OGRANICZENIA
Rwący ból szarpie mięśniami, zmęczone ciało drży, ledwo utrzymuje się na nogach. Pot spływa strumieniami po skórze, mokre ubranie nieprzyjemnie lepi się do torsu i ramion. Niemal rozpaczliwie łapany oddech przypomina błaganie o chwilę wytchnienia. Serce bije tak szybko, jakby miało za chwilę pęknąć na pół z wysiłku, do którego jest zmuszane. Zawartość żołądka powoli podchodzi do gardła, nieprzyjemny posmak w ustach z każdą chwilą przybiera na sile. Wzrok raz po raz się zamazuje, a umysł wypełniać zaczyna się uczuciem desperacji.
Błagam, niech to
się już skończy.
Znał cenę dostania się do
pierwszego składu. Wiedział, że treningi tam będą prawdopodobnie dwa albo
nawet trzy razy cięższe niż w trzecim. Zdawał sobie sprawę, że dotrzymanie
tempa innym zawodnikom może okazać się trudne, że będzie musiał dać z siebie
wszystko, aby ich dogonić. Doskonale o tym wszystkim wiedział. A jednak nie
spodziewał się, że treningi mogą okazać się na tyle męczące, by po samej rozgrzewce z trudem utrzymywał się na nogach. Rygorystyczne warunki, panujące w pierwszym
składzie przekroczyły jego najśmielsze oczekiwania.
Kuroko mruga,
starając się pozbyć mroczków sprzed oczu i spogląda na pozostałych zawodników.
Przygląda się wysokiemu Murasakibarze, który mruczy pod nosem coś o tym, że
jest głodny, poważnemu Midorimie, który co kilka chwil poprawia okulary na
nosie, szarowłosemu Haizakiemu, wyglądającemu na wyjątkowo niezadowolonego z
faktu, że musiał przyjść na trening, imponującemu Nijimurze, który spokojnie
oddycha, opierając dłonie na biodrach. Przygląda się im, a także pozostałym
zawodnikom, których do tej pory kojarzył jedynie z widzenia i słyszenia. Potem
kieruje wzrok na stojących bliżej niego Akashiego i Aomine, spokojnie czekających na rozpoczęcie kolejnej rundy ćwiczeń.
Obserwując sposób, w jaki pozostali zawodnicy starają się uspokoić przyspieszone oddechy, wykorzystując chwilę przerwy między ćwiczeniami, przyglądając się ich wyprostowanym postawom, kroplom potu, powoli spływającym po skórze, Kuroko uświadamia sobie, jak daleko jest za nimi wszystkimi w tyle.
Mimo, że dostał się wreszcie do pierwszego składu, wcale nie czuje się tak, jakby zbliżył się choć trochę do pozostałych zawodników. Przeciwnie – teraz jeszcze wyraźniej dostrzega różnicę w poziomie umiejętności między sobą a nimi. Choć patrząc na nich, zauważa, że wszyscy są zmęczeni, to jednak ich zmęczenie jest nieporównywalnie mniejsze od tego, które sam odczuwa. Dla innych jest to po prostu zwykła rozgrzewka, do której są przyzwyczajeni. A on? Ledwo trzyma się na nogach, czując, jak zbiera mu się na wymioty, niemalże tonąc we własnym pocie.
Dlaczego...
Obserwując sposób, w jaki pozostali zawodnicy starają się uspokoić przyspieszone oddechy, wykorzystując chwilę przerwy między ćwiczeniami, przyglądając się ich wyprostowanym postawom, kroplom potu, powoli spływającym po skórze, Kuroko uświadamia sobie, jak daleko jest za nimi wszystkimi w tyle.
Znacznie dalej, niż spodziewałem się, że będę.
Mimo, że dostał się wreszcie do pierwszego składu, wcale nie czuje się tak, jakby zbliżył się choć trochę do pozostałych zawodników. Przeciwnie – teraz jeszcze wyraźniej dostrzega różnicę w poziomie umiejętności między sobą a nimi. Choć patrząc na nich, zauważa, że wszyscy są zmęczeni, to jednak ich zmęczenie jest nieporównywalnie mniejsze od tego, które sam odczuwa. Dla innych jest to po prostu zwykła rozgrzewka, do której są przyzwyczajeni. A on? Ledwo trzyma się na nogach, czując, jak zbiera mu się na wymioty, niemalże tonąc we własnym pocie.
Cholera...
Pięciu wyjściowych graczy. Ograniczone miejsce na ławce. I tak wielu zawodników z pierwszego składu, chcących się na nią dostać.
Jak
niby mam zagrać w meczu, kiedy stoi przede mną tyle osób lepszych ode mnie pod
niemal każdym względem?
Mam dość, już nie mogę…
Ale nie potrafi. Nie jest w stanie tak zwyczajnie przełączyć włącznika, sprawić, by te wszystkie wrażenia odpłynęły w niebyt jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kuroko o tym doskonale wie – wie, a jednak wciąż stara się jakoś przezwyciężyć zmęczenie, zignorować palący ból spiętych mięśni.
Tylko jak przezwyciężyć coś, co odczuwa się po raz pierwszy w życiu tak silnie?
Tu nie chodzi już nawet o dotrzymanie kroku innym zawodnikom, lecz o samo przetrwanie pierwszych kilkunastu minut treningu. Jeśli nie potrafi zrobić choć tyle, jakim cudem ma dostać się na ławkę i zagrać w meczu? To, że jego technika może pomóc drużynie, nie będzie miało żadnego znaczenia, jeśli Kuroko nie spełni wymagań, jakie są warunkiem trenowania w pierwszym składzie. Przecież nikt nie dopuści do meczu kogoś, kto dociera do granic własnej wytrzymałości już podczas samej rozgrzewki.
– Aomine-kun... – zaczyna cicho Kuroko, jednak zbyt cicho, by jego przyjaciel mógł go usłyszeć. – Aomine-kun – powtarza, tym razem głośniej.
– Hmm..? Co się stało, Tetsu?
– Czy treningi w pierwszym składzie są zawsze tak intensywne?
– Intensywne? – Aomine wydaje się być szczerze zdziwiony. – Naprawdę tak to widzisz? Cóż, moim zdaniem są normalne, poza tym to dopiero rozgrzewka, później może być nieco ciężej...
Słysząc to, Kuroko zaciska pięści na materiale swoich spodenek.
Ciężej? Naprawdę może być ciężej niż teraz?
Mimo że przeraża go perspektywa jeszcze większego wysiłku, na którego wykonanie nie ma już siły, doskonale wie, że nie może okazać słabości. Musi sobie poradzić, przetrwać jakoś następne ćwiczenia. W końcu zrobił już tak wiele; stworzył skuteczną technikę, przeszedł test Akashiego, zbliżając się w ten sposób o kilka kroków do swojego marzenia. Nie może pozwolić, żeby cała jego dotychczasowa praca poszła na marne, a cel, do którego od tak dawna dąży, okazał się jednak niemożliwy do osiągnięcia.
Dam radę.
Jednak znacznie łatwiej jest coś powiedzieć, niż zrobić. Chłopak przekonuje się o tym już po kilku kolejnych minutach, kiedy po następnej serii ćwiczeń pada na kolana i, doczołgawszy się do kąta, zaczyna wymiotować. Słysząc nad sobą zaniepokojony głos Aomine, czując, jak wstyd pali mu policzki, Kuroko ma ochotę zapaść się pod ziemię. W tamtej chwili najbardziej marzy o tym, żeby ta męczarnia wreszcie dobiegła końca.
***
– Niemożliwe.
Akashi spogląda na Murasakibarę, unosząc nieznacznie jedną brew.
– O czym mówisz?
– O czym mówisz?
Fioletowooki chłopak przez chwilę nie podejmuje przerwanego wątku, zamiast tego spokojnie otwiera paczkę chrupek i zjada kilka z nich.
– To był dopiero jego pierwszy dzień, a on już nie mógł za nami nadążyć. Nie sądzę, żeby został tu długo.
– Zgadzam się. Dzień, dwa i już go z nami nie będzie. – Haizaki włącza się do rozmowy.
– Może powinieneś pójść go pocieszyć, Zaki-chin?
– Może powinieneś pójść go pocieszyć, Zaki-chin?
– Ha?! Że niby ja?! Chcesz się bić, olbrzymie?!
Murasakibara i Haizaki zaczynają się kłócić, naruszając względny spokój, który do tej pory panował w szatni. Nikt nie jest ich zachowaniem szczególnie zaskoczony – te sprzeczki są niemalże rutyną, zdawać by się mogło, że ci dwaj po prostu nie potrafią wytrzymać dnia bez dokuczania sobie nawzajem.
– Przestańcie się kłócić! – Wyraźnie zirytowany Midorima próbuje ich jakoś uspokoić, ale jak zwykle jego próby przywrócenia spokoju spełzają na niczym. Po kilku kolejnych, nieudanych podejściach zielonowłosy chłopak wzdycha zrezygnowany i odwraca się do Akashiego, pytając go o to samo, nad czym czerwonooki rozgrywający właśnie się zastanawiał.
– Przestańcie się kłócić! – Wyraźnie zirytowany Midorima próbuje ich jakoś uspokoić, ale jak zwykle jego próby przywrócenia spokoju spełzają na niczym. Po kilku kolejnych, nieudanych podejściach zielonowłosy chłopak wzdycha zrezygnowany i odwraca się do Akashiego, pytając go o to samo, nad czym czerwonooki rozgrywający właśnie się zastanawiał.
– Co do Kuroko, mam taką samą opinię jak oni. Myślisz, że następnym razem pójdzie mu lepiej?
Akashi naciąga koszulę i, powoli zapinając jej guziki, odpowiada, brzmiąc jednak przy tym tak, jakby mówił bardziej do siebie niż do Midorimy:
– Musimy poczekać i zobaczyć. Oczywiście martwi mnie to, że Kuroko nie jest w stanie utrzymać nawet minimalnego tempa, ale nie możemy też wymagać od niego, by od razu był na naszym poziomie. Musi po prostu starać się i robić wszystko, co w jego mocy, żeby za nami nadążyć, w przeciwnym wypadku nigdy nie zostanie wzięty pod uwagę w rozgrywkach.
– Musimy poczekać i zobaczyć. Oczywiście martwi mnie to, że Kuroko nie jest w stanie utrzymać nawet minimalnego tempa, ale nie możemy też wymagać od niego, by od razu był na naszym poziomie. Musi po prostu starać się i robić wszystko, co w jego mocy, żeby za nami nadążyć, w przeciwnym wypadku nigdy nie zostanie wzięty pod uwagę w rozgrywkach.
– W rozgrywkach? Chcesz, żeby zagrał w meczu? – Nijimura spogląda na niego zaskoczony. – Nie ma takiej opcji, Akashi, zapomnij. Wiem, że twoje decyzje zawsze są przemyślane, ale w tym przypadku się z tobą nie zgodzę.
Czerwonooki chłopak unosi wzrok na kapitana, bez cienia emocji na twarzy czekając na jego dalsze wyjaśnienia.
Czerwonooki chłopak unosi wzrok na kapitana, bez cienia emocji na twarzy czekając na jego dalsze wyjaśnienia.
– Jak co roku, niedługo zaczną się nieoficjalne rozgrywki towarzyskie pomiędzy dziesięcioma najlepszymi szkołami z Tokio. Choć nie mają one żadnego związku z Mistrzostwami Krajowymi, to jednak każda drużyna podchodzi do nich zawsze niezwykle poważnie, każdy zawodnik chce wziąć udział w choć jednym z tych dziewięciu meczów. Wiesz, że zaczynają się już w przyszłym tygodniu?
Akashi potakuje, spokojnie przypatrując się Nijimurze.
– Ponieważ rozegranie tak wielu meczów w tak krótkim czasie jest niezwykle trudne, każda drużyna zawsze stara się wyeliminować wszystko, co mogłoby ją ograniczać. Niestety my jedno z tych ograniczeń akceptujemy dobrowolnie. Ponieważ trener chce, żeby pierwszoklasiści się ze sobą zgrali, w tym roku, we wszystkich meczach, Teikō reprezentować będzie głównie wasza piątka. Już samo to jest dla nas wystarczająco trudne. Dlatego nie możemy pozwolić sobie na cokolwiek innego, co mogłoby nas ograniczać, rozumiesz, Akashi?
Akashi potakuje, spokojnie przypatrując się Nijimurze.
– Ponieważ rozegranie tak wielu meczów w tak krótkim czasie jest niezwykle trudne, każda drużyna zawsze stara się wyeliminować wszystko, co mogłoby ją ograniczać. Niestety my jedno z tych ograniczeń akceptujemy dobrowolnie. Ponieważ trener chce, żeby pierwszoklasiści się ze sobą zgrali, w tym roku, we wszystkich meczach, Teikō reprezentować będzie głównie wasza piątka. Już samo to jest dla nas wystarczająco trudne. Dlatego nie możemy pozwolić sobie na cokolwiek innego, co mogłoby nas ograniczać, rozumiesz, Akashi?
Czerwonooki chłopak doskonale wie, czego powinien się spodziewać, wie, co za chwilę usłyszy, jakie słowa padną z ust kapitana. Wolno kiwa głową, lekko zaciskając pięści.
– Kuroko Tetsuya to właśnie jedno z tych ograniczeń, które musimy wyeliminować. Patrząc na niego teraz, od razu mogę powiedzieć, że nie jest nam do niczego potrzebny, a jeśli wpuścimy go na boisko, tylko nas spowolni i utrudni grę. Zdaję sobie sprawę, że jego technika faktycznie ma potencjał, ale bez odpowiednio wypracowanej formy nie jest ona niczym więcej jak nieudanym eksperymentem.
– Kuroko Tetsuya to właśnie jedno z tych ograniczeń, które musimy wyeliminować. Patrząc na niego teraz, od razu mogę powiedzieć, że nie jest nam do niczego potrzebny, a jeśli wpuścimy go na boisko, tylko nas spowolni i utrudni grę. Zdaję sobie sprawę, że jego technika faktycznie ma potencjał, ale bez odpowiednio wypracowanej formy nie jest ona niczym więcej jak nieudanym eksperymentem.
– Więc sugerujesz, że nie ma sensu wpuszczać go na boisko nawet na próbę?
– Nie. Sądzę, że powinien zostać usunięty z drużyny. Na nic nam się nie przyda.
Słowa te wydają się Akashiemu niezwykle brutalne. Brutalne, lecz jednocześnie prawdziwe. Chłopak wie, że Nijimura nie chciał być złośliwy, że powiedział jedynie to, co o tym wszystkim myślał. Był całkowicie szczery, tak jak na kapitana przystało. Akashi zdaje sobie z tego sprawę, a jednak nie potrafi nic poradzić na to, że słowa te odrobinę go zabolały. Przecież to on znalazł Kuroko, to on odkrył w nim potencjał i wskazał mu ścieżkę, która zaprowadziła błękitnookiego chłopaka do techniki, jakiej nikt inny prawdopodobnie nie byłby w stanie użyć z równą skutecznością.
Misdirection połączone z podaniami ma niesamowity potencjał, Akashi jest tego absolutnie pewien. Jego intuicja nigdy do tej pory go nie zawiodła, nigdy nie popełnił błędu i jest przekonany, że tym razem również ma rację. Choć rozumie, że patrząc na obecną formę Kuroko, można mieć wątpliwości co do jego przydatności podczas prawdziwego meczu, to jednak Akashiemu nie podoba się to, że ktoś neguje jego decyzję. Nawet jeśli tą osobą jest Nijimura, którego od zawsze darzył ogromnym szacunkiem.
Słowa te wydają się Akashiemu niezwykle brutalne. Brutalne, lecz jednocześnie prawdziwe. Chłopak wie, że Nijimura nie chciał być złośliwy, że powiedział jedynie to, co o tym wszystkim myślał. Był całkowicie szczery, tak jak na kapitana przystało. Akashi zdaje sobie z tego sprawę, a jednak nie potrafi nic poradzić na to, że słowa te odrobinę go zabolały. Przecież to on znalazł Kuroko, to on odkrył w nim potencjał i wskazał mu ścieżkę, która zaprowadziła błękitnookiego chłopaka do techniki, jakiej nikt inny prawdopodobnie nie byłby w stanie użyć z równą skutecznością.
Nie pomyliłem się.
Misdirection połączone z podaniami ma niesamowity potencjał, Akashi jest tego absolutnie pewien. Jego intuicja nigdy do tej pory go nie zawiodła, nigdy nie popełnił błędu i jest przekonany, że tym razem również ma rację. Choć rozumie, że patrząc na obecną formę Kuroko, można mieć wątpliwości co do jego przydatności podczas prawdziwego meczu, to jednak Akashiemu nie podoba się to, że ktoś neguje jego decyzję. Nawet jeśli tą osobą jest Nijimura, którego od zawsze darzył ogromnym szacunkiem.
Wychodząc ze szkoły, chłopak spogląda w niebo. Niezależnie od tego, czego by o tym wszystkim nie myślał, jednemu nie może zaprzeczyć – jeżeli Kuroko nie uda się spełnić chociaż minimalnych wymagań, to nawet jeśli podczas prawdziwego meczu jego technika się sprawdzi, trener nie pozwoli mu pozostać w pierwszym składzie.
A jednak Akashi nie czuje niepokoju. Z jakiegoś powodu jest pewien, że do degradacji Kuroko nie dojdzie. Tak podpowiada mu jego intuicja, która przecież nie zwykła go zwodzić.
A jednak Akashi nie czuje niepokoju. Z jakiegoś powodu jest pewien, że do degradacji Kuroko nie dojdzie. Tak podpowiada mu jego intuicja, która przecież nie zwykła go zwodzić.
Od ich pierwszej rozmowy Kuroko znacznie się poprawił, dał z siebie naprawdę wiele. Kiedy Akashi z nim wtedy rozmawiał, błękitnooki chłopak był na nieporównywalnie niższym poziomie niż w chwili obecnej. W ciągu kilku miesięcy stał się znacznie lepszy, w dodatku stworzył własny styl, co przecież nie mogło być rzeczą łatwą, zwłaszcza jeśli opierało się na technice tak trudnej jak misdirection. Skoro udało mu się dokonać tak wiele, to czy naprawdę nie byłby w stanie na tyle podbudować swoich umiejętności, by choć trochę dogonić pozostałych zawodników, tym samym pozostając w pierwszym składzie?
Akashi wierzy, że Kuroko może to zrobić. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu ma tę pewność, jest przekonany, że jeśli błękitnooki chłopak się na coś uprze, to łatwo się nie podda, że będzie dążył do obranego celu, choćby jego mięśnie miały płonąć z wysiłku. Akashi ma takie przeczucie, choć nie wie, co jest jego źródłem.
Akashi wierzy, że Kuroko może to zrobić. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu ma tę pewność, jest przekonany, że jeśli błękitnooki chłopak się na coś uprze, to łatwo się nie podda, że będzie dążył do obranego celu, choćby jego mięśnie miały płonąć z wysiłku. Akashi ma takie przeczucie, choć nie wie, co jest jego źródłem.
Kuroko, został ci tydzień. Poradzisz sobie, nie poddasz się, czy może jednak zwątpisz i zawiedziesz moje oczekiwania?
Akashi wsuwa ręce w kieszenie marynarki i powoli kieruje się w swoją stronę. Chłodny wiatr przyjemnie chłodzi jego szyję, rozwiewa wciąż mokre po treningu włosy. Idąc, wicekapitan zastanawia się, jakie myśli krążą w tej chwili w głowie Kuroko. Co błękitnooki chłopak czuje, jak to wszystko odbiera? Obawia się, czy może wręcz przeciwnie – jest pełen determinacji, gotów walczyć o swoje?
Akashi przeczesuje ręką włosy i głośno wzdycha.
Coś czuję, że to będzie naprawdę długi tydzień.
*stawia piedestał, wróci jak kogoś pomęczy*
OdpowiedzUsuńCoś mi szybko ten rozdział minął. Nie licząc faktu, że przy występach, gdy tekst płynie spokojnie i kojąco, wydrążonym przez autorkę korytem, naprawdę jestem niesamowicie rozkojarzona. Moje myśli uciekają od słów pisanych przez kogoś, do słów, które zostały urwane. Wybacz mi to, proszę.
UsuńBudujesz napięcie, pedale. Powoli, delikatnie, ale rośnie ono z każdym kolejnym rozdziałem, a twoje zapewnienia o ilości rozdziałów przekraczających ludzkie pojęcie tylko budują tę niepewność. Albowiem nie dotyczy ona następnego i kolejnego rozdziału, ale zadaje pytanie: „Co wydarzy się za dziesięć, dwadzieścia rozdziałów? Jak wielki armagedon oczekiwania na odpowiedzi nam zafundujesz, Clair?” No właśnie. Ja przynajmniej zaczynam się nieco obawiać. Nieco cie już znam, mam już numer do zakładu zamkniętego w razie gdyby i domyślam się, że Requiem niewinne nie pozostanie. No, tytuł napewno niepokoi i nakazuje zaopatrzyć się w coś mocnego (na przykład w piłę łańcuchową).
Kurwa... Ależ ja jestem ciekawa, a ty milczycz, maszkaro.
AkaKuro/KuroAka ma plus. Bądź z siebie dumna c:
Weny~
Ps. „Shakespeare's Sister - Stay” kurewsko mi pasuje do AkaKuro.
Ufff *oddycha z ulgą* Ilość Tetsu nie przytłoczyła, cieszę się xd
UsuńBuduję napięcie, mówisz? To dobrze, staram się.
Co się tyczy rozpatrywania w przód... damdamdamdam... Tytuł swoje robi, tytuł pierwszej części też powinien (a drugiej to już w ogóle xd), no i przecież wiesz, że jestem nieprzewidywalna i mogę zrobić coś kompletnie odwrotnego do tego, czego się spodziewacie xd CIESZĘ SIĘ, ŻE CIĘ MĘCZY TA CIEKAWOŚĆ XD
P.S Przesłucham.
MOJE
OdpowiedzUsuńW DUPIE MAM BLOGGERA
UsuńKOMENTARZ MI USUNAŁ
A ZAPOMNIALEM GO SKOPIOWAC
TO TERAZ W SKROCIE
- przez upał czuję zmęczenie Kuro
- gdy Akasz wsadzał ręce do marynarki, to wyobraziłem sobie, że robi gest Napoleona
- weny
PIERDOL SIĘ BLOGGERZE
Akasz aka Napoleon? Ka? xd
Usuń*rozkłada futon do ruchania*
OdpowiedzUsuńBłędów nie znalazłam, gratuluję bety xD
UsuńNo i co ja mam Ci powiedzieć? Nie nudzisz się przypadkiem, kiedy czytasz mój komentarz i takie "Ja pierdole, Yuuki znowu zachwyca się moim stylem opisywania...napisałaby w końcu coś, czego jeszcze NIE WIEM!".
Tak. I wiesz co, jakbyś tak myślała, to w sumie nawet bym Cię za to nie winiła xD
Na fejsie Ci pisałam, że będzie sperma, a ty mi na to "zobaczymy". No i pacz, jest sperma *oblewa blog i ciebie spermą AkaKurową*. Wystarczyło, że - posługując się Twoim opisem - wyobraziłam sobie spoconego Kuroko ( o kurwa, spocony Kuroko zaczyna mnie podniecać, źle ze mną ) i już orgazmiłam.
Pewnie się powtórzę, ale serio, pedale, robisz nam tak dobrze tym opowiadaniem, że o kurde. Przez sposób w jaki opisujesz tak to można sobie wyobrazić, że anime, które teoretycznie powinno być lepsze, bo widzimy na własne oczy jak Kuroko się stara, może się schować po prostu.
Znowu ci słodzę, więc dla równowagi powiem, że rozdział był CHUJOWO KRÓTKI. xD
W sumie troszkę mnie nerwy wzięły na fragmencie z Nijimurą. Ja wiem, wiem, rozumiem go, no bo dobro drużyny, moje kochanie Tetsu nie jest geniuszem i jest słabiuśki (wymiętosiłabym go za tę uroczą sprawność fizyczną xD), no ale ej... dla samego uroczego Tetsu warto go mieć w drużynie, jako maskotkę chociażby! XD
A potem jak czytałam o Akashim i o tym co czuł... Przyszło mi na myśl, że on nie tylko tak zareagował ( w sensie że trochę go zabolało ), bo to on znalazł Tetsu, ale też przez to, że odniósł wrażenie że tylko on, Akashi, docenił ciężką pracę Kuroko :c Może to sobie dopowiedziałam, a może po protu żeś to wcisnęła w literki, upchała w przerwy między słowami i tak jakoś... no po prostu tak to odebrałam xD
Za dużo feelsów nie było, ale mimo to, no, chapter pięknie napisany i czekam jak zawsze za dalszą częścią, pedale.
Wow... w sumie mało ci słodziłam, aż się dziwnie czuję xD
Rozdział wcale nie był krótki xd Był normalny xd Winą Twojego wrażenia jest pewnie to, że po Elegii wszytko się będzie krótkie wydawać xd
UsuńCo do opisu Tetsu.... Ja tu piszę, że on tam prawie zdycha, a Ty orgazmisz... Czyżbyś miała w sobie coś z nekrofilia? xd
Co do Akasza... Zależy jak to odbierzesz. Jeśli jako coś z nutą sympatii, to tego nie było, a jeśli samo niezrozumienie, to było wciśnięte, owszem.
Nie ma błędów, yay!
Feelsów w tym rodziale nie planowałam, więc jeśli jakieś miałaś, to w sumie jestem zaskoczona, ale ok xd
Kocham <3
OdpowiedzUsuń*sparkli*
UsuńWrócę. Jakoś jutro. * na urodzinach w gronie 4 dziewczyn otaku (yaoistki) i jednego nie-otaku chłopaka. Rip dla niego. *
OdpowiedzUsuńOj, rip dla niego bardzo. Baw się dobrze~! Nie przedawkuj czegoś tam xd
Usuń*pozdrawiając z koncertu*
O cholera, dałam radę. Uaaahh, gdybym się nie zmusiła, to do końca tygodnia nie byłoby komentarza, bo wiesz, ostatni tydzień szkoły, a ja walczę o szóstki, by mieć pasek ;-;
UsuńMuszę się oderwać, bo mi mózg spłonie. Ach te wspaniałe systemy dwójkowe, binarne, algebra Boole'a i jeszcze stworzenie strony internetowej ^^ Wszystko w dwa dni ( chyba zamieniam się w masochistę, CLD ratuj ) i jeszcze pisanie, a komputer nie współpracuje i nowo znalezione blogi z Shizayą... Kurwa no ;-;
Mniejsza. Koniec moich osobistych rozterek.
Za pierwszy akapit szacunek się należy - dokładnie tak samo czułam się podczas chodzenia po górach ;-; Biedny Kuroś. *Mesu tak bardzo rozumie, tak bardzo współczuje, tak bardzo przytula na pocieszenie, a potem oddaje grzecznie w łapki Akasza, coby się nie narazić nożyczkom. Mesu lubi swoje wnętrzności.*
Akasz wierzy w Kurosia, aw jak uroczo. W ogóle Akasz był tutaj taki mraśny. Podobało się~
W sumie to nie wiem za bardzo co tu mogę jeszcze napisać. Tak jakoś za szybko zleciało. Ponarzekam trochę, że mało się działo. * narzeka, narzeka, narzeka * * przerwa na kanapkę z masłem i prince polo* * narzeka nadal*
Ostatecznie prawie ci wybaczyłam za Elegię * czuj resztki gniewu*.
Czekam na następne.
Idę kontynuować jakże przemiłe rendez-vous z zerojedynkami <3 *umiera, help*
Mesu, ale masochizm jest dobry, przed nim nie można ratować xd
UsuńJa wiem, ja wiem, nieszczególnie dużo się działo, ale ten rozdział miał mieć w sobie jeszcze cały następny, a wtedy byłby fchuj długi i no... Byłoby tego wszystkiego za dużo po prostu xd Więc z dwojga złego, stwierdziłam, że lepiej będzie je podzielić i szybko wrzucić kolejny - tak będzie jeszcze w tym tygodniu xd
AKASZ NIE MIAŁ BYĆ MRAŚNY! Kurwa xd Ja wiem, że podteksty robią swoje, ale on serio nie miał taki być xd
*czuję resztki gniewu, czuję*
Nie umieraj, Mesu, dasz radę *CLD odtańcza taniec wsparcia duchowego, rozrzucając na boki świeże wnętrzności aka confetti*
Dawno mnie tu nie było i powiem, że dużo się zmieniło. Przyznam szczerze, że to kolejny twój dobry rozdział. Oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńDużo, dużo, dużo CSSa się zmieniło xd
UsuńDziękuję, staram się~
Gdy tak na szybko przeleciałam, żeby zobaczyć jak długie i zobaczyłam:
OdpowiedzUsuń- Czy treningi w pierwszym składzie są zawsze tak intensywne?
- Intensywne?
Miałam TAKIE skojarzenia,że strach dla Tetsu i Aomine XD
Poza tym jak zwykle super *^*
Oj, ja też mam dla nich skojarzenia *nie słuchaj jej, jest wcięta*
UsuńCieszę się~
Clair pedale co ty robisz z moim sercem?! CO TY ROBISZ MOJEMU TETSU?! Jak śmiesz go tak torturować, jak można... *zagotowała się z mieszkanki miłości i złości* ,,Akashi zdaje sobie z tego sprawę, a jednak nie potrafi nic poradzić na to, że słowa te odrobinę go zabolały. Przecież to on znalazł Kuroko, to on odkrył w nim potencjał i wskazał mu ścieżkę, która zaprowadziła błękitnookiego chłopaka do techniki, jakiej nikt inny prawdopodobnie nie byłby w stanie użyć z równą skutecznością.'' Taak, Akashiego boli, gdy ktoś obraża jego Tetsu! NIJI, TY CHUJU, JA CI DAM OBRAŻAĆ MOJE SŁONECZKO! *Yazu ma dzisiaj tryb matka wobec Tetsu* Dopsz, podsumowując - CZEMU TAK KRÓTKO?! Ten rozdział przeleciał mi szybciej niż woda między palcami, w sumie ociupinka Tetsu, ociupinka Akashiego i tyle. Podobał mi się motyw z zaufaniem do Kuroko. Akashi wie, że on sobie poradzi. W końcu to on go wybrał, prawda? Nie może zawieść.
OdpowiedzUsuńW pamięci nadal mam twoje słowa o tym, że Tetsu nie będzie taki, jak nam się wydaje. Pamiętam jak szalenie się ucieszyłam na myśl o tym, że to opowiadanie będzie głębsze i mroczniejsze niż tylko jakiś szkolny romans. Powoli zaczynam czuć w powietrzu zapach tej grozy, z jakiegoś powodu coraz wyraźniejszy. Zabijesz mnie tym oczekiwaniem, oczekiwaniem na odległą w tygodniach burzę z piorunami. Ile czasu każesz nam kisnąć w płomieniu oczekiwań, nim w końcu spadnie życiodajny deszcz?
Przepraszam, że tak późno, ale przyznam szczerze - za każdym razem, gdy otwierałam twojego bloga działo się ,,coś'' i zapominałam. A potem nie miałam czasu. Wiecznie pod górkę :< Ale życzę ci weny, pracuj pracuj :D
No fakt, wtedy mnie jeszcze dobrze nie znałaś, ale teraz już chyba wiesz, że słowa: 'CLD' i 'szkolny romans' się wykluczają xd Poza tym spójrz na sam tytuł tego opowiadania. Już on sam jest niezwykle sugestywny względem klimatu całego Requiem.
UsuńZ tą długością to jest tak, że w tym rozdziale miał być zawarty jeszcze niemal cały następny, a wtedy ten rozdział stawał się zdecydowanie zbyt długi, więc z dwojga złego uznałam, że je podzielę.
Spoko, spoko, każdy czasem jest zalatany xd
Za wenę dziękuję, przyda się bardzo~
Hej Clair!
OdpowiedzUsuńTo ja, ameb, Włóczykij etc.etc.,pamiętasz mnie?
Zresztą nie ważne. A co jest ważne? A to, że przychodzę sobię po kilku miesiącach, a tu co? Bach! Kolejne świetne rozdziały! No odlot po prostu!
"Dogonić tych, których plecy do tej pory majaczyły jedynie przed nim w oddali..." Dziewczyno! Nadal kocham i będę kochać twoje opisy.
"Nie pomyliłem się." -oczywiście, że nie. Przeca Akasz się nigdy nie myli (jest absolutem, c'nie?XD) -no i jeszcze jak o Tetsu chodzi to już w ogóle.
Gratuluję. Ponownie sprawiłaś, że stałam się amebem.
Kocham <3
Oczywiście, że pamiętam, za kogo Ty mnie masz xd
Usuń*po raz kolejny odpisuje z konwentu, tym razem świeżo przed położeniem się spać (bo przecież każdy normalny człowiek idzie spać o siódmej rano xd)*
Cieszę się bardzo, że Ci się spodobało. A zdanie z plecami również lubię~