One-Shot: Akashi x Midorima x Akashi
Z dedykacją dla Momo.
___________________
Chwytasz mnie
delikatnie za rękę, prowadzisz w stronę sypialni. Twoje bose stopy niemal
bezszelestnie poruszają się po grubym, bordowym dywanie. Kiedy kroczysz tak
przede mną, pośród tej wszechobecnej czerwieni, która zdominowała nasze mieszkanie,
zdajesz się być istotą rodem z baśni. Senną wizją, pięknym złudzeniem, które
gotowe jest zniknąć, spłoszone najcichszym nawet dźwiękiem. Taki dostojny,
elegancki, z włosami w odcieniu intensywnej czerwieni, swobodnie opadającymi na
kark, z jasną, niemal nieskazitelną skórą, tak przyjemnie gładką w dotyku. Z
oczami niczym dwa rubiny, których głębia za każdym razem mnie pochłania –
wykuty w szkarłacie tunel, prowadzący do powolnego zatracenia.
Uwielbiam na
ciebie patrzeć.
Cicho
otwierasz drzwi sypialni i wchodzisz do środka, prowadząc mnie za sobą. Gdy
zatrzymujesz się tuż przy krawędzi łóżka, puszczasz moją dłoń.
Podchodzę do
ciebie powoli, ostrożnie, jednak zdecydowanie zbyt blisko. Zatrzymuję się w
odległości, której nie można by nie nazwać intymną. Naruszam strefę osobistą
króla, przestępuję ten próg, którego nikt inny nigdy nie przekroczył.
Podnosisz na mnie wzrok, czerwień
twojego spojrzenia sprawia, że po moich plecach przebiega parzący dreszcz.
Kiedy tak mi się przyglądasz, chcę, by trwało to wiecznie. Chcę, by ta ciepła
czerwień mnie pochłonęła, chcę zatonąć w niej na wieczność, stać się obojętnym
na wszelkie inne kolory.
Twoje oczy mają
hipnotyzującą moc.
Popychasz mnie lekko, zmuszając, bym
usiadł na łóżku. Potem przez niezwykle długi moment po prostu mi się
przyglądasz, prowokując. Doskonale zdajesz sobie sprawę, jak twoje spojrzenie
na mnie działa.
Król zaznacza
swoją wyższość.
Wyciągasz przed
siebie rękę, delikatnie muskasz mój policzek, mrużąc swoje piękne oczy.
Przechylasz głowę na bok i lekko się uśmiechasz – w sposób, który zarezerwowany
jest wyłącznie dla mnie.
Przesuwasz kciukiem po moich wargach. Delikatnie na nie naciskasz, rozchylasz je. A potem wsuwasz palec w głąb moich ust. Kiedy jednak chcę zacząć go ssać, kręcisz głową, nie pozwalając mi na to. Zmuszasz, bym trwał bez ruchu, ignorując rosnące podniecenie, które budzi się we mnie za każdym razem w reakcji na smak twojej skóry.
Nie przestawaj,
proszę.
Przesuwasz kciukiem po moich wargach. Delikatnie na nie naciskasz, rozchylasz je. A potem wsuwasz palec w głąb moich ust. Kiedy jednak chcę zacząć go ssać, kręcisz głową, nie pozwalając mi na to. Zmuszasz, bym trwał bez ruchu, ignorując rosnące podniecenie, które budzi się we mnie za każdym razem w reakcji na smak twojej skóry.
Król nie może
pozwolić, by ktoś przejął kontrolę.
Bawisz się mną tak jak zawsze, naprawdę
uwielbiasz to robić – zaznaczać swoją dominację. Nie mogę mieć ci tego za złe,
przecież właśnie to mnie w tobie zahipnotyzowało po raz pierwszy – ta wrodzona
elegancja, władczość i wyniosłość połączona jednak z dziwnym, trudnym do
zdefiniowania i zrozumienia, acz zdecydowanie wyczuwalnym ciepłem.
Nieokreślony czas temu uderzyła we mnie
fala czerwieni...
Wysuwasz palec z moich ust, dotykasz go
koniuszkiem własnego języka, jeszcze bardziej mrużąc oczy, w których powoli
zaczyna rozpalać się płomień. Przypominasz mi wówczas sukkuba o innym niż te z
demonologii obliczu, kusiciela, który staje przed niewinną duszą, zapraszając
ją do wstąpienia na tonącą w mroku i grzechu ścieżkę. Prosisz do tańca w
krainie, którą inni ludzie wytykają palcami. Nie porywasz, nie zwodzisz,
zostawiasz wybór. Lecz czy rzeczywiście można go nazwać wyborem? Jak mógłbym ci
się oprzeć, jak mógłbym odmówić, kiedy stajesz przede mną taki – tak szczery w
swojej nieprzyzwoitości?
Muskasz palcami moją szyję, dotykasz kołnierza koszuli. A potem tę ostatnią zaczynasz rozpinać – nieśpiesznie, powoli, zupełnie jakbyś miał przed sobą całą wieczność.
...a z niej wyłonił się szkarłatny anioł...
Muskasz palcami moją szyję, dotykasz kołnierza koszuli. A potem tę ostatnią zaczynasz rozpinać – nieśpiesznie, powoli, zupełnie jakbyś miał przed sobą całą wieczność.
...ze złotą koroną na głowie...
Każdy guzik odpinasz ostrożnie, pilnujesz,
by na koszuli nie powstało najmniejsze nawet zgięcie. Wygładzasz materiał, mimo iż nie pomiąłeś go ani trochę. Ktoś nazwałby to przesadną dbałością o
szczegóły, ale ja wiem, że jest to jedynie dokładność, którą od zawsze się
charakteryzowałeś we wszystkim, co robiłeś. Doskonały, niepopełniający błędów,
zawsze mający rację. Nieomylny władca, którego niewielu potrafi zrozumieć, a
jeszcze mniej właściwie docenić. Ludzie myślą, że okazanie szacunku wystarczy,
ale boją się spojrzeć w te czerwone oczy i dostrzec właściwą ich głębię, poznać
prawdziwą istotę stojącej przed nimi osoby. Cóż, może to i lepiej. Dzięki temu,
że ja spojrzałem, dzięki temu, że jako jedyny odważyłem się pójść naprzód i
pojąć, mogę mieć cię wyłącznie dla siebie. Nawet jeśli to ja jestem twoją
własnością, w chwili, w której
zakułeś moją duszę w kajdany swojego czerwonego spojrzenia, obiecałeś mnie
sobie. Na zawsze.
...i upadłem przed nim na kolana...
Rozpinasz ostatni guzik i delikatnie
zsuwasz koszulę z moich ramion, odsłaniając nagi tors. Przyglądasz mi się
wzrokiem pełnym pasji, wiem, o czym w tej chwili myślisz, czego pragniesz
najbardziej na świecie.
...urzeczony bijącym od niego pięknem...
Przesuwasz dłońmi po mojej nagiej piersi,
muskasz zaróżowione punkty, które twardnieją pod tym dotykiem. Uśmiechasz się,
ściskając je mocniej. Bawisz się nimi, igrasz ze mną i wzrastającym we mnie z
chwili na chwilę pożądaniem, z którego doskonale zdajesz sobie sprawę.
...a on mnie zauważył...
Pochylasz się i zaczynasz zataczać
językiem kręgi wokół jednego z tych punktów, drugi cały czas pieszcząc palcami.
Ssiesz, delikatnie podgryzasz, rysujesz na mojej skórze lśniące wzory.
...i wyciągnął do mnie rękę...
Jęczę. Nie potrafię się powstrzymać, nie
mogę. Otwieram szerzej oczy, patrzę na ciebie błagalnie, w ciszy prosząc o
pozwolenie. A ty spoglądasz na mnie z dołu i lekko kręcisz głową, zmuszając,
bym trwał tak dalej biernie, powoli spalany żywcem przez własne pożądanie.
...i pozwolił mi się podnieść...
Zaczynasz schodzić niżej, przesuwasz
językiem po mojej skórze, rysując błyszczącą od śliny ścieżkę od piersi aż po
kraniec podbrzusza. Zatrzymujesz się przy spodniach, unosisz na mnie spojrzenie
i, cały czas patrząc mi prosto w oczy, zajmujesz się dołem mojego ubrania.
...i stanąć przy swoim tronie....
Rozpinasz pasek i rozporek. Kiedy chwytasz
za brzeg spodni, unoszę lekko biodra, by ułatwić ci zsunięcie ze mnie ubrania.
Gdy czarny dżins ląduje na podłodze, a ja zostaję już przed tobą niemalże nagi,
uśmiechasz się drapieżnie, oblizując wargi, dostrzegając ten uwypuklony
kształt, który skrywa cienki materiał moich bokserek.
...czyniąc mnie niewolnikiem czerwieni...
Gdy ta ostatnia granica zostaje
przekroczona, gdy cienki materiał dołącza do leżących na podłodze spodni, a
dowód mojego podniecenia ukazuje się twoim oczom w pełni, wtedy ten płomień,
który do tej chwili powoli rozpalał się w czerwonych tęczówkach, wybucha,
stając się prawdziwą pożogą.
...na zawsze i na wieczność...
Klękasz przede mną, rozsuwasz moje nogi,
ujmujesz nabrzmiały organ w dłonie i zaczynasz się nim bawić, tworząc na jego
powierzchni niewidzialne obrazy.
Doprawdy, musisz mnie tak męczyć, czyż nie? Kochasz to – tę grę. Uwielbiasz doprowadzać mnie na skraj, kiedy granica między kontrolą a pierwotnym pragnieniem gwałtownie blednie... Podnieca cię to jak nic innego, mylę się?
Doprawdy, musisz mnie tak męczyć, czyż nie? Kochasz to – tę grę. Uwielbiasz doprowadzać mnie na skraj, kiedy granica między kontrolą a pierwotnym pragnieniem gwałtownie blednie... Podnieca cię to jak nic innego, mylę się?
...bez możliwości odwrotu...
Zaczynasz mnie ssać – początkowo
delikatnie, zupełnie jakbyś robił to po raz pierwszy. Wydajesz się wówczas
niezwykle słodki – niewinna czerwień, niewinna, lecz niezwykle gorąca. Po
pewnym czasie jednak przyspieszasz, twój język przestaje się ze mną bawić, a zęby
raz po raz zahaczające o skórę sprawiają, że coraz bardziej zbliżam się
do punktu, w których wiem, że stracę kontrolę.
...skazując na szkarłatne więzienie...
Zaczynam oddychać coraz szybciej, z trudem
łapię oddech. Odchylam głowę do tyłu, zaciskam dłoń na twoich włosach, ciężko
dysząc. Pozwalasz mi na to, jestem pewien, że rozpiera cię w tej chwili
satysfakcja. Jak zawsze, gdy doprowadzasz mnie do takiego stanu.
Z każdym ruchem twojego języka, z każdym wysunięciem i powtórnym wsunięciem pulsującego organu do ust, moja pierś unosi się i opada w coraz szybszym rytmie. Serce bije tak, jakby chciało rozerwać klatkę piersiową od środka. Niemal jestem w stanie wyczuć, jak uderza o żebra. Zupełnie jakby i na nim odbijało się to, co robisz z moim ciałem. To wręcz nieprawdopodobne, jak na mnie działasz.
Z każdym ruchem twojego języka, z każdym wysunięciem i powtórnym wsunięciem pulsującego organu do ust, moja pierś unosi się i opada w coraz szybszym rytmie. Serce bije tak, jakby chciało rozerwać klatkę piersiową od środka. Niemal jestem w stanie wyczuć, jak uderza o żebra. Zupełnie jakby i na nim odbijało się to, co robisz z moim ciałem. To wręcz nieprawdopodobne, jak na mnie działasz.
...do którego wkroczyłem bez słowa sprzeciwu...
Pulsowanie gwałtownie wzrasta, dochodzi
niemal do szczytowego momentu. Jeszcze tylko chwila, jeszcze jeden moment...
Niespodziewanie odsuwasz się ode mnie, pozostawiając w stanie najgorszym z możliwych, kiedy trudna do opisania przyjemność miesza się z równie trudnym do opisania bólem, kiedy napięcie niemal rozrywa moje podbrzusze.
Niespodziewanie odsuwasz się ode mnie, pozostawiając w stanie najgorszym z możliwych, kiedy trudna do opisania przyjemność miesza się z równie trudnym do opisania bólem, kiedy napięcie niemal rozrywa moje podbrzusze.
...pragnąc jedynie tej czerwieni...
Granica samokontroli przełamuje się w
jednej chwili, wszelkie hamulce, które mnie dotychczas powstrzymywały, w
niespełna sekundę opadają, twoje niewerbalne polecenia przestają mieć
jakiekolwiek znaczenie. Powodowany żądzą, chwytam cię za rękę, rzucam na łóżko
i układam pod sobą, gwałtownie ściągając z ciebie ubranie. Szarpię materiał,
drę go na strzępy. Nie obchodzi mnie to. W tej chwili nie przejmuję się niczym.
Chcę tylko jednego, pragnę tylko jednej rzeczy. Nie zatrzymam się, dopóki jej
nie osiągnę.
...a anioł spojrzał na mnie z pasją...
Zaciskam dłoń na twoich nadgarstkach,
drugą rozsuwam pośladki i zagłębiam się w ciebie dwoma palcami – szybko i
gwałtownie. Wiem, że to boli, choć nie sposób poznać tego po twojej twarzy, na
której wciąż gości pełen satysfakcji uśmiech. Gdybym potrafił się choć trochę
wstrzymać, przygotowałbym cię powoli, dokładnie. Ale nie potrafię.
...i obnażył przede mną swoje ciało...
Wchodzę w ciebie po kilku minutach i
od razu zaczynam się poruszać, nadając swoim ruchom zdecydowanie zbyt szybki rytm,
wprawiając nasze ciała w szalony taniec – przekraczając granicę wszelkiej
przyzwoitości, zaczynamy kochać się ze sobą tak, jakby jutro miał się skończyć
świat.
Wyrywasz mi się, podnosisz się na łokciach i chwytasz mnie za szyję, przyciągając do siebie, wpijając się gwałtownie w moje usta. Nie całujesz – ty kąsasz. Gryziesz wargi, siłujesz się z moim językiem, walcząc o dominację, której nie byłeś w stanie utrzymać wcześniej. Choć przecież wcale nie zamierzałeś.
Wyrywasz mi się, podnosisz się na łokciach i chwytasz mnie za szyję, przyciągając do siebie, wpijając się gwałtownie w moje usta. Nie całujesz – ty kąsasz. Gryziesz wargi, siłujesz się z moim językiem, walcząc o dominację, której nie byłeś w stanie utrzymać wcześniej. Choć przecież wcale nie zamierzałeś.
...pozwalając, bym spróbował najsłodszego, a zarazem
najniebezpieczniejszego smaku na tym świecie...
Czując, jak raz po raz zaciskasz się na
mnie, zaczynam jęczeć w twoje usta. Przyjemność, którą odczuwam, jest zbyt
wielka, bym potrafił znosić ją w ciszy tak, jak ty to robisz.
Odrywasz się ode mnie, opadasz na poduszki, odchylając głowę do tyłu. Tylko ten jeden ruch jest oznaką rozpalającego cię pożądania. On i ogień tlący się w czerwonym spojrzeniu. Wiem, że gdybyś był jakąkolwiek inną osobą, na pewno byś teraz krzyczał. Ale nie jesteś. Na imię ci Seijūrō, a na nazwisko Akashi. Opanowany niezależnie od chwili, z pożądania krzyczący wyłącznie ciszą. Jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. Szkarłatny król, który zniewolił mnie całym sobą.
Odrywasz się ode mnie, opadasz na poduszki, odchylając głowę do tyłu. Tylko ten jeden ruch jest oznaką rozpalającego cię pożądania. On i ogień tlący się w czerwonym spojrzeniu. Wiem, że gdybyś był jakąkolwiek inną osobą, na pewno byś teraz krzyczał. Ale nie jesteś. Na imię ci Seijūrō, a na nazwisko Akashi. Opanowany niezależnie od chwili, z pożądania krzyczący wyłącznie ciszą. Jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. Szkarłatny król, który zniewolił mnie całym sobą.
...raz, na zawsze się od niego uzależniając...
Przyspieszam ruchy swoich bioder jeszcze
bardziej, gwałtownie się o ciebie obijając. Wiem, że nachodzi ta chwila, ten
moment, kiedy całe napięcie ustąpi. Jeszcze tylko odrobinę...
Pęka powierzchnia szklanej kuli, skryta w niej dotychczas woda wypływa na zewnątrz, zalewając plażę potężną falą. Zwalnia się spust pistoletu, wypuszczona z łuku strzała trafia w sam środek tarczy.
Opadam na poduszki obok ciebie, dysząc, starając się dojść do siebie po tym nagłym wybuchu. Jednak ty wcale nie masz zamiaru pozwolić mi ochłonąć.
Pęka powierzchnia szklanej kuli, skryta w niej dotychczas woda wypływa na zewnątrz, zalewając plażę potężną falą. Zwalnia się spust pistoletu, wypuszczona z łuku strzała trafia w sam środek tarczy.
Opadam na poduszki obok ciebie, dysząc, starając się dojść do siebie po tym nagłym wybuchu. Jednak ty wcale nie masz zamiaru pozwolić mi ochłonąć.
...niezdolny by odwrócić wzrok choćby na jeden moment...
Siadasz na moich biodrach, wsuwając mnie w
siebie. Odgarniasz z czoła spocone włosy, ocierasz twarz. A potem opierasz
dłonie na moim brzuchu i zaczynasz się ruszać, raz po raz spinając pośladki, od
nowa mnie pobudzając.
...nieznający słowa „zdrada”, wierny i posłuszny na
wieki...
Przyglądam ci się nieco zamglonym
wzrokiem, podziwiam cię tak, jak zwykłem to wielokrotnie robić w podobnych
chwilach. Naprawdę jesteś piękny. Nikt i nic nie może się z tobą równać.
Żaden kamień szlachetny, żadna zorza, żadne dzieło sztuki czy starożytny
bohater. Czerwonooki władca jest jedynym wyznacznikiem piękna na tym świecie –
moim świecie.
...nieświadomy tego, co anioł skrywał w mroku za swoimi
skrzydłami...
Pochylasz się i raz jeszcze całujesz moją
pierś. Ssiesz zaróżowione punkty, bawisz się mną za pomocą swojego języka.
Wzdycham głośno, przymykam oczy, by po chwili otworzyć je gwałtownie, krzywiąc
się z bólu.
...a on zdarł maskę z twarzy i rzucił ją w czerwone
płomienie...
Po mojej piersi spływa strużka krwi. Spoglądam
na ciebie i dostrzegam ten uśmiech – tak inny, psychopatyczny, który doskonale
znam. Uświadamiam sobie, na kogo patrzę i zaciskam dłonie na materiale
pościeli.
Więc i twoja kolej musiała w końcu nadejść...
Więc i twoja kolej musiała w końcu nadejść...
Zlizujesz tę krew, spoglądając mi prosto w
oczy. A potem gryziesz mnie raz jeszcze – boleśnie, nie tak jak kilkanaście
minut wcześniej. Tym razem pragniesz sprawić mi jawny ból.
...a one zabarwiły się złotem...
Próbuję się od ciebie odsunąć, ale
chwytasz moje nadgarstki i zamykasz je w stalowym uścisku, nie pozwalając, bym
się wyrwał.
– Shintarō, nie masz prawa odbierać mi
tej przyjemności.
Nieruchomieję, słysząc twój głos. Jego
zimny i twardy, nieznoszący sprzeciwu ton działa na mnie petryfikująco. Za
każdym razem jest tak samo. Kiedy tylko pojawia się ta druga twarz, kiedy
potwór wychodzi na powierzchnię, pragnąc, bym go sobą nakarmił, nie potrafię
uciec. Wbrew krzyczącemu głośno rozsądkowi nie mogę. To nawet nie twoja siła, lecz sam ten wzrok,
zatrzymuje mnie w miejscu.
...i zobaczyłem to, co dotychczas pozostawało skryte przed
światem...
Spoglądam w twoje oczy, dostrzegam, jak
jedna część czerwieni rozbłyska złotym płomieniem. To zaskakujące – choć wiem,
co zwiastuje ten kolor, choć wiem, że jest on zapowiedzią koszmarnego bólu, to
jednak nie mogę się powstrzymać przed podziwianiem go.
...i złoto pochłonęło moje ciało i duszę...
Wysuwasz mnie z siebie, chwytasz za
nabrzmiały organ, wsuwasz go do ust i mocno gryziesz.
Krzyczę. Nie potrafię się powstrzymać.
Zresztą nawet gdybym umiał, pewnie bym tego nie zrobił. Krzyki karmią bestię. A
ja nie potrafię odmówić jej posiłku.
...i spaliło na popiół...
Po raz kolejny smakujesz mojej krwi,
dostrzegam błysk zadowolenia, który przepływa przez twoje spojrzenie. To takie
chore, ale odczuwam pewnego rodzaju satysfakcję, gdy zdaję sobie sprawę, że
tylko moja krew może cię zaspokoić. To tak, jakbym wstępował ponad innych ludzi,
stając się dla ciebie kimś wyjątkowym.
...a ja, choć krzyczałem, nie sprzeciwiłem się ogniu...
Od zawsze tak było – od samego początku.
Gdy cię poznałem, jeszcze nie wiedziałem, jaki mrok w sobie skrywasz. Nie
wiedziałem, że dzielisz się na dwie jaźnie, na anioła, który kocha i potwora,
który uwielbia ranić. Nie wiedziałem, jak skomplikowaną istotą jesteś i jak
samotnym cię to czyni. Nie miałem pojęcia... jednak szybko poznałem prawdę.
To nie tak, że któraś z jaźni kiedykolwiek w tobie dominowała. Akceptowałeś je obie, na równi pozwalając im w sobie żyć. Zaspokajałeś każdą z nich, ponieważ wyłącznie razem definiowały ciebie.
Ty jesteś Akashim. A na niego składają się dwa byty. Zawsze w tobie były i zawsze będą. To nie tak, że zakochałem się w tym pierwszym, choć z początku właśnie w taki sposób myślałem. Nawet jeśli bestia pozostawała uśpiona, ślad jej obecności zawsze był w aniele. Obie te formy definiowały cię i budowały. Zakochałem się w tobie – w Akashim – nie w którejś z poszczególnych jaźni. W człowieku, który nosi w swoim sercu więcej niż inni ludzie. Kochając cię, kocham obie tworzące cię istoty.
To nie tak, że któraś z jaźni kiedykolwiek w tobie dominowała. Akceptowałeś je obie, na równi pozwalając im w sobie żyć. Zaspokajałeś każdą z nich, ponieważ wyłącznie razem definiowały ciebie.
Ty jesteś Akashim. A na niego składają się dwa byty. Zawsze w tobie były i zawsze będą. To nie tak, że zakochałem się w tym pierwszym, choć z początku właśnie w taki sposób myślałem. Nawet jeśli bestia pozostawała uśpiona, ślad jej obecności zawsze był w aniele. Obie te formy definiowały cię i budowały. Zakochałem się w tobie – w Akashim – nie w którejś z poszczególnych jaźni. W człowieku, który nosi w swoim sercu więcej niż inni ludzie. Kochając cię, kocham obie tworzące cię istoty.
Nawet jeśli przebudzenie bestii za
pierwszym razem mnie zaskoczyło, nie mogłem uciec przed jej szponami. Ponieważ
to wciąż byłeś ty – od samego początku. I choć wtedy tego nie rozumiałem, nie
wiedziałem, dlaczego pozwoliłem bestii wyżyć się na moim ciele, dziś już
pojmuję tę prawdę.
Złoto i czerwień to dwa osobne byty, które jedynie razem są w stanie stworzyć prawdziwą harmonię, istotę doskonałą – nie anioła, nie bestię, lecz człowieka, który staje ponad innymi. Kogoś, kto widzi i czuje więcej, kto nie spala się w ogniu i nie topi na dnie studni. I to właśnie tej osobie się oddałem, stając się niewolnikiem szkarłatno-złotego płomienia. Uzależniłem się od ciebie – całego. Nigdy przed tobą nie ucieknę, choćbyś ranił mnie i zabijał powoli dzień po dniu. Nie ucieknę, ponieważ wiem, że nawet jeśli wyrwiesz mi serce, w następnej chwili złożysz na moich ustach czuły pocałunek, jakiego nie skosztował i nigdy nie skosztuje nikt poza mną. Oddałem ci się w pełni i nigdy cię nie zdradzę. Jestem twój – na wyłączność, a dzięki temu ty również pozostaniesz mój aż po kres czasu.
Złoto i czerwień to dwa osobne byty, które jedynie razem są w stanie stworzyć prawdziwą harmonię, istotę doskonałą – nie anioła, nie bestię, lecz człowieka, który staje ponad innymi. Kogoś, kto widzi i czuje więcej, kto nie spala się w ogniu i nie topi na dnie studni. I to właśnie tej osobie się oddałem, stając się niewolnikiem szkarłatno-złotego płomienia. Uzależniłem się od ciebie – całego. Nigdy przed tobą nie ucieknę, choćbyś ranił mnie i zabijał powoli dzień po dniu. Nie ucieknę, ponieważ wiem, że nawet jeśli wyrwiesz mi serce, w następnej chwili złożysz na moich ustach czuły pocałunek, jakiego nie skosztował i nigdy nie skosztuje nikt poza mną. Oddałem ci się w pełni i nigdy cię nie zdradzę. Jestem twój – na wyłączność, a dzięki temu ty również pozostaniesz mój aż po kres czasu.
...ponieważ w tym bólu kryło się ciepło i szkarłatna
miłość.
Nabijasz się na mnie gwałtownie, rwąc
skórę w delikatnym miejscu, nieprzyzwyczajonym do tak brutalnych ruchów.
Zostawiasz wewnątrz mojego ciała ociekającą krwią ścieżkę, śmiejesz się i
krzyczysz. Bestia reaguje tak odmiennie od anielskiego bytu. Jest gwałtowna i
brutalna, okrutna i pełna spaczenia. A jednak wciąż piękna – z tym szalonym
błyskiem w oczach, godnym prawdziwego szatana.
Zostałem stracony już w chwili, kiedy po raz pierwszy na
ciebie spojrzałem.
Drapiesz mnie i kąsasz, zostawiasz
ociekające krwią pręgi na moim nagim ciele. Ranisz dotkliwie, zmuszając, bym
zdzierał sobie gardło przy każdym krzyku. Rwiesz mnie od wewnątrz na różne sposoby.
Uzależniłem się.
Wysuwasz się ze mnie niespodziewanie, lecz
kiedy zaczynam już myśleć, że wreszcie się nasyciłeś, okazuje się, że zmieniasz
jedynie sposób zadawania bólu.
Uśmiechasz się groźnie, oblizujesz swoje palce.
A potem wsuwasz we mnie całą dłoń, rozczapierzając ją wewnątrz mojego ciała.
Zaczynam płakać. Nie mogę znieść tego
koszmarnego bólu rozciąganej do granic możliwości skóry. I choć z
każdą chwilą cierpię coraz bardziej, paradoksalnie, moje ciało odnajduje w tym iskrę
przyjemności, sprawiając, że dochodzę po raz drugi. Razem z tobą.
Stałem się narkomanem, który nie potrafi wytrzymać bez
źródła upojenia.
Kiedy wysuwasz ze mnie dłoń, kulę się na
łóżku, podciągając pod siebie nogi, obejmując kolana ramionami. Czuję się
wykończony, moja świadomość powoli odrywa się od ciała. Z trudem wychwytuję
twoje słowa, które wypowiadasz czule tuż nad moim uchem, gładząc mnie lekko po
poszarpanym od paznokci policzku.
– Śpij, Midorima, śpij.
Osuwając się do krainy snu, wyczuwam
jeszcze, jak kładziesz się przy mnie i okrywasz nas kołdrą, opierając głowę o
moje plecy. Wiem, co robisz w tej chwili – zaciągasz się zapachem mojego ciała
oznaczonego dotykiem miłości i chorego sadyzmu – oznaczonego tobą.
Stałem się niewolnikiem zamkniętym w spirali pożądania wzniesionej na
fundamencie paradoksu.
Zamykam oczy, osuwam się do krainy
pozbawionej jakichkolwiek obrazów. Zasypiam obok czule obejmującej mnie
czerwieni, która kocha i złota, które uwielbia ranić. Zasypiam obok anioła i
bestii, obok najdelikatniejszego piękna i władcy, który stąpa pośród krwi – obok ciebie.
pierwsza, pedale.
OdpowiedzUsuńDruga!! xDD
OdpowiedzUsuńŚwietne!! Tego było mi trzeba :3 Wreszcie!!
Hahaha, gejporna nigdy za wiele, nie~?
Usuńprawda :3
UsuńWybacz słońce, ale choćby to było najlepsze gejporno na świecie... Nie przekonam się, by przeczytać Midorima x Akashi. Jestem pewna, że jest świetne, ale nie potrafię przetrawić tego shipu... Mam nadzieję, że się nie wkurzysz.
OdpowiedzUsuńWeny~
No coś Ty, jak mogłabym się wkurzyć, że nie chcesz przeczytać czegoś z shipem, którego nie lubisz. Doskonale rozumiem, przecież mam tak samo z MuraAka, AkaFuri etc.
UsuńA za wenę dziękuję, przyda się~
Dasz mi się tu wyspermić i zaczekasz cierpliwie na mój znak by opublikować co trzeba, ne?
OdpowiedzUsuńPoczekam, poczekam, w końcu póki co z moją wątrobą współżyje mi się naprawdę dobrze, nie chce Ci jej oddawać~
UsuńPiąta, lol.
OdpowiedzUsuńMiałaś mi pisać na fejsie!
Głupi pedał
Mia-ałam..? Ale jak to... NIC MI NIE MÓWIŁAŚ!
UsuńNo dobrze, czas był najwyższy, by zająć się tym jakże zaległym opowiadaniem... kuźwa, 22 lipca zajęłam miejsce, a komentuję porządnie 22 listopada, TYLKO JA TAK POTRAFIĘ.
UsuńI ty też się nauczysz *studia bardzo*
Przejdźmy do opinii tegoż shota.
Czytając powyższe opowiadanie, przyznam szczerze, miałam całkiem mieszane uczucia. Być może to przez przerwę w czytaniu twojej zacnej twórczości, jaką miałam, a może po prostu sprawił to sam styl, jakim je napisałaś.
Od samego początku czułam, że znajduję się tam, w tej sypialni. Miałam wrażenie, że to ja jestem bohaterką tego opowiadania, wydawało mi się całkiem, że to niemal jak czytelnik x Akashi, ale bynajmniej mi to nie przeszkadzało, bo dzięki temu mogłam wczuć się głębiej w postać Midorimy, zrozumieć jego emocje i tok myślenia, zrozumieć przede wszystkim jego uczucia – znalazłam się niemal w jego ciele, przez te kilkanaście minut czytania tekstu byłam Shintarou Midorimą, kochankiem Akashiego.
Czytając fragment, w którym Akashi wsunął między wargi Midorimy palec, zrobiło mi się gorąco. Ten gest był niezwykle pociągający, niemal czułam na języku smak skóry Akashiego – wiem, że to brzmi, jakbym ci słodziła, ale tak było naprawdę, choć w rzeczywistości czułam smak słomki, którą gryzłam przez całe opowiadanie.
Podobała mi się początkowa dominacja Seijuurou, jego panowanie nad Midorimą – wystarczyło zwykłe spojrzenie, drobny ruch głową, by zielonowłosy skamieniał, ale nie chodziło tu tylko o ten dar dominacji, jaki posiadał Akashi, chodziło także o samego Midorimę, który na tę dominację pozwalał.
Czytając dalej, łącząc ze sobą kolejne zdania pisane kursywą, odrobinę zaczęło mi to przypominać moje AkaAka, „Niewinności moja”, pewnie przez to właśnie, że tak jakby „rozłożyłaś” właściwą głębię opowiadania na części, przerywając je opisami. Bardzo dobrze zrobiłaś, świetnie to wygląda, jeszcze bardziej wciąga w siebie.
I pojawił się Bokushi. Od początku zastanawiałam się, w jaki sposób go wprowadzisz (szczerze mówiąc myślałam, że będzie Akashi w dwóch osobach, co było wyjątkowo głupie, przepraszam za mój mózg xD). Ucieszyłam się ogromnie, kiedy się pojawił, uśmiechnęłam się szaleńczo gdy zaśmiał się i krzyknął, z uwagą chłonęłam każde kolejne słowo, każdy kolejny jego czyn. Przyznam szczerze, że krwawe sceny nie zaskoczyły mnie, lecz bardzo mi się podobały (dzięki twoim i eio opowiadaniom przyzwyczajam się do takich opisów xD, jednak przy fragmencie, w którym Akashi wbił w Midorimę swoją dłoń, przyznam szczerze, niemal się skrzywiłam, wyobrażając to siebie. To było takie... wow, no jednak mnie zaskoczyłaś, to było naprawdę „coś”!
No i zakończenie – aż smutne, że nadeszło, z chęcią przeczytałabym trochę więcej Akasiowych tortur, zwłaszcza na Shin-chanie. Ogólnie trochę bałam się za to brać, bo ten pairing jest dość specyficzny, ale na szczęście nie zawiodłaś mnie absolutnie w niczym, nasze spojrzenia na ich związek są podobne ♥
Cóż jeszcze mogę rzec, prócz tego, że opowiadanie bardzo mi się podobało, jak większość twoich prac? Co prawda nie jest to perełka, ani typ opowiadania, do którego będę chciała często wrócić, jednak wywarło na mnie pozytywne wrażenie, no i ogólnie zjadłam z apetytem ♥
Oczekująca z utęsknieniem na „Love-oop”,
~Yuuki~
Ten fisting to aż poczułam ... Auć ..! :_;
OdpowiedzUsuńJa też to czułam podczas pisania. Ale ja jestem masomaso, więc...xd
UsuńCudowne ^w^
OdpowiedzUsuń*sparkli*
UsuńCieszem się~
WRÓCĘ JUTRO, A MÓJ KOMENTARZ BĘDZIE TAKI ZAJEBISTY, ŻE SIĘ ZESRASZ! WSZYSCY SIĘ ZESRAJĄ :v
OdpowiedzUsuńTak tylko zaspoileruję, że mój jutrzejszy komentarz, mimo tego, iż będzie zakurwisty, to nadal nie będzie lepszy od tego opowiadania :v
Do jutra *lenny face*
'ŻE SIĘ ZESRAM', AHAHAHAHA XD Jebłam bardzo xd Wolałbym, żeby mózg mi nosem wypłynął czy coś, efekt ciekawszy, ale jak tam wolisz xd
UsuńDAM, DAM, DAM! >chyba dupę Akashiemu, nah< POWRÓCIŁAM!
UsuńDobra, nie wiem, czy ten komentarz mam napisać na poważnie, czy ma być chaotyczny, tak więc będzie trochę tego i trochę tego, zobaczymy, czy się nie zgubię :v
Pierwszy raz w życiu czytałam coś Twojego i to aż przerażające, biorąc pod uwagę to, iż jesteś boginą AkaKuro, że nie było to opko Kuroko x Akashi, tylko MidoAka/AkaMido. No więc tak: byłam pod cholernie wielkim wrażeniem, które rosło z każdym przeczytanym zdaniem. Odwaliłaś kawał nieziemskiej roboty i nawet Ci zazdroszczę, że masz tak bogaty słownik metafor, a
ja naprawdę rzadko komu zazdroszczę. Tak, masz się czuć wyróżniona B|
DOBRA, JA NIE UMIEM TAK NA POWAŻNIE, PRZEZ TO OPOWIADANIE NIE MOGĘ NAWET NORMALNIE MYŚLEĆ, A JUŻ CO DOPIERO PISAĆ. DZIEWCZYNO, TO BYŁO TAK SAMO ZAJEBISTE JAK PAIRING, JAKIM JEST AKAKURO. OKEJ, TAK TROCHĘ MNIEJ WULGARNIE - TO BYŁO PIĘKNE. NORMALNIE ARCYDZIEŁO, ARCYMISTRZOSTWO JAKICH MAŁO.
W żaden inny sposób nie wyobrażałabym sobie miłości Midorimy do Akashiego, którą Ty niesamowicie opisałaś. No, dodam jeszcze, że kocham, kiedy w opowiadaniach w tak wspaniały sposób przedstawione są obie twarze Seijurou.
Szczerze mówiąc, to czytając Twoje komentarze pod opowiadaniami Yuuki spodziewałam się po Tobie zupełnie czegoś innego. Co wcale nie oznacza, że się zawiodłam, wręcz przeciwnie, jestem pozytywnie zaskoczona. Twoje komentarze zawsze są takie zabawne, chaotyczne, energiczne, jeszcze raz zabawne i czasami nawet przerażające, a to co piszesz jest kompletnym przeciwieństwem. To opowiadanie było spokojnie, harmonijne, ułożone, piękne, delikatne, wspaniałe, zniewalające. Jest jedna rzecz, która łączy Twoje komentarze i to opowiadanie - oryginalność. Śmiem stwierdzić, iż jesteś ogromnie oryginalną osobą, a ta cecha jest przeze mnie wielce doceniania.
Wszystko co było napisane pochyłym tekstem mnie spetryfikowało .___. To było zbyt piękne, zbyt idealne na mój spaczony, uzależniony od sado-maso umysł .___. Teraz to ja uzależniłam się od Twojej twórczości, CLD .__. Jak śmiałaś mi to zrobić? .___.
Jak to mam w zwyczaju, wypisałabym perełki, ale nie chce mi się kopiować całego opowiadania, także ten.
W ogóle to mam pytanie.A raczej dwa. Czy wszystkie opowiadania, jakie piszesz na tym blogu są tego typu, czy piszesz również luźniejsze smuty np.? A drugie pytanie, uwaga, bo za milion punktów, dlaczego akurat PORZECZKOWY smak yaoi? Jakoś tak mnie to zaciekawiło XD
NO TEN...EM...MIAŁ BYĆ ZAKURWISTY KOMENTARZ, NO ALE NIE MOJA WINA, ŻE NIE UMIEM PISAC TAK ZAJEBISTYCH KOMENTÓW JAK CLD, TAK? XD No i nikt się nie zesra, tyle dobrego c:
Pozdrawiam Cię najserdeczniej jak się da, życzę pomysłów na kolejne gejporna (bo takich to nigdy za dużo) i no dużo czasu napisanie, tradycyjnie każdemu tak życzę :>
DO ZOBACZENIA POD JAKIMŚ INNYM OPOWIADANIEM *lenny face*
WBREW POZOROM NIE PISZĘ TYLKO AKAKURO, MIMO ŻE FEELSUJĘ DO NICH JAK GŁUPIA XD Fakt faktem, że na moim blogu jest zajebisty przesyt AkaKuro (długie shoty, wielopartówka), a moje OTP cierpi z tego powodu w kącie i czuje się niedocenione, ale jednak nie mogę pisać tylko opek z tym shipem (choć pomysłów mam na nich od chuja xd), dlatego zrobiłam zakładkę z zamówieniami, żeby urozmaicić parkingowo tego bloga (a teraz cierpię, bo ilość zamówień mnie przytłacza ;-;).
UsuńCZUJĘ SIĘ BARDZO WYRÓŻNIONA *wierci się na krześle i robi dziwny uśmiech*
Boże, kochasz AkaKuro tak samo jak ja?! No dobra, tak samo się chyba nie da, to jak ja ich kocham jest wręcz nienormalne, no ale no. JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE KTOŚ TAK DOCENIA ICH PIĘKNO~!
MidoAka to w ogóle jest dziwny ship. Lubię, mimo że z powodu mojej miłości do AkaKuro nikomu poza Tetsu nie chcę Akasza oddać (chyba że drugiemu Akaszowi xd), ale jednak MidoAka naprawdę lubię. Niestety bądź stety jedynie w takiej... angstowej, krwawej wersji? No co ja poradzę, że lubię jak Glon cierpi no xd
Hahaha, tak, moje komentarze a moja twórczość to dwie zupełnie różne sprawy. Ludzie często się dziwią. No ale co poradzić, ja już tak mam po prostu xd
Uzależniłaś się ode mnie po jednym tekście?! Ty uważaj, bo takimi słowami robisz mi cholernie dobrze i jak tak dalej pójdzie, to moje ego urośnie do rozmiarów kosmosu xd
Co do tytułu bloga do odsyłam Cię do zakładki Autorka... chociaż nie, do Przedmowy. Tak, do Przedmowy. W Autorce to cosplay, w Przedmowie jest o blogu.
Tam będziesz miała wszystko pięknie wytłumaczone, skąd taki tytuł.
A co do pytania o smuty, to owszem, piszę też lżejsze. Ogólnie teksty takie jak ten wyżej, w których czuć powiew patosu - taki sposób pisania mam zarezerwowany jedynie dla tekstów z motywem alterego, bo moim zdaniem to cholernie pasuje. Czyli wszystkie teksty, w których pojawiać się będzie AkaAka czy KiKise (tak, napisałam coś takiego, wiem, zjebana jestem xd) będą tekstami tego typu. Natomiast reszta jest już zdecydowanie mniej oniryczna. Jeśli chodzi o lekkie smuty, to odsyłam Cię do tych opowiadań:
- Szkarłatne Sacrum -> two-shot Ereri. Co prawda seksy są dopiero w drugiej części, ale są długie (i poryte, mocno poryte, nie wiem, czy można to nazwać wgl sado-maso), aczkolwiek jeśli chodzi o język pisania to jest on zdecydowanie lżejszy.
- Ku Horyzontowi -> one-shot z Ao no Exorcist. Lekkie sado-maso.
- W pogoni za zwłokami -> one-shot -> 'Zjeby takie jak my'. Ogółem cały ten shot jest mocno poryty, ale tak na wesoło. Bo to jest czarna komedia. Tak więc seks jest lekki, ale no z czarnym humorem (tak żebyś wiedziała na co się piszesz xd). Aczkolwiek myślę, że jeśli lubisz czytać moje komentarze, to Pogoń powinna Ci się zdecydowanie spodobać xd
Poza tymi trzema, lekkie seksy są również w Lenie (Autorski), Elegii (one-shot AkaKuro), Utraconych Piórach (one-shot AkaKuro) i Na Zawsze (one-shot KiKuro), ale tam jednak seksy nie są jednym z wątków głównych, tak więc opis jest dużo krótszy. No a pozostałe teksty albo są bez seksów, albo są to seksy napisane w taki właśnie sposób, jak ten wyżej (aczkolwiek i tak Niewolnik nie dorównuje choć w małej części sposobowi, w jaki napisałam two-shota AkaAka. Tam to dopiero się działo..xd).
Uh, ale się rozpisałam, mam nadzieję, że jest to zrozumiałe xd
NIKT NIE UMIE ROBIĆ TAK ZAJEBISTYCH KOMENTARZY JAK JA, UMÓWMY SIĘ XD ALE PRÓBOWAĆ MOŻNA XD *ta skromność*
Naprawdę bardzo się cieszę, że spodobał Ci się ten shocik i za tyle loffu xd Pomysły są, gorzej z czasem, zwłaszcza, że staram się wrzucać w tygodniu dwa posty - shota i rozdział wieloparta... Przydałby mi się jakiś motorek dupowy czy coś xd
Jeszcze raz dziękuję za komentarz, aż morda mi się sama do ekranu szczerzy no xd
*bije głową o podłogę*
UsuńPrzepraszaaaaaaam, komentarz usunął się przez przypadek ;-;
Moj Ekler... Powrocil.
OdpowiedzUsuń