czwartek, 2 lipca 2015

Stróż

One-Shot: Bran x Jojen



Z dedykacją dla Hitomi.


__________________


    Otacza go tęcza, barwny welon, płaszcz utkany z najróżniejszych kolorów – i tych najprostszych, najzwyczajniejszych, jak i takich, których ludzkie oczy nigdy nie widziały i nigdy nie zobaczą. 
    Stoi pośród opadającego z nieba deszczu, w samym sercu falującego oceanu złota. Zanurza w nim ręce, uśmiecha się, krzyczy. Jego oczy lśnią jak u dziecka, które nigdy nie widziało złego. Niewinny, delikatny, piękny w swojej naiwności i prostocie. Czysty. Chłopiec o oczach przypominających lód i włosach w odcieniu najgłębszego kasztanu. Młody książę, któremu kłania się natura.
    Zaczyna iść, a złoty ocean rozstępuje się tuż przed nim. Korony drzew same układają się nad jego głową, tworząc konstrukcję zielonego baldachimu, wiatr niespodziewanie zmienia kierunek i wieje zza pleców, ułatwiając marsz. Słońce mruży oczy, chowa się za chmurami, jedynie pojedynczymi promieniami umilając chłopcu wędrówkę. Opadające z drzew, barwne liście wirują nad jego głową, młody książę idzie przed siebie, a flora podąża tuż za nim.
    Powodowany nieznanym pragnieniem zrywa się i zaczyna biec – biegnie ku horyzontowi niesiony na ramionach wiatru, biegnie aż do utraty tchu, a uśmiech nie schodzi z jego ust. Błękitne oczy lśnią niepohamowaną radością, śmiech rozdziera przestrzeń, aura szczęścia nabiera kolorów i otacza ciało chłopca niezwykłą aureolą. Młody książę biegnie, ciesząc się życiem, tak jakby smakował je po raz pierwszy.
    Zza drzew, zza krzewów, spomiędzy zboża – zewsząd wyłaniają się zwierzęta. Istoty każdego rodzaju, naturalni wrogowie – ofiary i drapieżcy – przyglądają się biegnącemu chłopcu, tej aurze niewinności, która go otacza. Dwa wilkory, dwie sarny, dwa węże, dwie kuny, a za nimi wiele innych, ciekawych tej inności, która wkroczyła do ich świata, burząc rządzące nim reguły, obracając odwieczne prawa do góry nogami, przynosząc ze sobą spokój, nadzieję i miłość.
   
Chodźcie, dołączcie do mnie.

    Chłopiec biegnie, a za nim biegną zwierzęta. Coraz to bogatsza muzyka rozbrzmiewa pośród złotego oceanu, coraz to bardziej zdumiewający widok malują niezależne kolory na nienależącym do nikogo obrazie. Młody książę zapisuje historię od nowa, ponieważ jest wolny i ponieważ może.
    Dobiega na niewielką polanę i tam też się zatrzymuje, z trudem łapiąc oddech. Jego serce bije szybko – zbyt szybko, zbyt gwałtownie. Po chwili jednak jeszcze bardziej przyśpiesza.
     Wyłania się z świetlistej bramy, odziany w czarne pióra. Wrona, która przybrała ludzką skórę, chłopiec o oczach w odcieniu zieleni głębszej niż jakikolwiek szmaragd. Inny, obcy dla świata, jednakże dla księcia znajomy.
    Kiedy podchodzi do niego, natura nagle milknie, cały świat na chwilę wstrzymuje oddech. Wirujące w powietrzu liście zatrzymują się na moment, wiatr zamiera w bezruchu. A dwójka chłopców staje naprzeciw siebie, uważnie badając się wzrokiem.   

– Przyszedłeś...
– Oczywiście. Przecież jestem twoim stróżem.

    Dłonie stykają się lekko, ledwie się muskają, po chwili jednak palce splatają się w mocnym uścisku. Spojrzenia krzyżują się ze sobą, uśmiechy powoli unoszą ku górze kąciki ust. Dwaj chłopcy zaczynają tańczyć, ciesząc się wzajemną bliskością pośród ciszy i czasu, który stanął dla nich w miejscu. Ten świat ofiarowuje im siebie, jest ostoją dla uczuć zbyt delikatnych i zbyt głębokich, by mogły zostać oddane przez jakiekolwiek słowa. W tańcu pomiędzy dzisiaj a wczoraj, pomiędzy zimą a latem, pomiędzy niebem a ziemią łączą się dwa serca, bijące wspólnym rytmem, serca spragnione bliskości w krainie, gdzie nie istnieją żadne smutki. Zawieszeni w czasie chłopcy są tam tylko dla siebie, a wszystko inne jest dla nich. Młody książę i wrona o ludzkiej twarzy, która przysięgła go chronić.
    Ich taniec pachnie czerwienią i najjaśniejszą bielą – uczuciem tak szczerym, jak to tylko możliwe. Wirujące wokół siebie ciała rysują w powietrzu niewidzialne wzory, opowiadające historię znaną tak wielu, jednakże indywidualną dla każdego z osobna. Historię powszechną i niepowtarzalną zarazem, prostą i skomplikowaną, krótką i najdłuższą na świecie. Historię, którą za każdym razem opowiadać zaczyna serce, nigdy rozum. Historię, która może dobiec końca w najmniej spodziewanym momencie.
    Strzała pojawia się znikąd, intruz wkrada się do świata, który nie dla niego został stworzony. Grot celuje w jedno tylko serce, jeden tylko cel widzi przed sobą posłaniec mroku. Wróg o wielu imionach, który czeka na końcu każdej ścieżki, wyciąga dłonie ku niewinnej duszy, łaknąc książęcej krwi, tej ciepłej czerwieni, niezmąconej przez żadną skazę. A jednak to nie jej dane jest mu skosztować.  

– Uważaj!

    Czarne skrzydła się łamią, lśniące pióra opadają na ziemię, zielone oczy gasną, a serce powoli zamiera. Wrona o ludzkiej twarzy upada, a wraz z jej upadkiem, budzi się czas i natura, która wcześniej zastygła w bezruchu. Wraca poprzedni porządek, podział i zasady. Świat już nie jest dla chłopców, znowu jest dla siebie. Burzą się jego mury, a wśród ruin miejsce spoczynku znajdują łzy wypływające z błękitnych oczu.

Nie...

***

    Głośno wciągnięte powietrze przerywa ciszę nocy, dłoń kurczowo zaciska się na materiale ubrania.
    – Bran?
    Błękitne oczy napotykają zielone, rytm serca na moment zwalnia, a potem gwałtownie przyspiesza.
    – Jojen...

...żyjesz. Jak dobrze.

    Błękitnooki chłopiec przysuwa się do swojego towarzysza i, opierając głowę na jego piersi, zaczyna wsłuchiwać się w spokojny rytm bijącego w niej serca.
    – Co się stało?
    – Nic, Jojen, wszystko w porządku.
    – Na pewno?
    Wyraźnie wyczuwalna w głosie towarzysza troska sprawia, że Bran delikatnie się uśmiecha.
    – Na pewno. Śpij dalej.
    Jojen cicho wzdycha, nie wydaje się być przekonany. Nic jednak nie mówi, splata jedynie ze sobą dłoń swoją i Brana. Gest ten, choć tak zwyczajny i prosty, dodaje błękitnookiemu chłopcu otuchy. Czując wyraźnie ciepło dłoni Jojena, Bran odnosi wrażenie, jakby ten dotyk mógł ochronić go przed wszelkim złem, które czeka na niego w sennej krainie.
    Błękitnooki chłopiec nie lubi tych koszmarów, widok umierającego towarzysza za każdym razem przyprawia go o potworny ból. Jednak ciepło dłoni Jojena sprawia, że co noc Bran bez strachu osuwa się do krainy snu. Ponieważ wie, że w prawdziwym świecie czeka na niego ten, który przysiągł go chronić, ten, który widzi przyszłość i, znając ją, obiecał, że będzie przy nim zawsze, że nigdy go nie opuści.
    Bran uśmiecha się delikatnie i mocniej ściska dłoń Jojena. Chwilę potem obaj chłopcy zasypiają pod przykryciem utkanym z gwiazd, a nocne niebo czuwa nad ich głowami niczym niemy strażnik, strzegący tego najczystszego uczucia, które zrodziło się w świecie targanym przez wojny, zdrady i przemoc, przypominając maleńki, lecz niezwykle piękny kwiat, który wyrósł w samym sercu pustyni.
 
Jojen, dziękuję ci, że jesteś.

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobitnie mi uświadomiłaś, że nie pamiętam jak wyglądali Bran i Jojen xDD No i w jego śnie obaj chodzili, więc tym bardziej miałam problem z rozpoznaniem... Na szczęście miłość do natury, niewinność, ta tęcza i szczeniaczki to mógł być tylko Bran. Chyba muszę sobie powtórzyć całą Grę o Tron, gdyż w mojej pamięci Bran miał jednego wilkora, drugi nadal szukał najmłodszego ze Starrków (nie pamiętam, jak się nazywał).
      Ale przechodząc do tematu... xD Nigdy nie patrzyłam na tę dwójkę jako na potencjalną parę. Pewnie, podobał mi się motyw tego, że Jojen chciał chronić Brana, przysiągł mu wierność i pamiętam nawet, że leciały takie teksty jak ,,Ty jesteś niewinny, ja skalany'' czy coś w tym guście. Cała ta ich podróż... Naprawdę przyjemnie się to czytało.
      Twój shot jest przepełniony radością. Gdy czytałam, niemal czułam słońce na skórze (jest prawie 22 >.<), ten spokój leśnej polany, bliskość przyjaznej natury, muzykę radości... Cieszę się, że to był tylko sen. Są ze sobą połączeni w taki sposób, że gdyby Jojena faktycznie zabito, chyba bym się zapłakała. A tak to tak przeuroczo zasnęli razem, trzymając się za łapki, awwww <3
      Tak więc ten, było słodziutko (tak, było, nie marudź) i ogólnie tęcza, miłość i wzajemne wsparcie. Zajebałam pierwsze miejsce Hitomi, ależ ja zła jestem. Bu-ha-ha.
      Buziaczki i weny~

      Usuń
    2. *krztusi się wodą gazowaną*
      Słodko... było słodko... uh, to chyba dobrze, o takie coś prosiła Hitomi, aczkolwiek usłyszeć, że coś, co napisałam, jest słodkie, to bardzo dziwna świadomość jak dla mnie xd No ale to zamówienie, więc przeboleję taką zdradę moich ulubionych gatunków xd
      Ja nigdy nie shipowałam ich razem, mimo że leciały takie teksty, jak przytoczyłaś. W ogóle rzadko kiedy shipuję postacie z książek czy seriali, jakoś tak nie wiem... shipy mam zarezerwowane głównie dla mang i anime xd No ale Hitomi prosiła, więc się napisało (Z TRUDEM).
      Cieszę się, że się podobało~
      *łapie wenę, bo postanowiła wrzucić Requiem jeszcze przed końcem tego tygodnia*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dobra, ogarnęłam się trochę, mogę skomentować.
      Kiedy zobaczyłam paring, zaczęłam się zastanawiać kim tak właściwie jest Jojen, bo książka już jakiś czas temu czytana, postaci w cholerę i tak się wpatrywałam w to imię dłuższą chwilę i kminiłam kto to taki xd Ale w końcu coś tam skojarzyłam i podczas czytania shota wyszło, że dobrze xd
      'Otacza go tęcza' - tęcza. TĘCZA. Nie, błagam nie. Znowu. Zobaczyłam fruwające wokół niego pieprzone kucyki pony tworzące tęczę. Dlaczego mój mózg musiał zostać tak okaleczony? Na szczęście to tylko na chwilę, już przy następnym zdaniu zniknęły, jest dobrze *nienawidzi kucyków pony z całego serca*
      Przy opisie chłopca uświadomiłam sobie, że nie pamiętam za bardzo jak oni wyglądają, jednak czytając dalej łatwo było się domyślić, ale... czy Starkowie nie mieli szarych oczu?
      Przechodząc do sedna, to tak. Słuchaj. Udało ci się zrobić coś za co ci się należą gratulacje z fajerwerkami oraz konfetti z ludzkich wnętrzności i mnóstwo dobrego mięsa. Teraz sobie wyobraź, że ja ci to wszystko właśnie zorganizowałam. CZYLI MASZ SIĘ TERAZ CIESZYĆ, ROZUMIESZ? Bo mnie przy tym shocie tak boleśnie ścisnęło w żołądku i oczy mi prawie... no właściwie to nie prawie, bo mimo wszystko troszkę zaszły łzami *przyznała się, tak, zdobyła się na to, doceń kurwa* I w ogóle to zakończenie było przyjemnie urocze, wiesz? Takie kochane bardzo~
      Weny~

      Usuń
    2. Mnie się tęcza obecnie kojarzy tylko z rewolucją zdjęć profilowych na fejsie xd Ale za dobrze mi to brzmiało, żeby zmieniać xd Ale kucyków też nie lubię, możemy przybić pjonę~!
      Wiesz co, nie pamiętam, jak to było z oczami u reszty Starków, ale Bran na pewno miał niebieskie *sprawdziła dziesięć razy, zanim wzięła się za pisanie*
      *wyobraża* Skoda, że na mojej osiemnastce konfetti było papierowe, a nie mięsne... </3
      Oczy zaszły Ci łzami przy tym shocie? Ty tak na serio? Przecież to takie króciutkie jest, naprawdę da się na tym wzruszyć? *ona nie wie, bo nawet jakby napisała angsta, na którym ktoś wypłakałby sobie mózg, to ona nie umiałaby ocenić tego jako wzruszające* No ale jeśli tak się stało, to ja się bardzo cieszę *dumna*
      No musiało być kochane, takie zamówienie w końcu. Poprzednie wersje tego shota jakoś zawsze kończyły się śmiercią, aż się sama zdziwiłam, że udało mi się doprowadzić do niesmutnej końcówki xd

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. ZGIŃ.
      BO JOJO TO BRAN, A BRAN TO JOJO.
      Pff....

      Usuń
    2. Błędusie-dupusie:

      1) "Dłonie stykają się lekko, ledwie muskają, po chwili jednak place splatają się w mocnym uścisku" - nasze tradycyjne "place" (dobrze, że nie rozczłonkowałaś Jojo lub Brena xD)
      2) "Dwaj chłopcy zaczynają tańczyć, ciesząc się wzajemną bliskością pośród ciszy i czasu, których stanął dla nich w miejscu" - "który", nie "których"
      3) "Czarne skrzydła się łamią, lściące pióra opadają na zimę (...)" - ja wiem, że niektóre ptaki odlatują na zimę, ale żeby im na zimę skrzydła opadały? xD Tak WSZYSTKIE? xD
      Z błędów to tyle, teraz Cytat Życia (znaczy ulubiony):
      "W tańcu pomiędzy dzisiaj a jutro, pomiędzy zimą a latem, pomiędzy niebemm a ziemią łączą się dwa serca, bijące tym samym rytmem, serca spragnione bliskości w krainie, gdzie nie istnieją żadne smutki".

      Usuń
    3. Muszę Ci powiedzieć, że opowiadanie to czytałam niezwykle powoli. Myślę, że to nie tylko przez pairing - Gra o Tron, żywi ludzie - ale także przez sposób, w jaki pisałaś - dokładnie, skupiając się w dużej mierze na naturze, a jedynie na niektrych (choć ważnych) elementach BRANA (oczy, włosy, uśmiech). Dzięki temu, czytając, miałam wrażenie, jakbym czuła tę delikatność i lekkość chłopca, dokładnie odczuwałam to, że, mimo tego bogatego opisu natury, to właśnie on stanowi pierwszy plan - wiem, że to może zabrzmieć głupio, bo jak natura może być w tym wypadku głównym planem, ale jeśli wyobrazić sobie Twoje opowiadanie jako obraz - natura wyglądałaby na nim niezwykle, zniewalająco, niesamowicie, jednak to te drobne elementy chłopca przykuwają uwagę bardziej, niż złoty ocean, zieleń drzew i traw, zwierzęta, które wyszły mu na spotkanie.
      "Zaczyna iść, a złoty ocean rozstępuje się przed nim", "Korony drzew same układają się nad jego głową", "(...)biegnie ku horyzontowi, niesiony w ramionach wiatru" - ta harmonia panująca między nim a naturą dodaje takiej... magii całemu opowiadaniu. Dodatkowo radość jaka go rozpiera, ta miłość do życia i sama chęć do życia, ta niewinność - wszystko to dodaje uroku opowiadaniu, sprawia, że czytelnik, nawet nie znając Jojo, może go sobie dokładnie wyobrazić, wzorując się tylko na opisie elementów, jakie zawarłaś w shocie.
      Warto też zauważyć pewnego rodzaju symbolikę – przynajmniej tak ja ją dostrzegam I odbieram na swój sposób. Fragment “Dwa wilkory, dwie sarny, dwa węże, dwie kuny” - wszystkiego po dwa. Choć nie jest to jednoznacznie określone w tekście – ba, wręcz w ogóle – to osobiście odnoszę wrażenie, że są to pary, samca I samicy – a pary oznaczają potomstwo, oznaczają ŻYCIE. Życie, w które wkroczył BRAN, I którym się raduje. Tak to odbieram ja.
      Kiedy BRAN zobaczył JOJO, kiedy zbliżył się do niego, kiedy ta natura raptownie ucichła, poczułam, jakbym czytała o przyjściu samej śmieci ( bo właściwie mogłoby być to na miejscu, zważywszy na fakt, iż Jojo wiedział, że umrze, jeśli doprowadzi Brana na miejsce przeznaczenia, to tak jakby przyszedł martwy chłopiec ).
      Właściwie to, czytając, miałam wrażenie też, jakbym czytała o śnie – to całkiem niezwykłe uczucie, naprawdę, ale bardzo mi się spodobało. A kiedy niespodziewanie – naprawdę niespodziewanie – shot się skończył, poczułam się, jakbym sama obudziła się ze snu, w który zapadłam dzięki Tobie I temu tekstowi (tak, możesz być z tego powodu dumna, bo to oznacza, że czytając zapomniałam o całym świecie. Może I często tak mam przy Twoich opowiadaniach, ale, kurde, przeszłaś samą siebie xD).
      Podsumowując, opowiadanie było naprawdę piękne. Chciałam je skomentować już dawno temu, ale, tak jak Ci wspominałam na fejsie – potrzebowałam chęci I weny do odpowiedniej interpretacji. Dziś w końcu nastała ♥
      Oczywiście, tekst nie ma co równać się z “Elegią” czy “Utraconymi Piórami” ( o bosz, “Utracone Pióra”, wymieniłam Cię na drugim miejscu, nie wierzę ;_;), ale jednak jest naprawdę ładne I cieszę się, że to pierwsze, jakie przeczytałam z fandomu Gry o Tron ( mam nadzieję, że coś jeszcze napiszesz, np. Z Jonem Śnieżką ).
      Życzę ci weny, pedale ♥ Oby więcej takich opowiadanek, ale... pamiętaj, że Requiem najważniejsze xD

      Usuń
    4. Za błędy dziękuje oczywiście, z placami to ja będę musiała poważnie porozmawiać chyba xd
      Co do JOJO I BRANA, KTÓRZY POWINNI SIĘ W TWOIM MNIEMANIU ZAMIENIĆ, to już nie będę tego komentować, bo zrobiłam to na fejsie xd
      Co do cytatu - cieszę się bardzo, że się podoba. Całkiem zgrabnie mi to wyszło, przyznaję to sobie *skromność lvl CLD*
      Właśnie taki był mój cel, żeby tego shota odebrać jako obraz, więc cieszę się, że o tym pomyślałaś. Co do podwójnych zwierzaków, to zgadłaś, o to chodziło, ale od dawien dawna wszyscy wiedzą, że CLD nie lubi odkrywać wszystkich kart, dając czytelnikom pole do popisu.
      Jeśli zapadłaś w trans, to ja kurwa nie wiem, co powiedzieć. Normalnie szok, trauma i niedowierzanie xd A tak serio, to cieszę się noooo~
      Dziękuję za interpretejszyn, czytało mi się ją tak przyjemnie jak zawsze, nad kolejnym shotem z GoT się zastanowię, ale szanse są raczej małe, nie przepadam z fickami z 'żywymi ludźmi'.
      Wiadomka, Requiem na pierwszym miejscu w hierarchii ważności (co z tego, że za chuj nie chce ze mną współpracować).

      Usuń
  4. Jakie szczęście, że przed wyjazdem postanowiłam zajrzeć na bloggera, a muszę przyznać, że nie robiłam tego bardzo bardzo długo. No i oczywiście wielki łut szczęścia - CLD napisała dla mnie Jojen x Bran. Jedno z wielu marzeń zaliczone :)
    Przyznam, było blisko tego żebym się płakała. To było tak cholernie piękne CLD. Nawet jakbyś na końcu zabiła Jojena to i tak byłoby to piękne, w końcu ty to pisałaś.
    Na początku trochę się przeraziłam. Wiesz że nie lubię tych całkiem pesymistycznych i krwawych fików, które ty produkujesz na masową skalę, no ale ten sen to była już ostra jazda. Lekka przesada przyznam, ale to okej. Naprawdę bardzo w porządku.
    Miej świadomość, że masz na koncie wielki, dobry uczynek.
    Kocham cię normalnie no :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodobało jej się! *płonie ze szczęścia*
      Uh, a już się bałam, czy czasem nie przesadziłam z tym snem (nie umiałam tego napisać w wersji fluffa, no nie umiałam po prostu).
      Także jeśli Ci się spodobało, to ja się bardzo cieszę~

      Usuń
  5. Okej, długo mnie nie było, a gdy w końcu wchodzę na bloggera, kilknaście nowych postów, które trzeba skomentować. Ehh... Lekko zdołowana ja zabiera się do pracy...

    No cóż... Generalnie nie znam shipu. Ale jak tylko skończę oglądać Dr.House'a ( 3 sezony zostały ) to zabieram się za GoTa. W końcu trzeba kiedyś. A skoro masa ludzi tam ginie, to Mesu chętnie obejrzy, może nawet przeczyta.

    Ten shot był... słodki. Nie taki mdławo-super-słodki, tylko taki bardzo delikatny... Jakby posłodzić zieloną herbatę łyżeczką cukru ( wat?).

    Bałam się, że któryś od tej strzały zginie ( sry, nie bardzo rozróżniam który to który. )

    Ale dobrze, że to był tylko sen.

    A tęcza? Po tej twarzoksiążkowej-tęczowej-mega-rewolucji już zaczynam mieć jej serdecznie dość. Nic tylko płakać, jak się na to wszystko patrzy.

    Ale twoja tęcza na szczęście zła nie była.

    Napisałabym coś więcej, ale jak juz mówiłam - nie znam paringu, więc jakoś nic więcej z siebie wykrzesać nie mogę.

    Idę komentować JuAla.

    Oczekuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mdławo-słodki shot i CLD... to się nie stanie. Nigdy. Never ever, noł łej.
      Ale jeśli wyszło delikatnie, to się cieszę, taki w końcu był wymóg zamówienia.
      Ja nie rozróżniam ludzi na fejsie, jak widzę tę tęczę to wszyscy wyglądają tak samo. No i straszny shitstorm się z tego zrobił, jak się ci niby-patrioci dojebali. Parę osób musiałam wyjebać ze znajomych. Choć i tak wygrał mój (były już teraz) znajomy, który określił homoseksualizm mianem dewiacji i nierządu, że homo-tęcza profanuje wiarę, bo tęcza to symbol przymierza Boga z Noe i w ogóle wszystkie osoby homo powinno się zamknąć w psychiatryku. Tak bardzo przejebał sobie resztę życia w moich oczach.

      Usuń
    2. Biada temu chłopakowi.

      Znicze dla niego [*] [*] [*] [*] * z drugiej jednak strony, koło zniczy leży pokaźna seria różnych torturo-podobnych rzeczy. *

      MIałam wykorzystać mojego doła do pisania jakiś psycho-mięsnych-schiz, a skończyło się na napierdalaniu w Togainu no Chi...

      Co ja robię ze swoim życiem...

      Usuń
    3. Ooo, zastanawiałam się nad ściągnięciem Togainu. Lepsze czy gorsze niż Dramatyczne Pedały?

      Usuń
    4. Wszystko jest lepsze niż Dramatical ;-; ;-; ;-; ;-;

      Usuń
  6. chujowy komentarz do zajebistego shota.
    To było wspaniałe... co prawda, Bran mnie nie przekonuje, ale i tak mi się podobałoo... :3 Szkoda tylko, że takie krótkie. Ale było takie ciepłe, słodko-gorzkie... mniam.
    Kurwa, ja naprawdę nie potrafię komentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam tego shipu nie czuję kompletnie, tzn. ok, pasują do siebie, widać to na kilometr, ale i tak ich nie czuję xd Do Brana nic nie mam, ale jakoś szczególnie też za nim nie przepadam.
      No, dłuższe być nie mogło, bo ja i słodycz to takie friendzone trochę xd Jak krew, schiza czy okruchy życia, to mogę i shota na 30 stron napisać, ale jak fluff... no to nie dla mnie niestety xd
      Cieszę się, że się podobało~

      Usuń