, może nawrócę Cię na fruwające mięso? xd

      Usuń
    2. Za to nawracanie podziękuje *buduje bunkier*, teraz mi się wydaje że była to po prostu chwilowa słabość :p

      Usuń
  2. To miejsce jest MOJE i ma na mnie czekać. Jak tylko złapię płucko, które mi uciekło z radości *wracaj...*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostre pióro zagłębia się w karty księgi życia. Sunie i sunie nieprzerwanie po nasiąkniętych moją krwią kartach.

      Jutrzejsze niebo będzie lazurowe. Zabarwi się odzyskaną czystością, powróci ciepłem ulgi.

      Z jasnym blaskiem nadziei, która wciąż płynie mi w żyłach, w oczach piszę zakończenie. Szkarłatna pościel wilgotnieje, gdy z piersi ukochanego ścieka to wino o uwodzącym zapachu i smaku, wraz z jego szaleństwem i grzechem, które wdarły się, niczym intruzi, w jasną, szczerą duszyczkę.

      To ja piszę zakończenie. Pióro w dłoni mi nie obce, lepsza jutrzenka będzie moim atramentaem.

      Cóż to...
      Czy to łzy suną po bledziutkich policzkach, uciekłe spod zasnutych wiecznym snem powiek?
      Czy to uśmiech wykrzywia kąciki suchych ust?

      Jego serce napełnia się bielą, widzę to w otwartej skrzyni jego piersi.

      Sei-chan...

      Ta pieśń nie skończy się głuchym echem.


      Musiałam. Przepraszam... Naprawdę musiałam.

      Usuń
    2. Kap... Kap...
      ...
      Kap... Kap...
      ...

      Wiesz co to za dźwięk? Nie. To nie łzy... To też nie resztki mojego serducha, ani nie siekiera-san...
      To twoje wnętrzności...

      Ja... Nie wiem co mam tu napisać...
      Ppruszyłaś mnie... Miałam wrażenie, że... To wszystko przeżywam. Pewnie taki był twój cel...
      Nie mogłaś mnie lepiej spełnić...
      Nie umiem nawet wybrać cytatów, które mogę tu wlepić, bo za dużo tu piękna...
      Kap... Kap...
      Tak. Teraz to też łzy.
      Dziękuję.

      Usuń
    3. To zakończenie jest dla Ciebie. Specjalnie pozostawiłam je wolne (tak, wiem, że wszyscy kochają wolne zakończenia), uznałam, że to nie ja powinnam napisać ostatnie słowa. Twoja wersja jest podobna do mojej, choć różni się jednym elementem. Ale.. to w końcu Twój shot, prawda?
      Teraz to ja nie wiem, co powiedzieć *zbiera z podłogi wnętrzności*
      Tak bardzo bałam się Twojej reakcji. Naprawdę. Taki zachwyt jest tak trudny do zaakceptowania przez mój zryty umysł, że siedzę, gapię się w ekran i nie wiem, co powiedzieć. Dałam z siebie wszystko, nawet jeśli za bardzo Cię zmaltretowałam, to chciałam Ci to wszystko pokazać, te uczucia i emocje. Cieszę się, że mi się udało.
      I... wzruszyłaś mnie. Naprawdę wzruszył mnie Twój komentarz.
      Nie wiem, jak dziękować za takie słowa. Przepraszam, ale muszę zdrapać moje serce z okna, które wyskoczyło mi przed chwilą z piersi.

      Usuń
  3. Wiesz, jak mnie dobić. No dalej, wbij tego cholernego gwoździa, pokręć nim, zmiażdż go z całą siłą, jaką dysponujesz. Kocham poronione teksty, kiedy zakuwał Eio w łańcuchy... To było piękne. Jesteś jebaną mistrzynią tego gatunku. Nienawidzę cię. A jednocześnie kocham. Kurna, mam dzisiaj jakiś problem ze sobą. Nie mogę wziąć całego tekstu w cytat, jednak... ,,Zanurzony w złocie demon, opływający szkarłatem potwór. Istota, która nie kocha, istota pozbawiona wrażliwości, nieznająca współczucia. Ten, który stoi przed bramą piekieł, władca mroku, pachnący śmiercią, z trucizną w swych żyłach. Stworzenie zrodzone z chorych pragnień, zanieczyszczony kryształ, pieśń wiecznej nocy.'' Ty mi śmiesz mówić o dobrych tekstach czy porównaniach? Normalnie brakuje mi słów. Jestem na ciebie wściekła, a jednocześnie mam ochotę stawiać ci ołtarze za te teksty. Wszystkie. Z góry na dół. Idź spłoń. A potem cię przytulę. Czy coś.
    No nic, życzę weny ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *płonie*
      *a teraz czeka na przytulasa*
      Nawet nie wiesz, jak mi miło czytać takie opinie. Kiedy uświadamiasz sobie, że to na co patrzysz z niezadowoleniem z siebie, inni uważają za dobre. To naprawdę miłe. Aż chce się pisać.
      A fragment z łańcuchami jest moim ulubionym. Ja coś mam do takich "torturków", jeśli jesteśmy już w poronionych tekstach. W końcu siedzi we mnie karmiący się schizą sadysta xd

      Usuń
  4. Wiesz, po przeczytaniu tego one shota, przez kilka minut siedziałam i wgapiałam się w ekran laptopa, głaszcząc mojego czarnego kota, który przeszkadzał mi w czytaniu swoim mruczeniem.

    I tak siedziałam i głaskałam, i patrzyłam, i myślałam...

    I w końcu nic nie wymyśliłam. Nic. Zero.

    Po prostu mam pustkę w głowie. Jakby w trakcie czytania mój mózg zwiał z uśmiechem, mówiąc "Żegnaj na zawsze".

    I chyba serio tak się stało.

    Jakie to mruczenie jest wkurzające... Weź się kocie zamknij, bo pisać nie mogę...

    Już nie raz się zastanawiałam i wciąż się zastanawiam i zastanawiam, i myślę, i kombinuję...Skąd ty u licha bierzesz pomysły na takie... twory? Dzieła?

    Bo serio, nigdzie w internetach, nigdy, w całej mojej blogowej przygodzie, nie znalazłam prawie nikogo, kto tak by mnie fascynował swoimi opowieściami, opowiadaniami, łotewa...

    Masz to "coś". Cosiowate coś, co występuje bardzo rzadko i jest na skaju wymarcia. Znam tylko kilka osób, które maja to "cosiowate coś".

    Ten tekst mnie zmiażdżył. Jestem miłośniczką latającego mięsa, wszelkich schiz, psychopatów, chorób psychicznych i demonów. Więc dostajesz +1000 do zajebistości, za zawarcie tych wszystkich rzeczy w jednym tworze.


    W tym shocie i nie tylko, bo we wszystkich swoich dziełach, wyprawiasz takie czary słowami, że gdybyś żyła w średniowieczu, już dawno spalono by cię na stosie ( kilka razy z rzędu ), za uprawianie czarnej magii. Ale ja lubię wiedźmy, więc chętnie cię przechowam, żebyś dalej mogła czarować.

    Jestem bardzo podatna na twoją magię i nie wykazuję żądnych objawów sprzeciwu.

    No bo w końcu Akasz.


    * Ściska po kolei Akasza i CLD, tak na zmianę, co najmniej ze sto razy, lub póki Akasz jej nie przegoni nożyczkami, sio, sio! *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz, że jak przeczytałam ten komentarz to zaczęłam się tak śmiać, że obudziłam brata w sąsiednim pokoju? Ale tak bardzo ucieszył mnie ten komentarz...
      Mesu, ten komentarz jest cudowny. Mogę być czarownicą, lubię ogień, niech mnie palą!
      Wgl bardzo lubię Twoje komentarze. Zawsze mówisz, co myślisz, nie słodzisz na siłę, nie owijasz w bawełnę. Uwielbiam to w Tobie. Naprawdę.
      Byłam kompletnie niepewna tego tekstu (najbardziej boję się reakcji Eio, no ale chyba mi się nie dziwisz xd), pierwszy raz pisałam aż takie gore. No dobra, nie pierwszy, ale pierwszy raz było to gore yaoi. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
      Ale aż takie pochwały... aż mi głupio. Znowu się śmieję idiotycznym śmiechem, nie mogąc przestać się cieszyć. Boże, coś ze mną nie tak...
      Hej, Mesu, pożycz kota! Jak mam być wiedźmą to po całości! xd

      Usuń
    2. ANI MI SIĘ WAŻ POZWOLIĆ PALIĆ!

      Kto wtedy będzie pisał gej porno z Akaszem? NO KTO, JAK NIE CLD?

      Ja jestem szczera do bólu, przez co część moich znajomych mnie nienawidzi... ALE TRUDNO!

      Gore yaoi to najlepsze yaoi.


      Pożyczę kota, tylko uwaga! Szcza po kątach i głośno miauczy o piątej rano.

      Ale nazywa się iście wiedźmowato, bo Brzydal Kluska Lucyferowa.

      Nie mogłam się zdecydować...

      Nazwać ją Brzydal, Kluska, czy Lucyfer? ( kotka o imieniu Lucyfer, koci Gender). Dawać wszystkie!

      Usuń
    3. Piękne imię! Znam (no dobra z widzenia) kota Lucyfera, więc dwa Lucyfery... to mogłaby być fajna zabawa xd
      Szczerość do bólu jest najlepsza. Niestety cierpi na tym moja znajoma, która za każdym razem pyta się mnie jak wygląda. Jeśli nie mówię jej, że mi się podoba od razu, to chyba oznacza, że jest moim zdaniem źle, prawda? Ale ona i tak pyta, a potem jest foch na pół świata. Eh... ludzie, ich nie zrozumiesz. Yaoiści - to jest przyszłość świata xd
      Mam takie jedno gore napisane w zeszłym roku. Ale to nie yaoi niestety. Ale jest takie fajnie krwiste. No, ale tematyką nie pasuje na bloga.

      Usuń
    4. Oj tam nie pasuje! Krew wszystko wybacza! Niech żyje krwiste gore od CLD!

      Usuń
  5. Podchodziłem do tego trzy razy, bojąc się, co mogłaś tam stworzyć. Chyba już wiesz, że nie przepadam za takimi klimatami. A przeczytałem ze względu na twój cudowny styl, opisy i... i piękne budowanie sytuacji. Pomijając fakt, że nie wiem o kogo w ogóle chodzi, ale uznałem to za mało potrzebny fakt, to kurde no. Nie wiem, co napisać, żeby nie zabrzmiało to głupio i patetycznie. Za dużo krwi, za dużo sadyzmu, za dużo gore, nie lubię, nie lubię. Ale tekst sam w sobie jest naprawdę piękny, gdybyś nie pisała go Ty, pewnie już dawno zrezygnowałbym po "Potem przejeżdża językiem po twojej powiece, by następnie chwycić ją zębami i brutalnie ugryźć." Ale dotrwałem, i chyba nie żałuję. Aż tak bardzo. Dobra, nie żałuję. I się zachwycam. I nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy, ale to już pewnie zauważyłaś ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę to przeczytałeś? Wow, jestem pełna podziwu. Akurat jeśli chodzi o Ciebie, sądziłam, że zrezygnujesz właśnie po tym fragmencie, który przytoczyłeś. Wiem, że nie lubisz krwi, więc nie miałabym Ci tego za złe. No ale skoro dotrwałeś do końca, to jestem pełna podziwu dla Ciebie i chyba też trochę dla siebie. No bo to, że dotrwałeś do końca, nie lubiąc takiego klimatu, mogę chyba potraktować jako komplement, ne?
      A znajomość postaci nie była koniecznym faktem.

      Usuń
  6. Cholernie mi się podoba. Kocham twoje sadystyczne ,,oblicze" <3 Pisz więcej i częściej.
    Serdecznie pozdrawiam i dużo weny *,*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze - TA NARRACJA! TO JEST MÓJ UKOFFANY SPOSÓB NARRACJI! CLD, JAK SIĘ PISZE PIEŚNI POCHWALNE?! BO CHCĘ CI WŁAŚNIE JEDNĄ NAPISAĆ xd
    Po drugie - AKAAAAAASHIIII!
    Po trzecie - Mięso! Tyle mięsa! Tyle! *robi nieokreślone ruchy rękami* Wiesz jak kocham mięso, nee? No wiesz. A wiesz jakie to jest wspaniałe? Wiesz? Pewnie wiesz. A wiesz jakie odgłosy wydawałem, kiedy czytałem to? Tak, właśnie te. Duszenie się + pisk + chichot + psychiczny śmiech = moja reakcja A wiesz jak mi się musiały oczy świecić? Nosz takie cudeńko... Tyle krwi... Tyle aw.... *koloid again*
    Kocham. K-O-C-H-A-M
    I jeszcze to picie krwi... Wiesz co? Pamiętam, że gdy miałem osiem lat, to marzyłem o wypiciu lampki krwi. Serio. Właściwie nadal marzę... Ciekawe jak smakuje... Czy jest słodka czy raczej cierpka? Hm... Nigdy się nie dowiem... *bierze łyk soku porzeczkowego* Och, cudownie cierpkie... Zostaje zadowalanie sokiem. Przecież nie spuszczę sobie krwi, nee?
    Ten komentarz jest totalnie bezsensu, bo nie pamiętam zbytnio tekstu xd Gomen.
    Weeeeenyyyy! Oceanu, wszechświata, morza, rzeki, tęczy, potoku weny na Requiem, które zarządziło strajk. No i żebyś wypoczęła w tym Egipcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez sensu? E tam, wcale nie. Ja uwielbiam Twoje komentarze, nie ważne w jakiej są postaci, bo zawsze tak bardzo mnie rozbawiają.
      Ta narracja? *myśli, myśli* Ale wiesz tu narratorem był ten "prawdziwy" Akashi, więc to nie jest dokładnie ta Twoja ulubiona narracja. Ale cieszę się, że Ci się podobała + zdradzę Ci sekret, że mam opowiadanie (które pierwotnie było two-shotem, ale przemilczmy rozwinięcie jego długości) pisane w podobny sposób, które ujrzy światło dzienne... no właśnie, kiedy? Nie wiem. Na pewno nie w styczniu. A w lutym? Kto wie. Muszę zbetować te rozdziały, które już mam, a że wena uciekła, to nie wiem, kiedy to nastąpi.
      Z tymi życzeniami wypoczynku to przesadziłeś, mam nadzieję, że tak źle nie będzie i jeszcze przed wyjazdem coś wrzucę xd Ale dzięki, poprawiłeś mi nastrój. Wgl bijący z tego komentarza entuzjazm jest bardzo zaraźliwy xd *teraz mogę w dobrym humorze powdychać cifowe opary - good*

      Usuń
  8. No dobra... jestem tu znów >.< Czytałam to już raz, ale w autobusie i nie udało mi się skończyć ;-; Co było potem? Cóż, myślałam sobie: "a, nie chce mi się drugi raz tego czytać, jakieś nożyczkowe masakry, nie mój gust..." A mimo to tu jestem. Czemu? Prawdopodobnie podświadomie znów chciałam poczuć to niesamowite uczucie, towarzyszące czytaniu Twoich tekstów. To zatapianie się w słowa, smakowanie ich i zachwycanie się nimi. Swoją drogą, ale dzisiaj głupoty wypisuję x) *nevermind, musisz to znieść*
    Że to co się tu dzieje jest pochrzanione już zapewne wiesz x) nie zmienia to jednak faktu, że opowiadanie jest po prostu piękne. A nawet nie "po prostu" ...AŻ. Już pierwszy akapit wbił mnie w ziemię, a prawdą jest, że jeśli tekst od początku robi na mnie takie wrażenie, to boję się co będzie dalej.
    Hm.. szczególnie urzekły mnie opisy oczu *-* "Do kogo należy ta niezwykła zorza, łuna rozświetlająca czarne niebo źrenicy?" albo "Otwierasz swoje piękne oczy, w których skryła się północna zorza." nie wyrabiam przy czymś takim, chcę płakać nad niewypowiedzianym urokiem tych słów ;-; ...nie wiem czemu płakać, powinnam być szczęśliwa, że ktoś potrafi tak niesamowicie pisać.... Okej, załóżmy, że płaczę ze szczęścia *-* + znów gubię wątek =.=
    To drugie Twoje dzieło jakie czytam, i muszę przyznać, że masz ciekawy sposób prowadzenia narracji, z tymi wszystkimi pytaniami, i zwrotem do adresata (?)
    WAIT, jeszcze tytuł. Magiaaaaa *-* i wgl kocham takie klamry kompozycyjne ;3
    "Widzę witraż malowany czerwienią, słyszę melodię szarpiącą struny życia." - to zdanie! *miłość* samo słówko "witraż" ma na mnie niecodzienne działanie, nie wiem co w nim takiego jest, że w połączeniu z "malowany" i "czerwienią" sprawia, że szaleję z zachwytu.
    Matko -.- ile cukru w tym komentarzu. Ja Cię przepraszam, ale chyba nic sensownego więcej nie napiszę, będzie tylko gorzej ;0 Także... pozdrawiam~~ ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *cieszy się jak głupia* tyle cukru w komentarzu, bosz... normalnie nie wiem, co powiedzieć xd Chyba po prostu powiem "dziękuję" bo nie mogę nic innego wymyślić. Także arigatou.
      Jestem niesamowicie szczęśliwa, że przeczytałaś to pomimo tego, że nie lubisz takich krwistych klimatów (może lepiej nie czytaj "Odbitych w Lustrze" tam jest penetracja nożyczkami, choć prawdę powiedziawszy ten two-shot to jedyny mój tekst, z którego jestem zadowolona *pomińmy kwestię mojej spaczonej psychiki, tak wiem, powinnam się leczyć*).
      Za każdym razem mam głupi uśmiech na mordzie, jak słyszę, że komuś podoba się moja narracja. Serio, ja mam taki styl wypowiedzi zakorzeniony bardzo głęboko w naturze i nie umiem się tego nawyku pozbyć niestety, a wiem, że niektórzy nie przepadają za taką formą wypowiedzi. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się ona podoba. I tak to są zwroty do adresata, w tym shocie jest ich wyjątkowo dużo, ale to dlatego ponieważ on naprawdę jest kierowany do konkretnej osoby (czyt. do Eio - w końcu shot na specjalne zamówienie).
      Ne, mamy coś wspólnego! Jak ja uwielbiam witraże... a nawiązywać do nich w tekstach... ah, to naprawdę jedno z moich ulubionych wyrażeń.

      Usuń
  9. W tych "Reakcjach" brakuje mi czegoś w stylu "OJAPIERDOLE *-*" xD
    W sumie nie chciałam się za to brać, no bo to takie... trochę intymne opowiadanie pisane dla czytelnika i o czytelniku, więc czułam się, jakbym naruszała czyjąś prywatność, wchodziła z intymną sferę przeznaczoną jedynie dla tego właśnie czytelnika, ale... ale skusił mnie opis xD
    No i koniec końców przeczytałam, nie żałuję tego, bo sceny były zajebiste - moje modły zostały wysłuchane i dostałam opowiadanie ociekające brutalnością i zboczeństwami, tak bardzo odchodzące od kanonu.
    Cudo, po prostu... miałam wrażenie, że czytam nową wersję Hannibala xD Coraz bardziej mi się ten blog podoba, chyba się tu zadomowię *mości się wygodnie na krześle z kubkiem herbaty*.
    No dobrze, a teraz kawałek po kawałku o moich reakcjach i wrażeniach z lektury.
    To w jaki sposób zaczęłaś opowiadanie przywiodło mi na myśl piosenkę, a może bardziej pewnego rodzaju pieśń - "To historia śpiewana czerwienią, to obraz malowany fragmentami serca." - można by powiedzieć, że przez to, ale głównie chodzi mi o całą kompozycję opowiadania. Naprawdę brzmi jak wyśpiewywana pieśń, ballada o toksycznej miłości jednego z braci do drugiego, przyozdobiona dawką brutalności i okrutności jednego z nich.
    Cieszy mnie, że w tym opowiadaniu Bokushi naprawdę był tym podłym draniem, nie przejawiał nawet najmniejszego zalążka uczucia, które mogłoby go zmienić - od pierwszej do ostatniej chwili pozostawał czarnym charakterem, pozostawał tym potworem, bestią nienauczoną miłości, która wykorzystuje jedynie uczucia brata wobec jego osoby, pastwi się nad nim, traktuje go jak zwierzaka, który jest do niego przywiązany, kocha go i wciąż ma nadzieję, że on się zmieni, że dostrzeże piękno tego szczerego uczucia i je odwzajemni... ah, złudne te nadzieje T_T
    Z drugiej zaś strony pojawia się również ten właściwy Akashi, Oreshi, i w pewnym sensie ratuje sytuację, prowadzać do tego momentu, kiedy czytelnik sam doprowadza historię do końca - i to również bardzo mi się podoba, ponieważ, wedle uznania, według mojej wyobraźni i mojej zachcianki mogę w tym momencie albo sprawić, że główny bohater oddaje się temu złu, albo zabija je i spija z jego ciała, to co tak kocha... a może wręcz role się odwracają? Może tym razem to Eio będzie sadystą? To już zależy ode mnie, mam wpływ na dalszy ciąg historii i to jest najfajniejsze!
    .
    .
    .
    .
    .
    Czekam za drugą częścią "Szkarłatnego Sacrum" *sadystyczny uśmiech* :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, spodobało Ci się to wolne zakończenie, jesteś jedną z niewielu osób, które doceniły jego charakter, kocham Cię~! *rzuca się na szyję i mocno tuli*
      No właśnie chciałam, żeby to miało taki lekko "pieśniowy wydźwięk". Cieszę się, że mi się udało.
      Wiesz, jeśli chcesz zobaczyć Eio w wersji sadystycznej... to polecam przeczytać Pogoń za Zwłokami. Tam z robiłam z Eio takiego typowego Tsukisia xd
      Śmiało, zadomawiaj się, ja Cię chętnie przyjmę z otwartymi ramionami c:

      Usuń
  10. Jutro niebo będzie pochmurne
    Nie widzi te­go nikt
    Nie słyszy…
    Czu­jesz tyl­ko ty
    Więc skąd wiem jak ci pomóc ?
    tak bardzo cię kocham, mimo tego wszystkiego
    nie mogę zostawić cię samego, więc odejdę razem z tobą
    Wiesz czemu jutro niebo będzie pochmurne?
    Bo będzie płakać i tęsknić za nami Sei-chan

    OdpowiedzUsuń
  11. CLD ty sadysto! ;)
    Od początku do końca bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale... Ale ja wcale nie jestem sadystą xd
      Cieszę się~

      Usuń