sobota, 25 października 2014

Requiem dla Psychopaty I

DUCH



    Niebieskie oczy przeszywają jego duszę na wskroś. Ich właściciel stoi bardzo blisko, skupiony, z dłońmi mocno zaciśniętymi na piłce. Spojrzenie, jakim na niego patrzy, pełne jest determinacji, ale skrywają się w nim także inne uczucia. Żal i smutek, których nie sposób nie zauważyć.
    Nie może pogodzić się ze świadomością istnienia kogoś, kto potrafiłby wytrącić go z równowagi – jego, który powinien przecież kontrolować wszystkich. Nawet jeśli tym kimś byłaby osoba, nad którą nie można przejąć kontroli.

Zakończę to tu i teraz.

    Jest przekonany o słuszności swojej decyzji. Nie chce dłużej rozpamiętywać przeszłości. Ten mecz to dla niego koniec, całkowite unicestwienie jego starego „ja”, a zarazem nowy początek, w którym stanie się najsilniejszy, pozbawiony jakichkolwiek słabości. Gdy już wygra, nigdy więcej nie obejrzy się za siebie. Tak przecież miało być od samego początku.

Więc dlaczego dzieją się rzeczy, których nie przewidziałem?

    Czarne źrenice zwężają się, poszerzając błękitną głębinę. Wąskie usta układają się w nieme słowa.
    Kiedy dociera do niego ich znaczenie, jego oczy rozszerzają się ze zdziwienia. Te kilka prostych sylab wystarcza, by na krótką chwilę stracił nad sobą panowanie.

Dlaczego to wszystko się tak potoczyło?

    Niezależnie od jego woli powracają do niego wspomnienia. Obrazy, które zamknął w głębinach swojego umysłu, i których nigdy nie chciał sobie przypomnieć. Wydostają się one zza zatrzaśniętych drzwi, zmuszając go do ponownego zmierzenia się z przeszłością. W każdym z nich zaś dominuje jedna barwa – kolor, jaki przyjmuje niebo po burzy.

***

    Świst lecącej piłki. Tupot stóp, głośne, płytkie oddechy. Przeplatające się nawzajem odgłosy, towarzyszące grze, tworzące razem unikatową arię dedykowaną tym nielicznym, którzy poznali słodki smak koszykówki, jej prawdziwą istotę. Muzyka dla jego uszu.
    Jest zmęczony. Przez cały trening nieprzerwanie analizuje i kontroluje ruchy pozostałych członków drużyny, doskonaląc w tym samym czasie własną grę. To mocno odbija się na jego wytrzymałości psychicznej i fizycznej, pomimo iż obie są na bardzo wysokim poziomie.
    Kiedy trener ogłasza koniec zajęć, zawodnicy z westchnieniem ulgi odkładają piłki i kierują się w stronę szatni. Młodsi gracze zostają jeszcze, by posprzątać salę.
    Akashi cierpliwie czeka. Dopiero kiedy boisko całkowicie pustoszeje, opiera się o drabinki i zaczyna rozciągać. Nie pomija żadnych mięśni, wie, że równomierne rozłożenie ćwiczeń na wszystkie partie ciała jest niezwykle ważne.
    Pot spływa po jego skórze, kapiąc na drewniany parkiet. Obserwując krople, Akashi z zadowoleniem zauważa, że nie poci się bardziej niż zwykle. Jak zawsze wszystko, nawet własne ciało, ma pod całkowitą kontrolą.
    Kiedy wraca do szatni, nikogo już w niej nie zastaje. Rozbiera się i wchodzi pod prysznic. Przekręca kurek, tak by woda była możliwie najzimniejsza i przez chwilę stoi bez ruchu, delektując się lodowatym strumieniem, opadającym bez litości na jego plecy.
    Podoba mu się to uczucie chłodu, wywołujące na ciele gęsią skórkę. Przygląda się jej zafascynowany.
    Od zawsze zaskakiwało go to, jak wrażliwymi istotami są ludzie. Fakt, że wystarcza drobna zmiana temperatury czy intensywniejszy wysiłek fizyczny, by wystąpiły dreszcze lub ból mięśni, stał się jedną z przyczyn jego zaintrygowania własnym organizmem. Jednak od początku kryło się za tą fascynacją coś jeszcze.
     Akashi uśmiecha się lekko.

Ludzkie ciało jest naprawdę interesujące.
   
    Wychodzi spod prysznica odświeżony i zadowolony. Unosi jedną dłoń do twarzy i głęboko zaciąga się powietrzem. Uwielbia sposób, w jaki pachnie jego skóra. Lekko gorzkawy, przywodzący na myśl przyprawy z zachodnich krain. Zapach ten jest jednak niezwykle delikatny, wyczuwalny dopiero w odległości naruszającej strefę intymną.
    Akashi wyciera się dokładnie i staje przed obszernym lustrem w szatni. Przygląda się swojemu odbiciu, dokładnie zapamiętując każdy szczegół. Największą uwagę zwraca na mięśnie ramion, brzucha i nóg. Są one zbudowane w sposób, którego mógłby mu pozazdrościć jakikolwiek inny gracz gimnazjalny. Jednak wciąż brakuje im wiele do ideału.
    Akashi odsuwa się od lustra z myślą, że musi zintensyfikować część indywidualnego treningu. Jego umiejętności są na bardzo wysokim poziomie, jednak ciało wciąż pozostaje za słabe.
    Na dworze wieje lekki wiatr. Powietrze jest chłodne i rześkie, jak przystało na kwietniowe popołudnie. Na niebie różową łuną maluje się słońce powoli zniżające się ku horyzontowi. Przestrzeń wypełnia zapach traw i kwitnących wiśni. Na terenie szkoły panuje niczym niezmącona cisza, a wszystko to razem nadaje chwili lekko nostalgiczny klimat.
    Akashi kieruje się w stronę wyjścia. Idąc na skróty przez zabudowania gimnazjum, przechodzi obok nieużywanej sali gimnastycznej, powszechnie uważanej za nawiedzoną. On sam nigdy nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone, więc kiedy usłyszał tę plotkę, zbył ją milczeniem. Zdawał sobie doskonale sprawę, że każda szkoła musi posiadać swoje tajemnice wykreowane przez twórcze umysły uczniów.
    Kiedy jednak do jego uszu dociera odgłos kozłowania piłki, Akashi zatrzymuje się zaskoczony. Niezależnie od tego, czy sala uważana jest za nawiedzoną, nikt jej od dawna nie używa, odkąd zbudowano nową i większą.

Kto może ćwiczyć na niej, w dodatku o tak późnej porze?
   
    Drzwi są otwarte. Wewnątrz pali się światło, a po parkiecie biega ciemnoskóry chłopak z uśmiechem na ustach. Aomine Daiki, jego kolega z drużyny.
    Akashi przygląda mu się, niczym nie zdradzając swojej obecności. Dziwi go fakt, że po tak męczącym treningu, tamten nadal ma siłę i ochotę na intensywną grę. Zwłaszcza, że gra całkiem sam.
    Aomine rzuca do kosza, piłka wpada, odbija się od ziemi i toczy w kierunku ściany. Po chwili jednak w jakiś niesamowity sposób powraca do chłopaka, który łapie ją, szeroko się uśmiechając.
    Akashi spogląda w stronę, z której nadleciało podanie. Ze zdziwieniem uświadamia sobie, że po drugiej stornie boiska ktoś stoi, ktoś, kto w dodatku stał tam od samego początku, a mimo tego pozostał przez niego niezauważony.
    – Ładne podanie, Tetsu!
    Nazwany po imieniu chłopak obraca głowę, a kąciki jego ust lekko unoszą się ku górze. Ciałem Akashiego wstrząsa dreszcz, kiedy poznaje osobę, na którą patrzy. Te same co dwa lata temu błękitne włosy i oczy przejrzyste jak woda. Niepozorna, niska sylwetka i jasna, niemalże biała cera. I ten niezwykły, cichy głos, którego brzmienie przyjemnie drażni błonę bębenkową.
    W tamtej chwili cała pewność Akashiego co do nieistnienia zjawisk paranormalnych legła w gruzach. Tamtego dnia po raz pierwszy w życiu zobaczył ducha.

***

    Przez otwarte w sypialni okno wpada wiatr, roznosząc po pokoju zapach poranka, rozrzucając na boki czerwone włosy, opadające na wysokie czoło. Ich właściciel przygląda się w skupieniu rozłożonej przed nim planszy do shōgi. Obracając w palcach jedną z figur, uświadamia sobie, że nie może wykonać ruchu. Parska cicho pod nosem i odchyla się do tyłu, opierając się o oparcie krzesła.

Naprawdę uwielbiam tę grę.

    Po jakimś czasie, zmęczony intensywnym myśleniem spogląda w kierunku okna i zauważa małego motyla, który podlatuje do niego i siada na jego kolanie. Stworzenie ma jasne skrzydła, przywodzące na myśl płatki niezapominajek. Barwa ta przypomina Akashiemu o spotkaniu sprzed dwóch dni.
   
    Przygląda się ich grze od kilkunastu minut. Sposób, w jaki rusza się Aomine, jest mu dobrze znany, jednak w stylu drugiego chłopaka dostrzec można coś niezwykłego. Choć rzucając do kosza, trafia równie rzadko co początkujący, to kiedy skupia się na podaniach, staje się jakby inną osobą. Piłki, które posyła do partnera są bardzo szybkie i dokładne. Akashi zauważa w nich skrywany potencjał, który w połączeniu z nikłą obecnością mógłby stać się naprawdę przerażającą bronią.
    Po upływie kilku następnych minut kończą grę i, odwracając się w stronę wyjścia, zauważają, że ich obserwował. Wyraz twarzy ciemnoskórego chłopaka wskazuje na zaskoczenie, mina błękitnookiego jest zaś nieprzenikniona.
    – Widzę, że muszę bardziej przycisnąć cię na treningu, Aomine, skoro masz w sobie jeszcze tyle ukrytej energii – chłodno stwierdza Akashi. Nazwany po nazwisku chłopak przygląda mu się nieco zmieszany, jednak po chwili uśmiecha się szeroko.
    – Daj spokój, chciałem tylko pograć chwilę z Tetsu.
    Wzrok Akashiego przenosi się na drugą ze stojących na sali osób. Aomine zauważając to, szybko przedstawia wicekapitana swojemu towarzyszowi.
    – Testu, to jest Akashi Seijūrō – rozgrywający w pierwszym składzie.
    Spojrzenie błękitnych oczu, które na niego pada, jest trudne do rozszyfrowania, jednak to co się przez nie przebija, to zwykła ciekawość i zainteresowanie. Nie ma w nim nic, co świadczyłoby o tym, że w jakikolwiek sposób właściciel niebieskich tęczówek go rozpoznaje.

Nie pamiętasz mnie?
    Akashi uśmiecha się do siebie. On zapamiętał go doskonale, a tamten zdaje się, że zapomniał o nim już w chwili, kiedy przekazali sobie dwa lata temu piłkę. 

Cóż za ironia.

    Nie rozumie, dlaczego czuje się w ten sposób. Od ich przypadkowego spotkania minęło przecież wiele czasu, w dodatku wtedy patrzyli na siebie tylko przez chwilę. Nic dziwnego, że tamten go nie rozpoznał.

Dlaczego więc ja poznałem cię niemal od razu?

    Czując narastającą irytację, Akashi nie ma dłużej ochoty na przebywanie z tą dwójką. Jednak, kiedy już ma zamiar się odwrócić, błękitnooki chłopak wyciąga do niego rękę i przedstawia się.
    – Jestem Kuroko Tetsuya, miło mi.
    Wbrew sobie Akashi ściska wystawioną dłoń. Jest ciepła, a jej uścisk mocny. Trzymając ją przez krótką chwilę, dziwne wrażenie wypełnia jego serce. Po plecach przebieg dreszcz, jednak różny od tego wywołanego chłodem.

Znowu to niepokojące uczucie.

    Akashi szybko puszcza jego rękę i, żegnając się skinieniem głowy, opuszcza salę gimnastyczną. Wie, że nie zniesie ani chwili dłużej obecności Kuroko Tetsuyi obok siebie.

    Motyl rozkłada skrzydła i wylatuje przez otwarte okno. Akashi spogląda w ślad za nim, zastanawiając się nad nieokreślonym uczuciem, którego doświadcza, przebywając blisko błękitnookiego chłopaka. Nie podoba mu się ono, ponieważ jest czymś, czego nie rozumie, a przez to pozostającym poza jego kontrolą. On zaś nienawidzi, kiedy cokolwiek mu się spod niej wymyka.
    Opuszcza wzrok na wciąż trzymaną w dłoni figurę. W zamyśleniu przesuwa palcem po jej konturze.

Nie chcę tych uczuć.

    Tej jednej rzeczy jest pewien. Czymkolwiek by te uczucia nie były, ma zamiar je uciszyć – schwytać niczym motyla w klatkę, a potem zakneblować i uśpić. Chce się ich pozbyć, by nie musieć już nigdy więcej doświadczać związanej z nimi niepewności, która tak go irytuje.

Jak je stłumić?

    Ostra krawędź drewnianej figury przecina delikatną skórę opuszki jego palca. Czerwone krople spadają na planszę do shōgi, a wraz z nimi przychodzi zrozumienie.
    Akashi unosi dłoń i powoli zlizuje krew. Jej smak jest przyjemnie metaliczny, wprawiający go w chwilowe otępienie. Podoba mu się to wrażenie, kiedy zraniona skóra zaczyna szczypać w kontakcie ze śliną. Uśmiecha się lekko i naturalnie.

Znalazłem rozwiązanie.

***

    Idąc do szkoły, Kuroko przygląda się trzymanej w dłoniach piłce. Uwielbia jej teksturę, zapach gumy, dźwięk, jaki wydaje, kiedy odbija się od boiska, szmer siatki, o którą się ociera, wpadając do kosza. Kocha koszykówkę i wszystko, co z nią związane. Odkąd zaczął grać z Aomine, sport ten wydaje mu się jeszcze wspanialszy. Być może powodem jest styl gry ciemnoskórego chłopaka, który mógłby obserwować godzinami.
    Kiedy wchodzi na teren szkoły, w oddali dostrzega wyróżniającą się spośród tumu, czerwoną czuprynę. To przypomina Kuroko o osobie, którą przedstawił mu Aomine kilka dni temu.
   
    – …Akashi Seijūrō – rozgrywający w pierwszym składzie.
    Nazwany Akashim chłopak przygląda mu się uważnie. Jego oczy mają barwę intensywnej czerwieni, jednak ich spojrzenie jest dziwne. Chłodne i groźne. Zupełnie jakby mówiło: „Nie waż mi się sprzeciwić”. Kuroko jest pewien, że widzi je po raz pierwszy w życiu. Choć z początku wygląd Akashiego wydał mu się znajomy, to jednak te oczy są mu kompletnie obce.
    Mimo tego, niezależnie od pierwszego wrażenia wyciąga do niego rękę i przedstawia się. Ze zdziwieniem zauważa, że palce dłoni, którą chwilę potem ściska, są zaskakująco smukłe i długie, a ich chłodna skóra przyjemna w dotyku.
    Unosi wzrok na Akashiego, tamten jednak odwraca się i odchodzi. Kuroko przygląda się jeszcze przez jakiś czas jego oddalającym się plecom do momentu, w którym Aomine ukłuciem w żebra przywraca go do rzeczywistości.

    Przez cały czas trwania lekcji jego myśli skupione są wyłącznie wokół perspektywy gry. Gdy tylko słyszy dzwonek na przerwę, szybko wychodzi z sali i kieruje się w stronę boiska. Kiedy zauważa, że przyszedł pierwszy, postanawia przez chwilę pograć sam. Ściąga sweter i rozpina górne guziki koszuli. Potem wyciąga piłkę z torby i zaczyna rzucać.
    Kiedyś zawsze trenował w taki sposób. Zbyt niezauważalny i za słaby by grać z innymi, przychodził sam na boisko i spędzał długie godziny na szlifowaniu własnych umiejętności. Właśnie podczas jednego z takich treningów spotkał tamtą osobę.
    Choć wygląd jej twarzy zatarł mu się we wspomnieniach, to jednak nie zapomniał oczu, które wtedy na niego patrzyły. Czasem zdarza mu się jeszcze o nich śnić, widzi je wtedy jako dwa jarzące się punkty pośród całkowitej ciemności. Koła o barwie zachodzącego słońca, podzielone na pół czarną, pionową linią. Niemalże płonąc pośród cieni, rozjaśniają mrok jego snu, prowadząc go przed siebie, ku niezwykłemu ciepłu.
    Tamtego dnia nie wiedział, czemu te oczy tak bardzo go zaintrygowały. Zrozumienie przyszło z czasem, gdy zaczął o nich śnić. I kiedy odkrył, co tak naprawdę czaiło się za kurtyną nieprzeniknionego spojrzenia, uświadomił sobie jedną prostą prawdę.

Są piękne.

    W tamtej chwili biło z nich bardzo delikatne, niemalże nieuchwytne dla ludzkiego oka ciepło. Biały płomień, czający się pośród szkarłatnej toni, maleńki i kruchy, a jednak nieprzerwanie się tlący.
    Kiedy pierwszy raz zobaczył Akashiego był niemal pewny, że jest on osobą, którą wtedy spotkał, lecz zmyliło go jego chłodne spojrzenie, tak inne od tego, które zapamiętał. A jednak, z jakiegoś powodu smukła, atletyczna sylwetka kapitana wydaje mu się znajoma.

Czy podmuch zimy może z taką łatwością przemienić ogień w lód? 
Czy nie potrzeba więcej, by ugasić płomień?

    Przesuwając dłonią po startej powierzchni piłki, Kuroko uświadamia sobie, że teraz to już i tak nie ma żadnego znaczenia. Pomimo, że chodzą do jednej szkoły, szanse, że ponownie się spotkają, są niezwykle małe. Akashi gra w pierwszym składzie, ponadto jest wicekapitanem.

Ja zaś zwykłym amatorem bez pamięci zakochanym w koszykówce.
   
    Z zamyślenia wyrywa go odgłos kroków zbliżających się do boiska. Odwraca się w ich stronę, jednak tym, kogo przed sobą widzi, nie jest Aomine.
    Mocny podmuch wiatru rozwiewa czerwona grzywkę, odsłaniając przymrużone oczy z pionową źrenicą. Zaskoczony Kuroko wypuszcza piłkę z rąk. Na ustach stojącej przed nim osoby wykwita niepokojący uśmiech.    
   


                                                          
Z tym rozdziałem zaczyna się pierwsza część Requiem pt. „Słowa Pisane Szeptem”. Nie jestem pewna, w jakiej ilości rozdziałów się ona zamknie, ale będzie ich raczej dużo.

32 komentarze:

  1. Ja tu wrócę, jak ogarnę dupę. Na razie nie masz się co zamartwiać (chyba) bo dostałam nową maszynę do pisania i może jak ją ogarnę to będę mogła wstawiać już normalnie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak trochę mnie święty yaoizm kocha, skoro podarował Ci nową maszynę, tak bym nie musiała cierpieć na brak ulubionych prochów xd

      Usuń
    2. Akashi, zabij go.
      A czekaj, źle zaczęłam. To naprawdę piekne, chodź czta mi się miejscami ciężko. Nie wiem czemu. Możliwe że przywykłam do swojego miejscami chaotycznego stylu. Jednakże, czytam to z iskrzącym się wzrokiem i budyniem szczęścia w portkach.
      Momeny z krwią i Akashim zawsze są niepokojące i zachęcające do dalszej lektury. Podobają mi się.
      A teraz - Akasz zabij Kuroko.
      Dlaczego tego chcę, pewnie spytasz -Ano, ja nie lubię Tetsu. Nie wiem czemu, nie przepadam za nim, irytuje mnie. Podejrzewam, że go lubisz więc chyba cofnę poprzednią prośbę.
      Podoba mi się jak piszesz. Już to mówiłam, nie chce mi się powtarzać, jestem leniwa i zbyt zmęczena.
      Więc pozdrawiam, życzę weny i czekam na twoje relacje po przeczytaniu moich shotów c: (jestem paskudna wiem)

      Usuń
    3. No zakończenia zdradzać nie będę, ale mogę powiedzieć, że zaczyna się delikatnie. Potem będzie ostrzej, więcej dramatyzmu i w ogóle będzie się działo. Ale to już sama zobaczysz. Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję.

      Usuń
    4. No ja mam nadzieję, że będzie ostrzej🐵 (Akasz zabij go) A rozczarować, na pewno nie nie rozczarujesz

      Usuń
  2. Powiedz mi moja droga z jakiej planety ty pochodzisz. Nie spotkałam jeszcze w swoim życiu kogoś takiego jak ty. Po trochu jesteś taka jaka ja bym chciała, a po trochu nienawidzę cie z całego serca. Ale w ogólnym rozrachunku i po dłuższym zastanowieniu się dochodzi do mnie świadomość, że o to pierwszy raz w swoim życiu, normalnie anormalnie się zakochałam. Przeczytałam to jednym tchem i mam ochotę na wiele więcej. Proszę cię, więc żebyś mnie nie ignorowała nie ważne jak dziwna wydawać ci się będę. Po prostu pisz więcej dla swojej największej fanki, lub ogólnie fanek.

    Wracając do treści tekstu, to mam jeden bardzo ważny przekaz do Akashiego: ZAKOCHAŁEŚ SIĘ MÓJ DROGI, ZAKOCHAŁEŚ I OBYŚ SIĘ NIGDY NIE ODKOCHAŁ!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój brat czasami stwierdza prosty fakt, że jestem kosmitą. Więc z tym pytaniem to do niego, nie do mnie xd
      Nawet nie masz pojęcia jak mi miło czytać takie wyznanie. W moje teksty staram się wkładać całą siebie, dlatego bardzo się cieszę, kiedy ktoś to zauważa i docenia.
      Nie musisz się martwić, nie mam zwyczaju ignorowania ludzi, niezależnie od tego jak bardzo dziwni by nie byli. Nie wiem też co rozumiesz pod słowem "dziwne", ale mogę śmiało powiedzieć, że ja też do normalnych osób raczej nie należę xd

      Usuń
  3. Rozpływam się nad tym... Ten styl jest taki piękny, że aż mam ochotę rozpłakać się nad tym pięknem. Ten Akashi, na Szatana, ten Akashi tak bardzo oddaje charakter kanonicznego Akashiego że aż nie wierzę w to co czytam. Jego myślenie sprawia, że ciary mnie przechodzą, jeny. Bardzo mi się motyw tych oczu i ich wcześniejszego spotkania podoba, to jest takie kujące w serce w jakiś sposób że aż wewnątrz mnie coś krzyczało jak Kuroko może go nie pamiętać, przecież to Akashi, a nie jakaś szara istota bez charakteru. Jeszcze fakt że tam był Aomine, Murzyn kochany, sprawił że zakochałam się w tym opku. Mam nadzieje, że będziesz dobrze relacje Pokolenia Cudów "rozkładać" i nie będziesz robić tak jak inni (np. Zapominać o nie których postaciach, typu taki Murasakibara, to boli jak się o nim zapomina).
    Czekam na następny i mam nadzieje że przyjemnie mnie zaskoczysz, tak jak zrobiłaś to z tym. Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze pytanie, bo znów bym zapomniała xD Zdradzisz może z jakich paringów będziesz tu wstawiać one shoty i tak dalej?

      Usuń
    2. To z tym nierozpoznaniem to jest głębsza sprawa, w końcu minął rok i wszystko mogło się przez ten czas wydarzyć (ale ja nic zdradzać nie będę), w dalszych rozdziałach cały ten skomplikowany twór będzie się powoli wyjaśniał. Poza tym gdyby Kuroś od razu go poznał, rzucił mu się na szyję i oddał mu się cały, to by było zbyt mdłe, według mnie. Lubię, jak jest dreszczyk emocji xd
      No i bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój Akasz, starałam się jak najlepiej go oddać, bo jest postacią, która z całego KnB najbardziej mnie fascynuje. Więc w jego kreację włożyłam naprawdę wszystko, co tylko miałam.
      Co do relacji, to już sama zobaczysz, nie mogę Ci nic powiedzieć, bo to byłby spojler.
      Co do one-shotów, tak naprawdę to sama nie wiem. To znaczy, mam już napisany jeden, na którym muszę jeszcze wykonać betę, ale jakoś nie mogę znaleźć na to czasu, bo Requiem zawsze się jakoś przed niego wpycha xd Ale, że w przyszły weekend jest święto i (dzięki Wam siły nadprzyrodzone) odwołali nam kursy, co oznacza, że po raz pierwszy od początku września mam wolny weekend, to bardzo możliwe, że shocik doczeka się bety jeszcze w tym tygodniu i uda mi się go wrzucić na Halloween. Bo w klimatach jest bardzo do tego święta pasujących. Ale nie chcę zdradzać z kim, niech to będzie niespodzianka.
      Ale jeśli chodzi o poszczególne paringi, które w shotach pojawiać się będą, to wszystko zależy od tego, na co najdzie mnie ochota. Mam raczej mnóstwo pomysłów, poza tym nie mam zamiaru się ograniczać, ani co do paringów, ani do mang, czy anime w ogóle. Teoretycznie, jeśli będę mniej więcej ogarnięta w temacie, mogłabym napisać dowolnego shota na życzenie. Więc jeśli chciałabyś przeczytać jakiś konkretny, to wystarczy powiedzieć xd

      Usuń
  4. Miałam gęsią skórkę, jak to czytałam. Wpadłam w przyjemny trans. Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Czuję niedosyt, chcę więcej! Błagam pisz szybciej <3

    Yahiko H.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymajta mnie ludzie bo będę wyć jak stado wilków do Księżyca... Kuroko, tak, fuck yeah, tak, oczy Sei'a są tak piękne, tak ogniste, że stopią lód twego błękitnego serca. Idźta, kochajta się, bądźcie szczęśliwi do cholery !!!! Kuroko obejmie go swym łagodnym błękitem, na nowo rozżarzy ciepły blask w oczach, tak by Sei mógł już śnić tylko o nim, o jego bladej skórze, jego ciepłych dłoniach... Zamknie go w swych silnych, atletycznych ramionach... Będą zostawać po godzinach na sali, w szatni będą się unosiły zapachy ich ciał.. Na wypadek, jakbyś nie zrozumiała ani słowa, to podobało mi się. Wielbię cię, kocham cię, ubóstwiam cię...

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałam co do słowa! Bardzo podoba mi się ten komentarz, nie mogłam się nie uśmiechać, czytając go. Dla takich czytelników warto pisać. Szczególnie fragment z silnymi, atletycznymi ramionami przypadł mi do gustu. Dziękuję Yazu, jesteś świetna!

      Usuń
  6. Dobra, oficjalnie NIE OGARNIAM mojego telefonu. Wrzucałam komentarz...chyba wczoraj, koło 16.00, najpierw mi wyświetliło, że dodało, a później zniknął. Tak czekałam, ale nie pojawił się z powrotem. Na niektórych blogach też mi tak zrobiło, ale na wszystkie wróciło po godzince, czy dwóch. Nie pamiętam zupełnie co pisałam wtedy, gomme ;c Więc wymyślę nowy komentarz! Bardzo mnie wciągnęło, ponieważ nie muszę skupiać się na błędach ortograficznych i interpunkcyjnych, co normalnie wkurza mnie nieziemsko! A tak, mogłam zagłębić się w fabułę, jak przy dobrej książce. Nie łudzę się, że dalej będzie tak delikatnie, tytułowy psychopata na pewno ujawni się już niedługo. Akashiego najczęściej widzę z Murasakibarą, jakoś ta dwójka do mnie bardziej przemawia. Kuroko tylko a Kagamim, a Kise z Aomine! To takie tru i wgl nie sztampowe XD Ale mniejsza. Piszesz w tak ciekawy i emocjonalny (nwm czy to słowo najlepiej oddaje to co mam na myśli, no ale cóż) sposób, że miałam ciary przez cały rozdział. A nic się jeszcze nie działo! Mam tą wadę, że baaardzo łatwo utożsamiam się z głównym bohaterem, przez co razem z nim płaczę, krwawię (przynajmniej psychicznie) i umieram. Po uśmierceniu jakiegoś bohatera, zazwyczaj przeżywam swoiste katharsis, jak w dobrym, greckim dramacie. I mam wrażenie, że Twoje opowiadanie też mi takich wrażeń dostarczy. Czekam z niecierpliwością! A wracając do pochodzenia skrótu CLD... PROSZĘ, PROSZĘ, BARDZO ŁADNIE PROSZĘ! Merlin Ci w dzieciach wynagrodzi! Salazar załatwi węże to Twoich patologicznych eksperymentów, Rowena podzieli się z Tobą swoją nieocenioną wiedzą z zakresu zwłoko - ciachania, Helga wspomoże Cię słodkim, jak ona sama, baniakiem miodu, a Godryk odważnie wskoczy do tegoż baniaka, byś mogła podumać nad niesamowitymi właściwościami konserwującymi miodu. Ma się te chody u założycieli, nie? ^^ Pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział. I przepraszam, że wcześniej nie sprawdziłam, czy się ten komentarz nie dodał, obiecałam być już wczoraj! :c
    Dark Night, z nadzieją, że teraz nic nie usunie, bo jest z kompa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja się muszę męczyć, żeby tych błędów nie było. Ortografię ma ogarniętą bardzo dobrze (tak, tak ja skromna), ale w trakcie pisania przecinki te kilka razy zawsze wstawią się nie tam gdzie trzeba i potem szukaj ich przez następne dwie godziny, sprawdzając tekst. No, ale z Twojej opinii wychodzi na to, że korekta mi wychodzi, więc cieszę się bardzo z tego powodu.
      Ja też jeszcze niedawno nawet nie pomyślałabym o sparowaniu Tetsu z Akaszem, a tu nagle takie badum! i doznałam olśnienia. No i jak nie chwyciłam za laptopa i nie zaczęłam pisać..xd
      Bardzo się cieszę, że mój tekst tak na Ciebie działa, choć nie jestem pewna, czy jestem na tyle zdolna, by wprowadzić Cię w stan katharsis (wydaje mi się, czy ktoś darzy dużą sympatią sztukę starożytną? Jeśli tak to mam kolejny powód, by Cię kochać ♥), niemniej postaram się (BARDZO, BARDZO SIĘ POSTARAM) sprostać Twoim oczekiwaniom.
      No jak takie kontakty masz, to nie mogę nie zdradzić Ci tytułu, ale trzymam Cię za słowo! No poza tymi dziećmi, to sobie możesz darować xd
      "Clair de lune" Debussy'ego. Jeden z tych kilku utworów, które kocham bezapelacyjnie. Są wśród nich delikatne i mocne, a "clair" zdecydowanie należy do delikatnych, no ale to już sama się przekonasz. Zresztą całą twórczość Debussy'ego bardzo lubię.
      A co do tego psychopaty, to tak tylko zaznaczę, że post, który mam zamiar jutro wrzucić nie jest częścią "Requiem", ale całkowicie niezależnym two-shotem. I jest no... sama nie umiem go za bardzo określić. Pisząc go, zastanawiam się, czy ja zamiast mózgu nie mam przypadkiem jakiejś podejrzanej, lepkiej mózgoplazmy. Serio, czasem czytając niektóre fragmenty swoich prac, zastanawiam się, co jest nie tak z moją wyobraźnią. No, ale to już sama się jutro przekonasz i ocenisz, czy jestem wariatką xd
      P.S Daj znać jak Ci się podobało "clair".

      Usuń
  7. Haha, czyli teatr antyczny też leży w zakresie Twoich zainteresowań? Lol, czuję się jakbym gadała ze swoim alter ego, które po prostu ma jakieś patologiczne zwichrowania XD A oczekiwania mam tylko co do autorów/ autorek, którzy piszą...dobrze, bo nie ma na to innego słowa. Jeśli styl jest przeciętny, ale w jakimś stopniu mnie interesuje, to po prostu czytam, od czasu do czasu skrobnę jakiś komentarz. Tak ambitne i wzbudzające emocje teksty, jak Twój, zmuszają mnie do pisania dłuższych komentarzy. Uwielbiam dramaty, komedie, horrory - wszystko, co wzbudza emocje u czytelnika. A po takim wstępie, nie mam wątpliwości, że Twoje kolejne dzieła będą wywoływać skrajne odczucia - od radości, niepokoju, przez strach, aż do rozpaczy. Tak, jestem psycholem, który lubi ryczeć. Chyba dlatego maniakalnie oglądam "Sztuczną Inteligencję" i "Piękny umysł". Co do mózgoplazmy - ja piszę, póki co tylko dla siebie i znajomych. Czasem mi wychodzi...a czasem czytają i patrzą na mnie z takim: Boziu, co jest nie tak z jej mózgiem? I dopiero wtedy czytam jeszcze raz i sama dziwię się, skąd u mnie wzięły się takie...interesujące opisy XD Więc rozumiem Twoje podejrzenia doskonale. Możliwe, że w dzieciństwie ktoś nas bardzo skrzywdził i do mózgu dodał jakiejś sieczki, ew budyniu. Ale cały świat z normalnymi mózgami byłby nudny!~
    A teraz, co do "Clair" - Kurde, nie wiedziałam co tracę, kiedy wydurniałam się ze słuchaniem jakiegoś tam rocka czy metalu! Debussy, to jest to, suczki! Normalnie przesłuchałam jeszcze "Valse Romantique" "Noctrune" i "La Mer"...i ciągle to samo wrażenie, że słucham czegoś czystego, pięknego, dobrego. Nawet nwm jak to ująć w słowa. A "Clair" najlepsze! Jak zamknęłam oczy, to muzyka, sama sobą, maluje coś niesamowitego. Takie delikatne, smutne...łapie za serce, przejmująco drażni zmysły...poetka ze mnie XD Sedno jest takie, że oficjalnie zostaję wielbicielką muzyki...nawet nwm jaki to rodzaj, taka ze mnie ignorantka. Chciałam napisać "klasycznej", ale taka ze mnie znawczyni muzyki, jak z kociej mordy wór na mąkę. Możesz się jarać, że nawróciłaś zagubioną duszyczkę na Debussy'ego ^^
    D. N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaram się bardzo! Ja mam gust muzyczny bliżej nieokreślony. Uwielbiam muzykę od klasycznej (tak, Debussy to przedstawiciel tegoż gatunku) przez rock, punk, rock'n'roll po naprawdę mocny metal (serio, moja przyjaciółka gra w zespole death metalowym i zmusza mnie do słuchania tej sieczki. Sama muzyka jest świetna, ale do wokalu nie jestem w stanie się przekonać, no po prostu to wykracza poza moje pojmowanie muzyki xd). Jeszcze gdzieś w to po drodze wplotą się ścieżki dźwiękowe z filmów (uwielbiam Zimmera i Rotę) i OST z anime. Także jak widzisz jeden gatunek nie musi się wcale kłócić z drugim. Niemniej bardzo się cieszę, że Ci się spodobało. Debussy'ego mam w domu kilka płyt i jak najdzie mnie nastrój na napisanie jakiegoś chwytającego za serce dramatu, to one lecą do odtwarzacza w pierwszej kolejności xd
      A z tym budyniem w dzieciństwie to coś faktycznie mogło być na rzeczy. Zwłaszcza, że mam takiego ojca, jakiego mam - jak miałam 4 czy 5 lat zabrał mnie sanki i puścił SAMĄ z górki, a na dole były drzewa. No i biedna ja przypieprzyła twarzą prosto w pień i ryk był taki, że aż mnie musieli na drugiej półkuli usłyszeć. Więc znając małe ogarnięcie moje ojca mógł mi przez przypadek coś dolać tam gdzie nie powinien xd
      To nawet nie tyle sam teatr antyczny, co cała starożytność to mój mały fetysz. Uwielbiam Sofoklesa, Homera, Wergiliusza, Horacego i wielu, wielu innych. W pierwszych dwóch klasach liceum uczyłam się nawet specjalnie łaciny. A o Aleksandrze Wielkim mogłabym słuchać godzinami. Nawet mój ulubiony cytat jest jego dziełem ♥
      Także, jak widzisz mamy bardzo wiele wspólnego!

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz ile XD Jak czytałam o tym Twoim przywaleniu w drzewa, to najpierw się roześmiałam...a potem mi się przypomniało, że jak miałam mniej niż 4 lata (bo później się przeprowadziliśmy do mieszkania z cieńszymi ścianami), to siedziałam sobie z tatusiem w domu, oglądaliśmy jakieś teledyski na kanałach muzycznych...i nagle coś mi odwaliło, wstałam sobie, bierę rozpęd, biegnę, biegnę...i pierdut, głową w ścianę. Podobno malowniczo wywaliłam się na podłogę i straciłam przytomność. Z tego co słyszałam, mój tata myślał, że nie żyję, zaczął panikować...a ja na luzie se wstaję i mówię, że chyba mnie głowa boli. To mogło być to, co zmieniło mój mózg na zawsze. Nawet o tym nie pomyślałam, ale teraz to brzmi logicznie. Aż nie mogę uwierzyć, że mamy tak nieodpowiedzialnych rodziców o.O Hahahah. Nie no, jestem przerażona naszym podobieństwem. Aleksander Wielki, to skarbnica mądrości! Boję się napisać mój ulubiony cytat, bo jeszcze okaże się, że też go znasz, czy coś XD Ale ryzyk - fizyk: "Już sa­mo dążenie do wiel­kiego ce­lu jest prze­jawem wiel­kiego męstwa." Koniec cytatu ;D Jeden z moich ulubionych, chociaż u mnie w mądrościach życiowych, króluje T. Pratchett. Czekaj, znajdę sobie Twojego maila, masz może gg? To wyślę Ci na maila moje gg i nie będę Ci robić takiego spamu w komentarzach XD
      D.N.

      Usuń
    3. Sprawdź maila! :)
      D.N.

      Usuń
  8. Ach jak ja ... Kocham akakuro! Tak kocham , że , że nienawidze * duuuu* Ładne opo , ale nie dla mnie . Twój styl pisania jest okej. Dlaczego okej a nie super? Ponieważ ładnie piszesz nie masz błędów , ale zdaje mi się, że gdzieś widziałam takiego rodzaj "pismo“ . Jak napiszesz jakieś “ładne" akafuri , akakaga lub erri to dostaniesz 100procentowego czytelnika . Żartuje i tak tu przyjde tylko nwm kiedy pewnie jak coś napiszesz ! ... To pisaj mi tu ! I dozobaczenia aa i jeszcze coś ^^. Twój brat nazywa cie kosmitą ? A może jesteś w loży masońskiej lub jesteś reptylem ! Chcesz dołączyć do loży masońskiej montów ( znaczy mojej) zadzwoń pod numer : 666 666 666 ! Od razu rozmową z Wielkim mistrzem !! Dzwoń ! XD. To szybko pisz bo czekam ! ~Wielki Mistrz Monte. PS Jeśli wiesz co to masony, iluminati i reptyle itd. to zrozumisz o co chodzi jeśli nie to poproś o wytłumaczrnie Wilekiego mistrza mnie ! Lub dzwoń do koma ! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iluminati ♥ I padający z poreakcyjnego nieba znad Czarnobyla deszcz fruwających sfastyk! Haha, tak, tak jestem nienormalna, ale to nic, mało na świcie ludzi całkiem normalnych.
      A tu mnie zdziwiłaś, ja się do tej pory nie spotkałam z takim jak to ujęłaś "pismem" jak moje. A szukałam sporo xd Gdybyś przypomniała sobie gdzie, to chętnie bym to przeczytała. Chodzi mi jeszcze myśl po głowie, że może byłaś czytelniczką mojego poprzedniego bloga, choć to chyba raczej mało prawdopodobne xd
      No, ale w każdym razie bardzo się ucieszyłam, że jest "okej", a nie "super". Jak tylko cię chwalą, to jest szansa, że spoczniesz na laurach, a tak wiem, że jeszcze mnóstwo pracy przede mną. Wzięłam to sobie do serca i postaram się Cię usatysfakcjonować, może kiedyś mi się to uda xd
      AkaFuri, AkaKaga... heh, no mogę o tym pomyśleć, choć moje OTP z KnB to AkaKuro i AkaAka xd A co do Ereri (bo to ich chyba miałaś na myśli?) już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad napisaniem tego. Z początku pierwszą pracą na tym blogu mieli być właśnie oni, ale... nie wiem mam jakąś blokadę, kiedy zaczynam o nich pisać. Nie mogę wymyślić nic kreatywnego, co by mnie usatysfakcjonowało. Już łatwiej chyba byłoby mi napisać Eruri xd
      #tenból
      A tak na marginesie to Wielki Mistrz Monte brzmi tak zajebiście epicko, że sobie nawet nie wyobrażasz xd

      Usuń
    2. Nie niebyłam twoim czytelnikiem nawet nie wiedziałam , że masz bloga x.X Blooga tamtego kompletnie nie mogę sobie przypomnieć , ale byłm bardzo podobny (wyglądem nie). Serio zacinasz się na ereri szkoda może dostaniesz jakąś weny kiedyś.To pracuj i czekam na rezultacik ! :D A tak na marginesie zastanawiam się czy nie założyć blooga o recenzjach książk założyć? (tak jam mól książkowy) ~Wielki Mistrz Monte P S Serio epicko ? ;o Dziękuje *^*

      Usuń
    3. PS2 Ładną masz muzyczke :). ~WMM xD

      Usuń
    4. A zakładaj, ja tam kocham czytać książki, a jak się już tyle pozycji przeczytało, to ciężko znaleźć nowe dość dobre. Więc taki blog na pewno chętnie bym odwiedzała xd Mole książkowe rządzą!
      Poczekamy, zobaczymy może coś się z tego Ereri urodzi, bynajmniej nie z tyłka Erena xd
      A dziękuję bardzo, choć miałam niemały dylemat z wybraniem poszczególnych utworów, bo moja lista ulubionych OST jest bardzo długa i szeroka xd
      No, wybitnie epicko. Tylko czemu Monte? Aż lubisz żreć ten pseudobudyń? xd

      Usuń
  9. No to czekam na to nie tyłkowe ereri. Ej i pomuż mi wymyśleć nazwe : Wielki Mistrz i nwm co D: . Tak zmieniam nazwe poniewać mg mież lepszą a tak wg to rzadko jem ten "jogurt" to nie jest budyń nawet nie psełdo . ~ Wielki Mistrz ( PS Mój muzg się wyłonczył wiec dlatego taki głupi kom )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, kocham ten komentarz, wydrukuję, oprawię w ramkę i powieszę na ścianie. No mistrzostwo *leży i śmieje się do ekranu*
      A po co chcesz zmieniać? Monte monte do jogurtu nikt się nie przyczepi, a nazwa jest naprawdę świetna!

      Usuń
  10. Brak internetu boli *sobs* wrócę tutaj jak ogarnę jakieś w miarę stałe połączenie ;v;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy już to pisałam, ale powtórzę. Styl jest naprawdę nieziemski, podoba mi się ta melancholia i brak pośpiechu. Środowisko zmieniło nas tak, że wszystko robimy w ciągłym biegu, piszemy, jemy, czytamy, a tutaj... kompletny spokój. To jeden z niewielu teksów, po którego przeczytaniu niewiele mogłabym dodać, wszystko jest na swoim miejscu, zadbałaś o każdy szczegół i to jest naprawdę niezwykłe, wręcz niespotykane. Cóż więcej powiedzieć, chylę czoła :D
      W kwestii fabularnej, strasznie podoba mi się rozpoczęcie historii od piłki, prosty i nieprzekombinowany pomysł, ale jak cudownie nakreślony :D

      Usuń
    2. Jak ja się cieszę, że właśnie ten brak pośpiechu przypadł Ci do gustu. Bo niektórzy to chcieliby, żebym od razu wrzuciła ich do łóżka w ramach integracji międzyskładowej. Ja wiem, seksy są ważne i fajne i wgl, ale to nie jest shot, to opko, w dodatku planowane na bardzo długie. Fabuła na pierwszym miejscu~

      Usuń
    3. Niekoniecznie chodziło mi o seksy, ale cieszę się, że o nich wspomniałaś, najlepiej to trollować czytelników "seksów nie dostaniecie, uczcie się cierpliwości" :D I ta kursywa, kocham kwestie pisane kursywą <3

      Usuń
  11. Przywitam Cię błędami xD

    1. "Te kilka prostych sylab wystarcza, by na krótką chwilę stracił na nad sobą panowanie" - cosik Ci się tu prawie podwoiło.
    2. "Obracając w placach jedną z figur uświadamia sobie, że nie może wykonać ruchu" - Placy xD
    3. "Z zdziwieniem zauważ, że place dłoni, którą chwilę potem ściska, są zaskakująco smukłe i długie, a ich chłodna skóra przyjemna w dotyku" - znowu place.

    A teraz przejdę do podstawowej części komentarza. Uprzedzam jednak, że to będzie chaotyczny komentarz, bo najpierw chcę uwzględnić to, co w rozdziale spodobało mi się najbardziej.
    Mianowicie:
    "Czy podmuch zimy może z taką łatwością przemienić ogień w lód? Czy nie potrzeba więcej, by ugasić płomieć?".
    Po pierwsze: piękny tekst. Po drugie: piękny tekst, taki specyficzny, który naprowadza czytelnika na myśl, że "coś się stąło", że istnieje powód, przez który Kuroko nie rozpoznaje Akashiego. Tym samym narasta zainteresowanie, ciekawość - co takiego musiało się stać? Z jednej strony Akashi, który od razu go rozpoznał, nie zdający sobie sprawy z tego, że coś się w nim zmieniło, co co dostrzega Tetsu, ale nadal nie wie, że Akashi jest tym, którego spotkał 2 lata wcześniej.
    Muszę przyznać, że to pierwszy raz, kiedy w tak, no, póki co zwyczajnym, opowiadaniu, poczułam niepokój. I to nie w momencie czytania fragmentu o krwi, czy też ostatniego zdania - poczułam go, gdy doszłam do zdania "Odwca się w ich stronę, jednak tym, kogo przed sobą widzi, nie jest Aomine". Wiedziałam już, że to Akashi, choć nie trudno było się domyśleć. Jednak z jakiegoś powodu ta scena wywołała u mnie niepokój - poyślałam sobie "coś się stanie", "coś nadchodzi", i to nie byle co.
    Wczucie się w Kuroko, dzięki Twojej dokładności, nie stanowiło problemu. Miałam wrażenie, że przeżywam to razem z nim - myślę o chłopaku spotkanym kiedyś na boisku, nagle słyszę kroki, które wyrywają mnie z zamyślenia, odwracam się i widzę tego, o którym właśnie myślałam...
    Niby nic takiego, a jednak właśnie takie chwile wprawiają człowieka w niepewność. Bo to jest realne, to może zdarzyć się zawsze, nie usłyszymy muzyczki pełnej napięcia, nie zobaczymy niespokojnego nasłuchiwania, czy nerwowego przygryzania wargi, tylko cisza i nasze myśli...
    Gdyby w moim domu panowała absolutna cisza, musiałabym zacząć czymś stukać, bo bym nie wytrzymała xD Jak Ty to robisz, że wprowadzasz czytelnika w taki nastrój? *-*
    Ale o czym ja mówię...? xD
    W każdym razie!
    Rozdzialik super i naprawdę bardzo się cieszę, że nie trafiłam na Twojego bloga, kiedy dopiero zaczynałaś pisać "Requiem dla Psychopaty". Dzięki temu nie muszę czekać za kolejnym chapterem, bo już jest *-* Mwahahaha! Cudo! Naprawdę wciągające ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy, błędy i po błędach. Dziękować~ A te place to często mi się zdarzają i to o tyle małe skurwiele, że word ich z jakiegoś powodu nie podkreśla ;-;
      W sumie... dosyć szybko się wyjaśni, co takiego się stało, że Tetsu go nie poznaje, ale nic nie mówię, sama sobie przeczytasz~
      Cieszę się, że ten tekst Ci się spodobał. I że odczułaś to napięcie. Naprawdę bardzo mnie to cieszy, bo oznacza, że ja jako autorka w miarę się spisałam. Dlatego bardzo się cieszę~

      Usuń